Alpaga, saturator, relaxy - współczesna młodzież najprawdopodobniej miałaby ogromny problem z wyjaśnieniem znaczenia tych słów. Nic dziwnego, gdyż z rzeczonych dóbr doczesnych korzystali młodzi ludzie z poprzedniej epoki, czyli ja i moi rówieśnicy...
Nie powiem nic nowego twierdząc, że każdy z nas ze szczególnym sentymentem wspomina swoją młodość, nawet jeśli przyszło ją przeżywać w trudnych czasach - ani ciężkie lata powojenne będące tłem dorastania moich rodziców ani stan wojenny i problemy lat 80. w których mnie przyszło wchodzić w dorosłość nie odebrały nam optymizmu i radości życia tak charakterystycznych dla młodych ludzi.
PRL - ponad 40 lat naszej historii to dla zdecydowanej większości współczesnych Polaków okres w którym przeżyli dzieciństwo, młodość lub wchodzili w dorosłe życie. I o nich i o czasach w których przyszło im żyć traktuje książka "Ta nasza młodość..." Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego.
Publikacja, którą firmuje wydawnictwo Bellona to zbiór 21 esejów na temat różnych aspektów życia w PRL-u. Autorzy podjęli się tu dosyć karkołomnego zadania - te 40 lat to tak naprawdę cztery różne pokolenia wchodzące w dorosłość w różnych warunkach - powojennej biedy lat 50., siermiężnych lat 60., małej stabilizacji gierkowskich lat 70. i wreszcie ocienionych stanem wojennym lat 80.. Na szczęście panowie Kunicki i Ławecki wyszli z tego obronną ręką - każdy esej przedstawia jeden temat w ujęciu chronologicznym. Czytelnik nie tylko poznaje fakty, ale również od razu ma porównanie jak problem wyglądał w poszczególnej dekadzie. Z poszczególnych rozdziałów można się więc dowiedzieć o modzie, rozrywkach, spędzaniu czasu wolnego, problemach mieszkaniowych, pracach społecznych, podwójnych ślubach ( w sensie cywilny i kościelny) czy powszechnym uprawianiu sportu.
Osoby znające PRL z autopsji będą mogły z łezką w oku powspominać nieśmiertelne słomianki z przypiętymi wycinkami z kolorowej prasy zdobiące ściany młodzieżowych pokoi, gumy Donald z komiksem czy ogólnonarodową fascynację Wyścigiem Pokoju, kiedy to w czasie transmisji wyludniały się miejskie ulice i wiejskie opłotki, a wszyscy zaciskali kciuki za Stanisława Królaka czy Ryszarda Szurkowskiego.
Autorzy starają się w swojej publikacji przedstawić zwyczajne życie przeciętnego młodego Kowalskiego, dlatego też nie ma tu jakiejś wielkiej polityki czy rozrachunku z historią. Owszem wspomniane jest o biurokracji, korupcji, powszechnym "załatwianiu" rozmaitych dóbr czy problemach aprowizacyjnych (szczególnie w miastach) ale to była ta codzienność, która dotykała wszystkich Polaków. Autorzy starali się zachować obiektywizm w opisywaniu tamtej rzeczywistości i moim skromnym zdaniem całkiem nieźle im się to udało.
Jeśli miałabym się doszukiwać w tej książce jakichś wad to widzę jedną, ale dla mnie dosyć ważną - brak jakiegokolwiek materiału fotograficznego. Wydaje mi się, że chociażby kilkanaście zdjęć ilustrujących opisywane zjawiska wzbogaciłoby tę publikację, a osobom młodym niepamiętającym tamtego okresu dałoby wgląd w czasy w których żyli ich rodzice lub dziadkowie.
Osoby znające PRL z autopsji będą mogły z łezką w oku powspominać nieśmiertelne słomianki z przypiętymi wycinkami z kolorowej prasy zdobiące ściany młodzieżowych pokoi, gumy Donald z komiksem czy ogólnonarodową fascynację Wyścigiem Pokoju, kiedy to w czasie transmisji wyludniały się miejskie ulice i wiejskie opłotki, a wszyscy zaciskali kciuki za Stanisława Królaka czy Ryszarda Szurkowskiego.
Autorzy starają się w swojej publikacji przedstawić zwyczajne życie przeciętnego młodego Kowalskiego, dlatego też nie ma tu jakiejś wielkiej polityki czy rozrachunku z historią. Owszem wspomniane jest o biurokracji, korupcji, powszechnym "załatwianiu" rozmaitych dóbr czy problemach aprowizacyjnych (szczególnie w miastach) ale to była ta codzienność, która dotykała wszystkich Polaków. Autorzy starali się zachować obiektywizm w opisywaniu tamtej rzeczywistości i moim skromnym zdaniem całkiem nieźle im się to udało.
Jeśli miałabym się doszukiwać w tej książce jakichś wad to widzę jedną, ale dla mnie dosyć ważną - brak jakiegokolwiek materiału fotograficznego. Wydaje mi się, że chociażby kilkanaście zdjęć ilustrujących opisywane zjawiska wzbogaciłoby tę publikację, a osobom młodym niepamiętającym tamtego okresu dałoby wgląd w czasy w których żyli ich rodzice lub dziadkowie.