piątek, 30 sierpnia 2013

Zapowiedzi!

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj chcę Wam zapowiedzieć, co w najbliższym czasie zobaczycie na moim blogu. Są to kosmetyki wygrane w konkursie, rozdaniu oraz ze współpracy. Wczoraj przyjechałam do mojego rodzinnego domu i te trzy paczuszki czekały na mnie!

Najpierw pokażę Wam co dostałam w związku ze współpracą z Best Brands PR. Napisała do mnie Pani Natalia i zaproponowała przetestowanie szamponu przeciwko wypadaniu włosom. Jako, że moje włosy mogę wyciągać garściami, zgodziłam się. 


Ku mojemu zaskoczeniu, w paczce czekał mnie nie tylko szampon, ale także serum!


Jutro rozpoczynam testowanie kosmetyków, po zużyciu wszystkiego czekajcie na efekty! Pokładam w tych specyfikach nadzieję, że moje włosy pozostaną na głowie i nie będę ich wiecznie znajdowała na ubraniach, szczotce i w końcu wanna nie będzie się od nich zatykać :).

Wygrałam także rozdanie u Maliny, testuję krem wyszczuplający i ujędrniający z Eveline oraz nawilżający krem ochronny do twarzy z filtrem SPF 30.


Wkrótce będziecie mogły także zobaczyć gamę kosmetyków do stóp marki No36, które wygrałam w konkursie U dziewczyn :)



Czego jesteście najbardziej ciekawe? 

Udanego weekendu Wam życzę, buziaki ;*

środa, 28 sierpnia 2013

Lemax - makowy biszkopt :)

Cześć dziewczyny!

Bardzo ciekawa marmurków od razu wzięłam się za malowanie paznokci. Oczywiście musiałam podjąć decyzję z serii tych życiowych, czyli wybrać kolor, który nałożę jako pierwszy :P! Padło na beż. Jako, że lakiery te nie mają swoich nazw, a nawet numerków, postanowiłam im nadać moje własne nazwy. I tak przedstawiam Wam makowy biszkopt :)


Lakier znajduje się w kwadratowej buteleczce. Widziałam, że lakiery tej marki można spotkać w różnych butelkach, nawet w kształcie gwiazdek, czy bardziej okrągłych. Osobiście takie inne kształty bardziej mi się podobają. No ale przecież chodzi o zawartość!

Baza jest beżowa, nude, a w środku mamy zatopione całe mnóstwo matowych, czarnych drobinek! Efekt po nałożeniu z całą pewnością jest oryginalny i uroczy :). Naturalny kolorek urozmaicony czarnym pyłem.


Konsystencja lakiery jest bardzo rzadka, łatwo zalać sobie skórki, co też uczyniłam, kiedy moje niewprawione ręce nakładały lakier po raz pierwszy :P. Pędzelek jest standardowej szerokości, a odpowiednia długość gwarantuje wygodną aplikację lakieru. Drobinek jest na tyle dużo w lakierze, że nakłada się ich naprawdę sporo na paznokieć. Rozmieszczają się równomiernie i nie trzeba się bawić w ich układanie na paznokciu. 


Jedna warstwa na pewno nie wystarczy. Do pełnego krycia wystarczą dwie, lub trzy cienkie warstwy. Jestem bardzo zadowolona z czasu schnięcia. 15-20 minut i można być spokojnym, że nic się nie odbije.


Miałam pewne obawy jeśli chodzi o zmywanie. Ale pod tym względem bardzo miło się zaskoczyłam, bo zmywanie problemów nie sprawia. Lakier łatwo schodzi, ale po trzeba umyć ręce, bo może zostać trochę czarnych drobinek na palcach. Nie jest to jednak jakieś uciążliwe :).

Nie wypowiem się dokładnie co do trwałości, bo po półtora dnia zmyłam wszystko, by nałożyć następny kolor. Do tego czasu jednak nie miałam żadnych uszkodzeń.


Lakiery te są tanie jak barszcz - za 5 sztuk zapłaciłam na allegro 12 zł. Można je także złapać stacjonarnie w sklepach "Wszystko po 2 zł" :). Raz niedawno widziałam Lemaxy w kiosku. Jest to polska firma o bardzo dobrej jakości. Polecam wypróbować!

Szykuję dla Was rozdanie, w którym będzie można wygrać 5 Lemaxowych marmurków, bądźcie czujne :)!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Marmurkowe lakiery Lemax!

Cześć dziewczyny!

Na blogach panuje boom na marmurkowe lakiery Lemax. Kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy, przepadłam i ja! Bez wahania zamówiłam je na allegro. Skusiły mnie nie tylko niezwykłym wykończeniem, ale i ceną ;). Podekscytowana czekałam na moją przesyłkę, nie malowałam paznokci, żeby od razu nałożyć któryś z marmurków. Ale to była naprawdę pechowa przesyłka. Na lakiery czekałam 3 tygodnie, codziennie wypatrując listonosza. Sprzedawca nie odpowiedział na maila, w końcu tam zadzwoniłam. Okazało się, że moja przesyła przypadkowo została pominięta! No nic, sprzedawca przeprosił i obiecał dorzucić coś do paczki. Na drugi dzień listonosz w końcu zapukał do drzwi! Zobaczcie, co na mnie czekało po otwarciu paczki...




Jeden z gratisowych lakierów uległ zniszczeniu podczas transportu :(. Cała zawartość butelki się wylała, zabrudziła wszystkie pozostałe lakiery! Oczywiście zaraz telefon do sprzedawcy i właśnie czekam na paczkę od niego z nowymi lakierami. Cieszę się, że sprzedawca przyśle mi jeszcze raz marmurki, zniszczony gratis i jeszcze jakieś lakiery :). Buteleczki oczyściłam zmywaczem i prezentują się tak :D


Pierwszy z lewej to jeden z gratisów - pochodzi z serii pastelowej i wydaje mi jest to kolor nude. Nie chcę zapeszać, ale to chyba taki odcień, jakiego szukałam!

Lakiery prezentują się pięknie, od razu nałożyłam na paznokcie jeden z nich. Wkrótce Wam zaprezentuję je wszystkie ;)!

Was też zauroczyły te lakiery? Znacie?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Nail Tek + kuracja ratująca paznokcie: efekty przed i po!

Hej Kochane!

W maju pisałam Wam, że podejmuję walkę o piękne i zdrowe paznokcie. Kupiłam sporo różnych preparatów, na które bardzo liczyłam. Czy osiągnęłam swój cel? O tym niżej, teraz pokrótce przedstawię Wam kosmetyki, które bardzo regularnie używałam :).



Regenerum, regeneracyjne serum do paznokci

Regenerum, regeneracyjne serum do paznokci, to starannie dobrana kompozycja czterech składników naturalnego pochodzenia: oleju z orzeszków makadamia, oleju ze słodkich migdałów, oleju z pestek winogron oraz oleju cytrynowego, wzbogaconych witaminami A i E. Razem zapewniają intensywną, kompleksową pielęgnację płytki paznokcia oraz otaczającego naskórka.
Serum do paznokci wzmacnia, nawilża i regeneruje płytkę paznokcia. Dzięki wysokiej zawartości odżywczych olejków nawet kruche i łamliwe paznokcie odzyskują naturalną elastyczność, stają się mocne, zdrowe i odporne na uszkodzenia. Dodatkowo zastosowane w preparacie witaminy A i E chronią przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, a olejek cytrynowy wpływa na rozjaśnienie przebarwień, przywracając paznokciom naturalny i piękny wygląd.

Długo nie doceniałam tego serum. Myślałam, że ma znikomy wpływ na moje paznokcie. Kiedy odstawiłam go na parę tygodni, paznokcie na kciukach znów się złamały w 3/4 długości. Wnioskuję, że to właśnie Regenerum wpłynęło na to, że paznokcie z kruchych zmieniły się w elastyczne! Znów wróciłam do aplikacji Regenrum i paznokcie nie pękają. A to dla mnie ważne, bo nie dość, że pękanie w 3/4 wysokości wygląda niechlujnie, to jeszcze można zadrzeć i wtedy boli. Muszę dodać, że serum poprawiło wygląd skórek wokół paznokci. Już nie odpychają, a są równe i gładkie! Aplikacja serum jest łatwa, opakowanie jest wyposażone w pędzelek, którym nakładamy serum. Co mnie zniechęcało, to czas wchłaniania. Wchłania się niemal w nieskończoność. Nigdy nie nakładałam go w ciągu dnia, bo nic nie można robić. Najlepiej na noc, choć i wtedy istnieje ryzyko, że serum po prostu zostanie starte przez pościel. 
Nie zauważyła, by wpłynęło pozytywnie na rozdwajanie paznokci.

Dostępność: apteki
Cena: 18 zł / 5 ml


Lovely, serum wzmacniające z wapniem i witaminą C

O tym serum dowiedziałam się z blogów. Było bardzo zachwalane i tanie, więc pomyślałam, że nie zaszkodzi dodać go do pielęgnacji paznokci. Serum ma konsystencję galaretki, aplikuje się go pędzelkiem. Bardzo się cieszę z tego, że wchłania się w bardzo szybkim czasie! Jest bardzo wydajne, używam go od 3 miesięcy, aplikuję po każdym zmyciu lakieru, a zostało go tyle, ile widzicie na zdjęciu. Jeśli chodzi o działanie, to trudno mi określić. Moje paznokcie są ogólnie w lepszej kondycji, ale razem z tym serum stosuję szereg innych kosmetyków. Ale głęboko wierzę, że wpływa dobrze na paznokcie. A już na pewno nie pogarsza ich stanu ;).

Dostępność: Rossmann
Cena: około 5 zł


Golden Rose, preparat do zmiękczania i odsuwania skórek

Nigdy wcześniej nie odsuwałam skórek. Dopiero, kiedy zaczęłam stosować ten preparat pożałowałam, że zaczęłam robić to tak późno! Konsystencję ma galaretkowatą, pachnie owocowo i ma śliczny, zielony kolor ;). Wystarczy go nałożyć na minutę i skórki są zdecydowanie zmiękczone. Wtedy odsuwam je z łatwością. Preparat nie przesusza skórek. Dodatkowo łatwo usuwam błonki które narastają na paznokcie i mogę się cieszyć zadbanymi dłońmi!

Dostępność: sklepy i wyspy Golden Rose, małe drogerie
Cena: około 8 zł / 12 ml


Nail Tek Foundation II

Formuła Foundation II przeznaczona do paznokci miękkich, cienkich lub rozdwajających się posiada walory odżywcze Formuły II, Intensive Therapy.
Foundation posiada mikrowłókna i naturalne wypełniacze oraz wiąże pozostawiając lepką, matową powierzchnię. Idealnie wygładza płytkę paznokcia. Dzięki znakomitej przyczepności umożliwia długie noszenie barwnego lakieru.
Produkt łatwopalny. Zawiera formaldehyd. Chronić skórki olejem lub tłuszczem. Chronić przed dziećmi. Nie połykać. Nie wdychać. Unikać kontaktu z okolicą oczu. 

To właśnie Nail Tek'owi zawdzięczam w głównej mierze taką poprawę kondycji moich paznokci. Tę odżywkę zawsze nakładałam jako lakier podkładowy. Ma matowe wykończenie i wysycha w ekspresowym tempie. Towarzyszyła mi praktycznie zawsze. Świetnie wypełnia ubytki w paznokciach, wygładza je, a kolorowy lakier trzyma się dłużej. Jest wydajna. Powoduje, że większość lakierów można zdejmować płatami. Przy czym lakier nie schodzi sam z siebie, tylko po podważeniu go.

Dostępność: Hebe, allegro
Cena: około 45 zł, ja za swoje dwa Nail Teki dałam 40 w promocji w Hebe / 15 ml


Nail Tek Intensive Therapy

Odżywka do paznokci. Regeneruje cienkie, miękkie lub rozdwajające się paznokcie. Poprawa stanu paznokci widoczna jest już w pierwszych tygodniach pielęgnacji. Zawiera formaldehyd.

Tę stosowałam rzadziej, najczęściej jako top coat na kolorowy lakier. Zauważyłam, że powoduje, iż kolorowy lakier jest ciągle plastyczny, nawet na drugi dzień od pomalowania. Myślałam, że to po prostu lakier tak źle wysycha, a okazało się, że to właśnie ta odżywka uniemożliwia mu wyschnięcie. Odżywka solo wysycha w normalnym tempie. W początkowym okresie nakładałam ją na Foundation II i każdego dnia przez 6 dni dokładałam warstwę. Odżywka jak najbardziej spełnia obietnice producenta.

Dostępność: Hebe, allegro
Cena: około 40 zł / 15 ml


Eveline, 3 w 1, 60 sekundowy wysuszacz, utwardzacz i nabłyszczacz

Kompleksowe rozwiązanie, 3 w 1, które zapewnia szybki i trwały manicure.
Wysusza lakier w ciągu 60 sekund, utwardza i nadaje połysk. Tworzy na powierzchni ochronną powłokę, która zabezpiecza przed odpryskiwaniem i przedłuża trwałość lakieru aż do 7 dni. Zawiera filtry, które chronią lakier przed blaknięciem i matowieniem.
Sposób użycia: pomaluj paznokcie ulubionym lakierem, odczekaj 2 minuty i nałóż jedną warstwę preparatu. Po 60 sekundach manicure będzie suchy, a jego trwałość maksymalnie przedłużona. 

Kupiłam zupełnie przypadkowo. Potem weszłam na wizaż i przeczytałam wiele negatywnych opinii. Przyznaję, że się zniechęciłam, ale niepotrzebnie. Preparat faktycznie przyspiesza schnięcie lakieru. Może nie jest to 60 sekund, ale po 10 minutach można przejść do codziennych czynności. Ostatni lakier nosiłam około 5 dni bez odprysków, co się nie zdarzało, więc przypuszczam, że to sprawka tego preparatu. Paznokcie są faktycznie pięknie nabłyszczone.

Dostępność: Daily, Rossmann, Natura
Cena: ok. 10 zł / 12 ml

A teraz czas na efekty! 


- słabe, cienkie, rozdwajające się paznokcie
- niemożliwe było ich zapuszczenie
- skórki przesuszone, narośnięte na paznokieć
- paznokcie kciuka notorycznie się łamały w 3/4 wysokości

I po kilku miesiącach dbania o paznokcie:


- paznokcie przestały się tak rozdwajać. Co prawda skłamałabym, gdybym powiedziała, że w ogóle się nie rozdwajają. Co jakiś czas się rozdwoją, wtedy obcinam na zero. 
- paznokcie są zdecydowanie mocniejsze i bardziej odporne na uszkodzenia
- mogę je zapuścić! Nawet nie macie pojęcia, jak się cieszę :). Zazwyczaj noszę tak długie, jak widzicie na zdjęciu wyżej, nie lubię dłuższych. Lakier na takich prezentuje się zdecydowanie lepiej, niż na takich ogryzkach marnych jak kiedyś.
- skórki są zadbane, nie są poszarpane
- płytka paznokcia nie jest sucha, tylko nawilżona
- paznokcie na kciukach się nie łamią
- rosną o wiele szybciej

Oczywiście nie jest jeszcze idealnie i nie wiem, czy potrafię wypracować taki stan paznokci. Niemniej jestem zadowolona i nie zrezygnuję z ich pielęgnacji. Co więcej - zamierzam dokupić jeszcze kilka preparatów. Kiedy wykończę Regenerum, kupię preparat Agda Plus do pielęgnacji paznokci, rybki Dermogal z witaminą A i E i balsam do paznokci 2x5. Po Nail Teku spróbuję odżywkę diamentową Eveline, bo kiedyś po tipsach bardzo mi pomogła. 

Podzielcie się Waszymi sposobami na zadbane, zdrowe paznokcie :)!

czwartek, 22 sierpnia 2013

Garnier, BB Cream do cery tłustej i mieszanej.

Hej ;)!

Z racji tego, że jest lato, nie chciałam twarzy torturować ciężkim podkładem i skusiłam się na krem BB do cery tłustej i mieszanej od Garniera. Kiedyś używałam jego młodszego brata i nie byłam do końca zadowolona. Czy matująca wersja spodobała mi się bardziej?


Od producenta:

    Sekretem kremu BB do cery tłustej i mieszanej jest unikalna, beztłuszczowa formuła, zawierająca silnie absorbujący perlite. Składnik ten pomaga zwalczyć błyszczenie się skóry dzięki absorpcji sebum, dając natychmiastowy efekt matujący. Zawarte w nim barwniki mineralne pomagają maskować niedoskonałości i zmniejszają widoczność porów. Skóra jest idealnie matowa, promienna i jednolita, a to wszystko za sprawą tylko jednego gestu!

Skład:

 Aqua/Water, Cyclopentasiloxane, Alcohol Denat., Butylene Glycol, Ethylehyl Methoxycinnamate, PEG-10 Dimethicone, Phenyl Trimethicone, Squalane, Bis-PEG /PPG-14/14 Dimethicone, Magnesium Sulfate, Talc, Nylon-12, Maltitol, Disodium Stearoyl Glutamate, Aluminium Xydroxide, Sorbitol, Perlite, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, [+/- May Contain CI 77891/Titanium Dioxide,CI 77491, CI 77492, CI 77499 / Iron Oxides]

Moja opinia:

Krem Garniera nie ma wiele wspólnego z azjatyckimi kremami BB, nazwa wywodzi się od Beauty Balm, a nie od Blemish Balm Cream jak to jest w Azji. 
Krem znajduje się w miękkiej, zakręcanej tubce. Krem ma bardzo lejącą konsystencję, przez co spływa po dzióbku, z którego go wydobywamy, co wygląda bardzo niechlujnie. Osobiście wolę bardziej treściwe mazidła, no ale nic. Dzięki tak rzadkiej konsystencji bardzo łatwo wylać go zbyt dużo!


Wybrałam dla siebie odcień light, który jest bardzo trafiony. Trzeba przyznać, że krem świetnie stapia się ze skórą i nie tworzy efektu maski. Nawet, kiedy nałoży się go zbyt dużo, wystarczy trochę bardziej pomasować twarz i ładnie się wtopi. Przy aplikacji palcami nie zostawia smug. Próbowałam nałożyć go za pomocą pędzla, ale wtedy smugi były, więc zostałam przy palcach :). Nie nakładam go dużo, ponieważ moja cera jest bezproblemowa, rzadko pojawiają się niespodzianki. Ładnie ujednolica koloryt, ale powiedziałabym, że jego krycie jest lekkie. Można oczywiście nałożyć dodatkową warstwę, przez co krycie będzie bardziej zadowalające. Mimo wszystko wydaje mi się, że dla tych z Was, które mają widoczne problemy takie krycie nie będzie wystarczające.

Przeszkadza mi drażniący zapach alkoholu. Dawno nie miałam kosmetyku, w którym alkohol nawet "dawał po oczach"! Nie ma się co dziwić - jest na trzecim miejscu w składzie! Wiadomo, alkohol wysusza skórę i rzeczywiście po aplikacji mam czasem wrażenie ściągnięcia skóry, które leczę wieczorem nawilżającymi kremami. 

Jeśli chodzi o efekt matowienia, to faktycznie, po nałożeniu skóra jest matowa. Ja zawsze używam dodatkowo pudru. Z tak "zrobioną" twarzą wytrzymuję bez świecenia się kilka godzin, jeśli nie ma upałów ;). Krem BB ściera się i pod wieczór nie zostaje go już zbyt wiele, szczególnie podczas upałów. Nie zauważyłam, by zatykał pory.


Generalnie propozycja Garniera nie jest zła, ja jestem zadowolona, nie wymagam więcej na lato, ładnie ujednolica skórę, wygląda naturalnie, ale tylko przy aplikacji palcami. Jest zdecydowanie lepszy niż bebik do skóry normalnej, który był dosłownie wyczuwalny na twarzy i powodował wysyp zaskórników. 
Mimo wszystko drugi raz nie kupię, ale to wynika z tego, że lubię próbować nowych rzeczy i mam już na celowniku inny krem BB :).

Zostawiam Was z efektami przed i po nałożeniu. Nie widać wyraźnej różnicy, bo ja gdyby się uprzeć wcale nie musiałabym nosić podkładów, czy kremów tonujących :).

Przed...


... po:


Dostępność: Rossmann, Natura
Cena: około 20 zł / 40ml

Używacie? Lubicie? A może nie przemawia do Was ten BB, bo oczekujecie mocniejszego krycia?

wtorek, 20 sierpnia 2013

Makijaż: jagodowy koktajl z miętą!

Hej!

W ten smutny, szary i deszczowy dzień zaserwuję Wam koktajl jagodowy z miętą. Na oczach oczywiście! Kto ma ochotę :)?






Coraz częściej chodzi mi po głowie zakup lampy pierścieniowej. Strasznie dużo zachodu jest z lataniem po całym domu i szukaniem odpowiedniego światła. Jak już się znajdzie, to też nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbym tego chciała, a kolory makijażu są lekko przekłamane. Wybieram dla Was najlepsze zdjęcia. Poza tym wielkimi krokami zbliża się jesień i wiem, że światło będzie dawało wiele do życzenia!

Do makijażu użyłam:
- kaszmirowa baza pod cienie Dax Cosmetics
- miętowy cień Aquamarine z paletki Sleek, Monaco
- fioletowy cień Sugarlite z paletki Sleek, Brights
- perłowy fiolet Lotus Flower z paletki Sleek, Monaco
- perłowa mięta na dolnej powiece Humming Bird z paletki Sleek, Monaco
- czarny cień do kreski Noir z paletki Sleek, Oh So Special
- tusz do rzęs Essence, I love Extreme
- do brwi: cień Matte 326, Inglot
- korektor pod oczy Dermacol
- Krem BB do cery tłustej i mieszanej, Garnier
- puder Celebrities, Eveline

niedziela, 18 sierpnia 2013

Zmiany, zmiany, zmiany!

Cześć Kochane ;)!

Jak pewnie widzicie mój blog przeszedł totalną metamorfozę! Te wszystkie zmiany są zasługą Asi :)! Zgłosiłam się po pomoc z blogiem do niej i minęła chwila, a tutaj takie efekty! Jestem strasznie zadowolona, Asia ma prawdziwy talent i jest bardzo kreatywną osóbką, zazdroszczę ;)!

Przede wszystkim Asia zmieniła układ bloga na trzy kolumny, jest nowy, piękny baner, pojawiły się ikonki społecznościowe, o których zawsze skrycie marzyłam, a nie potrafiłam ich zrobić, a karty bloga są pięknie przyozdobione :)

Asiu, bardzo Ci raz jeszcze dziękuję, dziękuję, dziękuję, jestem pod ogromnym wrażeniem ;*!

Zapraszam wszystkich na bloga Asi: http://www.asiablog.pl/

sobota, 17 sierpnia 2013

Tydzień sportowy w Lidlu - moje łupy.

Hej Kochane ;)

Kiedy tylko dowiedziałam się, że od 12.08 w Lidlu będzie można kupić sportowe ubrania, wiedziałam, że pod drzwiami będę koczować od samego rana :). Co prawda mam już do biegania t-shirt, długie legginsy, stanik i buty oraz bluzę na chłodniejsze dni, ale teraz jest lato, więc chciałam mieć odzież dostosowaną do temperatury. Przeglądając ofertę w internecie chciałam mieć bokserkę do biegania, skarpetki, krótkie spodenki i może stanik.

Co prawda nie udało mi się być pod Lidlem o 8 rano, ale i tak mam to co chcę :). Chociaż nie powiem, łatwo nie było, bo o godzinie 11 zostały same większe rozmiary, albo kolory nie takie. W zasadzie zgarnęłam chyba ostatnie sztuki w rozmiarze M, który i tak jest nieco za duży.


Spodenki funkcyjne są super, od wewnątrz wyłożone specjalną siateczką. Bokserka jest rewelacyjna, na zdjęciu nie widać, ale ma naprawdę intensywny, neonowy różowo pomarańczowy kolor!


Sportowy stanik kupiłam za drugim podejściem do Lidla. Nie byłam na niego zdecydowana. Jeden mam już i pomyślałam, że drugi nie zaszkodzi ;). Były dwa ostatnie rozmiary. Jestem bardzo zadowolona, jest tak wygodny, że noszę go także na co dzień po domu ;). 


Oczywiście specjalne skarpetki też musiałam mieć! Różowe są neonowe i aż oczy bolą od patrzenia na nie! Tych drugich jeszcze nie miałam :).

Jak widzicie, strój do biegania mam w całości skompletowany. W kwietniu zaczęłam swoją przygodę z bieganiem, biegałam prawie dwa miesiące regularnie, ale sesja brutalnie mi przerwała. Do tej pory jeszcze nie wróciłam do regularnych treningów, ale w końcu nie po to kupiłam sobie ubrania, żeby mi w szafie leżały ;). Wiem, że zakładka "Dzienniczek Odchudzania" pozwala myśleć, że może jestem aktywną sportsmenką na diecie, ale nic bardziej mylnego. Szczerze mówiąc wstydzę się tego i jestem zła na siebie, że jestem aż tak leniwa. Muszę usunąć tę zakładkę, bo jest żenująca! W każdym razie bardzo chciałabym znów biegać. Pierwszy wieczorny trening mam już za sobą, a dzisiaj będzie kolejny :).

Miłego, upalnego dnia, buziaki ;*

czwartek, 15 sierpnia 2013

Usta ombre.

Cześć Kochane ;)!

Kilka dni temu, kiedy mój M. był pochłonięty grą w fifę, postanowiłam złapać za pędzle, cienie i zmalować coś innego, coś, czego jeszcze nigdy nie robiłam. W zasadzie zainspirowała mnie autorka bloga Make-upownia :). I tak powstały usta ombre! Miałam z tym sporo frajdy i po pierwszym wariancie kolorystycznym chciałam zrobić więcej! 

Poniżej zabawa ze standardowym różowym, który miał przechodzić w złotą brzoskwinkę. Gradient od środka do wewnątrz ust.



Tutaj przechodzenie kolorów miało być od góry ust, aż do dołu. Kolorki zachodzącego słońca :). Wykonanie najmniej mi się podoba, pod względem estetyki też, ale zrobiłam, więc chcę Wam pokazać :). Strasznie ciężko było to sfotografować!



No i kompletne kolorowe szaleństwo :)! Błękit i zieleń to jest to! Bardzo mi się podoba ta opcja :).



Wszystkie makijaże ust wykonałam cieniami Sleeka. Bazę stanowiła pomadka w kolorze nude Catrice, Be natural.

I jak Wam się podoba? Chociaż nie jest to mistrzostwo make up'u, to cieszyłam się jak małe dziecko robiąc to :). A czas zleciał mi jak szalony ;).

Udanego dnia wolnego Wam życzę, buziaki :*!



środa, 14 sierpnia 2013

Perfecta SPA: dotleniający mus do ciała z zieloną herbatą i witaminą C

 Cześć Piękne ;)

Jeśli o mnie chodzi, to moja systematyczność leży w kwestii używania balsamów do ciała. Często o o tym zapominam, a potem narzekam na suchą skórę. Będąc w Biedronce natknęłam się na mus do ciała Perfecty. Wiecie jak to jest, jak po prostu MUSICIE coś kupić? Ja tak miałam właśnie z tym musem, szczególnie, że kosztował 8 zł!


Od producenta:

Puszyście lekki mus do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i dotleniających. Wyciąg z zielonej herbaty, bogate źródło witaminy B, polifenoli oraz soli mineralnych wraz z olejkiem jaśminowym regenerują, koją podrażnienia, działają antyrodnikowo i spowalniają starzenie się skóry. Koenzym Q10 i witamina C znakomicie dotleniają, działają antyoksydacyjnie i odmładzająco. Biotyna zwiększa poziom nawilżenia skóry, a odświeżający zapach zielonej herbaty orzeźwia, pobudza i dodaje energii.

Skład:


Moja opinia:

Zacznijmy od tego, że jestem ogromną fanką zielonej herbaty. Nie dość, że uwielbiam ją jako napój, to jeszcze jestem zachwycona, kiedy mogę czuć zapach w perfumach lub kosmetykach. Także widząc na opakowaniu informację o zielonej herbacie, wiedziałam, że mus musi być mój! Opakowanie jest takie, jakie lubię, jeśli chodzi o balsamy i musy - wygodny słoiczek i zero problemów z wydobyciem produktu a i dokładnie widać, ile zostało oraz bez problemów wydobędę resztki :).

Producent twierdzi, że jest to mus. No cóż, mus kojarzy mi się z czymś niesamowicie lekkim i napowietrzonym, szczególnie, że producent wspomina o puszystym musie! W tym wypadku tak nie jest, moim zdaniem mus to po prostu balsam. Zgodzę się do tego, że jest lekki, ponieważ wchłania się praktycznie natychmiast, nie pozostawiając na skórze żadnej lepkiej warstwy. Uwielbiam ten balsam za zapach. Faktycznie czuć w nim zieloną herbatę i zgadzam się z producentem w 100 %, że zapach orzeźwia, pobudza i dodaje energii. Uwielbiam to uczucie rano, kiedy jeszcze nie do końca obudzona czuję ten świeży zapach! Mogłabym się wąchać i wąchać i wąchać... ;). Niestety zapach znika ze skóry dosyć szybko, jakieś 15 minut i zapaszku nie ma. 


Jeśli chodzi o to co najważniejsze, czyli działania - balsam faktycznie nawilża na takim poziomie, jaki mi odpowiada. Na pewno mam pewność, że w ciągu dnia moja skóra nie będzie przesuszona! Poprzez lekkość balsamu rzeczywiście czuć efekt dotlenienia! Skóra jest po nim przyjemnie miękka, delikatna i gładka.

Ja jestem bardzo zadowolona z musu. Przede wszystkim dlatego, że  szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego filmu. Dla mnie to ważne, że rano nie muszę czekać nie wiadomo ile czasu na wchłonięcie, tylko od razu mogę wskoczyć w ciuszki! No i zapach... ach ta zielona herbata! Cóż, oczarowała mnie i z przyjemnością smaruję się nim systematycznie! Dodam, że zapach wcale nie jest jakiś chemiczny, tylko lekki i w miarę naturalny! Szczególnie przyjemny zapach w gorące dni :).

Dostępność: Biedronka, Rossmann, Natura
Cena: 7,99 zł w Biedronce, około 15 zł w Rossmannie, Naturze / 225 ml

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Pomadka Lovely - mój hit wśród pomadek ochronnych!

Hej Kochane ;)!

Na moich ustach muszę mieć coś zawsze. Kiedy nie mam pomadki, szminki, czy błyszczyka czuję się, jakbym była naga, czegoś brakuje! W zasadzie pomadki ochronne towarzyszą mi od zawsze. Moje usta są skłonne do przesuszeń, więc chcąc, by zawsze wyglądały apetycznie, dbam o nie jak tylko mogę. Kiedyś przeglądając blogi trafiłam na pomadkę ochronną Lovely. Pomyślałam, że muszę ją mieć! Czym prędzej pobiegłam do Rossmanna i stałam się zadowoloną posiadaczką ów pomadki ;).


Opakowanie bardzo przypadło mi do gustu - jest jakby w stylu retro, wygląda nieco babcinie :). By wydobyć pomadkę należy ją wykręcić. Tutaj plus za to, że jest w sztyfcie, nie musimy babrać paluchami w słoiczku. Sam sztyft nie topi mi się, łatwo rozprowadza się na ustach, ślizga się, ale nie jest też zbyt miękki.

Bardzo zachwycił mnie zapach. Wyraźnie czuć mentol i kamforę, co mi odpowiada. Genialny jest efekt chłodzenia. Szczególnie w obecne upały chłodzenie czuć dobrze i jest bardzo przyjemne. Pomadka zawiera także filtry UVA i UVB, więc dba o nasze usta :). Uważam, że pomadka świetnie nawilża, długo utrzymuje się na ustach (około 3-4 godzin bez jedzenia i picia). W zasadzie jest to wszystko, czego wymagam od pomadki ochronnej - by nie znikała od razu i dbała o moje usta.


Lovely spisuje się w tej kwestii świetnie i jestem pewna, że sięgnę po nią, jak tylko skończy mi się ta, którą mam. Atutem jest cena - zapłaciłam coś około 4 zł. Czytałam, że dziewczyny uważają, że jest to sporo tańszy odpowiednik Carmexa. Moim zdaniem zbliżony jest tylko zapach. Raz miałam Carmexa wiśniowego i była to dla mnie kompletna porażka pielęgnacyjna. Za to Lovely pokochałam i nic mi nie jest do szczęścia więcej potrzebne jeśli chodzi o ochronę moich ust ;).

sobota, 10 sierpnia 2013

Makijaż: Power of colors!

Hej Piękne ;)!

W końcu nadszedł dzień, w którym można złapać oddech! Mam na myśli pogodę i temperaturę, która mnie nie męczy! Kilka dni temu jechałam pociągiem do Zabrza i gdzieś koło Kędzierzyna Koźla utknęłam na godzinę w tym pociągu, bo blisko torów był pożar. Wyobraźcie sobie: temperatura chyba z 50 stopni w pociągu i brak wody... Jakoś przeżyłam, ale po dotarciu na miejsce byłam dosłownie wyczerpana i odwodniona.

Mimo, że jest pochmurno, mam dla Was bardzo kolorowy, słoneczny makijaż. Jest soczysty, żywy i bardzo wyrazisty. Nawet w pracy zwracali ludzie na niego uwagę :D





Na zdjęciach bardzo rzuca mi się w oczy mały mankament, który zrobiłam podczas malowania brwi. Nie zauważyłam go na żywo, dopiero na zdjęciach się uwidocznił. Wybaczcie ;).
Makijaż w całości wykonałam paletką Sleek, Brights.

Muszę przyznać, że bardzo dobrze czułam się w tym makijażu. Co myślicie o nim :)?

I pytanie do Was: szukam eyelinera, który będzie wodoodporny. Najlepiej jakiś o konsystencji żelowej. 
Polecicie mi jakiś? 

wtorek, 6 sierpnia 2013

TAG: 50 faktów o mnie!

Muszę przyznać, że ten tag spodobał mi się na tyle, że postanowiłam napisać także co nieco o sobie ;). Z drugiej strony 50 faktów to strasznie dużo! Zapraszam do poczytania :)



1. Nigdy nie jadłam warzyw. Żadnych warzyw i pod żadną postacią! Dopiero od niedawna zaczynam co nieco próbować, ale zazwyczaj czuję się tak, jakbym jadła... ziemię :P
2. Jestem włosowym beztalenciem! Z ledwością warkocz sama zaplatam!
3. Uwielbia słodycze pod każdą postacią, można tu mówić nawet o uzależnieniu.
4. Jestem leniwa i choć narzekam na swoją figurę, to nie chce mi się pupska ruszyć do ćwiczeń.
5. Studiuję dietetykę, w lutym będę miała egzamin licencjacki.
6. Od zawsze byłam bardzo ambitna, zawsze moja poprzeczka sięgała wysoko! Cichym marzeniem jest zrobienie przynajmniej technika farmacji lub doktoratu z dietetyki. Dr n. med. Aleksandra B. działa jakoś, hmm, podniecająco :D
7. Nie jestem duszą towarzystwa. Wolę spotkania w mniejszym gronie, z najlepszymi przyjaciółmi, nigdy nie chciałam brylować na salonach i być w centrum uwagi.
8. Punkt wyżej jest pewnie związany z moją nieśmiałością, choć jak już przełamię pierwsze lody, to okazuje się, że jestem straszną gadułą :)
9. Zbyt mocno się w życiu przejmuję. Obojętnie czym, ja zawsze się przejmuję i przeżywam, jak małpa okres :P
10. Z makijażem zaczęłam przygodę bardzo wcześnie, już chyba w gimnazjum!
11. Nigdy nie byłam za granicą.
12. Mieszkam na samiutkiej granicy polsko - czeskiej, do Czech mam jakieś 5 minut drogi pieszo. Tak, w Czechach byłam, ale nie traktuję tego jako bycie za granicą :D
13. Jako nastolatka marzyłam o mieszkaniu nad morzem. Uwielbiam polskie morze, nie byłam tam chyba ze 2 lata i szczerze tęsknię!
14. Boję się pająków.
15. Do około 13-14 roku życia bałam się być sama w domu, nawet w dzień. Przyznam, że było to bardzo uciążliwe dla mnie i dla mojej rodziny.
16. Gdy jest ciemno, to się boję! Wyobrażam sobie, że nagle w ciemności mogę zauważyć jakiegoś potwora, albo oczy. Raz okropnie się wystraszyłam własnego odbicia w drzwiach :P
17. Uwielbiam czytać thrillery medyczne albo zwykłe! Odkąd mam czytnik, dosłownie pochłaniam książki :).
18. Z roku na rok staję się coraz to bardziej tchórzliwa! Rok temu, kiedy poznałam mojego M. na drugiej randce obserwowaliśmy gwiazdy w środku pola, o 1 w nocy, uprzednio idąc przez las, w którym nie było NIC widać. Z pola przepłoszyły nas dziki. Dzisiaj nie wiem, jakim cudem zdobyłam się na taką odwagę, żeby wędrować gdzież z prawie obcym facetem :P.
19. Obecnie remontuję z M. nasze wspólne mieszkanko i zamierzamy razem zamieszkać :).
20. Uwielbiam psy! Zawsze mnie rozczulały te słodkie szczeniaczki :). Niedawno sprawiłam sobie ślicznego szczeniaczka owczarka, Lenkę :)
21. Za to nie znoszę kotów! Ich wyraz "twarzy" wydaje się być taki złośliwy. Kiedyś kot zaatakował moją świnkę morską!
22. Jestem romantyczna! Lubię kwiaty, romantyczne kolacje przy świecach...
23. Jestem naiwna. Zbyt bardzo ufam ludziom, co później może się odwracać przeciwko mnie...
24. Moje ulubione kwiaty to orchidee!
25. Mogłabym się otaczać zielonym kolorem, szczególnie takim jasnym, limonkowym, groszkowym :)
26. Gdy byłam mała hodowałam gąsienicę, nazwałam ją Emilka i mieszkała w koszyku z trawą :). Była brązowa i owłosiona, woziłam ją w ręce na rowerze :P. Nie wiem, jak mogłam to dotknąć, bo teraz owady mnie po prostu brzydzą :P
27. Bardzo lubię śpiewać! I jak bardzo lubię tak bardzo nie umiem :P. Fałszuję niemiłosiernie, dlatego robię to gdy jestem sama w domu :)
28. Uwielbiam oglądać seriale! Moje typy to Gray's Anatomy, Pamiętniki Wampirów, a od niedawna całkowicie przepadłam w Pretty Little Liars :P. W zasadzie ostatnią pozycję oglądam odcinek za odcinkiem :). Czasami oglądam Mentalistę. W tv najczęściej na AXN patrzę na CSI: kryminalne zagadki NY, Miami, Zabójcze Umysły itd.
29. Nawet jak jest bardzo gorąco, to nie zasnę bez przykrycia się kołdrą. Czuję się wtedy bezpieczniej, kołdra chroni mnie przed potworami :D. Tak, wiem, jak to brzmi :P
30. Moje ulubione kolory lakierów są uzależnione od pory roku. Latem są to wszelkie kolorowe lakiery, jesienią są to beże, czerwienie, raczej stonowane kolory ;)
31. Jestem optymistką!
31. Jestem jedynaczką, ale zawsze marzyłam o rodzeństwie i bardzo bym chciała, żeby mieć dzieci, a nie dziecko ;).
32. Bardzo, ale to bardzo cenię sobie inteligencję u ludzi. Drażni mnie głupota.
33. U mężczyzn pociąga mnie pewność siebie.
34. Bardzo zwracam uwagę na błędy ortograficzne. Denerwują mnie, a na te bardzo rażące nie mogę po prostu patrzeć!
35. Lubię podglądać znajomych na facebooku :D
36. Blogowanie bardzo mnie wciągnęło! Uwielbiam do Was pisać, a dzień bez przeglądania Waszych blogów, to dzień stracony ;).
37. Straszny ze mnie nerwus. Potrafię mieć napady furii.
38. Nie lubię kabaretów, w ogóle mnie nie śmieszą!
39. Nigdy nie potrafię zapamiętać kawałów i nie umiem ich opowiadać :P.
40. Mam kompleks na punkcie swojej wagi. Chciałabym coś z sobą zrobić... Na plus zaliczam to, że choć wskazówka na wadze sięga wysoko, nie widać tego po mnie. Ludzie nie wierzą, gdy mówię, ile ważę :P
41. Odkąd studiuję dietetykę uważam na to, co jem. Chyba to jest zboczenie zawodowe, po czytam etykiety, a patrząc na jakiś produkt widzę z czego się składa od razu.
42. Marzy mi się praca w jakimś SPA, chcę mieć także swoją prywatną poradnię dietetyczną.
43. W następnym wcieleniu na pewno będę agentką specjalną w wydziale kryminalnym/zabójstw! Wszystko przez te książki i seriale ;)!
44. Był okres, że troszeczkę żałowałam, że nie poszłam na medycynę. Medycyna bardzo mnie interesuje, na szczęście dietetyka w pewnym stopniu jest z tym powiązana. Ogólnie lubię wszelkie nauki medyczne, chętnie o tym czytam i dowiaduję się nowych rzeczy :).
45. Jestem minimalistką. Nie lubię przesytu, a raczej elegancką prostotę. Tyczy się to zarówno urządzania pomieszczeń, jak i ubioru.
46. Uwielbiam spać! Jestem typem nocnego marka, późno chodzę spać, około 1 lub później, a lubię sobie pospać tak do 11 :). Gorzej, jak idę spać o 1, a wstaję o 5:50, co zazwyczaj zdarza się w roku akademickim ;). Na taki tryb życia przestawiłam się idąc na studia, bo uczyłam się do nocy.
47. Kocham lato! Zima mogłaby nie istnieć!
48. Poszłam na studia do obcego miasta, wynajęłam mieszkanie z dziewczynami znalezionymi w internecie, nie znałam nikogo. I muszę przyznać, że studia, to jest najlepszy okres w życiu!
49. Szybko robię bałagan, potem nie chce mi się sprzątać, a jednocześnie jestem na siebie zła, bo lubię porządek :P
50. Potrafię być w dwóch miejscach na raz... ;)

Ufff... Wiecie co? To wcale nie było takie trudne, napisałam wszystko za jednym razem ;). Bardzo lubię u Was czytać ten tag, mam nadzieję, że mój Was również zainteresuje ;)!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Miętowy piasek od Pierre Rene

Cześć kochane :)

Myślałam, że w wakacje będę znacznie częściej dodawała posty, bo będę miała więcej czasu. A tu nagle nie było mnie sporo ponad tydzień! Nawet nie mogę się wytłumaczyć tym, że gdzieś wyjechałam, bo w tym roku mi to nie grozi :P. No cóż, muszę nadrabiać zaległości ;).

O tym, że kocham piaski nie muszę żadnej z Was powtarzać. Wiele razy wspominałam, że to wykończenie jest dla mnie hitem tego lata. Dlatego bez zbędnego rozwodzenia się nad piaskowym love, chcę Wam pokazać piękną miętę od Pierre Rene o numerze 04!


Czy połączenie mojej ukochanej mięty z piaskowym wykończeniem czyni ten lakier idealnym? No nie do końca. Ale o tym za chwilę.
Buteleczka lakieru zdecydowanie wyróżnia się w moim lakierowym koszyczku obfitości. Jest wysmuklona, dłuższa niż szersza, w kształcie rombu. Pędzelek jest długi, szerszy niż standardowy i dobrze nakłada się nim lakier. Konsystencja normalna, skórek nie zalewa :). Czas wysychania także mile zaskakuje, zresztą piaski od Golden Rose równie szybko wysychają. No i kolor! Słuchajcie, miętę uwielbiam! Co prawda lakier wydaje się być błękitny, a nie miętowy, ale ma w sobie zdecydowanie więcej zielonych tonów, niż widać na zdjęciach. Zawiera w sobie złoty shimmer, który wyraźnie jest widoczny w buteleczce, niestety po aplikacji na paznokcie gdzieś się gubi. Ale wybaczam, choć gdyby był wyraźniejszy byłby jeszcze lepszy!


Na zdjęciu poniżej możecie dostrzec więcej zielonych tonów :).
Poza tym producent zapewnia, że formuła lakieru zawiera witaminy, wapń i keratynę, więc lakier zapewnia nam ochronę i wzmocnienie paznokci!


Tak kolor prezentuje się na stronie internetowej Pierre Rene. Tutaj zieleń jest dobrze widoczna :).



Co jest jego największym minusem? Trwałość, niestety. Paznokcie pomalowałam popołudniu, a na następny dzień rano, gdzieś około 8 chyba na trzech paznokciach zauważyłam spore ubytki w lakierze. Niestety pod tym względem zawiodłam się mocno! Żeby chociaż z dwa dni wytrzymał... No ale kolor jest piękny, prawda? Iście letni :)


Cena: około 9,50 zł
Dostępność: drogerie internetowe

Dajcie znać, jak Wam się podoba i jak wam wakacje mijają!