Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 396
Już dawno żadna książka mnie tak nie wymęczyła. Nie wynudziła. Wiele razy chciałam rzucić ją w kąt - z okrzykiem "a kysz", idź, przepadnij. Nie potrafiłam wciągnąć się w tę powieść. Nie potrafiłam wczuć się w emocje bohaterów. W ich marzenia i pragnienia. Ostatecznie jednak doczytałam do końca (brawa dla mnie!), ale zdania nie zmieniłam - nie warto. Szkoda czasu.
Książka przedstawia losy trzech kobiet skupione wokół jednego człowieka - tytułowego Łazarza. A dokładniej, Łazarza Lindta - genialnego fizyka i jednego z twórców sowieckiej bomby atomowej. Człowiek znikąd - obszarpany, wygłodzony i zawszony nędzarz, trafił w idealny czas i miejsce, by stać się wielkim. Na polu naukowym, rzecz jasna, bo w dziedzinie życia i miłości, raczej nie popisał się geniuszem. Lindt nie miał szczęścia do kobiet, a one do niego. Pierwszą i najważniejszą kobietą w jego życiu była Marusia - wrażliwa, dobra, troskliwa żona rosyjskiego profesora Siergieja Aleksandrowicza Czałdanowa. Marusia, starsza od Lindta, była szczęśliwa w małżeństwie i szczerze kochała swego męża. Jedyne, czego jej brakowało to dzieci. Dlatego, kiedy siedemnastoletni Łazarz stanął na progu jej domu, poczuła do niego macierzyńskie uczucia. W końcu dostała to, czego tak bardzo pragnęła.
Kolejną kobietą była Galina Pietrowna. Kiedy Lindt ją poznał, miała zaledwie 17 lat. Miała swoje plany, marzenia i... narzeczonego. Była zakochana. Ostatecznie jednak, zmuszona została do ślubu z Łazarzem Lindtem, który był już wówczas dojrzałym mężczyzną. Z wesołej i beztroskiej dziewczyny przemienia się w zgorzkniałą i odpychającą, zimną i twardą kobietę - gardzącą swoim mężem. Nawet w stosunku do swego syna - ich wspólnego syna, nie potrafi wykrzesać z siebie żadnych ciepłych uczuć.
I wreszcie dochodzimy do trzeciej - ostatniej kobiety, a właściwie to kobietki, bo kiedy poznajemy Lidoczkę ma ona zaledwie 5 lat. Lidoczka jest wnuczką Galiny i Łazarza, i jako jedyna, nie znała Lindta osobiście. Kiedy trafiła pod opiekę swej babci Galiny, ta była już wdową. Dziewczynka jest sympatyczna, otwarta, wrażliwa i spragniona miłości, której Galina nie będzie potrafiła jej ofiarować.
To bez wątpienia smutna książka. Wywołująca pewne refleksje. Przypominająca, co w życiu jest najważniejsze i jak ulotne są chwile oraz szczęście. Książka pokazuje, jak wybory - samodzielnie dokonane lub te narzucone przez otoczenie, wpływają na nasze życie. To książka o miłości, a raczej o jej tęsknocie. O potrzebie rodzinnego, domowego ciepła.
Książka przedstawia losy trzech kobiet skupione wokół jednego człowieka - tytułowego Łazarza. A dokładniej, Łazarza Lindta - genialnego fizyka i jednego z twórców sowieckiej bomby atomowej. Człowiek znikąd - obszarpany, wygłodzony i zawszony nędzarz, trafił w idealny czas i miejsce, by stać się wielkim. Na polu naukowym, rzecz jasna, bo w dziedzinie życia i miłości, raczej nie popisał się geniuszem. Lindt nie miał szczęścia do kobiet, a one do niego. Pierwszą i najważniejszą kobietą w jego życiu była Marusia - wrażliwa, dobra, troskliwa żona rosyjskiego profesora Siergieja Aleksandrowicza Czałdanowa. Marusia, starsza od Lindta, była szczęśliwa w małżeństwie i szczerze kochała swego męża. Jedyne, czego jej brakowało to dzieci. Dlatego, kiedy siedemnastoletni Łazarz stanął na progu jej domu, poczuła do niego macierzyńskie uczucia. W końcu dostała to, czego tak bardzo pragnęła.
Kolejną kobietą była Galina Pietrowna. Kiedy Lindt ją poznał, miała zaledwie 17 lat. Miała swoje plany, marzenia i... narzeczonego. Była zakochana. Ostatecznie jednak, zmuszona została do ślubu z Łazarzem Lindtem, który był już wówczas dojrzałym mężczyzną. Z wesołej i beztroskiej dziewczyny przemienia się w zgorzkniałą i odpychającą, zimną i twardą kobietę - gardzącą swoim mężem. Nawet w stosunku do swego syna - ich wspólnego syna, nie potrafi wykrzesać z siebie żadnych ciepłych uczuć.
I wreszcie dochodzimy do trzeciej - ostatniej kobiety, a właściwie to kobietki, bo kiedy poznajemy Lidoczkę ma ona zaledwie 5 lat. Lidoczka jest wnuczką Galiny i Łazarza, i jako jedyna, nie znała Lindta osobiście. Kiedy trafiła pod opiekę swej babci Galiny, ta była już wdową. Dziewczynka jest sympatyczna, otwarta, wrażliwa i spragniona miłości, której Galina nie będzie potrafiła jej ofiarować.
To bez wątpienia smutna książka. Wywołująca pewne refleksje. Przypominająca, co w życiu jest najważniejsze i jak ulotne są chwile oraz szczęście. Książka pokazuje, jak wybory - samodzielnie dokonane lub te narzucone przez otoczenie, wpływają na nasze życie. To książka o miłości, a raczej o jej tęsknocie. O potrzebie rodzinnego, domowego ciepła.