poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Letnie rozterki
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Lato
w pełni, co dla niektórych jest czasem, na który czekają już
praktycznie od zeszłego roku. Dawno zaplanowany urlop, wykupione
wakacje, dogadani znajomi, poinformowani sąsiedzi, zapewniona opieka
dla dzieci czy zwierząt. Wszystko dopięte na ostatni guzik,
pozostaje tylko sprawdzić paszport lub płyny w samochodzie i można
wyruszyć w podróż. Czeka na nas wspaniała przygoda, ciekawie
spędzony czas i niezapomniane wspomnienia. Całe dwa tygodnie,
którymi będzie można się pochwalić w pracy lub opowiedzieć na
spotkaniu rodzinnym. Obowiązkowo kilka zdjęć ze skoku na bungee,
nurkowania z rekinami, lotem paralotnią lub jeździe na wielbłądzie,
które ozdobią naszą tablicę na facebooku.
Fot.: Pixabay.com
Pozostanie tylko
policzyć wszystkie polubienia i odpowiedzieć na komentarze, by mieć
pewność, że wszyscy zobaczyli, jak wspaniale spędziliśmy nasz
wakacyjny wyjazd. Brzmi dziwnie? Wcale nie, bo to wakacje większości
osób jadących do ciepłych krajów, nad nasze morze, czy po prostu
spędzających kilka dni na działce, bądź u rodziny. Nie licząc
osób, które nigdzie nie jadą z powodów finansowych czy
zdrowotnych oraz tych, którzy swój urlop chcą wykorzystać na
remonty domowe czy inne hobby. Dlaczego jednak samotnicy,
introwertycy i osoby z depresją całkiem inaczej widzą swój
wakacyjny urlop. Dla nich nic nie jest takie różowe i pełne
oczekiwania, jak u innych. Nie chodzi tutaj tylko o to, że muszą
wyjść ze swoich bezpiecznych „piwnic”, ani też to, że
muszą się rozebrać na plaży. Po prostu ten sposób spędzania wolnego czasu w ogóle ich nie bawi. Dla nich, wyjazd do ciepłych krajów może skończyć się na siedzeniu na łóżku w pokoju i przeglądaniem internetu z darmowego Wi-Fi oraz sporadycznych schodzeniem do restauracji po jedzenie lub po drinki.
Fot.: Pixabay.com
Wcale nie muszą zwiedzać okolicy, wylegiwać się na plaży czy brać udział we wszystkich możliwych wycieczkach dodatkowych. Tylko nikt nie zrozumie takiego zachowania, bo przecież mogliby w ten sam sposób spędzać czas w domu. Jest jednak, małe, znaczące "ale". W domu nikt nie dałby im spokoju, a dodatkowo musieliby dyskutować przed, jak i po, w jaki sposób wykorzystali swój wolny czas. Wyjeżdżając za granicę, mogą powiedzieć, że spalili się na słońcu pierwszego dnia, a resztę urlopu spędzili na zwiedzaniu i leżeniu przy basenie. Wtedy wszyscy będą zadowoleni, a czas spędzony w pokoju hotelowym nie będzie uznany za zmarnowany.
Antonina Kostrzewa