Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: styczeń 2020
Liczba stron: 544
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10
***
Książki Jojo Moyes są wyjątkowe. Ta jest 7 jaką przeczytałam, ale jeszcze dużo przede mną. Jednak sięgam po nie od czasu do czasu. muszą mieć swoje miejsce i swój czas. Są to bowiem książki, przy których trzeba nieco zwolnić, czytać je spokojnie delektują się każdym słowem.
"Światło w środku nocy" to opowieść o kobietach, które w latach 30-tych w Kentucky w Ameryce zakładają bibliotekę konną. Rozpowszechniają czytanie literatury rozwożąc książki po domach ludzi. Alice to Angielka, która po ślubie z przystojnym Amerykaninem szybko odkrywa, że jej mąż jest całkowicie podporządkowany swojemu ojcu, a ten swoje zyski czerpie z kopalni, gdzie wykorzystuje ludzi i zatruwa środowisko naturalne. Margery, to kobieta, która z kolei pochodzi z biednej i patologicznej rodziny gdzie każdy dzień był nieustanną walką o przetrwanie. Dlatego Margery to prawdziwa wojowniczka, a walczy przede wszystkim o rozpowszechnianie literatury, ale i o uświadamianie kobiet! Jej ogromnym przeciwnikiem jest teść Alice. Obie kobiety bardzo się różnią, właściwie w każdym aspekcie. Ale z czasem zaczyna pojawiać się między nimi nić sympatii, a nawet i przyjaźni.
"Światło w środku nocy" ma większość cech jakie mają inne, pozostałe książki Jojo Moyes. Autorka porusza jak zwykle trudne tematy, ale robi to w sposób spokojny, niespieszny, ale i wyjątkowo prosty. Tym razem pokazuje, że zawsze warto walczyć o siebie, być takim jakim chce się być i nie patrzeć przy tym na innych. Nie warto przejmować się tym "co ludzie powiedzą", ani nie wolno dać się zastraszyć. Przedstawia także sytuację kobiet, które były zależne od swoich mężów, ojców, nie mogły mieć własnego zdania i w pełni o sobie decydować. Dzięki Sophii pokazuje nam jak traktowani byli ciemnoskórzy, jaka była ich pozycja społeczna i jak byli zsuwani na margines.
Większość książek Jojo Moyes ma taką dziwną zasadę, że zaczynało mnie wciągać dopiero po jakiś 100 stronach. Tu jednak było inaczej. Już od samego początku byłam zainteresowana i wciągnięta w tą historią. A z każdą kolejną stroną było jeszcze lepiej. A sama końcówka była naprawdę emocjonująca. Całość napisana jest jak zwykle pięknym, malowniczym językiem. Czytanie zatem jest prawdziwą ucztą literacką. Tej opowieści nie czyta się szybko, dlatego można delektować się każdym zdaniem, opisami przyrody i pracy bibliotekarek, ich rozmyśleniami. Jojo Moyes czaruje bowiem słowem.
Bardzo podobało mi ukazanie Alice i jej zmiany sposobu myślenia. Gdy przybyła do Ameryki miała ustalone wzorce, była przekonana, że powinna postępować tak, a nie inaczej. Dzięki kobietom z konnej biblioteki, a przede wszystkim dzięki Margery zaczęła zauważać niektóre zależności. Na początku nieco nie rozumiała tej kobiety, dziwiła się czemu tak się zachowuje. I być może to dzięki tej niezależnej kobiecie zmieniła siebie i zdała sobie sprawę czym jest prawdziwa przyjaźń. Zrozumiała też czym jest prawdziwa miłość i jaka może być, a to co do tej pory uważała za nią okazało się jedynie mrzonką.
***
Wybrane cytaty:
Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Bywa brzydkie. Może wywołać
wrażenie, że ziemia osuwa ci się spod nóg. Ale każde kłopoty można
przezwyciężyć.
Poszukiwanie wiedzy to poszerzanie swojego wszechświata.
- Dotarło to do mnie, kiedy tu siedziałem. Może właśnie to powinniśmy
zrozumieć, Alice. Że pewne rzeczy są darem, nawet jeśli nie można ich
zatrzymać. - Zamilkł i dokończył dopiero po chwili. - Może sama
świadomość, że coś tak pięknego istnieje, jest wszystkim, na co tak
naprawdę możemy liczyć.
- Zdaje się, że całkiem dobrze radzisz sobie beze mnie.
- Obydwoje wiemy, że potrafię sobie bez ciebie radzić. Rzecz w tym, że nie chcę.
Życie jest skomplikowane. I dlatego trzeba korzystać z odrobiny rozrywki, jeśli jest okazja.
- Nie wydaje ci się, że świadomość, że jestem tu wyłącznie dlatego, że
chcę, a nie dlatego, że tak mi nakazuje jakaś obrączka, to wspanialszy
rodzaj miłości?