grudnia 17, 2024

"Krew pod kamieniem" Jan B. Bełkowski

"Krew pod kamieniem" Jan B. Bełkowski

Autor: Jan B. Bełkowski
Tytuł: Krew pod kamieniem
Data premiery: 20.11.2024
Wydawnictwo: LeTra
Liczba stron: 392
Gatunek: komedia kryminalna
 
“Krew pod kamieniem” jest zarówno debiutem literackim Jana B. Bełkowskiego, jak i przyjemnym powiewem świeżości na rynku komedii kryminalnej. Sam autor w notce biograficznej zdradza swoje zamiłowania do historii i Monty Pythona, co faktycznie ma odzwierciedlenie w jego powieści. Ponadto widać, że z polskim rynkiem kryminalnym jest za pan brat - kiedy tylko jest ku temu okazja, w tekście przewijają się znane polskie powieści kryminalne i ich autorzy, co jest naprawdę miłym akcentem.
Poza debiutowaniem na rynku książki, autor tak na co dzień pracuje w branży public relations, choć z wykształcenia jest socjologiem. Mieszka w Warszawie, ale Toruń, w którym toczy się akcja powieści, też swego czasu odgrywał w jego życiu ważną rolę…
 
Lato, Warszawa. Komisarz Jakub Laskowski z dwudziestoletnim policyjnym stażem, podwójny rozwodnik i fan słodkości zostaje wezwany do swojego przełożonego. Ten informuje go, że już dnia kolejnego jedzie na delegację do Torunia, by przyjrzeć się tam pewnej sprawie - rok temu został zamordowany dyrektor Gotyckiego Muzeum Regionalnego, jednak do teraz zagadka jego śmierci nie została rozwiązana, a żona zamordowanego nie ustaje w wysiłkach i nęka policję o przeprowadzenie rzetelnego śledztwa… Jednak to nie koniec niespodzianek - będzie mu towarzyszyć nowa krew komendy - Aleksandra Bereszyn, która jest naprawdę dobrze zapowiadającą się śledczą, jednak brakuje jej doświadczenia. Co zrobić, polecenie przełożonego trzeba wykonać… Na miejscu śledczy szybko odnajdują pewne zdjęcie, które naprowadza ich na trop wykopalisk archeologicznych sprzed trzydziestu lat. Czy to możliwe, by po takim czasie przeszłość zebrała żniwo?
 
Książka rozpisana jest na 46 nienumerowanych, ale za to tytułowanych rozdziałów liczących kilka-kilkanaście stron każdy. Akcja toczy się głównie w czasach współczesnych podczas śledztwa, choć trafia się też kilka rozdziałów-retrospekcji: z początku cofamy się aż do końcówki wojny, później przenosimy się w końcówkę lat 80-tych, by ostatecznie dojść też do wydarzeń sprzed roku. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest wszechwiedzący i głównie podąża za komisarzem Laskowskim, choć i od tego są wyjątki. Styl powieści jest naprawdę dobry, dopracowany. Dialogi płyną gładko, opisy podobnie, nie ma się tak naprawdę do czego doczepić. Język jest codzienny, raczej bez przekleństw, a jeśli już coś się pojawia, to w humorystycznym tonie. No właśnie, bo humor to jeden z największych plusów tej powieści. Jest on mocno widoczny w warstwie współczesnej, retrospekcje pisane są raczej na poważnie. Nie bez powodu we wstępie wspomniałam o Monty Pythonie - mam wrażenie, że humor w tej powieści jest podobny. Zawarty jest on w sumie we wszystkim: w postaciach, warstwie językowej, w sytuacjach, często bywa on na granicy śmieszności - po jej przekroczeniu żarty mogłyby okazać się niesmaczne, jednak granica nigdy nie zostaje przekroczona, przez co książka zapewnia salwy śmiechu i zero zniesmaczenia. To naprawdę duży wyczyn tym bardziej w sytuacji, gdy mówimy o debiucie - humor ten nie jest bezpieczny, jest odważny, wyśmiewa wiele cech, historyjek, afer, które faktycznie znamy z życia prawdziwego.
“- Coś jest w środku.
- Tyle już mieliśmy niespodzianek, że nie zdziwię się, jeśli jest tak sporządzona przez Judasza lista zakupów na Ostatnią Wieczerzę.”
We wstępie wspomniałam też o wątku historycznym, który zarazem dodaje powieści nuty sensacyjne i to na nim oparta jest intryga kryminalna. Przede wszystkim muszę podkreślić, że jest to odważny zabieg pod względem fabularnym - w komediach kryminalnych nieczęsto pojawiają się tego typu wątki, miks historyczno-sensacyjny dużo częściej pisany jest na poważnie. Może dzięki temu w tym wypadku tak się to sprawdza - przez to, że to coś innego, od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni? Historyczne niuanse, oczywiście prócz retrospekcji, przekazywane są poprzez dialogi, które choć momentami dają wrażenie dłuższych wywodów, to jednak prowadzone są ciekawie, nie tracą uwagi i zaciekawienia czytelnika. Sama intryga kryminalna prowadzona jest tempem umiarkowanym, jeśli tak się zastanowić to trochę się w tej książce faktycznie dzieje, ale humor dość ten dynamizm łagodzi, co w żadnym wypadku nie stanowi minusa powieści - w końcu jest miejsce i na kryminał, i na komedię. Co do budowy zagadki ma ona jeden słaby, nie do końca realny punkt, a związany jest z samym tytułem powieści… To jednak tylko jeden minus w całej tej historii, która jak na debiut usnuta jest naprawdę bardzo skrupulatnie, solidnie przyciąga uwagę czytelnika.
“- Jakoś nie miałam wrażenia, że atmosfera była napięta. Właśnie się zażerałeś ciastem i popijałeś domowym sokiem.
- To się nazywa robota operacyjna. Nie uczyli cię tego?”
Najlepsze zostawiłam na koniec - postacie powieści, a szczególnie kreacja Jakuba Laskowskiego zwanego Laską! Z jednej strony introwertyk mocno przywiązany do swojej rutyny, z drugiej bajkopisarz, którzy każdą napotkaną osobę “wkręca”. Jego pomysły na zagajenie, na poprowadzenie rozmowy, sposoby na wyciągnięcie od świadków tego, co chce, wywołują salwy śmiechu kończące się bólem brzucha! Miłość do jedzenia, a szczególnie słodkości tylko pogłębiła moją sympatię - jakże ją rozumiem! Jest to kreacja przemyślana, komediowa, ale wiarygodna, przez co czytelnik szybko się do niej przywiązuje.
“- Zawsze taki byłeś?
- Jestem taki, odkąd koledzy mnie lekko poddusili na koloniach w czwartej klasie podstawówki.”
Oczywiście Laska nie działa solo - towarzyszy mu Aleksandra Bereszyn. Nie jest ona tak wyrazista jak jej towarzysz, ale jak na potrzeby powieści wystarczająca. Dosyć tajemnicza, z niejasną przeszłością, którą dopiero musimy odkryć, odważna i równocześnie wierząca w doświadczenie Laska, a z drugiej strony nie bojąca się z nim dyskutować. Razem tworzą naprawdę zgrany duet.
“(...) zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że praca z komisarzem regulowana jest rytmem jego potrzeb metabolicznych.”
Komedie kryminalne to naprawdę trudny gatunek - trzeba zbudować nie tylko solidną, poważną intrygę kryminalną, ale i przedstawić ją w sposób komediowym, ze smakiem, bez przekraczania jego granic, dlatego też moje grono autorów, których twórczość w tym gatunku lubię i cenię nie jest za szerokie. A jednak - wygląda na to, że Jan B. Bełkowski się do niego przebił! Zarówno poczucie humoru lekko ironiczne, lekko sarkastyczne, ale co najważniejsze - odważne!, jak i ta świeża sensacyjno-historyczna nutka naprawdę wzbudziły mój entuzjazm. W tej książce po prostu czuć, że autor ma doświadczenie w posługiwaniu się słowem pisanym, czuć, że bardzo dobrze zna rynek polskich powieści, szczególnie tych kryminalnych oraz po prostu - ma świetne poczucie humoru. Oczywiście książka to debiut i w pewnych momentach to widać, ale błędy są naprawdę minimalne, przez co ogólne wrażenie z lektury jest naprawdę mocno pozytywne. Z niecierpliwością czekam na drugą książkę autora!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem LeTra.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 16, 2024

"Głód" Ida Sol

"Głód" Ida Sol

Autor: Ida Sol
Tytuł: Głód
Data premiery: 22.11.2024
Wydawnictwo: Księgarnia Akademicka
Liczba stron: 272
Gatunek: kryminał
 
Ida Sol to nowe nazwisko na polskim rynku powieści kryminalnej, a będąc dokładnym - pseudonim krakowskiej naukowczyni, która chciała oddzielić w ten sposób swoje dwa światy - ten prywatny, zawodowy, do tego fikcyjnego, który stworzyła właśnie tą powieścią. Pseudonim zresztą nie jest przypadkowy, złożyło się na niego kilka czynników, między innymi fascynacja autorki teatrem XIX i XX wieku, który oddała poprzez nawiązanie do dwóch artystek: Idalii Pawlikowskiej oraz Ireny Solskiej. “Głód” czyli jej beletrystyczny debiut to powieść kryminalna z delikatnym wątkiem historycznym wydana pod skrzydłami malutkiego krakowskiego Wydawnictwa Księgarnia Akademicka.
 
Czasy współczesne, listopad, Kraków. Na jednym z ogródków działkowych w okolicy klasztoru tynieckich ojców Benedyktynów nad ranem znalezione zostało ciało młodej kobiety, bardzo mocno okaleczone. Na miejsce wezwany zostaje komisarz Kornel Rostocki, który tak się składa, że jest sąsiadem profesorki polonistyki UJ Teresy Levy. Zresztą trochę się też w niej podkochuje, co jednak nie przynosi odzewu z drugiej strony. W tym czasie Teresa opracowuje materiał do badań, do których w ostatnim momencie dołączyła - w tym celu przegrzebuje się przez starą dokumentację w Bibliotece Jagiellońskiej, a przez to przypadkiem natyka się na pewne niepokojące listy. Ich autorka Maria pisze do kogoś w poszukiwaniu pomocy - ewidentnie jest ofiarą przemocy, możliwe, że ulega też jakimś wrażeniom optycznym… Teresa z początku traktuje listy jako ciekawostkę, dopiero przy swoim drugim zetknięciu się z nimi, kiedy na papierze widnieje dopisek, którego wcześniej nie było, dochodzi do wniosku, że w tej historii może być coś wartego zgłębienia. I zaczyna drążyć. Jak te sprawy się łączą? Czy pisma sprzed wieku mogą mieć związek z tym, co dzieje się w Krakowie teraz?
 
Książka rozpisana jest na krótkie, nienumerowane rozdziały, które przemiennie przedstawiają historię z perspektywy Teresy i Kornela. Każdy rozdział opatrzony jest datą miesięczną, dniem tygodnia, godziną oraz miejscem zdarzeń. Całość zamyka prolog, który prawdopodobnie przynosi już zapowiedź tomu kolejnego. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator skupia się głównie na tym, co się dzieje, psychologia, ciągłość toku myślenia postaci nie ma tutaj większego znaczenia, w przeciwieństwie do tego, co można zobaczyć - architektura czy inne wizualne ciekawostki ewidentnie przyciągają uwagę narratora. Styl powieści jest prosty, język codzienny, bez wulgaryzmów, nie jest jednak wolny od błędów - czasami zdarzają się pomylone formy (jak np. bohater to znajomego nagle mówi na ‘pan’), choć oczywiście nie dzieje się to notorycznie, są to pojedyncze przypadki.
“Taki jest język polski - patriarchalny. Kiedy pytasz o kogoś, nie wiedząc, kim on jest, używasz formuły męskiej.”
Głównymi postaciami powieści są Teresa Levy i Kornel Rostocki. Obydwoje już z dobrym zawodowym doświadczeniem na karku, obydwoje w pełni oddani pracy, lubią otaczać się ładnymi przedmiotami - Kornel idzie w nowoczesność, Teresa w antyki. Ona jest fanką piwa, on whisky, obydwoje zwracają dużą uwagę na wygląd zewnętrzny. Teresa raczej nie chce wikłać się w bliższe znajomości, choć Kornel ewidentnie ma nadzieję, by poznać się z nią bliżej. Jak rozwinie się ich relacja w czasie tej historii? Sama kreacja Teresy w czasie lektury ulega pewnym zmianom, jej otoczenie się zmienia na nieco bardziej zapełnione niż z początku może się wydawać.
“Czy w tym mieście nie ma nic innego jak tylko kościoły?? I studenci… i turyści…”
Pisząc o bohaterach powieści z pewnością trzeba uwzględnić Kraków, który nie jest po prostu miejscem akcji, a zdecydowanie czymś więcej. Podziwiamy jego architekturę sakralną, spacerujemy od Podgórza do centrum, do tak zwanego Gołębnika, czyli na Uniwersytet Jagielloński znajdujący się na ulicy Gołębiej. Odwiedzamy bibliotekę i knajpki, doświadczamy problemów z parkowaniem. To wszystko sprawia, że miasto żyje, że i ono ma w powieści duże znaczenie.
Zresztą nie tylko Kraków się przez historię przewija - w międzyczasie pojawia się też Ukraina w stanie wojny, a także mała wioska Koleszno, której ta zamknięta, nieco zaściankowa specyfika oddawana jest na każdym kroku.
“Silną wrażliwość na oceny innych wyniosła z rodzinnego miasta, gdzie presja społeczna, typowa dla małomiasteczkowej społeczności, determinowała życie młodych ludzi.”
Sama intryga powieści zawiązana zostaje w dosyć dynamicznym tempie, później delikatnie spowalnia, choć i tak cały czas dzieje się sporo. Czasami autorka idzie fabularnie na skróty - zdarza się, że nie ma konsekwencji zdarzeń: dzieje się coś, co w książce traktowane jest jako oczywiste, a czytelnik nie ma pojęcia skąd to się wzięło (np. już na starcie nie wiemy skąd media znały wyniki sekcji ofiary, od czego zaczerpnęły przydomek mordercy). Przez pierwszą część historii skupienie przede wszystkim położone jest na obydwa kryminalne wątki - ten z Kornelem i seryjnym mordercą oraz Teresą i niepokojącymi listami, im dalej jednak w lekturę tym mocniej przenosi się na prywatność postaci - ostatnie kilkadziesiąt stron książki to już po prostu historia obyczajowa o poznanych bohaterach.
“Jednym z najczęściej popełnianych błędów w ocenie rzeczywistości jest to, że zamykamy za sobą przeszłość. Zatrzaskujemy drzwi i patrzymy tylko do przodu. A przeszłość uchyla te drzwi i wpycha się w nasze życie. To przeszłość kreuje przyszłość. Nie daje o sobie zapomnieć. Budzi nas w nocy zlanych potem, z bijącym mocno sercem.”
Warty uwagi na pewno jest wątek, który tematycznie przez powieść się przewija. Autorka nawiązuje do Wielkiego Głodu, który ponad wiek temu nastał w Ukrainie i przez który dochodziło do sytuacji potwornych. W trakcie lektury postacie odkrywają kolejne makabryczne fakty z nim związane, a przez to czytelnik ma nieco pełniejszy obraz tego zjawiska, choć tak naprawdę powody jego nastania wytłumaczony nie został. Miesiąc akcji ma jednak znaczenie.
“Jak tak inteligentny człowiek może być tak bezgranicznie zły?”
Na koniec pozostaje ocena - i z nią, przyznaję, mam problem. Ze względu na brak pogłębionego rysu psychologicznego postaci ich zachowanie wydaje się za ekspresyjne, nie rozumiałam dlaczego w czasie rozmów angażują się tak bardzo, są tak skrajnie porywczy, kiedy ja nie czułam nic. Jest to pułapka, w którą wpada wielu debiutantów (a nawet nie tylko!) - czytelnik, by móc poczuć jakieś emocje, musi wiedzieć skąd bierze się zachowanie postaci, a kiedy tego brakuje, to lektura przechodzi w sumie bez echa w warstwie emocjonalnej. Druga zaliczona pułapka - schematyczne zachowanie postaci. Niestety autorka nie wymyśliła dla swoich bohaterów oryginalnej drogi, ich kolejne losy, ich rozwój relacji są już tak ograne, że z łatwością można przewidzieć, co ona powie jemu, a co on jej, jak się zrozumieją i co będzie potem. Wspomniałam już też o pewnej przypadkowości zdarzeń - coś się dzieje, nagle wszyscy wszystko wiedzą, a my nie wiemy dlaczego, ale jest też odwrotnie - za szybko zostają nam zdradzone tajemnice, które mogłoby zostać i budować napięcie, a tak przyglądamy się postaciom, które próbują odkryć coś, co my już wiemy. To kolejny element świata przedstawionego, przez który emocje spadają poniżej pożądanego w kryminale poziomu. Pochwalić tak naprawdę mogę tylko ten pomysł na zaangażowanie w lekturę historii Wielkiego Głodu, jak i wycieczkę po Krakowie.
“Przecież teraz już nikt nie słucha. Wszyscy patrzą. Jakby wzrok był jedynym zmysłem. Bo to, że stał się najważniejszy, jest oczywiste.”
Podsumowując, po “Głodzie” widać, że jest to debiut. Widać, że autorka ma pomysł, ma dobre zaplecze historyczne, na którym chce budować, nie wie tylko jak, na czym cierpi wiarygodność historii. Myślę, że książka sprawdzi się wśród czytelników, którzy nie wymagają od kryminału wiele - mamy tu w końcu ciekawy wątek, na którym budowana jest intryga kryminalna, jak i piękny Kraków, jednak na tym tak naprawdę koniec. Moje kryminalne potrzeby są dużo większe - potrzebuję logicznej, spójnej i konsekwentnej fabuły i postaci, które wzbudzają emocje, a może przez to też czasem swoim zachowaniem zaskoczą. Jest to więc debiut budzący we mnie sprzeczne wrażenia, który tak naprawdę wydaje mi się półproduktem - gdyby tak nad tekstem jeszcze dobrze popracować, to mogłoby wyjść z tego coś naprawdę fajnego! Mam więc nadzieję, że autorka przed kolejną powieścią postara się o rozbudowę swojego warsztatu literackiego, jak i głębsze przyjrzenie się (choćby u naszych znanych polskich autorów kryminalnych), jak sprawnie budować wiarygodne kreacje postaci.
 
Moja ocena: 5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Księgarnia Akademicka.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 16, 2024

Wygraj "Opowiem ci mroczną historię"! Konkurs patronacki

Wygraj "Opowiem ci mroczną historię"! Konkurs patronacki

Powoli wchodzimy już w okres świąteczny, a jest to czas, który z jednej strony może przynieść nieco więcej przestrzeni na lekturę, a z drugiej pewnie będą i takie momenty, kiedy od lektury będzie trzeba się móc szybko oderwać - dzisiaj przychodzę z książką, która obydwie te potrzeby spełni! Jest to nowe wydanie zbioru opowiadań Stefana Dardy pt. "Opowiem ci mroczną historię" liczące dziesięć różnej długości opowiadań i ciekawe posłowie. Od opowiadań zdecydowanie łatwiej oderwać się w połowie niż od powieści, prawda? Jest to przecież kilka zamkniętych historii w jednej książce! Każde z opowiadań niesie sobą pewnego rodzaju niepokój, ale są na tyle od siebie różne, że bez względu na to, jaką narrację grozy lubcie, tutaj ją na pewno znajdziecie! Dzisiaj lekturę tej książki chcę Wam ułatwić - zapraszam na konkurs!


By wziąć udział w konkursie, odpowiedz na pytanie:
Jaki rodzaj mrocznych opowieści lubisz najbardziej? Czy są to historie z naciskiem na zjawiska nadprzyrodzone, a może bardziej na lęki podskórne? Jeszcze coś innego?
Swoją odpowiedź krótko uzasadnij.


Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, zabawniej – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 16 do 20 grudnia, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG do 23 grudnia.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę pięć, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!

Zachęcam też do polubienia profilu wydawnictwa  na IG (klik!) i FB, autora książki (IG klik!FB klik!) oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB) i zaprosicie do zabawy znajomych. 


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 13, 2024

"Grzebielec" Fredrik P. Winter

"Grzebielec" Fredrik P. Winter

Autor: Fredrik P. Winter
Tytuł: Grzebielec
Tłumaczenie: Monika Walczak
Data premiery: 06.11.2024
Wydawnictwo: LeTra
Liczba stron: 380
Gatunek: thriller / kryminał / groza
 
Fredrick P. Winter na co dzień jest prawnikiem, partnerem w kancelarii prawnej. Czasami jednak lubi zasięgnąć relaksu poprzez tworzenie prozy - i tak w latach 2012-2013 na szwedzkim rynku ukazały się jego dwie powieści skierowane do nastoletnich czytelników, niecałą dekadę później zwrócił się w stronę dorosłego odbiorcy - “Grzebielec” to jego pierwsza próba w tym gatunku, która na chwilę po premierze szwedzkiej, zaczęła wzbudzać zainteresowanie międzynarodowe. Obydwa jego thrillery osadzone są w branży wydawniczej.
 
6 listopada to od kilku lat data znacząca - to tej nocy atakuje seryjny morderca, który porywa swoje ofiary poprzez piwnice ich domów. Opinia publiczna tego nie wie, ale policja ma świadomość, że musi poruszać się kopanymi prawdopodobnie przez siebie tunelami. Niestety nie zostawia na miejscu zdarzenia nic prócz krwi ofiary oraz grudek ziemi, więc policja nie ma żadnego tropu, którego mogłaby się uchwycić… a tylko liczba ofiar z roku na rok się powiększa.
W tym samym czasie w jednym z mniejszych szwedzkich wydawnictw nie dzieje się dobrze - personel właśnie dostał informację, że są na skraju bankructwa. Muszą więc pilnie wyszukać coś, co ma szansę stać się bestsellerem, to jedyna szansa na uratowanie swojej pracy. Annika jest zmotywowana dodatkowo, gdyż właśnie z mężem są w trakcie szukania domu, starają się też o powiększenie rodziny... I dziwnym trafem to ona pod drzwiami wydawnictwa znajduje stos kartek, które wyglądają na maszynopis. Książka nosi tytuł “Ja jestem Grzebielec”, a podpisana jest nazwiskiem Jana Apelgrena, który sześć lat temu zapadł się pod ziemię… Czy mogą wydać książkę, której autor jest nieuchwytny?
 
Powieść rozpisana jest na prolog i trzy akty: maszynopis, dom i Grzebielec, które w sumie składają się na 89 krótkich rozdziałów. Każdy z nich otwiera zdanie bądź dwa z autobiografii Grzebielca, później historia toczy się naprzemiennie z perspektywy Anniki bądź Cecilii (policjantki prowadzącej sprawę Grzebielca). Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator oddaje zarówno to, co widzi, jak i to, co bohaterki czują. Styl powieści jest prosty, płynny, książkę czyta się dobrze.
“Wiem przecież, że ty też je słyszysz, nawet jeśli nie chcesz się do tego przyznać. Czy przed chwilą w piwnicy nie słyszałeś jakiegoś drapania?”
Kreacje obydwu głównych bohaterek są ciekawe, choć to Annika wydaje się bardziej dopracowana - Cecilia to po prostu samotna, odmawiająca bliskości policjantka, która bezskutecznie od dobrych kilku lat poświęca się jednemu śledztwu. Nie dziwi więc jej pogłębiająca się frustracja, a powody, dla których w pełni oddaje się pracy nie szukając z nikim związku czy po prostu bliskości, dosyć długo pozostają tajemnicą. Za to Annika jest dużo bardziej wyrazista. Zawodowo zajmuje się redakcją w wydawnictwie, to ona współpracowała z autorem, który sześć lat temu zaginął. Teraz poznajemy ją, kiedy jest bardzo zdeterminowana, by osiągnąć swoje cele - przede wszystkim kupić dom, bo z tym wiąże swoje dalsze powodzenia: zajście w ciążę, jak i dalszy rozwój w pracy. Determinacja jest duża, widać, że Annika nie ma problemów z wątpliwymi moralnie uczynkami, kiedy na szali leży jej interes. Dodatkowo z Anniką wiąże się pewien lęk znany pewnie wielu osobom z dzieciństwa - lęk przed wilgotnymi, ciemnymi piwnicami…
 
Jej lek jest zbieżny z miejscem ataków mordercy. Autor sprytnie gra na znanych lękach, na motywach zaczerpniętych rodem z filmowych horrorów - fabuła osadzona jest gdzieś na granicy realności, a wytworami i iluzjami wyobraźni, czytelnik tak naprawdę nie wie, czy Grzebielec to jakiś dziwny, fantastyczny stwór czy może jednak człowiek. Możemy mieć podejrzenie, że to drugie, w końcu książka to thriller, choć kto wie czy na pewno? Motywów znanych z obszarów filmowych jest więcej, dosyć wyraźne stają się one gdzieś od drugiego aktu zatytułowanego „dom”.
“W swoim wnętrzu nosiłem, tak samo jak każdy, ziarenko nienawiści, które tylko czekało, by zapuścić korzenie.”
Poza bazowaniem na nieco pierwotnym strachu, w książce podobało mi się też osadzenie akcji w środowisku wydawniczym - możemy więc nieco uszczknąć z relacji pomiędzy wydawcami a autorami (kilka rozdziałów to retrospekcje z perspektywy zaginionego autora), przyjrzeć się, jak nad książkami się pracuje. W tej powieści oczywiście dochodzą też dylematy moralne - do czego wydawca się posunie, by wydać książkę? Czy wydawanie książek kryminalnych opartych na zbrodniach prawdziwych jest w porządku w stosunku do ofiar mordercy? Czy to po prostu czerpanie zysków z cierpienia? Znane, acz bardzo ciekawe i chyba ostatnio popularne zagadnienia.
 
W mojej ocenie książka dobrze sprawdzi się jako zajmujący, odprężający thriller. Były w nim momenty, który były dla mnie za bardzo wydumane, za którymi nie do końca wiem, jaka intencja się kryła. Ale to pojedyncze przypadki, całościowo przyznaję, że bawiłam się przy niej dobrze - zderzenie ze światem wydawniczym dla mnie samej zawsze jest plusem w powieści.
“Najwyższy czas, żeby został uznany za zmarłego. Żywi nie czują się najlepiej, kiedy martwi nie chcą spoczywać w grobie.”
“Grzebielec” to spokojnie prowadzony thriller, w którym równocześnie przyglądamy się postępom (lub ich brakowi) w śledztwie i życiu redaktorki, która we własnym interesie wplątuje się w wątpliwe moralnie wybory. Ale to właśnie ona jest tą postacią najciekawszą, gwiazdą powieści, która sprawia, że czytelnik ma ciągłe wątpliwości czy to, czego doświadcza z jej perspektywy to na pewno wydarzenia prawdziwe, a może po prostu jej podejrzliwość, domysły i lęki wyniesione z dzieciństwa. Sama intryga oparta jest na kilku znanych motywach sprytnie sklejonych razem, a retrospekcje z życia autora, który teraz uznany jest za zaginionego, dobrze podbijają ciekawość czytelnika. Czy może mieć coś z tą sprawą wspólnego? Dobry thriller, przy którym bardzo łatwo można się odprężyć.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem LeTra.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 13, 2024

Wygraj "Smugi"! Konkurs ambasadorski

Wygraj "Smugi"! Konkurs ambasadorski

"Smugi" czy najnowsza powieść kryminalna Małgorzaty Starosty na naszym rynku dostępna jest od niecałego miesiąca (w wersji elektronicznej, w papierze 2 tygodnie), a już zdążyła zdobyć rzeszę fanów. Wcale nie jestem tym zdziwiona, bo jest to książka, obok której po prostu nie da się przejść obojętnie - z dobrymi pytaniami, z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym, inspirowana zbrodnią, która została dokonana naprawdę... Książka dostępna jest w każdej możliwej wersji - ebook, audio (w superprodukcji!) i papier z barwionymi brzegami. Dzisiaj przychodzę do Was z tym ostatnim - mam dla Was egzemplarze "Smugów" do rozdania! Jeśli więc lubicie mocne w przesłaniu, małomiasteczkowe powieści lub historie oparte o to, co kiedyś wydarzyło się naprawdę, to zapraszam do udziału!

A jeśli nie jesteście pewni, czy to coś dla Was, to zapraszam również na swoją recenzję tego tytułu - klik!

By wziąć udział w konkursie, odpowiedz na pytanie:
Czy w małej zamkniętej społeczności zbrodnia może być łatwiejsza czy trudniejsza do ukrycia przed światem? 
Swoją odpowiedź krótko uzasadnij.


Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, zabawniej – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 13 do 17 grudnia, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG do 20 grudnia.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę trzy, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!

Zachęcam też do polubienia profilu autorki książki na IG (klik!) i FB, wydawnictwa  na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB) i zaprosicie do zabawy znajomych. 


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!
Konkurs organizowany współpracy z Małgorzatą Starostą.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 12, 2024

"Śmiertelna desperacja" J.D. Robb vel Nora Roberts

"Śmiertelna desperacja" J.D. Robb vel Nora Roberts

Autor: Nora Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Śmiertelna desperacja
Cykl: Oblicza śmierci, tom 55
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Data premiery: 13.11.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 480
Gatunek: powieść kryminalna
 
Seria kryminalna Nory Roberts Oblicza śmierci, którą na swoim rodzimym rynku wydaje jako J.D. Robb jest najdłuższą serią, z jaką miałam do czynienia. W listopadzie na naszym polskim rynku pojawił się jej tom pięćdziesiąty piąty, na amerykańskim jest ich jeszcze o cztery więcej! Jednak trzeba od razu zaznaczyć, że seria ta wydawana jest już prawie trzydzieści lat, a więc nie jest to produkcja masowa, a bardzo przyjemna liczba dwóch książek na rok. Oczywiście to nie jedyne publikacje, jakie ta autorka wydaje, bo nie da się ukryć - jest bardzo płodna literacko, na swoim koncie ma ponad 200 tytułów! Ale w książkach, w którym mam z jej piórem do czynienia, w ogóle tego nie czuć - to znaczy nie czuć, że są to książki pisane szybko, bo doświadczenie literackie jest w nich widoczne, styl jest niesamowicie przyjemny. Tak też jest i z tą serią - tom pięćdziesiąty piąty, a ja nadal bawię się przy nim znakomicie! Idealna lektura na tak zwane comfort read.
 
Rok 2061, Nowy Jork. Z Akademii Przyjemności uciekają dwie nastolatki - Mina i Dorian, jednak w czasie ucieczki coś idzie nie tak. Mina kolejnego ranka zostaje znaleziona martwa, Dorian włóczy się po ulicach miasta ze skręconą kostką. Ale jest wolna. Do ciała jej przyjaciółki wezwana zostaje Eve Dallas, nowojorska policjantka, która jest bardzo wrażliwa na krzywdę dzieci - sama przeżyła mocno traumatyczne dzieciństwo. Na ciele ofiary technicy znaleźli krew Dorian, ale Eve od razu zakłada, że jest to podpucha. Za to, to, co dziewczyna ma pod ubraniem, musi być prawdziwe… czy w grę wchodzi temat handlu ludźmi? Na pewno trzeba szybko znaleźć Dorian, która niestety do policji nie ma zaufania - mimo zaledwie trzynastu lat na karku, wielokrotnie zdążyła się już zawieść na służbach państwa. Szkoda, że nie wie, że z Eve byłoby całkowicie inaczej…
 
Książka rozpisana jest na 22 rozdziały i epilog. Rozdziały liczą po kilkanaście stron, jednak nie jest to tekst pisany jednym ciągiem - podzielony jest na krótsze scenki. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, historię poznajemy głównie z perspektywy Eve, z którą najczęściej przeplata się opowieść Dorian, jednak to Eve ewidentnie jest postacią przewodnią. Styl powieści jest przyjemnie lekki, dialogi prowadzone są rewelacyjnie - lekko zabawne, lekko uszczypliwe, gdy wymieniane są pomiędzy postaciami dobrze się znającymi, które są dla tego tomu, jak i całej serii ważne - przyglądamy się im nie tylko w pracy, ale i w prywatnych relacjach, jakie mają z Eve.
“I nie, nie złamią mnie (...). To ja złamię ich.”
Główna bohaterka to po prostu człowiek dobry, prawny, który nie pozwala na niesprawiedliwość i krzywdę innych. Jest też bezkompromisowa, sama wypełnia swoje obowiązki z nawiązką, a więc może i od innych wymagać traktowania pracy, w których na szali leży dobro innego człowieka, na poważnie. Kiedy widzi nieprawidłowości, reaguje dosyć wybuchowo. Eve bywa impulsywna, potrafi rzucić wiązanką, wyładowuje gniew poprzez atak fizyczny, ale to dobra kobieta, w którą można wierzyć, bo jasne jest, że stara się postępować dobrze. Co ciekawe, ona sama ukształtowała się na takiego człowieka trochę w kontraście do tego, jacy ją otaczali dorośli, gdy sama była dzieckiem. Jej przeżycia są trudne, sama ciągle do końca się z nimi nie pogodziła, przez co sprawa, w której ewidentnie są wykorzystywane dzieci, mocno odbija się na niej samej. Na szczęście Eve ma grono wspierających ją osób, a dzięki temu może sobie z tym wszystkim poradzić.
W gronie tym są przyjaciele, współpracownicy i jej mąż, którzy stoją za nią murem. Ci, którzy znają tę serię, ze spotkania z każdą z tych postaci się ucieszą, sama, mimo iż dopiero jestem może gdzieś w ⅕ zapoznawania się z tą serią, to cieszę się widząc, jak im się w końcu dobrze powodzi - czy to już przywiązanie?
Postacie w tej serii, szczególnie te z otoczenia Eve, są bardzo kolorowe, bardzo pozytywne, pewne siebie i nieszablonowe, a ich poczucie humoru widoczne jest w dialogach, co nadaje lekturze przyjemnego, pozytywnego (mimo kryminału i poważnej zbrodni!) tonu.
“Nie wierzę w zmuszanie ludzi do czegokolwiek. Szczególnie nie wierzę w zmuszanie dzieci do przebywania z ludźmi, którzy je krzywdzą, tylko dlatego, że w ich żyłach płynie taka sama krew.”
W tym tomie jednak tym, co zaprząta najbardziej, jest krzywda dzieci i brak reakcji społeczeństwa. Dorian, 13-letnia dziewczyna, która zajmuje dużo miejsca w tej powieści, zawsze w życiu miała pod górkę. Jej dom był domem tylko z nazwy, później trafiła jeszcze gorzej… Ale to postać silna, która się nie zgadza, by ją źle traktować, choć czuć, że potrzebuje też akceptacji, a na każdą oznakę przyjacielskiego traktowania, reaguje bardzo silnie. Myślę, że jest to całkiem udana kreacja nastolatki - czasami tylko wydaje się bardzo dojrzała na swój wiek, ale z drugiej strony jest to logiczny wynik tego, co już w życiu zdążyła przejść.
“Nigdy nie uwolnimy się od naszej przeszłości. Ostatecznie to ona ukształtowała nas takimi, jacy jesteśmy dzisiaj.”
Mamy więc krzywdę dzieci, której padają ofiarą we własnych rodzinach. Drugim tematem jest pornografia i handel żywym towarem - od początku wiadomo, że to tym zajmuje się Akademia, choć nie do końca wiadomo na jak dużą skalę. Przyznam, że momentami ten wątek nasuwał mi dosyć odległe skojarzenie z Opowieścią podręcznej, choć nie zgadza się ani wiek dziewczyn, ale ich przeznaczenie.
 
Intryga kryminalna tak naprawdę nie jest bardzo rozbudowana, wręcz powiedziałabym, że jest prosta. Dużo wiemy już o niej na początku - wiemy co stało się z uciekinierkami, wiemy gdzie i w jakim celu były przetrzymywane. Trzeba więc tylko wyjaśnić kto za sprawą stoi, jak duże jest to przedsięwzięcie i gdzie Akademia się znajduje. Proste? Tak, ale autorka prowadzi fabułę tak, że skupia się nie tylko bardzo szczegółowo na poczynaniach śledczych, ale i na życiu prywatnym Eve, a to sporo miejsca zajmuje. Typowy wątek erotyczny jest tylko jeden, więc jak na nazwisko tej autorki, to tak jakby nie było go wcale. Intryga prowadzona jest spójnie, spokojnym, przyjemnym rytmem, może nie ma w niej ogromnych zaskoczeń, ale sam styl autorki sprawia, że książki raczej nie chce się odkładać.
“- Chcą cię dorwać, wiedz o tym, bój się tego i uwierz mi. Jeśli cię dopadną, zrobią jedno z dwojga. Albo od razu cię zabiją, albo cię sprzedadzą. Tak czy owak, będzie po tobie. Nie dopuszczę do tego.
- Ich jest więcej.
- Myślisz, że zajmuję się tym sama? Ja tym kieruję i wśród gliniarzy, którymi dowodzę, nie ma ani jednego, który nie zaryzykowałby własnego życia dla ciebie.”
Za każdym razem, gdy do czynienia mam z którymś z najnowszych tomów serii Oblicza śmierci, jestem zaskoczona poziomem tych książek. Jasne, jest to proza czysto rozrywkowa, a ze względu na osadzenie akcji w niedalekiej przyszłości, jest też nieco fantastyczna (przy badaniach czy leczeniach można popuścić wodze wyobraźni, choć tak naprawdę rzeczywistość postaci nie różni się szczególnie mocno od tej, w jakiej żyjemy teraz), ale na dobrym poziomie. Na główną bohaterkę i jej silne poczucie sprawiedliwości zawsze można liczyć, to taki rycerz na białym koniu, ale w postaci samowystarczalnej kobiety. Historia “Śmiertelnej desperacji” prowadzona jest od początku do końca z pomysłem i poważnym tematem, który w dużej części może nie jest tym, co sami możemy doświadczyć na co dzień, ale jesteśmy jednak świadomi, że ten problem istnieje. Choć może dosadniejsze określenie „przestępstwo” byłoby bardziej właściwe, w końcu handel ludźmi, niewolnictwo, pornografia dzieci to coś naprawdę obrzydliwego. Jest więc i ważny temat, i pozytywne, podnoszące na duchu kreacje postaci, jak i dobry, lekki, poprawiający humor styl. Ciekawe połączenie? Bardzo i sprawdza się w każdym tomie!
 
Moja ocena: 7/10
 
PS. Każdy tom serii da się czytać niezależnie od pozostałych.
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 11, 2024

"Nóż w sercu" Ałbena Grabowska

"Nóż w sercu" Ałbena Grabowska

Autor: Ałbena Grabowska
Tytuł: Nóż w sercu
Cykl: Sawicki i Kwiatkowska, tom 1
Data premiery: 27.11.2024
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść kryminalna
 
Ałbena Grabowska to polska autorka i ciągle praktykująca lekarka. Karierę pisarską rozpoczęła w 2010 roku książką dla dzieci, rok później ukazał się jej debiut dla dorosłego czytelnika. Teraz, po czternastu latach na rynku, na koncie ma około 30 książek, z czego sześć skierowanych do dzieci. Gatunkowo w literaturze dla dorosłego czytelnika, autorka trzyma się przede wszystkim historii obyczajowych - dochodzą do tego często wątki historyczne, medyczne, a czasem i uciekające gdzieś w literaturę piękną. Nawet z kryminałem miała już do czynienia - w roku 2017 i 2018 na rynek trafiły dwa zahaczające o ten gatunek tytuły: “Ostatnia chowa klucz” i “Kości proroka”. Jej najnowsza powieść “Nóż w sercu” dołącza do tego grona, a dla mnie była pierwszym zetknięciem z kryminalną odsłoną autorki - wcześniej czytałam kilka jej książek, z czego najmocniej urzekła mnie trylogia Uczniowie Hipokratesa (recenzja klik!).
 
Czasy współczesne, maj, Warszawa. Malutki lokalny posterunek policji, w którym pracuje dosłownie garstka policjantów - poza komendantem najważniejszy jest tam komisarz Franciszek Stawicki, który w parze współpracuje z kilkanaście lat młodszą od niego aspirantką Mają Kwiatkowską. Aktualnie pracowali nad dosyć dziwną sprawą utopienia - nie było pewne czy był to po prostu wypadek, czy jednak ktoś się do tej śmierci przyczynił. Jednak nie było dane im dochodzenia doprowadzić do końca - przejęła je policja stołeczna i sprawa została do razu umorzona… Lokalnym policjantom jest ciężko się z tym pogodzić, ale cóż - muszą się zająć kolejnymi zgłoszeniami. Wygląda na to, że teraz sporo ich uwagi poświęci sprawa dilera narkotyków, który został zabity nożem wbitym prosto w serce. Podejrzany już jest - to zatrzymany na miejscu chirurg, który przyszedł do dilera z torbą gotówki, a po przyjeździe policji był cały we krwi. Tłumaczy, że to przez próby reanimacji, jednak nie wygląda to dla niego najlepiej… Czy faktycznie to on zabił? Czy Sawicki i Kwiatkowska będą w stanie doprowadzić tę sprawę do końca? I co z utopioną kobietą, która przecież też zasługuje na sprawiedliwość?
 
Książka podzielona jest na nienumerowane naprzemienne rozdziały zatytułowane: Wiktor i Śledztwo. Wiktor to zatrzymany lekarz, a my w tych fragmentach poznajemy historię jego życia - jego samego i jego córki, przez którą uwikłał się w sprawę z dilerem. Rozdziały zatytułowane Śledztwo to zdecydowana większość tej powieści, oczywiście każdy z nich nie jest pisany jednym ciągiem, a podzielony na zgrabne scenki. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy trójki głównych bohaterów, narrator nie skupia się na ich emocjach, a tym, co widoczne na zewnątrz. Styl powieści jest bardzo codzienny, potoczny, pojawiają się przekleństwa i wulgaryzmy. Czuć, że autorka w tej powieści postawiła na prostotę języka.
 
Cała trójka głównych bohaterów to postacie po trudnych przejściach. Maja jest z nich najmłodsza i ewidentnie w roli policjantki jeszcze nie czuje się pewnie - ma małe doświadczenie, choć okazuje to tylko, gdy nie widzi tego nikt, poza Sawickim. Ma jednak też coś, czego inni nie mają - dwa lata studiowała medycynę, później również śpiew operowy - jest to ważne, gdyż sama opera w tej powieści w tle się również przewija. Jej wiedza uzupełnia wiedzę Sawickiego, który w tematach dotyczących zdrowia jest absolutnym laikiem. O nim wiemy, że ćwiczył boks i był już żonaty, teraz jednak nie jest z nikim związany na stałe. Zawodowo jest doświadczony, choć zdarza mu się działać impulsywnie. On, jak i Wiktor odpowiadają też przede wszystkim za dosyć częste wątki erotyczne.
Kreacja lekarza budzi największe wątpliwości, jego historia może być odczytywana dwojako - czy to morderca, czy ofiara?
 
Główny nacisk całej powieści położony jest na oddanie realności życia bohaterów i pracy w policji. W powieściach czy filmach kryminalnych najczęściej jest tak, że bohaterów zaprząta jedna sprawa i to jej w pełni się poświęcają. Tutaj jest inaczej - mamy morderstwo dilera, mamy sprawę utopionej kobiety. W tle przewija się gdzieś sprawa oszusta matrymonialnego oraz przemocy domowej, co jest wątkiem chyba najlepiej zarysowanym ze wszystkich, jakie przez powieść się przewijają. Autorka dobrze obrazuje jak nieraz partnerki przemocowców są od nich uzależnione, nie potrafią skorzystać z pomocy otoczenia, nawet gdy te praktycznie je o to prosi. Wszystkie cztery sprawy się ze sobą przenikają, a pomiędzy nimi opisywane są jeszcze wątki prywatne, więc tak naprawdę tempo akcji jest bardzo spokojne, bliżej mu do niespiesznej powieści obyczajowej.
“Przeważnie ludzie znają nasz świat z filmów. Zauważ, że jeśli jakiś serial rozgrywa się w naszym środowisku, to śledztwo prowadzi sędzia i jego pomocnik, a jeśli bohaterem jest policjant, to ciężko uświadczyć na planie prokuratora. Natomiast jeśli rzecz dzieje się w laboratorium, wszystko od początku do końca robią analitycy i technicy, ewentualnie pomaga im lekarz sądowy.”
Sama intryga kryminalna, ta, jak wydaje się główna, dotycząca morderstwa dilera, też zawiera w sobie wątki ciekawe - poza samą historią Wiktora, jest też obraz rodziców zamordowanego, którzy do samego końca myśleli, że mają z synem dobry kontakt, a tak naprawdę nie wiedzieli o nim nic. Ten wątek zamyka się w sumie w dwóch, może trzech scenach, ale emocjonalnie jest znaczący.
 
Na pewno powinnam też jeszcze wspomnieć o wątku medycznym. Jest dosyć prosty, zamyka się w sumie w kilku dywagacjach Mai, gdyż samo morderstwo nie jest skomplikowane - to po prostu dźgnięcie w serce i wyciągnięcie noża, śmierć dosyć oczywista. W książce nie ma żadnych zawiłych terminów czy zagwozdek medycznych, jest tylko zdziwienie reakcją lekarza na miejscu zbrodni.
 
Przyznam, że osobiście mam problem z oceną tej książki, nie wpisała się ona w mój gust literacki. Nie ma w niej w ogóle psychologii postaci, a przez to ich mocno emocjonalne zachowania, ich wzajemne relacje i często zmieniające się nastroje są trudne do wytłumaczenia. To wiąże się z tym, że nie byłam w stanie poczuć czegoś do tych bohaterów, a więc tak naprawdę całą tę historię czytałam bez większych emocji. Ponadto nie jestem fanką scen erotycznych, a tutaj jednak jest ich dosyć sporo, ogólnie nacisk na fizyczność postaci jest bardzo duży. Mamy więc fizyczność zamiast psychologii, a to niestety nie jest mój rodzaj literatury, nie tego w niej szukam.
 
Podsumowując, “Nóż w sercu” to początek serii z Mają Kwiatkowską i Franciszkiem Sawickim, w którym spokojnie prowadzona opowieść jest rozgrywana na kilku polach, w kilku różnych zagadnieniach. Oddaje to realność pracy policjantów, a równocześnie daje możliwość poruszenia kilku istotnych tematów naraz. Autorka buduje niepewność czytelnika poprzez odkrywanie historii potencjalnego sprawcy po kawałku i równocześnie budując ją tak, by można było ją odczytać na dwa sposoby. Na pewno jest to książka dla czytelników, którzy nie wymagają od postaci pogłębionych rysów psychologicznych oraz nie mają nic przeciwko wątkom erotycznym.
 
Moja ocena: 6/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

grudnia 10, 2024

"Śmierć w diamentach" S.J. Bennett

"Śmierć w diamentach" S.J. Bennett

Autor: S.J. Bennett
Tytuł: Śmierć w diamentach
Cykl: Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo, tom 4
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Data premiery: 27.11.2024
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał cosy crime
 
Sophia Bennett bądź S.J. Bennett to brytyjska autorka, która pisze w tempie niespiesznym - debiutowała w 2009 roku, a na ten moment na koncie na czternaście powieści. Jednak polski czytelnik poznał ją dopiero w tym roku, kiedy na naszym rynku wiosną ukazał się pierwszy tom cyklu o królowej Elżbiecie II prowadzącej śledztwa kryminalne pt. “Tajemnica morderstwa w Windsorze” (recenzja - klik!). Na tę serię składają się powieści kryminalne, a może dokładniej - detektywistyczne, które łączą w sobie fikcyjną intrygę kryminalną i prawdziwe tło historyczne. Pierwsze trzy tomy akcję mają osadzoną w czasach współczesnych, dokładnie w roku 2016, a tom czwarty rozpoczyna nowy etap - przenosi nas do przeszłości, do roku 1957 i czasów, kiedy królowa po raz pierwszy z pomocą asystentki osobistego sekretarza zaangażowała się w kryminalne śledztwo, oczywiście zakulisowo. Polski czytelnik miał to szczęście, że wszystkie dostępne tomy, na które czytelnicy anglojęzyczni musieli czekać zawsze co najmniej rok, dostał w przeciągu zaledwie ośmiu miesięcy! Jest teraz też jednak i minus takiej sytuacji - już zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że co zanim zdążę zatęsknić za kryminalnymi przygodami królowej, to już mam nowy tom pod rękę, a teraz przyjdzie to zmienić i czekać na nowe dłużej… Choć może nie na tom piąty? Ten w wydaniu angielskim zapowiedziany jest na początek lutego, więc możemy i my mieć nadzieję, że w pierwszych miesiącach rok 2025 również dostaniemy go do rąk. Ale potem przyjdzie dłuższe czekanie….
 
Wiosna, rok 1957. Młoda, 30-letnia królowa Elżbieta II na tronie zasiada od czterech lat. Ciągle jeszcze w swojej ekipie ma pozostałości po ojcu, większość jej doradców to starsi panowie… Na szczęście za nimi stoją też i panie, a jedna z nich ratuje królową podczas wizyty w Paryżu, kiedy okazało się, że jej tak skrupulatnie przygotowywane przemówienie zaginęło! To stenotypistka Joan podyktowała treść przemówienia telefonicznie ze swojej własnej fotograficznej pamięci. Czy przypadkiem nie jest to kobieta zaradna, która powinna znaleźć się w bliższym gronie współpracowników królowej?
W tym samym czasie w londyńskiej dzielnicy Chelsea doszło do dziwnego morderstwa - mężczyzna i kobieta zostali znalezieni martwi, obydwoje uduszeni, on z nożem w oku, ona w samej bieliźnie i diamentowej tiarze na głowie… To temat, który nie schodzi z pierwszych stron gazet, a jak się wkrótce okaże, w pewien sposób może być powiązany z królową… Policja ewidentnie idzie ze śledztwem nie w tym kierunku, w którym trzeba, zatem królowa postanawia poprosić Joan o pomoc w wyjaśnieniu sprawy - w końcu to dla niej kwestia, prywatna, musi zyskać pewność swoich podejrzeń, zanim wszystko ujrzy światło dzienne…
 
Książka podzielona jest na cztery tytułowane części, a te składają się w sumie na 61 kilkustronicowych rozdziałów. Po zakończeniu historii, na ostatnich stronach książki umieszczone jest też kilka słów od autorki, w których znajdziemy nie tylko tradycyjne podziękowania, ale też trochę o inspiracji, jakie przyczyniły się do powstania tej historii (jest nawet wątek polski!) oraz rozróżnienie co w historii jest całkowicie zgodne z prawdą historyczną, a co całkowitą albo częściową fikcją. Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, podążamy tropem trzech postaci: królowej, Joan oraz komisarza Freda Darbishire’a, których poznajemy nie tylko poczynania, ale także przemyślenia i emocje. Styl powieści jest spokojny, uważny, przyjemnie brytyjski, a słownictwo wyważone. Od pierwszych stron da się wyczuć, że powieść jest świetnie dopracowana.
“Z czasem nauczyła się, że dzielenie się swoimi przemyśleniami nawet z najbliższymi bywa kiepskim pomysłem. Ich wyobrażenia, co jest dla niej najlepsze, rzadko pokrywały się z tym, co sama myślała na ten temat.”
Mam wrażenie, że tom czwarty różni się od poprzednich nie tylko czasem zdarzeń, ale i sposobem przedstawienia całej historii, z tego względu, że sprawą kryminalną tak naprawdę faktycznie zaczynamy się zajmować bodajże dopiero w części trzeciej. W pierwszych dwóch oczywiście od czasu do czasu pojawiają się rozdziały z perspektywy komisarza, w tych z królową i Joan też słychać jej pogłosy, ale w tle, bo wtedy zajmujemy się czymś innym. Mianowicie całym tłem historycznym i społecznym tamtych lat. Towarzyszymy królowej w jej zagranicznych podróżach, przyglądamy się kobietom, które w czasie II wojny światowej pełniły ważne role, a teraz znowu muszą wracać do roli stenotypistek czy innych niespecjalnie szanowanych asystentek. Tak właśnie jest w przypadku Joan, która chce być niezależna i ma do tego dobre zaplecze, ale która nawet po awansie nie jest uznawana za równą przez innych doradców królowej, ba! czasem wręcz jest sprowadzana do roli damy do towarzystwa… Dopiero będzie się musiała nauczyć, jak o siebie zawalczyć, co w tamtych latach, w gronie brytyjskich elit na pewno do małych wyzwań należeć nie będzie.
 
Bardzo ciekawa jest też sama kreacja królowej, która w tym tomie jest przecież młodą kobietą, która z jednej strony cały czas musi zachowywać powagę swojej funkcji, a z drugiej jednak chciałaby zrobić coś dla czystej przyjemności. Trudna polityka w świecie rządzonym przez mężczyzn, przy których musi być stanowcza, by zyskać posłuch, do tego dochodzą wyzwania natury prywatnej - co chwilę podróżując musi zostawiać pod opieką innych swoje dzieci, jej mąż Filip, mimo stałego wsparcia jakie jej oferuje, też czasami trosk jej dokłada. Problemów i ciągłych pożarów do gaszenia jest masa, a królowa najchętniej ubrałaby się w tweedy i wyszła ze swoimi pieskami na długi samotny spacer. Autorka doskonale oddaje jakim wyzwaniem było pełnienie funkcji królowej dla tak młodej kobiety poczynając od doboru strojów aż na innowacjach technologicznych kończąc.
“Joan nie umiała pozbyć się myśli, że Szefowa musi mieć wyjątkowy dar, wręcz przeczący zdrowemu rozsądkowi: jej życie przypominało egzystencję złotej rybki w akwarium, a mimo to najwyraźniej umiała się tym cieszyć.”
No właśnie, bo historia toczy się w bardzo ciekawych czasach. Polityka, emocje społeczeństwa ciągle po II wojnie światowej się jeszcze nie ustabilizowały, echo masowych mordów, obozów pracy cały czas się gdzieś odbija… Pojawia się wątek zbiegłych nazistów, trudność w ułożeniu świata polityki na nowo. To jednak też czas, kiedy trzeba wykorzystać okazję do zawierania nowych sojuszy, ale i czas, gdy ludzie czują niezadowolenie z powodu ciągle niesatysfakcjonujących warunków życia. Do tego technologia idzie do przodu - w tym tomie królowa po raz pierwszy nadaje na żywo w telewizji, trwają też pierwsze testy lotów kosmicznych… Dużo się dzieje w historii świata, autorka z gracją wplata to w fabułę powieści dając obraz bardzo skomplikowanego życia królowej w tamtych czasach.
 
Ale wszystko to oparte jest przecież na szkielecie intrygi kryminalnej, której zapowiedź dostajemy już na pierwszych stronach powieści. Mimo tego, że dosyć długo musimy czekać, aż to ona przejmie pierwsze skrzypce, to kiedy tak się dzieje intryga okazuje się zaskakująco zagmatwana i poważna, poruszająca tematy ważne społecznie i historycznie. Kiedy już dochodzi do głosu, to prowadzona jest w podobny sposób, co w tomach poprzednich - królowa z oddali wskazuje kierunek śledztwa, jej pomocnica (tutaj w postaci Joan) zajmuje się realizacją poleceń. Ciekawe jest też wplecenie wątków prywatnych królowej, co wywołuje w czytelniku dodatkową niepewność. Całość wypada dobrze, historia jest przemyślana i zaskakująca.
“Był to dla niej absolutnie nadzwyczajny moment: kiedy królowa popatrzyła w słynne, jak gdyby lekko senne oczy Mona Lisy, kobieta z płótna wbiła w nią swoje nieprzeniknione spojrzenie. Elżbieta świetnie znała ten portret z niezliczonych reprodukcji, tym większe było więc jej zdumienie, gdy wreszcie mogła stanąć twarzą w twarz z oryginałem. I nagle w przebłysku intuicji pojęła, co być może czuło wielu ludzi, gdy stawali przed jej obliczem.”
“Śmierć w diamentach” najlepiej traktować jako nowe otwarcie, wprowadzenie do nowej rzeczywistości królowej współpracującej z Joan i rozwiązującej zagadki kryminalne, w którym skupienie położone jest na oddaniu zawiłości społecznych, prywatnych i politycznych ówczesnych lat życia królowej. Oczywiście autorka robi to z lekkością, z humorem, który mocno widoczny jest w dialogach, jak i samym stylu opowieści, ale tematy poważne pozostają - choćby te z czasów II wojny światowej. Sama intryga kryminalna dosyć długo jest w tle, ale kiedy już rusza, to w pełni satysfakcjonuje - tych, którzy lubią powieści detektywistyczne, a nie tych, co sięgają po krwawe i szybie kryminały. To wszystko prowadzone jest tempem spokojnie brytyjskim, ale dzięki temu staje się bardzo realne i daje czytelnikowi czas, by samodzielnie pomyśleć, zastanowić się nad przywoływanym zagadnieniami. Podobało mi się i oczywiście z niecierpliwością czekam na więcej!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!