Witajcie w ostatnim dniu starego roku :)
Choć kompletnie nie planowałam tego postu, to jednak zdecydowałam się na napisanie o kosmetykach, które dzielnie mi towarzyszyły przez cały rok, albo takich, które podbiły moje serce i z pewnością zostanę przy nich na dłużej. Postanowiłam się skupić na kolorówce, choć pojawiają się i kosmetyki pielęgnacyjne oraz lakiery hybrydowe. Zapraszam!
Rok 2014 był rokiem manicure hybrydowego! Jest to totalne odkrycie jak dla mnie i cieszę się, że w ogóle wpadłam na ten pomysł, żeby spróbować robić sobie paznokcie w domowym zaciszu! To był strzał w dziesiątkę. Zwykły lakier czasem nie wytrzymuje na moich paznokciach jednego dnia, a z hybrydami mogłam zapomnieć o malowaniu paznokci na dwa tygodnie! Po tym czasie drażni mnie odrost, choć sam lakier wytrzymałby jeszcze trochę. Używam lakierów marki Semilac, a zaczynałam z Cosmetics Zone. Po porównaniu uważam, że Semilac jest jakościowo lepszy, ale baza i top z CZ zdają egzamin i cieszę się, że współgrają z Semilacem. Ostatnio znalazłam kilka kolorów nowych pod choinką i jestem pewna, że poszerzę jeszcze moją kolekcję :). Na chwilę obecną mam 7 kolorów Semilac i 2 kolory Cosmetics Zone. Chcę pójść nawet o krok dalej i spróbować bawić się stemplami. Choć w moim wykonaniu byłoby to na pewno czasochłonne, to raz na dwa tygodnie można się o to pokusić :).
Kolejnym hitem są dla mnie kosmetyki kolorowe Makeup Revolution! Śmiało mogę stwierdzić, że paletka Iconic 3 jest rewelacyjna! Odkąd ją mam używam ją niemalże w każdym dziennym makijażu. Aż inne palety poszły trochę w odstawkę. Dobór kolorystyczny jest dla mnie perfekcyjny, całość wpada w różowe tony w połączeniu z beżami i brązami, co dla mnie, niebieskookiej, pasuje idealnie. Firma ta co chwilę na facebooku kusi mnie kolejnymi nowościami i za każdym razem je chcę :).
Od niedawna jestem także posiadaczką osławionej folii MUR. I po raz kolejny się zakochałam, bo tak błyszczącego cienia nie miałam jeszcze i efekt jest totalnie oszałamiający! Polecam szczerze każdemu! Dzisiaj koniecznie pójdzie w ruch ;).
Jeśli chodzi o pomadki, to kocham je wszystkie, ale zdecydowanie najbardziej lubię pomadkę Essence Wear Berries! ze względu na kolor - róż z domieszką fioletu, w którym czuję się świetnie. Odkryciem jest dla mnie także pomadka Miss Sporty w kolorze De-LIP-cious. Tym razem jest to pomidorowa czerwień. Ma nawilżające wykończenie, które przyjemnie się nosi. Kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie w czerwieni na ustach, jednak przekonałam się do tego koloru i w tym roku trochę przybyło mi pomadek w tym kolorze. Jako, że nie znoszę spierzchniętych ust (a kto lubi?!) to zawsze muszę mieć na nich choćby ochronny balsam. Już od tamtego roku najlepsza okazała się dla mnie pomadka ochronna Lovely, która chłodzi usta i pachnie miętowo. Kosztuje chyba 3,99 zł i naprawdę daje radę. Największy plus za to, że długo utrzymuje się na ustach i dobrze je nawilża i łagodzi.
Żelowy eyeliner Maybelline, który upolowałam na promocji w Rossmannie okazał się całkiem dobry. Ba, jest bardzo wydajny, nic się z nim nie dzieje i jak będzie znów promocja -40% to zapewne kupię kolejne opakowanie! Na policzkach króluje róż FM Group Delicious Papaya i to już spory czas. Moim zdaniem odcień brzoskwiniowy pasuje mi najlepiej. Róż ma drobinki, które dają piękny efekt rozświetlenia.
Ulubieńców roku zamkną kosmetyki pielęgnacyjne. Tutaj całkiem skromnie, bo lubię zmieniać kosmetyki i nie używam ich częściej niż jedno opakowanie. W sierpniu kupiłam mleczko micelarne z Ziaji. I wiecie co? Mam je do dzisiaj! Jestem pewna, że wystarczy mi jeszcze na cały styczeń. Nie miałam nigdy wcześniej kosmetyku do demakijażu, który starczyłby na pół roku codziennego użytkowania. A wcale go nie szczędzę :).
Alantandermoline pewnie znacie. Tani i dobry nawilżacz, jak dla mnie wystarczający. Czego chcieć więcej?
O serum z kwasem migdałowym z Bielendy pewnie jeszcze pojawi się obszerniejsza recenzja. Używałam go razem z kremem. Muszę powiedzieć, że spisał się świetnie, ładnie wyciszył skórę, poznikały mi zaskórniki i zlikwidował przebarwienia.
Na koniec jeszcze wspomnę, że ładny wygląd moich skórek sponsorowała odżywka Cztery Pory Roku. Opakowanie z pędzelkiem jest strzałem w dziesiątkę! Odżywka ta ma żelowo oleistą konsystencję i pachnie cudownie słodko, owocowo. Bardzo nawilżyła moje skórki i już nimi nie straszę ;).
Koniecznie dajecie znać, co Wam sprawdzało się najlepiej w tym roku!