Data wydania: październik 2017
Liczba stron: 400
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10
***
Thriller psychologiczny to coraz częściej pojawiający się na księgarnianych półkach gatunek książki. "Czasami kłamię" jest świetnym reprezentantem tego gatunku. Mamy bowiem tutaj tajemnice z przeszłości i zagadki teraźniejszości. Bohaterka próbuje rozwikłać ta łamigłówkę, a my szybko zostajemy wciągnięci i kibicujemy jej wyjątkowo mocno. Autorka umiejętnie zarzuca tą sieć, intryguje i zaciekawia.
Amber Reynolds poznajemy gdy jest w śpiączce po wypadku. Niestety uwięziona jest w swoim ciele, nie może się ruszać, mówić, otworzyć oczu, w podstawowych funkcjach życiowych pomagają jej maszyny. Jednak słyszy wszystko co dzieje się dookoła. Poza tym Amber nie pamięta co się dokładnie stało i jak znalazła się w szpitalu. Jej mózg powoli zaczyna również podejmować pracę, jednak niektóre fakty czy zdarzenia są lekko zniekształcone i do końca nie wiadomo co jest prawdą, a co psikusem umysłu... Bohaterka walczy sama ze sobą, bo z jednej strony jest uwięziona w swoim ciele, a z drugiej strony nie do końca pamięta co się stało. Jej pamięć powoli wraca, ona powoli zaczyna się wybudzać, a rezultatem tego jest poznawanie całego przebiegu zdarzeń.
Historia przedstawiana jest czytelnikowi z pozycji trzech sfer czasowych: PRZEDTEM (czasy dzieciństwa Amber), WTEDY (wydarzenia tuż przed wypadkiem), TERAZ(czas teraźniejszy, gdy bohaterka jest w śpiączce). To bardzo ciekawy zabieg i daje autorowi wiele możliwości. Ja jako czytelnik nie miałam żadnych trudności w "poruszaniu" się na przemian w tych sferach czasowych. Alice Feeney zrobiła to bardzo umiejętnie i płynnie. A taki zabieg pozwolił jej na stopniowe ujawnianie sekretów z przeszłości i ich wpływ na teraźniejszość... Bo nie będzie zaskoczeniem fakt, że nasza przeszłość wpływa i kształtuje naszą teraźniejszość!
Amber kreowana jest na zwyczajną, niczym nie wyróżniającą się dziewczynę. Często jej myśli czy spostrzeżenia dotyczące otaczającej rzeczywistości są nad wyraz trafne. Warto tą książkę czytać niespiesznie i uważnie. Będziemy mieć wówczas szansę na zauważenie dużej liczby detali i tropów jakimi prowadzi nas Autorka. Dodatkowo im bardziej zagłębiamy się w całą historię, tym bardziej staje się ona zagmatwana... Tym bardziej zaczynamy wątpić w to co i jak postrzega Amber. W pewnym momencie zaczęłam nawet wątpić w jej poczytalność...
Książka przede wszystkim mnie wciągnęła. Na początku czytania stwierdziłam, że jednak nie do końca lubię takie historie i z góry wiedziałam, że nie będzie to moja ulubiona lektura, jednak nie potrafiłam jej ot tak odłożyć, nie poznawszy zakończenia. A chciałam wiedzieć jakie zakończenie przygotowała nam Autorka i jak bardzo mnie ono zaskoczy. Więc moja ciekawość zwyciężyła i to był główny powód przeczytania! Ale ponieważ nie jest to mój ulubiony gatunek, to nie było u mnie tego efektu "wow'. Samo zakończenie jednak mało przypadło mi do gustu... Podobało mi się za to to, że Autorka powoli i w miarę stopniowo ujawnia nam poszczególne karty. Nie zawsze lubię jak muszę czekać do końca, a wtedy: bach o nagle zostają odkryte wszystkie tajemnice na raz. Tutaj często przerywałam czytanie i wtedy był czas na poukładanie w głowie poszczególnych elementów układanki. Myślę, że osobom, które czytały "Dziewczynę z pociągu" lub "Zapisane w wodzie" ta książka na pewno przypadnie do gustu.
Wyzwanie: 2 w 1