Witajcie Kochani,
Czytaj dalej »
Dziś przychodzę do Was z podsumowaniem kuracji regenerująco - odmładzającej. Kurację rozpoczęłam w połowie sierpnia i oficjalnie w dniu dzisiejszym zdenkowałam serum. Jak się u mnie sprawdziła ? O tym przeczytacie poniżej.
Ale zacznijmy od początku, pod lupę trafia dziś...
ZESTAW DO ZABIEGU ODMŁADZAJĄCO-REGENERUJĄCEGO Z MEZOROLLEREM / DERMO FUTURE
SKŁAD ZESTAWU
- PŁYN MICELARNY DO DEMAKIJAŻU TWARZY I OCZU
- INTENSYWNA KURACJA DO TWARZY Z NANOPEPTYDAMI I KOMÓRKAMI MACIERZYSTYMI
- MEZOROLLER 0,2mm
- ŻEL ŁAGODZĄCY
Jak widzicie zestaw składa się z produktu oczyszczającego, serum o skoncentrowanym działaniu, urządzeniu do mezoterapii mikroigłowej oraz żelu przynoszącym ulgę po całym zabiegu. Żaden produkt nie znalazł się tutaj przypadkowo, set zaprojektowany jest z precyzją i funkcjonalnością o czym przekonacie się poniżej.
PRZYGOTOWANIE...
Przed rozpoczęciem użytkowania zestawu należy pamiętać o dwóch, kluczowych zasadach. Pierwsza - dokładne oczyszczenie cery, druga - sterylność sprzętu na którym pracujemy. Pisząc sprzęt mam tu na myśli nasz mezoroller. Jako osoba pracująca w służbie zdrowia, potrójnie przestrzegająca sterylności, czasem zapominam Wam akcentować, jak ważne jest dbanie o nieskazitelną czystość naszego miejsca pracy. U mnie jest to na porządku dziennym, że wszystko jest odkażone, zdezynfekowane i zabezpieczone, bez względu na to, czy jestem w domu czy pracy. Rzeczy o których teraz piszę mogą wydawać się oczywiste, ale zdziwilibyście się jak wiele osób nie dezynfekuje pędzli, nie myję dłoni przed nałożeniem kremu, o okresowej dezynfekcji produktów z kolorówki nie wspominając.
W przypadku stosowania mezoterapii, dochodzi do licznych mikronakłuwań skóry. Wyobraźcie sobie co dzieje się z cerą w chwili wprowadzenia pod warstwę wierzchnią zainfekowanych igieł. Wypryski, ropienie, ogólnie stany zapalne i rozwijająca się infekcja, której wyleczenie może wiązać się z długoterminowym i mało przyjemnym leczeniem.
Dlatego w tym momencie uczulam i przestrzegam Was na higienę otoczenia.
PLAN DZIAŁANIA
W pierwszej kolejności sięgamy po płyn micelarny, sumiennie zmywamy cały makijaż, suniemy wilgotnymi płatkami do chwili uzyskania całkowicie czystego wacika. Dla pewności absolutnej, dodatkowo myje twarz oczyszczającym żelem lub pianką a następnie powtarzam rytuał z wacikiem i micelem.
Płyn micelarny jaki dołączono do zestawu zmywa nawet uporczywy makijaż, dobrze radzi sobie z wodoodpornym tuszem. Testowany na 3 osobach - sprawdził się świetnie. U mnie o ile twarz zmywa doskonale, to niestety zbyt intensywnie działa na oczy, powoduje szczypanie i mocne łzawienie. U mamy i koleżanki spisał się doskonale, bez skutków ubocznych. Mimo, iż nie współgra z moimi mega wrażliwymi oczami to z ogromną przyjemnością stosuje go na twarz, bo doskonale i szybko oczyszcza.
Kiedy cera została już oczyszczona i resztka micela wchłania się w skórę, wyciągamy z opakowania mezoroller. Tak jak wspominałam wcześniej ważne, jest aby zawsze stosować na skórę w pełni zdezynfekowaną i oczyszczoną rolkę. W tym celu zaleca się aby główkę mezorollera zanurzyć w 40% spirytusie. Po około 60 sekundach mezoroller jest gotowy do działania.
Zanim rozpoczniemy nakłuwanie, na twarz należy nałożyć serum. Nabieramy całą pipetę a następnie kropelkami dozujemy na twarz, należy pamiętać aby pipeta nie dotykała skóry! Serum z nanopeptydami i komórkami macierzystymi ma lekką formułę - wodnistą, Dopiero w chwili rozprowadzania po skórze serum nabiera subtelnej żelowatości. Preparatem dokładnie pokrywam twarz, warstwa ma być cienka i w miarę równa.
Kiedy cera została już przygotowana pod zabieg, sięgamy po nasze narzędzie. Urządzenie jest lekkie i wygodne, wyprofilowana raczka dopasowuje się do dłoni, wgłębienie oraz antypoślizg w główce sprawia, że palec wskazujący leży pewnie i umożliwia precyzyjne manewrowanie.
Mezoroller jaki znalazłam w zestawie, wyposażony jest w igły o długości 0,2mm. Jak widzicie igiełki są cieniutkie i bardzo, ale to bardzo krótkie. Aby bezpiecznie wykonać zabieg pamiętamy o sterylności oraz o prawidłowych kierunkach rollowania.
Nasze nakłuwanie zaczynamy od czoła, pracujemy główką w trzech kierunkach:
- wertykalnie - w pionie
- horyzontalnie - w poziomie - od skroni do skroni
- ukośnie - pod kątem, najpierw z jednej później z drugiej strony
Każdy obszar rolujemy po maksymalnie 10 razy. Niedawno miałam okazje porozmawiać z moim dermatologiem na temat tej kuracji. Lekarz pochlebnie wypowiadała się o serii, wspominała również, że jeśli cera boryka się z większymi problemami typu blizny, głębsze zmarszczki, można w te miejsca stosować nawet i 15 powtórzeń, lecz nie więcej. Jeśli to nie pomoże zastosować dłuższe igły lub skorzystać z usług profesjonalistów w gabinetach na igłach nawet o długości 1,5mm.
Po zakończonym rolowaniu na twarz ponownie nakładamy serum z nanopeptydami i komórkami macierzystymi. Może się to wydawać dla niektórych nieprzyjemne, w tej chwili skóra zaczyna delikatnie mrowić, dzieje się tak bowiem nasza kuracja wnika przez powstałe w skórze mikrokanaliki w głąb cery. Sięgamy po ostatni preparat z zestawu - łagodzący żel.
Nałożenie żelu sprawia, że skóra momentalnie staje się gładka, maksymalnie nawilżona, a delikatny dyskomfort związany z wnikaniem serum znika po kilku sekundach, cera jest ukojona i zabezpieczona
Cały zabieg powinien trwać od 15 do 20 minut, seria powinna być powtarzana 2-3 razy w tygodniu..
Od kiedy poinformowałam Was o stosowaniu kuracji, dostałam wiele wiadomości prywatnych dotyczących samego procesu wykonywania zabiegu jak i moich odczuć związanych z bólem czy regeneracją skóry.
Minęły dwa miesiące mogę w pełni i naprawdę uczciwie opowiedzieć Wam o całej kuracji coś więcej.
Pierwsze użycie nie było zbyt zgrabne, miałam wiedzę książkową, ale nie wiedziałam z jakim natężeniem i czy w ogóle dociskać mezoroller do skóry, wszystko robiłam na wyczucie. Po pierwszym zabiegu zasięgnęłam opinii ekspertów, chciałam rozwiać wszelkie wątpliwości oraz dowiedzieć się czy poszczególne etapy rollowania są wykonywane prawidłowo. Z każdym użyciem było łatwiej i przyjemniej. Roller nie powodował bólu ale był odczuwalny na skórze. Za każdym razem po serii nakłuć cera przybierała kolor intensywnego różu, nie powinno to nikogo dziwić, gdyż igły nakłuwają wierzchnią warstwę naskórka, tworząc w niej mikrokanaliki które odpowiadają za transport substancji aktywnych w głąb skóry. Igły oprócz tworzenia teleportów do penetracji, stymulują również fibroblasty, czyli pobudzają proces regeneracji na zasadzie naturalnego impulsu :)
20ml serum wystarczyło mi na 15 zabiegów, przy stosowaniu go co 3 dni, uważam, że to świetny wynik, tym bardziej, że wcale nie oszczędzałam przy jego aplikacji.
Czy było warto ? Oczywiście, już po dwóch pierwszych zabiegach odczułam poprawę elastyczności skóry. Cera po każdym zabiegu szybciej "wracała" do siebie, odczułam wyraźne napięcie skóry szczególnie w rejonach brody i szyi. Moja sucha jak wiór cera, przestała się łuszczyć, była a w sumie jest nawilżona i odżywiona. Skóra z każdym zabiegiem regenerowała sie szybciej, stała się gęstsza i wygląda zdrowiej.
Z mojego osobistego doświadczenia, szczególnie polecam wykonywanie zabiegu wieczorami. skóra ma wtedy czas na mocną regenerację oraz na wchłonięcie dogłębne produktów. Rano budzimy się piękniejsze ;)
PODSUMOWUJĄC
Jestem jak najbardziej na tak, przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie teraz pielęgnacji bez tego małego drobnego gadżetu. Serum wpłynęło korzystnie na stan mojej cery, zarówno w dotyku jak i wizualnie skóra zrobiła ogromny postęp, z dumą napiszę,że wyładniała :) Czy dostrzegam minusy w tej kuracji ? Jedynie jeden - igły nie należą do nieśmiertelnych, po dłuższej eksploatacji zaczynają się tępić i roller trzeba będzie wymienić na nowy. Na chwilę obecną wykonałam 15 serii, igły pracują bez zarzutu. Mimo iż, serum z nanopeptydami już zdenkowane, zamierzam używać innego, a następnie wrócić do serii z zestawu, jest naprawdę dobre.
O zestawie możecie poczytać na stronie - DermoFuture. Zamówić go możecie w wielu internetowych aptekach, ceny są różne. Najkorzystniejszą znalazłam tutaj.
Zestaw miałam możliwość przetestować dzięki Michałowi z TZU.
Zestaw miałam możliwość przetestować dzięki Michałowi z TZU.
Dajcie znać co myślicie o tym zestawie, znacie markę Dermo Future ?
Ściskam :*