"zawsze przeciwko", tak powinnismy
mieć napisane na wstędze, którą unosiłby w złotych pazurach ku niebiosom nasz
biały orzeł. Koszenie trawników, hałas, smog i susza, niedobrze, dzikie
trawniki typu łąka nieskoszona, też niedobrze, bo nie można po nich chodzić. Dlaczego
nie powinno się po nich chodzić? A to dlatego, że wyższa roślinność wygniatana
nie wygląda estetycznie, a zieleńce miejskie mają nie tylko odtruwać Ci
powietrze Ado, Adamie i Marto (dobór imion najzupełniej przypadkowy), ale też
muszą, no po prostu muszą też pełnić funkcję estetyczną, bo żadne miasto nie
zgodzi się na jawne popieranie bajzlu (pokątnie, to już zupełnie inna sprawa).
Tak więc coś za coś, z jednej strony nareszcie krok w stronę naturalności na
tych naszych betonowych pustynkach, krok w stronę oszczędności, i zmniejszenia
hałasu, i większego szacunku dla naszego własnego ekosystemu (tak, tak, naszego
własnego, bo kiedy mówimy "natury", to się niejako od niej odcinamy,
zatem staje się dziwnym mitycznym zwierzem po drugiej stronie, a to żaden
zwierz, tylko nasza własna sieć połączeń, w którą jesteśmy uwikłani na amen, jak
neurony w układzie nerwowym), z drugiej, no trudno, nie pohasasz sobie
po pas w tym kwieciu, nawet jeśli to romantyczne i masz po temu stosowne na
sobie giezłeczko, a twój pies się tu nie wys…, nie zdefekuje sobie, ale też
niedobrze, kiedy Twój pies defekuje sobie radośnie gdziekolwiek, jeśli nie
sprzątasz. No więc pod informacją, że pojawiają się tabliczki dla niewiedzących
o tym, że nie włazi się i nie wyrywa pękami do wazonu bylin polno-łąkowych
stado Arturów, Barbar i Mateuszy huczy ze zgrozą o skandalicznym postępowaniu
władz broniących im świętego prawa do hasania po tej jakże wspaniałej
roślinności.
Kuba (Jakub Sajkowski ) podesłał mi też kolejny przykład
naszego narodowego hasła, otóż dziewuszkę, co w dobrej wierze, zamiast dać się
obmacywać pryszczatym nastolatkom na koloniach w Mikołajkach, czy też jarać
szlugi za kioskiem RUCHU, siedzi co piątek pod Sejmem zainspirowana działaniami
innej młodej dziewuszki. Siedzi w imieniu nas wszystkich, leniwych i gnuśnych,
co to nie wyskoczą na piątek do Wawy, żeby zamanifestować, ze nie godzimy się
na powolne i w męczarniach umieranie, że wolimy już raczej meteor, otóż tę
dziewuszkę dość ohydnie podsumowuje grono i tu niestety walnęłam łbem we własne
biurko, nauczycielskie. Co piszą owi, tfu, moi „koledzy” po fachu nie śmiem
nawet przytaczać, bo sama się tego wstydzę. Tak więc niech się dzieje co chce,
a my zawsze będziemy temu przeciwni. Amen.