Ale podkreślam- efekt nieco podobny:)
Wiecie jak to jest z czekoladą i czekoladopodobną tabliczką- ta druga ją tylko trochę przypomina
W mojej wersji wystarczy klej, brązowa farba, nieco farby turkusowej i mąka krupczatka lub kasza manna zwana grysikiem.
Chodziło mi o osiągnięcie efektu szorstkości na powierzchni, a malowanie nie jest moja najmocniejsza strona, wiec wyszło jak wyszło, na pewno za ciemno:(
Wykorzystałam grysik, ale jestem pewna, że mąka krupczatka (którą bardzo rzadko używam i nie mam w domu ) zdecydowanie byłaby lepsza, choć można się pokusić o użycie obu i wyszła by powierzchnia bardziej zróżnicowana
Nie będzie to już tak samo wyglądać, ale jeżeli nie lubicie prac w tym stylu to powinno wystarczyć.
Ja zainwestowałam w zestaw, ale chcę przygotować kilka prac na prezenty świąteczne i sama nie wiem czy jestem z tego zadowolona, bo na małej powierzchni wyszło tak sobie, a efekt przebarwień wyszedł dopiero na drugi dzień, a nie od razu .
Wspomniałam już że to tylko produkt rdzo podobny, a sam pomysł mój, bo nigdzie w sieci nie widziałam tutka czy też zastosowanie- jeżeli jest inaczej to piszcie w komentarzach
Jeżeli skorzystacie miło by było gdyby było przekierowanie;)
Ale jak nie wyjdzie to reklamacji nie uznaję- korzystacie na własną odpowiedzialność ;D
Kursik krótki, bo przy tych pracach najwięcej liczy sie własna inwencja, wiec tylko krok po kroku pokażę co przygotowałam- może się komuś przyda.
Wykorzystałam grysik :)
Przygotowujemy tak samo jak inne przedmioty- szlifowanie, malowanie podkładem/ farbą, naklejanie obrazka i lakierowanie, jeżeli jest taka wasza wola, ale praca musi wyschnąć.
Przy pomocy szablonu nałożyłam cienką warstwą pastę strukturalną, którą obsypałam dość grubo grysikiem, lekko przycisnęłam ręką, a nadmiar strzepnęłam,
Po wyschnięciu nałożyłam ponownie szablon i przy pomocy gąbki nałożyłam farbę ( od razu 2- 4kolory)
jasny brąz ,brąz ziemisty ( choć w opisie jest ciepły szary?i stanowczo za ciemny!), zielony i miejscami dodałam jeszcze czarny.
Wszystkie kolory wycisnęłam obok siebie i przy pomocy pędzla gąbkowego zaczęłam maziać.Gdzie mi pozapychały sie dziurki oczyściłam je szpilką.
odstawiłam do suszenia
Jak widać produkt bardzo daleki od prawdziwej rdzy, ale efekt na tyle mi sie spodobał, że chyba poćwiczę jeszcze i poprawię co nieco:)
Po prawej stronie śnieżynki pokryte preparatami, po lewej moim sposobem.
I co myślicie?
Różnią się, ale jak wspomniałam kursik dla tych co efekt rdzy nie pociąga i chcą tylko wypróbować i zaliczyć następny krok.