Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Goreme. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Goreme. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 kwietnia 2013

398. O tych co skaczą i fruwają słów kilka.

"Zdjęcie bez żywej istoty nie ma sensu. I drzewo, a nawet las, zupełnie nie wystarczą. To musi być stworzenie Boże, które się rusza." - pisał w ostatnim numerze Kontynentów Jacek Hugo-Bader.
 
 Wszystkie zdjęcia poniżej zrobione zostały w Goreme.


wtorek, 23 kwietnia 2013

397. Post scriptum do kobiety samotnej w podróży.

Kochani, miałam pisać na nowy temat, ale jeszcze raz sięgnęłam do Waszych komentarzy i zrobiło mi się szkoda, że gdzieś przepadną w czeluściach internetu. Przecież tak wspaniale napisaliście:) Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie za opublikowanie ich jako odrębny wpis, oczywiście z linkami do Waszych blogów. Może ktoś jeszcze coś dorzuci, jakieś swoje refleksje. Dla wszystkich, którzy się jeszcze wahają. Którzy chcieliby, a boją się. Podczas gdy fascynujący świat czeka. A ja bym bardzo prosiła, bo w takim samotnym podróżowaniu nie mam aż tak wiele doświadczenia (przeważnie ciągałam Ines), o dobre rady à propos takiego samotnego podróżowania. Dla mnie i nie tylko :) Ilustracje - to jeszcze raz Goreme (mam nadzieję, że Was nie zamęczyłam, a jeśli tak to krzyczcie!)



środa, 17 kwietnia 2013

394. Gram w zielone - czyli jeden rower i winnice w Goreme

Wczoraj spełniłam jedno ze swoich marzeń. Od wieków chciałam posiadać rower stacjonarny. I stało się. Słowo się rzekło i rower stoi w pokoju. Na dodatek zielony (z czarnym) - ostatnio mam straszny głód zielonego :) I nie  żebym nie posiadała normalnego roweru. Ale od dziś nie będę miała poczucia straconego czasu, gdy będę oglądać np. mój ulubiony program: Grand design.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

393. Potęga spojrzenia i magiczne drzewa

W małej osadzie, na brzegu jednego z tureckich mórz, żył sobie człowiek imieniem Nazar. Nie pałano do niego sympatią i wszyscy starali się schodzić mu z drogi. Przyczyną owego zachowania był zły wzrok i wola Nazara. Wystarczyło jedno spojrzenie na kogoś i wkrótce osoba ta stawała się ofiarą nieszczęścia. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

392. Zapraszam na niedzielny spacer po Goreme i okolicy

Po ciężkim tygodniu, smutnym tygodniu, nie ma nic lepszego niż spacer. Za oknem w końcu wiosna i słońce z nutką optymizmu. 

W świadomości bilans ostatnich dni - na plus , że po wtorkowym szkoleniu, w końcu wiem jak powinno się udzielać pierwszej pomocy, ba nawet wiem jak użyć defibrylatora. Obym nie miała okazji tej wiedzy zweryfikować w rzeczywistości. I jeszcze jednym plusem jest to, że mimo takiej przerwy w pisaniu, nie uciekliście ode mnie :) 

Dziękuję. A teraz nie będę już dłużej truć, wciąż jakoś trudno przychodzi mi pisanie (tak ciężko gdy najlepsi przyjaciele odchodzą, zostawiając pustkę nie do wypełnienia).


Zapraszam na przechadzkę.




czwartek, 4 kwietnia 2013

388. W krainie skalnych kościołów czyli Muzeum w Goreme

 Ich początki sięgają aż IV wieku, kiedy to grupa pustelników wyruszyła na poszukiwanie odpowiedniego dla siebie miejsca. Księżycowy krajobraz, klimat, spokój w pobliżu dzisiejszej osady Goreme. Miękkie skały okazały się idealne by wydrążyć w nich jaskinie - cele odpowiednie dla ascetycznego życia, z czasem zostały wydrążone kościoły, a nawet klasztory. 
 



środa, 27 marca 2013

Kapadocja czyli coś dla oka i nie tylko, a wszystko mocno przyprawione słońcem

Dziś zamawiałam dobre wina na święta, przypomniało mi to wizytę oraz degustację w pewnej winiarni w Kapadocji. Słońce i ziemia sprzyjają tam produkcji wina. W dniu wylotu, na lotnisku odkryłam nawet wino o smaku różanym. I już rozpędziłam się do kupowania, jako wielbicielka wszystkiego o smaku róży, niestety powstrzymała mnie miła pani w kasie sklepu bezcłowego.



czwartek, 21 marca 2013

Smakowanie Kapadocji...

...a właściwie smaki Goreme. I te rzeczywiste i te metafizyczne. 

Zapraszam dzisiaj na tradycyjną potrawę, którą zjecie w Kapadocji. Tak smaczną jak i efektowną. Mowa oczywiście o Testi Kebab. Sedno przyrządzenia tej kompozycji mięs, jarzyn i przypraw leży w ceramicznym naczyniu, indywidualnym dla każdej porcji. Po włożeniu do środka produktów, naczynie jest zamykane i szczelnie zalepiane gliną, a następnie wkładane do pieca. Na stół trafia gorące i wciąż zamknięte. W środku czeka na nas pyszna niespodzianka.



wtorek, 19 marca 2013

Kapadocja - czyli Goreme i relaks idealny

Gdybym przypuszczała, że Kapadocja pobije na głowę mocno skomercjalizowane wybrzeże, inaczej rozplanowałabym nasz pobyt w Turcji.




wtorek, 15 stycznia 2013

Jak zepsułam swoje dziecko.

Moje młodsze dziecię było w zeszłym roku na wycieczce szkolnej w Berlinie. Bardzo się cieszyło i na tę okazję czekało. Po powrocie telefonuje do domu i oświadcza stanowczym głosem:
- Mamo, zepsułaś mnie.
- ... ? Jak to zepsułam?
- Bo ja nie potrafię jeździć z wycieczkami. To nie to samo. Wolałabym zwiedzać ten Berlin po swojemu. 
(tak to mniej więcej brzmiało)

 Tak oto wygląda zepsute dziecko po zakupieniu w Goreme islamskiego katechizmu w języku angielskim

niedziela, 16 października 2011

Nie święci garnki lepią :)

Po odprawieniu Ines do internatu (tak to jest, że gdy przyjeżdża dziecię do domu, starsze lub młodsze, bez różnicy, to przez kilka dni świat staje na głowie i ma jedną orbitę - wokół tego właśnie dziecięcia), można zabrać się za własne, drobne przyjemności, jak na przykład blog :) Co też właśnie czynię. Dziś na zdjęciach moja pociecha młodsza, towarzyszka podróży, w roli uczennicy garncarza. Ale najpierw fachowe szkolenie, dla wszystkich chętnych - w Kapadocji :) Bo proszę Państwa w Turcji nie święci garnki lepią ;)









Ines - ubrana w gustowne spodenki robocze zabiera się do pracy 


Pozornie praca wydaje się być prosta choć nieco brudząca






Czarownica współczesna




Mała korekta






I już dzieło prawie gotowe, a wraz z nim zmienia się przekonanie, że czasem rzeczy z pozoru łatwe wcale takimi nie są.


I tak Ines została uczniem garncarskim choć pierwszy w życiu garnek powstał nieco fantazyjny, a ile dał radości i zapewne pozostanie w pamięci na zawsze :) Zabierajcie w podróże swoje nastolatki, bo choć to najtrudniej strawny wiek, ile szczęścia może dać babranie się w glinie gdzieś na krańcach świata :)


Swoją drogą uczeń w średniowieczu (wszak ceramika to bynajmniej nie współczesny wynalazek) nazywany był terminatorem. Na zdjęciach Ines - terminator oraz jej dzieło :)


wtorek, 11 października 2011

Dziś w cyklu "ceramicznym" - jak to się robi w Turcji ;)

W Kapadocji miałyśmy okazję zwiedzić fabryczkę ceramiki. A w niej mogłyśmy pomacać, pooglądać i wysłuchać wykładu na temat samego procesu tworzenia jak i rodzajów ceramiki oraz zdobień typowo tureckich. Na pewno część z wyeksponowanych później na sprzedaż, w sklepiku, różnych "skorupek", to rzeczywiście rękodzieło. Podejrzewam jednak, że większość była już masową  produkcją. Tu zaczynamy od końca - oto jak wygląda tradycyjne, tureckie zdobienie.







Półprodukty










A to już sprawdzanie jakości finalnego produktu



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...