Moje czółenka do frywolitki wołają mnie coraz częściej, ale niestety koraliki, szydełka i druty rozpanoszyły się w moim domu. Jest ich więcej, więc czółenka na razie przegrywają, ale w ubiegłą niedzielę naładowałam moje frywolitkowe akumulatory na stoisku u Reni. Jak zapewne wiele osób wie, w Krakowie odbywają się 43 Międzynarodowe Targi Sztuki Ludowej i nasz Renulek ma tam swoje stoisko. Nie mogłam przepuścić takiej okazji, bo mieszkamy niedaleko. Wreszcie miałam okazję osobiście poznać moją wirtualną nauczycielkę i podziwiać na żywo jej prace, nawet kupiłam sobie jedną na pamiątkę tego spotkania. Kupiłam sobie frywolitkowy sopelek na choinkę. Niestety nie mogłam dłużej przeszkadzać ponieważ zainteresowanie pracami Reni było spore, oby jej tak dobrze szło do samego zakończenia Targów. Powodzenia Reniu :-)
A teraz czas pokazać trochę zaległości. Bransoletka wykonana ściegiem peyote, ale nie całkiem klasycznie na płasko tylko inaczej. Kwadraciki wyplecione zostały z koralików TOHO 15/0. Wyplatanie wewnętrznych narożników nie było łatwe, ale wykonalne jak widać poniżej.
Trudno było uchwycić kolor koralików, ale to są TOHO 15/0 Antique Bronze
Na koniec pochwalę się jeszcze moim nowym sopelkiem od Reni
tylko zdjęcie słabe, bo kiedy wróciliśmy było już ciemno i zdjęcie robione przy sztucznym oświetleniu w kuchni na lodówce, ale w stosownym czasie zajmie czołowe miejsce na naszej świątecznej choince :-)