„Ile lat spędził w tym miejscu? Nie wiedział. Jak się tu znalazł? Nie potrafił sobie przypomnieć. Kiedyś po prostu obudził się w wieży.”*
Masz takie dni? Masz takie dni gdy zastanawiasz się - Co ja tutaj robię? Kim są ci wszyscy ludzie, którzy mnie otaczają? Wydaje Ci się, że tak naprawdę nic nie wiesz o tym co Cię otacza? Co byś zrobił gdyby to wszystko okazało się prawdą? Przerażające. Prawda? Myślę, że właśnie takie myśli przez cały czas krążyły po głowie Baddeosa - głównego bohatera debiutanckiej książki Pawła Matuszka.
Tak właśnie było. Baddeos po prostu kiedyś się obudził i został strażnikiem. Mieszka w szarej wieży, na szczycie niewielkiego wzgórza, wokół którego rozpościera się jedynie bezkresna pustynia. Kompletnie nic nie pamięta ze swojej przeszłości; zupełnie jakby nie istniał przed pojawieniem się w wieży. Jego jedynym towarzyszem jest poruszający się na gąsienicach robot Tyfon, który od razu zaskarbił sobie moją sympatię. Razem spędzają ciągnące się w nieskończoność dni, zaopatrując przechodzące przez pustynię istoty w wodę i wydając podróżnym glejty zezwalające na przejście prze granicę cesarstwa. Ale pewnego dnia coś się zmienia… W dzień kiedy pojawia się Tahu a w ślad za nim trutle, Baddeos oświadcza, że często widzi Olbrzyma. W ten dzień zmienia się wszystko.
Mimo, że akcja „Kamiennej ćmy” rozgrywa się w wyimaginowanym świecie Usima, w którym ludzi występują w takiej ilości, że powinni być pod ochroną, główny bohater ma na wskroś ludzkie pragnienia. Chce wśród istot różnego rodzaju i niezwykłych zjawisk odnaleźć siebie. Chce dotrzeć do własnego ja i przekonać się kim tak naprawdę jest.
Książka przypadła mi do gustu od razu gdy wzięłam ją do ręki. Ciekawa, kolorowa ilustracja na okładce i format książki początkowo sprawiły, że pomyślałam, że to bardziej książka dla dzieci i młodzieży, ale gdy tylko zajrzałam do środka od razu przepadłam. A to wszystko za sprawą Lopterus Press – idei książki, nad którą, jak mówi sam autor pracował przez kilka lat, która ma za zadanie opowiadać i dopowiadać treść. Przepiękna szata graficzna książki. Czcionka – niemal każdy z głównych bohaterów ma swoją własną. Przez co książkę czyta się bardzo przyjemnie. Poza tym czy czytałeś kiedyś bajkę w bajce? Taką prawdziwą z ilustracjami? W tej książce będziesz miał taką okazję. Wszystko to sprawia, że obcowanie z książką sprawia czytelnikowi niezwykłą frajdę. Lopterus Press to strzał w dziesiątkę! Jedyną trudność początkowo sprawiały mi zasady i prawa, które żądzą Usimą. Problem miałam także z zapamiętaniem wszystkich stworzonych przez autora ras oraz relacji między nimi. Na szczęście z pomocą przyszła mi mała karteczka i ołówek.
Myślę, że książka przypadnie do gustu wszystkim czytelnikom szukającym nowego podejścia do szeroko pojętej fantastyki. A już na pewno jestem przekonana, że książkę warto wziąć do ręki chociażby przez wzgląd na Lopterus Press .
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu MAG
* P. Matuszek, „Kamienna ćma”, wyd. MAG, Warszawa 2011, str. 8.