Zawsze uwielbiałam nonszalancję lipca, bo jasną sprawą było, że choć czasem przyszły chmury, to w lipcu było po prostu ciepło. Nawet wtedy, kiedy padał deszcz.
Dziś, kiedy zadzwonił budzik, a ja mościłam się w rzeczywistości nie otwierając oczu, przez otwarte okno usłyszałam dźwięki samochodów jadących niedaleko okien moich... dziadków. To był taki sam dźwięk jaki niejednokrotnie słyszałam podczas upalnych wakacji kilka dekad temu. Dziś znów byłam w tamtym domu na piętrze, dziś znów zaczynał się tak samo upalny dzień jak wtedy. Dziadek na pewno już wstał i podlał ogródek pod domem, a babcia szykuje kanapki na działkę z mięskiem z poprzedniego dnia smarując chleb obficie masłem i dodając plasterki kiszonego ogórka. Kiedy wstanę, ubiorę się i będę się oglądać z każdej strony w ogromnym lustrze babcinej szafy. Chciałabym mieć takie w swoim pokoju... A później babcia w rozświetlonej słońcem kuchni z białym kredensem, który w tamtych czasach stał w każdej kuchni powojennych ludzi, postawi na stole świeżutkie bułki, zaproponuje twarożek z dżemem porzeczkowym, albo serek waniliowy i herbatę. Babcia wypije zioła, ja posłodzę dwie, a dziadek aż cztery czubate (...!!!) łyżeczki. Po śniadaniu, ruchliwymi ulicami miasta, po rozgrzanym asfalcie, pojedziemy na działkę. Babcia Helenka pierwsza na swojej czarnej damce, dziadek Heniuś na wielkim rowerze z ramą, a ja na tej ramie. Jak już przyjedziemy, to na ścianach, we wnętrzu jaśniutkiego zielonego domku z białymi podłużnie przybitymi listewkami i z białymi drzwiami, powieszę moje nowe rysunki z dnia poprzedniego (ta z bocianem wydaje mi się najpiękniejsza...!), wstawię nowe nagietki do wazoników, wyrównam serwetki i pozmiatam. Dziadek "zniknie" u sąsiada, babcia założy słomkowy kapelusz i razem będziemy rwały czarną porzeczkę. Później ona zajmie się plewieniem, a ja nazbieram poziomek na najlepszą galaretkę, którą po południu, całkiem samodzielnie, przygotuję pod okiem babci. Niebieską kobiałkę z poziomkami odstawię w cień, w chłodne miejsce, a sama pójdę szukać żab w trawie u tego sąsiada po lewej i... nie powiem Wam co będę z nimi robiła... A wieczorem, kiedy dziadkowie już "zasną" otworzę okno w korytarzyku i, patrząc w oczy Księżycowi Panu, będę się uczyła gwizdać na czterech palcach.
Każdy lipiec spędzałam w mieście u dziadków ze strony taty. Pamiętam skrupulatne przygotowania do tych wyjazdów, pakowanie sukienek i książek do czerwonej torby i autobus, który miał mnie zawieźć do Wałcza. Kierowca wiedział, że po tych ok. 70 km, podczas których na pewno przeczytałam już przynajmniej połowę książki, z dworca autobusowego odbierze mnie dziadek. Świat był bezpieczny. Bo tam zaczynał się taki świat, którego temperaturę, fakturę, zapach i smak pamiętam do dziś i noszę go tak wyraźnie pod opuszkami palców i pod powiekami jakby to było wczoraj.
Dziś, choć to takie oczywiste, zdałam sobie sprawę, że Wy wszyscy dorośli, którzy macie dzieci, tak i Ty Droga, moja która to czytasz, i Ty, mój Drogi, który zajrzałeś na ten blog, być może nawet nie wiecie, że właśnie TERAZ tworzycie wspomnienia własnym dzieciom. Każdą Waszą decyzją o wyjeździe, o pozostaniu, o pojechaniu nad morze, albo do dziadków, o ukręceniu lodów, o zrobieniu galaretki, czy wypiciu mięty z sokiem jabłkowym na balkonie tworzycie wspomnienia Waszych dzieci. To zostanie w ich uszach, palcach, w sercu. Niesamowita sprawa.
Zaletą tej sałatki, o której dzisiaj jest to, że równie dobrze można ją nazwa deserem
Ta niezobowiązująca sałatka też może być sałatką, która zapamiętają Wasze dzieci. Albo nawet zrobią. Albo zapamiętają ją Wasi goście i też przygotują swoim, których później zaproszą, a oni znów swoim następnym i, jak to z łatwymi przepisami bywa (choć słowo przepis jest tutaj nadużyciem), i ten pójdzie w świat.
Robię ją od kilku lat nawet nie nazywając sałatką. Podczas upału kroję arbuz wyjęty prosto z lodówki, do tego truskawki i feta. Wszystko najładniej wygląda w przezroczystej misce pod warunkiem, że fetę będziesz wkładać z większą delikatnością niż pozostałe składniki. A na wierzch delikatne listki świeżej mięty, które dopełnią wizerunku. Słodki, soczysty arbuz wyrównuje słodko-kwaśny smak lekko transparentnych truskawek, słona feta balansuje te dwie czerwienie dopełniając smaki, a mięta orzeźwia. Jednym słowem harmonia. Obok miski można też postawić gęsty sos balsamiczny najlepiej biały, aby nie psuł tej wizualnej doskonałości, a do tego doniczkę z bazylią, jeśli goście będą rządni dodatkowych doznań... Prostota, szybkość, smak i wygląd w jednej misce. Zachwyt gości, którzy usiądą przy jednym stole, a Wy wręczycie im widelce, gwarantowany. Z jednej strony prymitywizm, z drugiej bliskość i wspólnota stołu. Jedzenie z jednej miski, a w zasadzie sięganie po kawałek arbuza, czy truskawki z fetą między słowami i wymachiwanie widelcem, aby podkreślić ważność słów... A jeśli chcecie bardziej elegancko można podać miseczki i widelce, wtedy... sałatka szybciej zniknie.
A jeśli zostanie Wam arbuza proponuję mohito w wersji bezalkoholowej i tę z Bacardi. Pierwsza może być dla dzieci, druga, dla dorosłych. Nie zauważą różnicy dopóki... nie pomylą szklanek. Oba napoje orzeźwiają i dają siłę na przetrwanie tych, skądinąd cudownych, upałów. Można je podać od razu do sałatki i nie trzeba dodawac lodu, jeśłi tylko arbuz jest z lodówki.
Sałatka z arbuza truskawek i fety
proporcje wg uznania
arbuz prosto z lodówki
truskawki (mogą być też prosto z lodówki)
feta
mięta
1. Arbuza pokrój na równe kwadraty.
2. Truskawki NAJPIERW umyj, później szypułkuj (aby przez miejsce po szypułce nie dostała się niepotrzebna woda)
3. Fetę krój GORĄCYM nożem (mocząc go od czasu do czasu w tej wodzie), aby osiągnąć doskonałe kwadraciki
4. Listki mięty posyp po wierzchu. Podawaj od razu, albo wstaw do lodówki i wyjmij tuż przed podaniem.
Sok arbuzowy z limonka i miętą
arbuz z lodówki
limonka
mięta
Arbuz zmiksuj w mikserze kielichowym, albo za pomocą "żyrafy".
Do każdej szklaneczki dodaj dwa porządne plastry limonki. Miętę pokrój drobniutko - jak czosnek - próbując wycisnąć z niej soki, albo ugnieć ją w moździerzu. Wrzuć garstkę mięty do każdej szklaneczki i zalej sokiem arbuzowym. Włóż łyżeczkę i poleć gościom wyciskać sok z limonki.
Mohito arbuzowe
arbuz z lodówki
limonka
mięta
50ml bacardi (Bacardi Mojito) na jedną porcję
Arbuz, jak wyżej, zmiksuj w mikserze kielichowym, albo za pomocą "żyrafy".
Do każdej szklaneczki wlej bacardi, dodaj dwa albo trzy porządne plastry limonki. Miętę pokrój drobniutko - jak czosnek - próbując wycisnąć z niej soki, albo utłucz w moździerzu. Wrzuć jej trochę do każdej szklaneczki i zalej sokiem arbuzowym. Włóż łyżeczkę i poleć gościom wyciskać sok z limonki.