Stale ludzie dziwią się kiedy zdradzam im, że jestem już po trzydziestce, zazwyczaj dają mi mniej a co za tym idzie rozpoczynają się pytania o pielęgnację. Na instagramie często przemycam Wam kosmetyki których używam, które stosuję i lubię, nigdy jednak nie stworzyłam wpisu zbiorczego w którym pokazałabym moją całą pielęgnację twarzy krok po kroku.
Dlatego dziś zabieram Was do łazienki aby pokazać Wam to czego używam obecnie, moich bezapelacyjnych faworytów, hity które denkuje i bez zastanowienia nabywam po raz kolejny. No to co zapraszam...
PIANKI, MUSY, ŻELE, PEELINGI...
Na przestrzeni ostatnich 6 lat przetestowałam ich mnóstwo,rzadko kiedy jednak znajduje produkty które godne są zainteresowania. Moja cera jest delikatna, sucha ze skłonnościami do przesuszenia, łuszczenia i ściągnięcia ( tak, nawet woda potrafi zrobić z niej suszka). Znalezienie produktów nieszkodzących a jednak działających korzystnie na jakość cery to już prawdziwa zagadka Sfinksa.
Mimo wszystko udało mi się znaleźć te które polubiłam szczerze i prawdziwie.
Na pierwszy ogień polecam Wam MUS DO MYCIA TWARZY OD LAQ - WERSJA OCZYSZCZAJĄCA. Nie powiem Wam ile opakowań tego gagatka już przeszło prze moje dłonie. Jakieś 10? -12? Pojawił się u mnie tuż po premierze marki i tak już pozostał. Ma intrygującą konsystencję lekkiego ale jednak zbitego musu. Sposób użycia jest niezwykle banalny nabieramy dosłownie odrobinę z opakowania dodajemy odrobinę wody - spieniamy i nakładamy na twarz. Pieni się fenomenalnie, doskonale zmywa twarz ze wszelkich zanieczyszczeń. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, wręcz przeciwnie - niezwykle gładkiej skóry. Uczciwie przyznaje, że myję nim twarz, czasami robię nim demakijaż który nie ma szans z tym myjakiem, cudownie też sprawdza się do zmywania balsamu myjącego Czarszki, radzi sobie z nawet najcięższym podkładem, pięknie domywa pory z różnych zanieczyszczeń.
Ma dobry skład i kosztuje w granicach 14-18zł. Ostatnio znajoma znalazła go na promce za 6zł w sieci Auchan :) Możecie dostać je też w Hebe, Triny.pl, Empiku, eKobiecej i oczywiście na stronie producenta -> http://laq.pl/19-musy-do-mycia-twarzy. Na stronie są trzy rodzaje, żółty jest genialny bo myje doskonale a oprócz tego peelinguje (z dodatkiem korundu), różowy fajnie myje ale to nie moja bajka, zarówno kolorystyczna jak i zapachowa (landrynki) ale jeśli lubicie słodkie zapachy to będziecie również zadowoleni:) Ogólnie polecam Wam asortyment tego sklepu, mam parę perełek ale myślę, że jest to temat na osobny wpis.
Jeśli już wspomniałam o peelingu to muszę Wam obowiązkowo przywołać gagatka którego testuję od czerwca. Metalowa tubka przywołuje mi czasy kiedy malowałam olejnymi i akrylowymi farbami, kolorystyka minimalistyczna a wszystkie ozdobniki zaakcentowane poszczególnym fontem. Design jest absolutnie mój, minimalistyczny, wyraźny a jedynie detale w postaci różnych fontów stają się ozdobnikami. Czuć klasę marki ale nie tylko w jakości opakowań... NATURAL MICRODERMABRASION PEEL -D'ALCHEMY to eksfoliant o konsystencji pasty. Ma mocny aromat (pierwsze skojarzenie z maścią VickVaporub) oraz bogactwo naturalnych drobinek. W składzie występuje m.in puder ryżowy, biała glinka, hydrolaty oraz olejki roślinne. Ze względu na konsystencję jest bardzo wydajny, potrzeba go niewiele aby dobrze rozprowadzić na twarzy i wypeelingować cerę. Zmywa się z łatwością , pozostawia skórę mięciutką, dobrze oczyszczoną i lekko zmatowioną. Stosuje go średnio 2-3 razy w tygodniu, raz częściej raz rzadziej wszystko zależy od potrzeb mojej cery. Mimo silnych drobinek, nie zauważyłam aby cera bardziej się przetłuszczała, czy drobinki jakość mocniej wpływały na produkcję sebum. Dobrze sprawdza się na skórze suchej, odwodnionej. Wydaje mi się to oczywiste ale podkreślę, że odradzam stosowania na cerze podrażnionej i ze zmianami skórnymi, głównie mam na myśli zmiany ropne lub stany z naruszoną powierzchnią naskórka. Jest to moje pierwsze opakowanie tego produktu, myślę, że skuszę się na kolejne chyba, że na mej drodze stanie coś równie naturalnego o mocnych właściwościach ścierających. Póki co pełne zadowolenie.
Cena nie mała 109zł/50ml Dostępny m.in. na stronie producenta https://dalchemyskincare.com/pl/natural-micro-dermabrasion-peel
Skoro już jestem przy marce D'Alchemy to muszę wspomnieć o żelu PURIFYING FACIAL CLEANSER. Nad designem opakowania nie będę się rozpisywać ponieważ jest charakterystyczna dla marki i wszystkie produkty utrzymane są w tym samym klimacie, muszę jednak wspomnieć o pewnym drobnym szczególe, opakowanie jest plastikowe, dozownik bezawaryjny a sam żel niezwykle delikatny. Konsystencja luźna, pieni się umiarkowanie.Pierwsze użycia miałam wrażenie, że moja cera jest niedomyta, ponieważ, nie czułam żadnej "agresji" na skórze. Zero tarcia, nie szczypało w oczy, skóra nie była ściągnięta i nie piszczała pod opuszkami jak umyty talerz. Nie przestawałam jednak używać, stosowałam tydzień po tygodniu. Myjąc twarz, zmywając makijaż twarzy a nawet oczu. Cera była ładnie oczyszczona, niezwykle mięciutka, wręcz zrelaksowana, złagodzona po podrażnieniach słonecznych i prezentowała się dobrze. Czy jest to mój hit? Nie wiem bo sprawdza się super ale nie czuje zaraz "po" tego uczucia cery "krystalicznie czystej" nie wiem jak to trafniej określić. Sprawdza się bardzo dobrze ale po pierwszym użyciu nie dostąpiłam efektu WOW! :)
Cena 89zł/125ml Dostępny w szafach D'Alchemy oraz na stronie producenta https://dalchemyskincare.com/pl/purifying-facial-cleanser
MASECZKI
Dziś pominę te w płachcie a skupię się na tych słoiczkowych. Dwie faworytki, jedna starsza ale w nowej szacie graficznej druga stosunkowo od niedawna na rynku naturalnej pielęgnacji obie jednak fantastyczne i nie do zastąpienia. Pierwsza RAPAN BEAUTY - MASKA DO CERY SUCHEJ I MIESZANEJ.
O masce ze smoczą krwią i owocem Yuzu pisałam już w 2017r. więc odsyłam Was do wpisu https://www.mazgoo.pl/2017/11/SMOCZA-KREW-RAPAN-BEAUTY.html. Nadal jednak podkreślam, stale kupuję, używam i uwielbiam!
Druga i niezwykle ważna w mojej pielęgnacji to propozycja od znanej już wszystkim królowej naturalnej pielęgnacji. MASKA ŁAGODZĄCA DO TWARZY - CZARSZKA. Z Pauliną znamy się od kilku dobrych lat i niech nie zmyli Was fakt, że ja tu promuje jakiś produkt kumpeli, absolutnie laska wie, że jak mi coś nie podejdzie to dostanie najprawdziwszą opinię na temat swojego produktu. W tym przypadku nawet gdybym chciała się do czegoś przyczepić to nie ma takiej opcji. Dla mojej cery ta maska to wybawienie. Niosła ukojenie i komfort w najcięższym dla mojej cery stanie a mianowicie w okresie tych ciężkich temperatur. Mam uczulenie na słońce, każde wysunięcie kawałka cery na ekspozycję słoneczną kończy się u mnie tragedią grecką. Maska ta złagodziła zaczerwienienia, ukoiła poparzenia, sprawiła, że cera stała się mniej tkliwa a przy okazji turbo mięciutka i wygładzona. Pachnie niesamowicie - głównie nagietkiem i owsem, przygotowuje się ją szybciej niż tosty z serem (wystarczy odsypać trochę ze słoiczka, dodać wody, wymieszać, nałożyć i po odpowiednim czasie zmyć). Na twarzy wygląda efektownie - żółciutko. Maskę należy trzymać na twarzy tylko w czasie wskazanym na opakowaniu, po tym zastyga i może wydawać się trudniejsza w zmyciu, możecie jednak się o to pokusić jeśli chcecie mieć dodatkowy peeling, zmywanie zastygniętej maski działa tak samo skutecznie jak ten z D'Alchemy ;) Jeśli przestrzegamy czasu maska zmywa się bezproblemowo ;) Słoiczek wystarcza na jakieś 10-12 użyć. 65zł/100ml. Maseczkę robię raz - dwa razy w tygodniu.
TONIK ECO LAB - ODMŁADZAJĄCY
Nie będę ukrywać uwielbiam ten produkt, zużywam go w ilościach hurtowych, nie wiem ile już hektolitrów za mną. Jest ze mną od blisko 5 lat a w ciągu miesiąca zużywam 1-2 opakowania ale bywało, że i nawet 3-4 szły bez problemu (tonik spełniał u mnie również funkcje mgiełki- wody termalnej i schładzałam się nim w czasie wielkich upałów). Ma interesujący skład: woda morska, olej jojoba, kofeina, ekstrakt z jaśminu, kwas hialuronowy. Cudownie spisywał się schłodzony wcześniej w lodówce, koił, nawilżał i był świetną bazą pod dalszą pielęgnację. No ubóstwiam!
SERUM
MANAIKA - SERUM DO TWARZY
O BOGOWIE! Gdyby ktoś parę miesięcy temu powiedział mi, że zakocham się w różanym produkcie kazałabym temu świrowi palnąć się obuchem w czoło. Mimo, iż moje podejście do róży jest nadal na poziomie hate to ten kosmetyk kocham miłością szczerą i prawdziwą. Moi milusińscy serum ma niesamowity skład, w 30ml butelce dostąpicie mieszanki godnej mistrzów tj. oleju z owoców dzikiej róży, wysokiego stężenia estrowej formy witaminy C, koenzymu Q10, oleju z pestek dyni, Wit.E i A, oleju z wiesiołka a w nim kwasu g-linolenowy(GLA), oleju z pestek śliwek, oleju makadamia, skwalanu z oliwy z oliwek, olejeku z pestek malin a także ekstraktu z listków rozmarynu i CO2 z nasion granatu. Zapachowo jest jeszcze lepiej bo róża absolutnie nie jest wyczuwalna, dosyć mocno wyczuwalny cytrus i geranium a wszystko za sprawą naturalnych eterycznych olejków z trawy cytrynowej i anginowca :)
Konsystencja typowa dla serum olejowego, ale nietypowe wchłanianie - bo błyskawiczne, zero uczucia lepkości, palpacyjnie niesamowita miękkość cery, wizualnie natychmiastowe wygładzenie i odmłodzenie. Skóra jakby zagęszczona, zaczerwienienia zneutralizowane, przebarwienia zminimalizowane. Ne zapycha porów, mam wrażenie, że wręcz przeciwnie te rozszerzone pory są jakby domknięte a cała faktura skóry jakby rozprasowana. Cera wygląda na młodszą, zadbaną i doskonale wypielęgnowaną. Komu nie pokażę tego serum, to zaraz pyta o namiary, więc coś w tym musi być.
DLA MNIE ODKRYCIE 2019r. A PRZY TYM KOSMETYK ROKU I BEZAPELACYJNY HIT! Uczciwie Wam polecam, szczególnie mocno tym których skóra ma przebarwienia, jest sucha, posiada oznaki starzenia albo stale boryka się z odwodnieniem, urazami, podrażnieniami, przebarwieniami czy trądzikiem.
Więcej poczytacie o nim tutaj, możecie też zamówić :D https://www.manaikanaturalcosmetics.com.pl/pl/p/Odzywcze-serum-do-twarzy/42
Więcej poczytacie o nim tutaj, możecie też zamówić :D https://www.manaikanaturalcosmetics.com.pl/pl/p/Odzywcze-serum-do-twarzy/42
Kolejne serum które bardzo lubię mimo, iż nie daje, aż tak spektakularnego efektu jak Manaika to BABO. Konsystencją ma specyficzną, przypomina gęsty żel aloesowy. Skład ma jednak bardzo fajny a co za tym idzie i dobre działanie na skórze. W środku znajdziemy m.in. alantolinę, aminokwasy, betaglukan z drożdży, betainę z buraka cukrowego, ekstrakt ze śluzu ślimaka, kwas hialuronowy, miłorząb japoński, pantenol i aloes. Polecam stosować go bardziej w ciągu dnia lub na noc bo pozostawia lepki film na skórze i niestety nie współgra z makijażem... Podkład mineralny ale i zwykły płynny roluje się się na nim miłosiernie. Nie zmienia to jednak faktu, że skóra jest odżywiona i mięciutka, zaczerwienienie przygaszone. Bardzo fajne serum, ale tak jak mówię bardziej w dni kiedy mamy nomakeup, dobrze współgra z kremami na bazie naturalnych składników.
Tutaj mój błąd na zdjęciu postawiłam nie to serum ale chodziło mi o witaminę C nie E (dla mnie to z E jest mocno przeciętne). LIQ CE - 15% serum z wit.C, moim zdaniem najlepsze na rynku. Stosowałam ich już naprawdę sporo i tylko to dało efekt błyskawiczny i to wizualnie odczuwalny po każdym użyciu. Siedzą w nim trzy aktywne składniki Wit.C 15%(4800 mg), tokoferol i magnez. Mam wrażenie, że cera po tym serum jest jakby odświezona, wygładzona, zapchane pory jakby odblokowane, a wszelkie zanieczyszczenia jakby rozpuszczone, cera promienieje, jest rozświetlona i pełna energii. Uwielbiam ten efekt, jadę już z kolejną buteleczką :)
THE ORDINARY- Caffeine solution 5%+EGCG. Na to serum z kofeina i zieloną herbatą nakusiły mnie "internety". Wszędzie ochy i achy więc postanowiłam spróbować. Od razu mówię obrzęków nie mam, oczy nie mają zasinień, jedyne co mnie boli to zapadająca się dolina łez - objaw niespania i syndrom okularnika. Serum jest ok, u mnie nie robi cudów ale schłodzone naniesione na niewyspaną skórę pod oczami lekko napina i rozjaśnia strefę pokrytą żelem. Używam, jest ok, ale bez większych zachwytów, więc pewnie zdenkuję i raczej nie nabędę ponownie bo tak zwyczajnie nie jest przeznaczone dla mnie. Ogólnie skład dobry, produkt wegański.
GĄBECZKA KONJAC
Od jakichś pięciu, może nawet i sześciu lat, gąbki konjac stale goszczą w mojej pielęgnacji. Nie wyobrażam sobie demakijażu czy tak zwyczajnie mycia cery bez ich użycia. Mam osobne gąbeczki do cery (zazwyczaj jest to wersja z masą perłową) oraz do ciała (pomidorowa). Dobrze masuje, świetnie zmywa twarz ale też delikatnie peelinguje i poprawia ukrwienie cery czy skóry ciała. Jest delikatna a jednak działa magicznie. Na dowód tego, że stosuje je od dawna zapraszam do wpisu z 2015r. https://www.mazgoo.pl/2015/10/YASUMI-KONJAC-PURE.html
KREMY
THE SKY GIRL-SUPER STAR uczciwie mówię gdy zobaczyłam go na półce, mocno pochwaliłam skład ale nie wrzuciłam go do koszyka bo jakoś nie byłam przekonana kolorystyką opakowania. Obawiałam się,że w środku zastanę jakiś wściekle chemiczny zapach albo kolor huby-buby który nie do końca jakoś wygląda naturalnie. Krem trafił do mnie przypadkiem w ubiegłym roku kiedy to marka postanowiła mi podesłać zestaw do testów i jak wielkie było moje zaskoczenie kiedy w środku niezwykle wygodnego opakowania airless znalazłam krem ideał. Przyjemny zapach, konsystencja marzenie, działanie totalnie spełniające obietnice producenta. W składzie absolutna petarda: ekstrakt z cytryny, morwę białą, kwas fitowy, witaminy: C, B3 i E, oleje: ryżowy, sezamowy, słonecznikowy, ekstrakty z liści rozmarynu, cebulek trawy afrykańskiej, punarnawy, drzewa tara. Całość ta świetnie rozświetla skórę, napina a wręcz liftinguje. Cera prezentuje się promiennie. To moje 3 opakowanie tego kremu - nieostatnie. Na szczęście marka troche zmieniła wygląd opakowań o teraz sa one zdecydowanie bliższe mojemu sercu :)
https://betheskygirl.com/kategoria/kremy/agent-white-james-white-krem-rozjasniaco-liftingujacy-50-ml
LUSH BOTANICALS - Starlight night cream. Cudowny design opakowania, doskonały skład, subtelny zapach i działanie o którym moja cera nawet nie śniła. Krem na bazie wody z kwiatu pomarańczy z olejami z pstek jabłek, kiwi. pestek opuncji, żurawiny, pestek perilla i jojoba. Ekstrakt z owoców granatu, figi, jeżyny, wina, pestek grejpfruta i truskawki. Dodatkowo zasilone masłem murumuru, Wit.E, B5 i kwasem hialuronowym. Mimo bogatego składu nie jest tłusty, szybko się wchłania, pozostawia na skórze satynowe wykończenie, cera nie jest lepka a rano skóra jest idealnie wypielęgnowana pod makijaż. Zero obrzęków, jędrność, miękkość i cudowne wygładzenie. Kocham ten stan i gdyby nie fakt, że krem kosztuje duuużo to byłby to jedyny krem którego chciałabym używać do końca świata. Zużyłam 2 opakowania. Rozważam kolejne... tylko czekam na promki :)
https://lushbotanicals.com/krem-na-noc-starlight-50-ml-night-cream
https://betheskygirl.com/kategoria/kremy/agent-white-james-white-krem-rozjasniaco-liftingujacy-50-ml
LUSH BOTANICALS - Starlight night cream. Cudowny design opakowania, doskonały skład, subtelny zapach i działanie o którym moja cera nawet nie śniła. Krem na bazie wody z kwiatu pomarańczy z olejami z pstek jabłek, kiwi. pestek opuncji, żurawiny, pestek perilla i jojoba. Ekstrakt z owoców granatu, figi, jeżyny, wina, pestek grejpfruta i truskawki. Dodatkowo zasilone masłem murumuru, Wit.E, B5 i kwasem hialuronowym. Mimo bogatego składu nie jest tłusty, szybko się wchłania, pozostawia na skórze satynowe wykończenie, cera nie jest lepka a rano skóra jest idealnie wypielęgnowana pod makijaż. Zero obrzęków, jędrność, miękkość i cudowne wygładzenie. Kocham ten stan i gdyby nie fakt, że krem kosztuje duuużo to byłby to jedyny krem którego chciałabym używać do końca świata. Zużyłam 2 opakowania. Rozważam kolejne... tylko czekam na promki :)
https://lushbotanicals.com/krem-na-noc-starlight-50-ml-night-cream
Tak wygląda moja pielęgnacja cery, są to moje sprawdzone produkty do twarzy których używam od dawien dawna, oraz dwa nowe produkty z których zdecydowanie nie zrezygnuje. Dajcie znać czy coś z tych produktów miałyście okazję stosować macie swoje hity pielęgnacyjne? Zdradźcie co jest tym numerem jeden.
Ściskam!
Ściskam!