Przejdź do głównej zawartości

Dzień wspomnień - biżuteria moich babć

1 listopada to dzień, w którym odwiedzamy naszych bliskich i na znak pamięci pozostawiamy im mały ognik. To światełko ma niezwykłą moc. 

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego stawiamy znicze na grobach? Zwyczaj ten wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, kiedy na mogiłach, rozdrożach dróg, a nawet w zagrodach palono ogniska. Blask ognia miał pomagać duszom kierować się w dobrą stronę, a nawet je ogrzewać. Chronił przed złymi mocami.

Dzisiejszy płomyk znicza ma dla mnie wymiar nie tylko tradycyjny, ale bardzo osobisty. Zostawiany razem z modlitwą jest znakiem mojej pamięci. Mam wrażenie, że bliscy tak długo nie odchodzą z tego świata, póki ktoś o nich pamięta. I przekazuje tę pamięć dalej. 

W swoich szufladach mam kilka pamiątek rodzinnych. Nie są to "rodowe klejnoty" warte majątek - to prosta biżuteria, która przypomina mi moje babcie. 

 

Broszka Babci Mieci

Odkąd pamiętam, zawsze najbardziej przykuwała mów wzrok, kiedy przeszukiwałam jej szkatułkę. Mieniące się kamyki z Jablonexu robiły ze mnie srokę, łasą na te świecidełka. Szczęśliwym trafem broszka trafiła w ręce mamy, a jakiś czas temu w moje. Historia broszki jest taka - wujek Tadeusz (brat mojej mamy) będąc młodym chłopakiem wyjeżdżał ze swoją klasą z podstawówki na wycieczkę nad morze. W jednym ze sklepików wypatrzył mieniącą się biżuterię i uznał, że musi ją kupić dla babci Mieci. Cena niestety była dla niego tak wysoka, że oprócz swojego kieszonkowego, musiał zapożyczyć się u kolegów. Ale postawił na swoim i ją kupił. Podejrzewam tylko reakcję babci - musiała być mocno wzruszona. 

Któregoś razu podczas rodzinnych uroczystości wujek Tadeusz bez trudu rozpoznał broszkę przypiętą do mojej marynarki i z uśmiechem na twarzy pochwalił: "jaką masz piękną broszkę". Pamięć o babci wraca w najzwyklejszych momentach.

Pierścień Babci Krysi

Ma niesamowity kształt królewskiej biżuterii. Jako mała dziewczynka zawsze wyobrażałam sobie, że w nim wyglądam jak księżniczka. Chociaż spadał z palca, a babcia denerwowała się, kiedy widziała, że często go wyciągam ze szkatułki - uwielbiałam go przymierzać. Mało tego - był dla mnie magicznym pierścieniem Janki (nie wiem czy pamiętacie ten serial telewizyjny z lat 80.). Wyobraźnia 9-latki podpowiadała mi wtedy, że jeśli przekręcę go trzy razy na swoim palcu, to każde życzenie się spełni. Dostałam go w prezencie urodzinowym będąc już dorosłą kobietą. Babcia chyba podejrzewała, że jest to mój ulubiony pierścień z jej szkatułki, ponieważ dając go, mówiła: "wiem, ze zawsze Ci się podobał".


Babcia Miecia - nastolatka


Babcia Krysia z dziadkiem Tadeuszem - zakochani 

Dla mnie te dwie rzeczy: broszka i pierścień, są drogocennymi pamiątkami, ponieważ przypominają mi moje babcie. To też jedyna biżuteria, którą od nich mam. Patrząc na moje skarby często wspominam te dwie ważne dla mnie kobiety i przypominam sobie je w różnych sytuacjach. 

I z wielką radością opowiadam o swoim dzieciństwie mojej córce.


Komentarze

  1. Wspaniale, że z taką miłością wspominasz swoje ukochane Babcie. Oj jak ja lubiłam ten serial... zawsze wierzyłam, że jej pierścień ma magiczne moce. Ja z kolei co Sylwester to zakładam taką złotą bluzkę po mojej Babci z lurexu, pewnie dziś nikt nie wie co to za materiał. Ale ma ona dla mnie tak sentymentalną wartość jak Twoja biżuteria :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie piękne, ile wspomnień i historii mogą kryć z pozoru zwykłe rzeczy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Perebory - podlaskie skarby

Strych - niesamowite miejsce owiane nutą tajemnicy. Docenia się go po upływie czasu. Wrzucane na bieżąco rzeczy nieprzydatne na dany moment stoją zapomniane, osiada na nich kurz, póki ktoś nie postanowi zdmuchnąć go i na nowo odkryć starocie. Mieszkanie w bloku ma swoje plusy. Brakuje w nim jednak dwóch ważnych miejsc, które są w domach: ogrodu i strychu właśnie. Zawsze zazdroszczę mieszkańcom domów stojących już od jakiegoś czasu, że mają do nich dostęp. Pamiętam, że jako dzieci uwielbialiśmy z rodzeństwem tą wspinaczkę po schodach jak na Mount Everest i docieranie do najlepszego miejsca zabawy w całym domu. Z dumną pralką Franią, książkami, ubraniami, domowymi sprzętami. Być może ten obraz wyidealizował się w pamięci, a czas go dodatkowo podkolorował, ale wrażenia z przebywania na strychu dalej tkwią w sercu. Podlasie ma w sobie wiele takich nieodkrytych i z czasem zakurzonych skarbów, których miejsce nie jest na strychu, ale w głównym pokoju. W południowej części, blisko Białe...

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St...

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż...