Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 488
Rozczarowała mnie ta książka. Po tylu pozytywnych opiniach, które słyszałam i czytałam - chyba za dużo sobie wyobraziłam. Jak dla mnie, Nocne czuwanie jest najzwyczajniej w świecie... nudne, przegadane. To taka książka o niczym, której mogłoby w ogóle nie być, przynajmniej dla mnie. Już dawno w trakcie czytania nie czułam takiej straty czasu i pieniędzy.
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 488
Rozczarowała mnie ta książka. Po tylu pozytywnych opiniach, które słyszałam i czytałam - chyba za dużo sobie wyobraziłam. Jak dla mnie, Nocne czuwanie jest najzwyczajniej w świecie... nudne, przegadane. To taka książka o niczym, której mogłoby w ogóle nie być, przynajmniej dla mnie. Już dawno w trakcie czytania nie czułam takiej straty czasu i pieniędzy.
Akcja powieści rozgrywa się na niewielkiej szkockiej wyspie Colsay, należącej do rodziny Cassinghamów. To tutaj, z dala od miejskiego zgiełku, Anna i jej mąż - Giles oraz ich synkowie - Raphael i Moth, spędzają lato. Anna jest w trakcie pisania książki o dzieciństwie w Wielkiej Brytanii w drugiej połowie XVIII wieku, Giles z kolei - jako ornitolog, zajmuje się obserwacją maskonurów. I tak, jak Giles całkowicie poświęca się swojej pracy, tak Anna ma problem ze znalezieniem "wolnego" czasu. I nie trudno się domyślić, jaka jest tego przyczyna... dzieci.
Anna kocha swoje dzieci, co do tego nie ma wątpliwości. Ale czasami... ma ich zwyczajnie dość. Jest zmęczona, niewyspana i rozdarta pomiędzy potrzebami chłopców, a obowiązkami domowymi. Tęskni też za czasami, kiedy mąż przynosił jej kwiaty, gotował i dbał, aby w domu nie zabrakło jej ulubionych - drogich soli do kąpieli. Denerwuje ją, że Giles zbyt mało jej pomaga, zostawiając wszystko na jej głowie. Na domiar złego, w czasie prac ogrodowych, Anna odkrywa szkielet małego dziecka - dziewczynki. Na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkową śmierć. Chce się dowiedzieć, kim była dziewczynka i dlaczego ktoś zakopał ją w ich ogrodzie.
Prawdę powiedziawszy, kiedy kupowałam Nocne czuwanie, spodziewałam się, że rozwiązanie zagadkowej śmierci, będzie stanowiło główny motyw tej książki. Tak jednak nie jest. Autorka skupia się raczej na pokazaniu, że bycie mamą nie jest taką łatwą sprawą, zwłaszcza, kiedy chce się być aktywną zawodowo. Macierzyństwo zazwyczaj wymaga wielu poświęceń, kompromisów i zaciskania zębów. Większość z nas, zna to doskonale z własnego życia. Ja tak i myślę, że może dlatego, książka ta zupełnie do mnie nie przemawia. Jako mama 4-latka i 15-miesięcznych bliźniaczek, wiem ile sił i mojego własnego "ja" muszę poświęcić dzieciom. Raczej nie miałam ochoty jeszcze o tym czytać. Zdecydowanie wolę książki, które pozwolą mi choć na chwilę odpocząć od tego mojego codziennego kieratu.
Czasami miałam wrażenie, że tak naprawdę nic się tutaj nie dzieje. Akcja płynie wolno i monotonnie. Żałuję, że autorka nie poświęciła większej uwagi rozwikłaniu zagadki tajemniczego pochówku. Pomysł miała może i fajny, ale zdecydowanie zabrakło lepszego rozwinięcia.
Anna kocha swoje dzieci, co do tego nie ma wątpliwości. Ale czasami... ma ich zwyczajnie dość. Jest zmęczona, niewyspana i rozdarta pomiędzy potrzebami chłopców, a obowiązkami domowymi. Tęskni też za czasami, kiedy mąż przynosił jej kwiaty, gotował i dbał, aby w domu nie zabrakło jej ulubionych - drogich soli do kąpieli. Denerwuje ją, że Giles zbyt mało jej pomaga, zostawiając wszystko na jej głowie. Na domiar złego, w czasie prac ogrodowych, Anna odkrywa szkielet małego dziecka - dziewczynki. Na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkową śmierć. Chce się dowiedzieć, kim była dziewczynka i dlaczego ktoś zakopał ją w ich ogrodzie.
Prawdę powiedziawszy, kiedy kupowałam Nocne czuwanie, spodziewałam się, że rozwiązanie zagadkowej śmierci, będzie stanowiło główny motyw tej książki. Tak jednak nie jest. Autorka skupia się raczej na pokazaniu, że bycie mamą nie jest taką łatwą sprawą, zwłaszcza, kiedy chce się być aktywną zawodowo. Macierzyństwo zazwyczaj wymaga wielu poświęceń, kompromisów i zaciskania zębów. Większość z nas, zna to doskonale z własnego życia. Ja tak i myślę, że może dlatego, książka ta zupełnie do mnie nie przemawia. Jako mama 4-latka i 15-miesięcznych bliźniaczek, wiem ile sił i mojego własnego "ja" muszę poświęcić dzieciom. Raczej nie miałam ochoty jeszcze o tym czytać. Zdecydowanie wolę książki, które pozwolą mi choć na chwilę odpocząć od tego mojego codziennego kieratu.
Czasami miałam wrażenie, że tak naprawdę nic się tutaj nie dzieje. Akcja płynie wolno i monotonnie. Żałuję, że autorka nie poświęciła większej uwagi rozwikłaniu zagadki tajemniczego pochówku. Pomysł miała może i fajny, ale zdecydowanie zabrakło lepszego rozwinięcia.