Tytuł: Nocny Patrol
Autor: Siergiej Łukjanienko
Pierwsze wydanie: 1998
Tłumaczenie: Zbigniew Landowski
Wydawnictwo "Książka i Wiedza"
ISBN: 83-05-13271-4
Stron: 355
Ocena: 3+/5
Wstyd się przyznać, ale do niedawna przeczytane przeze mnie książki rosyjskich pisarzy można policzyć na palcach jednej ręki: "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego, "Martwe dusze" Gogola, "Pelagia i biały buldog" Akunina oraz "Timur i jego drużyna" Gajdara (!). W ciągu kilku ostatnich dni lista ta wydłużyła się o dwie pozycje.
W powieści Siergieja Łukjanienki oprócz naszego świata istnieje jeszcze Zmrok, do którego wstęp mają nieliczni Inni. Pozornie nie różnią się niczym od zwykłych śmiertelników, mają jednak pewne nadnaturalne zdolności, które mogą wykorzystać ze szkodą lub z korzyścią dla siebie i dla nas. Jaśni, ci "dobrzy", czerpią Siłę z ludzkich radości i nadziei; Ciemni, "źli", karmią się naszym strachem i złością.
Każda ze stron, choć z różnych powodów, próbuje zdominować drugą, a kruchej równowagi między nimi pilnuje Inkwizycja, przy której ta hiszpańska to pikuś. Słudzy światła i słudzy Ciemności, w obawie, że wojny między nimi mogłyby zniszczyć świat, zawarli przed wiekami Wielki Traktat o rozejmie. Podeszli do tego w sposób racjonalny, wiedząc, że natury Innych, tak jak i ludzkiej, zmienić się nie da. Na mocy Traktatu Ciemni mają prawo do określonej ilości złych postępków, a Jaśni do takiej samej ilości dobrych uczynków. Przestrzegania zasad pilnują Patrole. Nocny składa się z sług Światła, którzy pracują przeważnie nocą, bo to wtedy najczęściej Ciemni realizują swoje prawa. W Dziennym pracują Ciemni, którzy pilnują, czy aby Jaśni nie przesadzają ze swoją dobrocią.
Jak już wspomniałam, między Dziennym i Nocnym Patrolem cały czas trwa, z powodu traktatowych ograniczeń nie otwarta, ale jednak - walka. Obie strony korzystają przy tym z wszelkich możliwych umiejętności swoich magów, artefaktów, proroctw, najnowszych osiągnięć techniki i potknięć przeciwnika. W rezultacie czasami bardzo trudno odróżnić Jasnych od Ciemnych.
W pierwszej części swojej (jak dotąd) tetralogii Łukjanienko opisuje relacje między moskiewskimi Patrolami. Głównym bohaterem jest mniej więcej trzydziestoletni Anton Gorodecki, Jasny mag o przeciętnej mocy. Przez pięć lat pracował w sztabie Nocnego Patrolu na stanowisku analityka i programisty, po czym przełożony postanowił przetestować go jako agenta operacyjnego. Powierzono mu z pozoru proste zadanie - znalezienie wampira, który zabijał bez licencji. Udało mu się, oczywiście je wykonać, ale podczas misji natknął się na kobietę, nad którą ciążyła klątwa o wyjątkowo niszczycielskiej sile. Od jej zneutralizowania zależą, ni mniej ni więcej, losy całego świata.
Tak zaczyna się pierwsza historia, a po niej następują dwie równie ciekawe.
***
Książkę tę dosłownie pochłonęłam. W wizji dwóch przeciwstawnych sił walczących o rząd dusz nie ma niby niczego odkrywczego, ale mimo to czytałam powieść z przyjemnością i rosnącym zainteresowaniem. Bardzo wciąga. Akcja pędzi na złamanie karku, nie ma zbyt wielu opisów, są to za to rozważania nad naturą dobra i zła oraz nad względnością obu tych sił.
Autorowi nie udało się co prawda uniknąć pewnej schematyczności przy konstruowaniu fabuły. W każdym opowiadaniu wszystko zdaje się zmierzać co najmniej ku końcowi świata, ale w finale okazuje się, że Ciemni albo Jaśni przeoczyli jakiś szczegół i katastrofy na razie nie będzie.
Zakończenia przypominały mi pod pewnymi względami kryminały Agathy Christie. Tutaj też okazuje się, że Anton (tylko on) już od pewnego czasu wszystkiego się domyślał i znał prawdę, ale czytelnik o tym nie wiedział, co jest o tyle dziwne, że to Anton jest w tej powieści pierwszoosobowym narratorem. W ogóle myślę, że Łukjanienko mógł tę postać trochę lepiej dopracować. A tak to Anton niby jest programistą, ale potrafi nadspodziewanie długo wytrzymać bez komputera (długo nawet jak na Innego, ale informatyka). Przez pięć lat był też analitykiem, ale w pracy poza biurem zupełnie o tym nie pamięta i działa niemal wyłącznie intuicyjnie.
Mimo tych drobnych wad polecam "Nocny patrol" wszystkim fanom powieści z wartką akcją. Bardzo dobrze się sprzedała, toteż powstały kontynuacje:
"Patrol Zmroku",
"Ostatni Patrol".
Czytałam, że Władimir Wasiliew napisał, tym razem samodzielnie, "Patrolową" powieść pt. "Oblicze Czarnej Palmiry", która jest kontynuacją "Nocnego" i "Dziennego Patrolu".
***
W Polsce "Nocny Patrol" ukazał się najpierw nakładem wydawnictwa "Książka i Wiedza", w przekładzie Zbigniewa Landowskiego. Ostatnio książki Łukjanienki z tej serii wydaje MAG, w tłumaczeniu Ewy Skórskiej. Nie wiedziałam, że istnieją dwie wersje "Nocnego Patrolu", w każdym razie z biblioteki wypożyczyliśmy tę pierwszą.
Tłumaczenie nie jest tak tragiczne, jak to niektórzy twierdzą, ale zdarzają się zdania przetłumaczone z rosyjskiego chyba słowo w słowo. Można się zorientować, o co chodzi, ale takie rzeczy bardzo rażą, zwłaszcza że, jak chwali się wydawnictwo, jest to "trzynaście tysięcy sześćset siedemdziesiąta czwarta publikacja KiW". Drugim tom czytałam w przekładzie Ewy Skórskiej i tam takich wpadek nie ma.
Za korektę chyba nikt nie chciał wziąć osobistej odpowiedzialności, bo jako jej autora wskazano Zespół. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się podkreślać (ołówkiem) błędów w trakcie czytania, ale tutaj po prostu nie mogłam się powstrzymać.
***
Każda poczytna powieść zostaje wcześniej czy później przeniesiona na ekran i tak też się stało sześć lat temu w przypadku "Nocnego Patrolu". Być może na moją ocenę tego filmu wpłynęło to, że obejrzałam go w dniu, w którym skończyłam czytać książkę. "Przed oczyma duszy mojej" miałam jeszcze własne wyobrażenia bohaterów, scenerii i fabuły, które w żaden sposób nie zgadzały się z wizją twórców filmu.
Uważam, że "Nocna straż" to jakieś kompletne nieporozumienie. W tym filmie wszystkie budynki w Moskwie to obskurne rudery, Anton wygląda jak podpity żul, biuro Nocnego Patrolu przypomina prowincjonalny państwowy urząd sprzed 50 lat, efekty są kiepskie (to ma być Tygrysek?!)... Odwieczne zmagania sił Światła i Ciemności pokazano zbyt dosłownie - jedna z bitew miała się rozegrać w Langwedocji w 1342 roku. Co ma do tego Langwedocja? Nie wiem, może twórcom filmu marzyło się coś w rodzaju bitwy o Helmowy Jar z "Dwóch wież"? Cóż, pomarzyć zawsze można. Do damskich serc miał pewnie przemówić wątek Antona i Igora - jeśli o mnie chodzi, to się to nie udało.
Chwilami film miał całkiem fajny, mroczny klimat, ale niestety było w nim za dużo kiczu. No i nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak nachalnym product placementem - wyjątkowo długi najazd kamery na telefon Nokia, a potem wszyscy piją kawę Nescafe.
"Nocna straż" obejmuje tylko 1/3 fabuły książki, a zaczyna się sceną zaczerpniętą właściwie z "Dziennego Patrolu".
Filmu zdecydowanie nie polecam. Nakręcono również "Straż dzienną", ale nikomu nie uda się namówić mnie na jej obejrzenie.
***
My jesteśmy Inni.
Służymy różnym siłom,
Ale w Zmroku nie ma różnicy pomiędzy brakiem Ciemności
a brakiem Światła.
Wojna między nami może zniszczyć świat.
Podpisujemy Wielki Traktat o rozejmie.
Każda z jego stron będzie żyła wedle swoich praw,
Każda ze stron będzie miała swoje możliwości
Ograniczamy swoje możliwości i prawa.
My - Inni
My stwarzamy Nocny Patrol
By siły Światła obserwowały siły Ciemności.
My - Inni.
My stwarzamy Dzienny Patrol.
By siły Ciemności obserwowały siły Światła.
Czas rozsądzi nas.
[str. 78-79, interpunkcja oryginalna, choć, jak widać, bardzo niekonsekwetna]