Kochani, widząc przeapetyczne maślane ciasteczka z witrażykami śnieżynkowymi przekładane marmoladą na blogu Pod norweskim niebem, które absolutnie polecam, postanowiłam przybliżyć Wam mój ulubiony przepis na górę ciasteczek, nieskomplikowanych w przygotowaniu, doskonałych do przekładania i bardzo kruchych, które zrobiłam dla gości w tym tygodniu. Będzie to przepis na ciasteczka aż z kilograma mąki, który jest proporcjonalnie największym mi znanym. Wyrobienie ciasta z takiej ilości składników jednocześnie jak w przepisie jest wyzwaniem dla osób, które mają troszkę cierpliwości i dużo siły. Moja propozycja to ciasteczka półkruche z wykorzystaniem specjalnej, ciasteczkowej nakładki na maszynkę do mielenia:
Ps. Fachowo ta nakładka nazywa się "kształtownik do ciastek" i kosztuje poniżej 5 zł. Można ją znaleźć na Allegro, ale tam przesyłka to 15 zł kurierem, więc radzę się rozejrzeć po sklepach AGD i takich z misz-maszem, typu "1001 drobiazgów", bo ja kupiłam tam za dokładnie 4,99 zł. Zakłada się ją zamiast siteczka do zwykłej maszynki do mielenia mięsa i gotowe. Wystarczy kręcić, a wychodzi ciacho. =)
CIASTECZKA "MASZYNOWE"
- 1 kg mąki
- 20 dkg margaryny
- 20 dkg smalcu
- ¾ szklanki cukru
- 1 łyżka miodu
- 1 cukier waniliowy
- 2 jajka i 2 żółtka
- 3 łyżki śmietany
- 2 łyżeczki proszku
- szczypta soli
- kilka kropel soku z cytryny
- kilka kropel aromatu
Dodatki:
- łyżka maku
- łyżka wiórek
- łyżka kakao
Wyrobić ciasto półkruche łącząc przesianą na stolnicę mąkę z wszystkimi pozostałymi składnikami.
Podzielić na części i wgnieść dodatki. Schłodzić przez 1 h.
Przepuszczać przez maszynkę z założoną specjalną nakładką i kroić na niedługie, kilkucentymetrowe paseczki. Rozkładać na papierze do
pieczenia i piec przez 20 minut w 180ºC.
Ciasteczka mają tą zaletę iż nie brudzą w ogóle papieru, na którym się je piecze i można go ponownie użyć. Trzeba pamiętać przy rozkładaniu ciasteczek o odstępach, gdyż będą ona rosły za sprawą dodanego proszku:
Pierwszą blachę można wstawić do nienagrzanego piekarnika, ale wtedy trzeba potrzymać w nim ciasteczka 25 minut. Po chwili ostygnięcia na blaszce możemy śmiało zsuwać ciasteczka do większego pojemniczka, gdzie razem z tymi z pozostałych blaszek ostygną do końca:
Temperatura i czas pieczenia, jak we wszystkich przepisach u mnie, są dostosowane do zwykłego piekarnika bez termoobiegu:
Ciasto ma to do siebie, że skręca się przy mieleniu i ciasteczka nie są idealnie proste, ale zawsze są przepyszne:
Podana proporcja to 4 standardowe blaszki ciasteczek, którymi można zapełnić 3 duże blaszane pudła jak to:
Uwielbiam je w wersji przekładanej:
Szczególnie przekładane marmoladą różaną:
Ciasto oczywiście można wałkować i wycinać foremkami, jak polecane ciasteczka z bloga Pod norweskim niebem, ale z pomocą nasadki na maszynce robi się je szybciej, a ze względu na dużą ilość ciasta ma to znaczenie. Polecam. Spróbujcie obu wersji. =)
Troszkę lukru mam dla Was jeszcze w postaci małej przechwałki prywatną wymianką z Justynką z bloga ...SZKATUŁKA.... Justynka prowadzi bloga o tematyce kosmetycznej, co jest jej pasją, także zawodową. Jest kosmetyczną testerką i recenzentką. Kiedy mnie poprosiła o wymiankę, nie mogłam skojarzyć jej bloga, bo nie było go wśród znanych mi blogów rękodzielniczych. Wymianka z Justynką była dla mnie wielkim zaskoczeniem, wyzwaniem i radością zarazem. W natłoku różnych zajęć, kłopotów i notorycznego braku czasu moja paczuszka dla Justynki powstawała długo, a znalazły się w niej różne rózności, w dużej mierze skupione w bardzo nietypowej kolorystyce biało-szaro-czarnej, którą Justynka mi podpowiedziała:
W paczuszce ode mnie znalazły się: decu podkładeczka z motywem świątecznym, kwiatuszek z tkaniny, filcowa broszka-kwiat, ozdobne klamereczki, bilcowa biżuteria, zakładeczka, karteczka z moim motto, sówka-pluszak, świeczuszki, kawki, herbatki, słodkości, w tym ciasteczka z masy cukrowej. W paczuszce od Justynki był przed wszystkim zapach. Tak, kochani, zapach - niezwykła intensywna mieszanka zapachowa, która przeniosła mój pokój gdzieś w dalekie, egzotyczne, ciepłe kraje, gdzie było mi tak dobrze i gdzie z radością będę wracać. Miałam ochotę niczego nie wyciągać z paczuszki i zachować tą kompozycję zapachową w niej tylko dla siebie na zawsze. ^^ Nie mogłabym jednak nie pokazać Wam niezwykłości, które stworzyły ten klimat:
Justynka obdarowała mnie kompletnym zestawem biżuteri - od koczyków, przez naszyjnik, po bransoletkę, ciepłymi skarpetkami, pięknymi podkładeczkami, kadzidełkami, mydełkiem, świeczuszkami, przeapetycznymi słodkościami i świetną torbą ekologiczną:
Bardzo spodobał mi się jej wzór. Na niczym nie miałam dotąd mapy świata. Torba przeszła już wczoraj test bojowy, gdyż musiała zabrać na pocztę paczuszki konkursowe dla Was do wysłania:
Test oczywiście zdała na 5+. ^^
Dziękuję Justynce za pomysł niekosmetycznej wymianki, która dla nas obu była wyzwaniem. Pomogła mi ona zobaczyć, jak szeroko można patrzyć na świat, ludzi i jak bardzo można być otwartym na poznawanie tego, co inne, nowe, niezwykłe, tajemnicze. Bardzo mnie ubogaciła o niezwykłe doświadczenie i niecodzienne doznania zmysłowe. =*
Na koniec, dla rozweselenia kochani przedstawiam Wam ziemniaka udekorowanego koralikami przez mojego brata, który lubi rękodzieło w swój niepowtarzalny sposób:
Byłoby mu bardzo miło zostać przez Was polubionym o tutaj. =)