Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hatszepsut. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hatszepsut. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 lutego 2010

Egipt. Hatszepsut...


Uwielbia słuchać opowieści o potężnych kobietach w swojej rodzinie, o swoich babkach, które tak wiele zrobiły dla świetności państwa. Wzrasta w cieniu legendy swojego ojca i jego dążeniu do panowania Egiptu nad światem. Drobna, inteligentna, odważna i otwarta. Gdy kończy 11 lat, w tym dniu kończy się również jej beztroska. Zostaje wydana za mąż za przyrodniego brata, staje się "boską małżonką boga".  W wieku 15 lat rodzi córkę i wkrótce potem zostaje wdową. Nastoletnia regentka Teb, Hatszepsut. Córka boga Amona Ra, który nawiedził jej matkę, a owocem tego spotkania była właśnie ona, jak lubi opowiadać. Bo właśnie ona bezgranicznie wierzy w swojego boga, Amona Ra, w świat poukładany, zasobny tylko pod jego wezwaniem. To dzięki niemu jako ambitna kobieta w wieku 22 lat zostaje władczynią Egiptu i postanawia oddać należną cześć wielkiemu Amonowi. Wznosi więc kolejne sanktuaria i świątynie - Karnak, Luksor, Beni Hasan, Kombo Ombo i w wiele innych od Synaju po czarną Nubię. Rytuały na cześć boga mają bogatą oprawę, dla Hatszepsut i dla boga całego Egiptu ruszają dalekie i niebezpieczne wyprawy by przywieźć jeszcze więcej dóbr. To Amon czuwający nad władczynią i krajem pozwala im na zwycięski powrót. Już nikt nie ma wątpliwości w potęgę boskiej Hatszepsut. A wokół nieprzeciętnie uzdolnionej władczyni świetnie dobrany dwór najzdolniejszych i najbardziej utalentowanych ludzi. Jej ambicje jednak wciąż pozostają niezaspokojone. Chce jeszcze większej potęgi Egiptu. Chce prowadzić wojny, niestety jest tylko kobietą w oczach ludu. Ogłasza się królem, nie królową. Ogłasza się synem, nie córką wszechwładnego Ra. Jej portrety nabierają barwy krwistoczerwonej, jaką malowano jedynie mężczyzn. Chwała Hatszepsut rośnie, powstaje monumentalna świątynia - grobowiec w Dejr El Bahari. I nagle umiera jej córka. W niełaskę popada wielu najbliższych władczyni dostojników, ginie Senmut, ulubieniec królowej, opiekun jej córki oraz projektant świątyni w Dejr El Bahari. Niszczone są ich posągi, wymazywane imiona. Tajemnica skrywa do dziś ich przewinienia. Tajemnica skrywa również nagłe urwanie się historii Hatszepsut. Wiemy tylko, że panowała około 20 lat, a jednak papirusy milczą, ludzie nie opowiadają już więcej historii o wielkiej kobiecie, wspaniałym faraonie... Prawdę jedynie pamiętają mury budowli u stóp stromej skały... I tylko inskrypcje chcą mówić jeszcze ”...teraz moje serce zwraca się w tę lub tamtą stronę, gdy myślę, co ludzie powiedzą. Ci, którzy zobaczą moje budowle w przyszłości i ci, którzy będą mówić o tym, czego dokonałam.”

 

  

  

  

Ze świątynią królowej Hatszepsut wiąże się jeszcze jedna, tragiczna historia. 17 listopada 1997 roku zamachowcy ukryci za filarami świątyni zastrzelili sześćdziesiąt dwie osoby. "Dlaczego zabili właśnie w tej świątyni? Młody Arab, który dorywczo pracuje jako taksówkarz, uważa, że to oczywiste. - Tutaj wystawiano "Aidę"! Operę Verdiego pokazano miesiąc przed masakrą, w sto dwudziestą piątą rocznicę jej światowej premiery i w siedemdziesiątą piątą rocznice odkrycia grobu Tutenchamona. To była wielka pompa. Przyjechali zagraniczni goście. Sam prezydent Mubarak był obecny. - Władza mówiła: Patrzcie, jacy jesteśmy silni! Można wystawić operę na pustyni, zaprosić same szychy i nikt nam nic nie zrobi! - tłumaczy młody Arab. - A terroryści miesiąc później weszli do świątyni i przez godzinę byli w niej panami życia i śmierci. Zabójcom nie chodziło o turystów. Chcieli uderzyć w policję, wyżej - w samą władzę." Tak opisuje te wydarzenie Beata Pawlak w "Piekło jest gdzie indziej". Świetna książka - polecam gorąco. Zamachowców było sześciu, złapano ich, wykonano kary śmierci. Nam pewien Egipcjanin opowiadał, że również aresztowano i pozbawiono życia ich rodziny... Teraz na szczycie wznoszącej się nad świątynią skały są rozmieszczone posterunki, tak by historia nie mogła się już powtórzyć.



W Dejr El Bahari znajduje się również stanowisko polskich archeologów.

 

I stąd zapewne również polskie akcenty. Dwóch Egipcjan chcących nam pokazać świątynię (nie skorzystałyśmy) i zrobić sobie zdjęcia mówiło "Aaa Bolanda. Dobzie, dobzie, bardzo dobzie." Ale jak usłyszeli, że bakszyszu niet, było już "Dobzie, dobzie" ale już bez bardzo :)


 

W oczekiwaniu na turystów...

 

Zabawnie również opisuje swoje wspomnienia z Dejr El Bahari (i nie tylko) Marian Brandys w książce "Śladami Stasia i Nel" Również gorąco polecam. Zaczytywałam się tą książka będąc nastolatką i marząc o dalekich podróżach :) A zwłaszcza śladami Stasia i Nel :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...