Wyszperałam spomiędzy oczek sieci hodowców kaktusów sposób na wełnowce. ponieważ August Kaktus od paru lat ciężko i obłożnie, pomimo wszelkich mych starań, choruje na to diabelstwo, chwyciłam się brzytwy. Formułę przekazuję, czy podziała nie wiem, ale raz kozie śmierć
otóż
1. Oberwałam wszystkie przyrosty
2. Oczyściłam Augusta z gleby i opłukałam w wodzie bieżącej
3. Bęcnęłam Augusta na kilka minut do gorącej (ma być około 60 stopni C) wody z odrobiną płynu do naczyń
4. Doniczkę wyparzyłam
5. Wyjęłam biednego Augusta i opłukałam chłodną wodą (niezbyt zimną, żeby mu się komórki nie poniszczyły na skutek zmian turgoru)
6. Wsadziłam Augusta do doniczki, akompaniując sobie pojękiwaniem, bo wzięłam płócienne, nie skórzane rękawice
7. Wstawiłam Augusta na razie do temperatury zimowo pokojowej, zaś jutro powrócę go do pomieszczenia nieogrzewanego
Na razie wygląda biednie, to wiadomo, kto by się tam dał kąpać w gorącej wodzie, ale podobno tkanka kaktusia wytrzymuje temperaturę 60 stopni (to zrozumiałe,w końcu to pustynny sukulent), natomiast dziady wełnowce nie.
Zobaczymy. Jeszcze go w środę potraktuję insektycydem w bryk brykiecie. I czas pokaże, czy przeżyje. Na razie nieco zbladł, ale przecież zwykle blednie się w chorobie.
percepcja anioła
4 tygodnie temu