Kreuzlingen - Szwajcaria w pigułce
Często patrzymy na to, co mnie otacza bardzo „użytkowo”. Dach ma chronić przed deszczem czy słońcem, droga prowadzić do celu, a rośliny nie powinny za bardzo pylić. A cała okolica ma być taka, jaka jest. Ma mnie odprężać, oferować dużo zieleni i wodę w zasięgu wzroku. Albo w niewielkim oddaleniu, tak bym mogła w każdej chwili móc wyskoczyć nad Ren czy nad Bodeńskie.
Jednocześnie uwielbiam odwiedzać nowe miejsca i odkrywać nieznane. Kilkugodzinny spacer po mieście i historia gotowa. W mojej głowie, na papierze i na zdjęciach. Te domowe historie są trudniejsze. Bo w końcu takie znane i najzupełniej normalne. I takie strasznie przewidywalne, bo to wszystko jest przecież „normalne”. Wystarczy jednak zarezerwować sobie kilka godzin, zabrać aparat i wyobrazić, że znowu widzimy te miejsca po raz pierwszy. Postawić sobie pytanie, co nas zaskakuje? Co zaskoczy czytelników (bo w końcu każdy blogowy projekt powstaje też z myślą o Was)? Co jest fajne, interesujące, warte uwiecznienia? Trudne to zadanie, szwendać się po całym dniu pracy, gdy w domu czeka sterta prania do prasowania, a i jakaś kolacja by się przydała, nie wspominając już o odkurzaniu. Trudno wyłączyć myślenie o obowiązkach, o budziku, który zadzwoni jutro o szóstej i o tym, ze przecież mamy dopiero poniedziałek. Ale da się!
Robię tak od czasu do czasu. W Zurychu po pracy, zamiast biec na pociąg, by udać się w codzienną podróż. I w moim nadbodeńskim Kreuzlingen, które znam na wylot i kocham. Robię tak, by moc zapisać tę miłość złotymi zgłoskami. Na wieki wieków.
Tym razem postanowiłam trochę skomplikować sprawę. Zaprezentować najbliższą okolicę (pod samym domem!), szukając jakiegoś wzoru, jakiś prawidłowości, używając tylko jednej ogniskowej. Wybrałam 50mm, obiektyw używany przede wszystkim do portretów, i wyszłam z domu. Tak, jak zazwyczaj problemem jest, że znajdujemy się za daleko od fotografowanego obiektu, tym razem było zupełnie na odwrót. Zawsze byłam za blisko. Dlatego musiałam świadomie wybierać kadry. Zdecydować, czy chcę pokazać konkretny detal, a może cały budynek? A może ulice? Czy jest sens zmieniania pozycji? Albo po prostu powinnam iść dalej, bo kadr jednak nie był tak interesujący, jak na początku myślałam?
Poniżej znajdziecie kilka szwajcarskich podstaw architektoniczno-mieszkalno-życiowych. To nie wszystkie i na resztę też przyjdzie jeszcze pora, ale od czegoś trzeba w końcu zacząć.
PS. Wygraj książki