Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 544
Kiedyś stroniłam od polskiej
literatury popularnej. Zaczytywałam się za to w powieściach kryminalnych
pisanych przez zagranicznych autorów i zastanawiałam się, dlaczego w Polsce nie
powstają takie zajmujące, dopracowane, posiadające skomplikowaną intrygę historie
o morderstwie? Możliwe, że po prostu nie potrafiłam wyłapać tych doskonałych,
utrzymanych na światowym poziomie książek, mimo że one gdzieś tam były i
czekały na odkrycie. Tego nie wiem, więc nie chcę rzucać kategorycznych
stwierdzeń. Jestem natomiast przekonana, że polski kryminał jest teraz na fali.
Świetni, nowi pisarze udowadniają, że mają głowę pełną pomysłów i zdolności do
przelewania ich na papier. W niczym nie ustępują tym ze Skandynawii, Wielkiej
Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Jeszcze parę lat temu hasło „polski
kryminał” raczej nie budziło mojego entuzjazmu, dzisiaj odbieram je jako
obietnicę ciekawej przygody literackiej, dlatego mam całą listę nazwisk
rodzimych pisarzy, których powieści koniecznie muszę poznać. Do grona autorów wartych
zapamiętania dołączył właśnie Nikodem Pałasz, którego debiutancka książka sprawiła,
że zupełnie inaczej zaczęłam patrzeć na świat zawodowego sportu.
Artur Malewicz był dobrem
narodowym. Gdyby pożył jeszcze ze cztery lata, jego osobę stawiano by obok takich
Polaków jak Jan Paweł II, Chopin czy Wałęsa. Niestety młodego tenisistę ktoś
zamordował w jego własnym mieszkaniu. Malewicz był już międzynarodową gwiazdą
sportu, wygrywał prestiżowe turnieje, pokonywał najlepszych zawodników i wciąż
miał apetyt na więcej. Po wygraniu turnieju World Championships w Londynie
mężczyzna czuł się królem życia, przypuszczał, że najlepsze lata kariery
dopiero przed nim. Niestety dzień po wielkim zwycięstwie najsłynniejszy polski
tenisista już nie żył. Sprawę bada młodszy inspektor Wiktor Wolski. Zadanie
jakie ma do wykonania jest niezwykle trudne, ponieważ wszyscy patrzą mu na
ręce. Minister domaga się szybkiego ujęcia mordercy, wpływowy biznesmen Jan
Grabek, który wiele zainwestował w Malewicza również naciska, a na dodatek w
mediach nie mówi się o niczym innym jak o utracie sportowca, mającego przed
sobą świetlaną przyszłość. Wolski musi działać szybko, ale ostrożnie, bo wiele
wskazuje na to, że Artur Malewicz wcale nie był skromnym, sympatycznym
facetem zasługującym na uwielbienie milionów ludzi, chociaż powszechnie tak
właśnie go postrzegano.
Zazwyczaj już po przeczytaniu
kilkunastu stron wiem czy polubię styl, w jakim dana książka została napisana,
czy jednak będę musiała się trochę pomęczyć. W przypadku Brudnej gry niemal natychmiast przewidziałam, że będzie mi się
świetnie czytało tę powieść. Nikodem Pałasz pisze tak, jak lubię – mocno, dobitnie,
konkretnie. Autor nie owija w bawełnę, wplata w dialogi wiele wulgaryzmów, ale
robi to z wielkim wyczuciem, bo każde przekleństwo jest uzasadnione, dzięki czemu
styl powieści określam jako dosadny, ale nie ordynarny. W książce przeważają
dialogi, co może nie każdemu będzie odpowiadać, ale jak dla mnie taka ilość
rozmów między bohaterami to strzał w dziesiątkę, ponieważ w trakcie czytania
miałam wrażenie, że razem z Wolskim przesłuchuję wszystkich podejrzanych, a
później komentuję ich postawę z jego podwładnymi. Cieszę się, że przewaga
dialogów nad opisami nie wpłynęła negatywnie na dynamikę akcji. Słowne potyczki
głównego bohatera z niektórymi postaciami wprowadzały napięcie, a cięte,
błyskawiczne riposty padające między rozmówcami nadawały polemikom szybkości,
eliminując niebezpieczeństwo przegadania fabuły. Na ogół podobał mi się sposób,
w jaki Wolski prowadził czy to przesłuchanie, czy nieoficjalną pogawędkę z
ludźmi mającymi bliski kontakt z Malewiczem, ale czasami coś zgrzytało, psując
to pozytywne wrażenie. W niektórych momentach czułam jakby pisarz posunął się
za daleko, bo kwestie inspektora w ogóle nie pasowały do sytuacji. Nie ma
takich momentów wiele, ale jednak parę razy ten rytm świetnych dialogów został
zakłócony. W trakcie czytania moją uwagę zwróciły także przekręcone nazwiska rzeczywistych
gwiazd sportu czy kina. Zastanawiam się czy koniecznością było zmienienie
Cristiano Ronaldo na Cristi Rinaldo lub Huhg Granta na Hogh Grunta, czy to
tylko fanaberia pisarza. Nie uważam tego zabiegu za wadę, ale przyznam, że
czasami dość dziwacznie to brzmiało.
Z opisu fabuły można wysnuć
wniosek, że Brudna gra opiera się głównie
na wątku kryminalnym. Nie jest to błędne założenie, ponieważ od początku do
końca powieści główny bohater dąży do rozwiązania sprawy i wskazania mordercy
Malewicza, ale Nikodem Pałasz wplótł też do historii inne tematy. W pierwszym
akapicie napisałam, że po lekturze tej książki inaczej patrzę na sport
uprawiany na światowym poziomie. Pisarz zasiał we mnie ziarno wątpliwości, co
do uczciwości sportowców, dobrych intencji przeróżnych federacji i związków, a
także skuteczności kontroli antydopingowych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że
to tylko fikcja literacka, ale nic nie poradzę na to, że sprawia tak
realistyczne wrażenie, które dodatkowo pogłębia fakt, że autor zawodowo zajmuje
się budowaniem wizerunku sportowców, więc niewątpliwie zna opisywane środowisko.
W tej książce świat sportu jawi się jako prawdziwe bagno pełne afer, korupcji,
ustawionych meczów, fałszywych wywiadów i zmyślonych życiorysów
najsłynniejszych gwiazd. Wolski odkrywa jedną sensację za drugą, demaskując
obrzydliwe postępowanie wielu szanowanych działaczy czy biznesmenów. To
sprawia, że intryga kryminalna znacznie się komplikuje, ponieważ niemal każdy z
bohaterów miał poważny motyw, żeby wyeliminować z gry Malewicza. Nie odgadłam,
kto zabił młodego tenisistę, ale podejrzanych jest tylu, że czuję się
usprawiedliwiona.
Podobało mi się także to, że
Nikodem Pałasz nie ograniczył się do przedstawiania postępów w śledztwie
oraz ujawniania sportowych afer, ale pokusił się także o wprowadzenie wątku
przeszłości inspektora oraz nakreślenie problemów z jednym z policjantów
działających w zespole Wolskiego. Według mnie takie działanie pozwala
czytelnikowi nabrać dystansu i przez chwilę skupić się na innych problemach
bohaterów. Oczywiście Wiktor Wolski nie może wieść szczęśliwego życia u boku
mądrej żony i gromadki udanych dzieciaków. Zamiast tego mężczyzna zmaga się z
demonami przeszłości, ale autor przedstawił to w intrygujący sposób. Nie
pozwolił inspektorowi na narzekania, alkoholizm, hazard czy przelotne romanse,
chociaż zaznaczył, że Wolski wiele przeszedł. Dobrze, że Nikodem Pałasz
załatwił to w ten sposób. Nie musiałam czytać o użalającym się nad sobą policjancie,
a i tak wiedziałam, że jego życie nie było usłane różami. W wiadomości od
wydawnictwa znalazła się informacja, że Pałasz pracuje obecnie nad kolejną
historią kryminalną, tym razem związaną z piłką nożną. Nie wiem jak Wy, ale ja
już nie mogę się doczekać. Oby wszystkie debiuty były tak udane jak ten.
Ocena: 5 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.