W związku z zimową aurą wczoraj szybko zrobiłam Lali czapkę... po raz kolejny. Słowo daję, że żadnej robótki nie prułam tyle razy co tę czapkę! Wymyśliłam sobie fioletowe serduszko, ale zabrakło umiejętności :( Zrobiłam ją 3 razy i albo za mocno ściągnęłam albo za słabo i dziury były. Kolejny raz zrobiłam jednokolorową za dużą, później za małą i wczoraj w końcu taką idealną! Strasznie zagmatwałam się, a przecież robiłam już dużo trudniejsze robótki. Chyba wieeelokrotne odrywanie się od roboty musiało mi zamieszać w obliczeniach, ale najważniejsze, że się udało!
W tzw. międzyczasie zrobiłam jeszcze golf z resztek włóczek. Myślałam, że kolorystycznie się nie zgrają, ale jednak pasują świetnie w moim odczuciu i aż żałuję, że golf będzie chowany pod kurtkę... A włóczki wykorzystałam prawie do ostatniego metra (zostało mi jeszcze na owe serduszko tylko)...
Zdjęcia jakości komórkowej z dzisiejszego poranka. To chyba najlepiej oddaje kolor:
I resztkowy szyjogrzej:
Kulki do pokoju maluchów już też gotowe, ale pokój niet, wiec fot nie będzie :)