Chciałabym powiedzieć, że wichura taka, że łeb urywa a dachy pozostawia nietknięte...., ale czy tak rzeczywiście jest to nie wiem sami oceńcie.
Wreszcie powstała Wichura. Nie pamiętam od kiedy już sobie na nią zęby ostrzyłam ale ciągle było coś nie tak. Same kłody pod nogi...
No i jakiś tydzień temu powstała. Niestety sporo nie było mnie w domu i nie umiałam zdobyć odrobiny światła dziennego dla zdjęcia, a wczoraj jak już siedziałam z rozgorączkowaną córka w domu to padało i padało bez końca. Było zimno i nieprzyjemnie tak, że wyprawa do stodoły po słoik ogórków była niemal równa wyprawie na biegun. Brrrr..
Dziś córa już nie gorączkowa ale jeszcze w domu... a i deszcz się na chwilę wstrzymał z tym padaniem to i miałam szanse na zrobienie zdjęć.
Oto i ona ...
Wichura, koleżanka Szczerbatka, smoczyca Astrid.
Jak na prototyp to jestem zadowolona.
Na razie jest tylko duża ale niewątpliwie będzie i średnia. Nie wiem czy szybko będzie mała bo tu niestety poza kolcami grzbietowymi wszystko łącznie z pazurami jest wszywane ręcznie.
Ale koniec już marudzenia.
Dla wyjaśnienia dodam, że Szczerbatek na zdjęciach to średniak :)
No Wichura przedstawiona.
Idę szyć dalsze stwory bo przez te moje ostatnie rozjazdy tyły mi się porobiły i to ogromniaste.
Może jeszcze nie jak Himalaje ale Karpaty co najmniej. A przez Karpaty mogą być tarapaty. :)
Pozdrawiam Was serdecznie
No i zapewniam, że mimo mojej blogowej lewizny zaglądam do Was i podziwiam.
Mimo zimna ciepłego dnia Wam życzę
Szwaczka
czwartek, 20 listopada 2014
Wichura...
wtorek, 7 października 2014
Nudzi mi się
... tak na prawdę to wcale, ale to wcale mi się nie nudzi. Ciągle coś się dzieje. Raz mniej raz więcej, ale zawsze coś.
Ale wracając do nudzenia się.
Tak na prawdę nie idzie mi o "nudzi mi się " tylko o Nudzimisie.
Jeśli nie wiecie kto to jest Nudzimiś to konieczne poczytać musicie . Najlepiej z własną pociechą. Lub bez również można.
Ostatnio czytałyśmy po raz pierwszy o Nudzimisiach i córci spodobały się bardzo. No i oczywiście padło pytanie: A uszyjesz mi Nudzimisia?
No jak nie jak tak. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy niewiele szyłam bo byłam zasłoikowana niemal na śmierć. Ale powstał Nudzimiś.
Pewnie w następnym to i owo zmienię, ale ten jest cały nasz.
Tu jest okładka książeczki z Nudzimisiem Hubkiem.
Pierwotnie nasz miał mieć inne spodenki, ale ostatecznie córcia zdecydował, że zielone jak Hubka będą w sam raz.
Może nie jest idealny, ale odnudza jak nie wiem co :)
Idę teraz po gorąca herbatkę bo wiatr u nas wieje taki, że od samego słuchania robi się zimno do szpiku kości i zerknę co tam u was przez ten mój słoikowy czas się urodziło.
Szwaczka z Portugalii
Ale wracając do nudzenia się.
Tak na prawdę nie idzie mi o "nudzi mi się " tylko o Nudzimisie.
Jeśli nie wiecie kto to jest Nudzimiś to konieczne poczytać musicie . Najlepiej z własną pociechą. Lub bez również można.
Ostatnio czytałyśmy po raz pierwszy o Nudzimisiach i córci spodobały się bardzo. No i oczywiście padło pytanie: A uszyjesz mi Nudzimisia?
No jak nie jak tak. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy niewiele szyłam bo byłam zasłoikowana niemal na śmierć. Ale powstał Nudzimiś.
Pewnie w następnym to i owo zmienię, ale ten jest cały nasz.
Tu jest okładka książeczki z Nudzimisiem Hubkiem.
Pierwotnie nasz miał mieć inne spodenki, ale ostatecznie córcia zdecydował, że zielone jak Hubka będą w sam raz.
Może nie jest idealny, ale odnudza jak nie wiem co :)
Idę teraz po gorąca herbatkę bo wiatr u nas wieje taki, że od samego słuchania robi się zimno do szpiku kości i zerknę co tam u was przez ten mój słoikowy czas się urodziło.
Szwaczka z Portugalii
wtorek, 1 lipca 2014
Elektrownia wiatrowa
Jakiś całkiem długi czas nosiłam się z chęcią uszycia narzuty na łóżko dla mojej szwagierki no i oczywiście jej męża. Na nowym mieszkaniu nie byłam, ale podpytałam nieco i kolorystyka narzuciła się poniekąd sama.
No i kroiłam.
Szyłam i... bardzo się spieszyłam.
Ale o 2 w nocy to już mi się nieco inaczej wydawało i to co sobie narysowałam niekoniecznie do mnie przemawiało, tak poskładałam bloki, że nijak nie chciało tak wyjść jak powinno. Byłam tak zmęczona, że nie zwróciłam uwagi na to, że składam je raz tak a raz inaczej.
I zamiast harmonii....mam ni mniej ni więcej tylko polską elektrownię wiatrową. Takową wybudowano niedaleko od mojego domu. Nie znam się na tym, ale czasem kręcą się wszystkie czasem tylko kilka.
To prawie tak jak u mnie.
Sami zobaczcie.
Narzuta ma jakieś 215x215cm.
Na zdjęciach kolory nieco przekłamane. Różowatości są mocne ale tu na zdjęciach wydają mi się nieco ostrzejsze niż w rzeczywistości.
I jeszcze jeden mały szczegół.
Lamówka.
Nawet nie wiedziałam, że może być takie fajne wszywanie lamówki. A tak się zawsze tego bałam.
No i na tym zdjęciu widać jak jest pikowana.
Tylko na szarej tkaninie. Kolorowe bez pikowania.
Muszę powiedzieć, że mimo błędów jestem zadowolona i bardzo fajnie mi się szyło.
Mam ochotę na powtórkę.
Jak już uda mi się siąść do maszyny.
Pozdrawiam serdecznie i idę spać.
Małam dzisiaj bardzo intensywny dzień. Mam nadzieję, że córka padnie szybko bo ja już ledwie powieki podnoszę.
Szwaczka
No i kroiłam.
Szyłam i... bardzo się spieszyłam.
Ale o 2 w nocy to już mi się nieco inaczej wydawało i to co sobie narysowałam niekoniecznie do mnie przemawiało, tak poskładałam bloki, że nijak nie chciało tak wyjść jak powinno. Byłam tak zmęczona, że nie zwróciłam uwagi na to, że składam je raz tak a raz inaczej.
I zamiast harmonii....mam ni mniej ni więcej tylko polską elektrownię wiatrową. Takową wybudowano niedaleko od mojego domu. Nie znam się na tym, ale czasem kręcą się wszystkie czasem tylko kilka.
To prawie tak jak u mnie.
Sami zobaczcie.
Narzuta ma jakieś 215x215cm.
Na zdjęciach kolory nieco przekłamane. Różowatości są mocne ale tu na zdjęciach wydają mi się nieco ostrzejsze niż w rzeczywistości.
I jeszcze jeden mały szczegół.
Lamówka.
Nawet nie wiedziałam, że może być takie fajne wszywanie lamówki. A tak się zawsze tego bałam.
No i na tym zdjęciu widać jak jest pikowana.
Tylko na szarej tkaninie. Kolorowe bez pikowania.
Muszę powiedzieć, że mimo błędów jestem zadowolona i bardzo fajnie mi się szyło.
Mam ochotę na powtórkę.
Jak już uda mi się siąść do maszyny.
Pozdrawiam serdecznie i idę spać.
Małam dzisiaj bardzo intensywny dzień. Mam nadzieję, że córka padnie szybko bo ja już ledwie powieki podnoszę.
Szwaczka
sobota, 28 czerwca 2014
Szczerbatek stary i już nie taki nowy
Chyba może już napisać, że od dawna mierziło mnie, że Szczerbatki moje nie są jednakowe i choć średni i duży były już nieco bardziej zbliżone do filmowego wzorca to mały nadal był inny. Po prostu niedoskonały prototyp.
W listopadzie ubiegłego roku powstał mały wykrój, kopia dużego i średniego.
Ale ciągle działo się coś i jakoś posta o kolejnym Szczerbatym nie popełniłam.
Dzisiaj za to wyjaśnię na czym polegają różnice pomiędzy starym a nowym.
Pisać wiele nie będę co by was nie nudzić. Ale zdjęcia wyjaśnia wszystko. Choć nie są powalające to widać co trzeba, Wybaczcie ale zimno było i szybko trzeba było do domu wiać niem ręce zgrabiały doszczętnie.
NOWY MODEL
STARY MODEL
PORÓWNANIA (Uwaga czasami występuje na zdjęciach również średniak, i tu na zdjęciach z góry nieco dłuższy jest model stary)
Ufff... udało się.
A teraz idę robić kulebiak. I rozmyślać o innych fajnych szyciowych zamiarach. Chodzi mi po głowie turkusowo-różowy kot. Jak by mi mój drapiący rudzielec nie wystarczał.
I cała tona ubranek dla Barbie. Wszak córkę posiadam a ona powiększa powoli pogłowie w lalkowej zagrodzie. No i patchwork mam zaczęty.
A i jeszcze mam chwasty w ogródku i ugotowane buraczki, które czekają na przydział słoiczkowy.
A dzień nijak nie chce mieć więcej godzin. Niestety stara się robię i 3 godziny snu na dobę powoli przestaje mi wystarczać.
Pozdrawiam serdecznie
Szwaczka
W listopadzie ubiegłego roku powstał mały wykrój, kopia dużego i średniego.
Ale ciągle działo się coś i jakoś posta o kolejnym Szczerbatym nie popełniłam.
Dzisiaj za to wyjaśnię na czym polegają różnice pomiędzy starym a nowym.
Pisać wiele nie będę co by was nie nudzić. Ale zdjęcia wyjaśnia wszystko. Choć nie są powalające to widać co trzeba, Wybaczcie ale zimno było i szybko trzeba było do domu wiać niem ręce zgrabiały doszczętnie.
NOWY MODEL
STARY MODEL
PORÓWNANIA (Uwaga czasami występuje na zdjęciach również średniak, i tu na zdjęciach z góry nieco dłuższy jest model stary)
Ufff... udało się.
A teraz idę robić kulebiak. I rozmyślać o innych fajnych szyciowych zamiarach. Chodzi mi po głowie turkusowo-różowy kot. Jak by mi mój drapiący rudzielec nie wystarczał.
I cała tona ubranek dla Barbie. Wszak córkę posiadam a ona powiększa powoli pogłowie w lalkowej zagrodzie. No i patchwork mam zaczęty.
A i jeszcze mam chwasty w ogródku i ugotowane buraczki, które czekają na przydział słoiczkowy.
A dzień nijak nie chce mieć więcej godzin. Niestety stara się robię i 3 godziny snu na dobę powoli przestaje mi wystarczać.
Pozdrawiam serdecznie
Szwaczka
Etykiety:
Handmade,
Jak wytresować smoka,
maskotka,
maskotki,
Night Fury,
Nocna Furia,
pluszak,
Szczerbatek,
zabawka
czwartek, 26 czerwca 2014
Filip z Jaśkiem dwa bratanki.
No może nie bratanki, ale bracia.
No i dla nich powstały dwie kołderki
Obie 140x200
JASIEK
FILIP
Nie do końca wiem co na to nowi właściciele, ale miało być kolorowo i jest kolorowo a na dodatek miękko, miło i przytulnie.
Już mam ochotę na kolejną taka dziecinną.
Pozdrawiam serdecznie i uciekam do maszyny.
Deszcz rozmoczył za bardzo mój ogródek i nawet nie mam jak tam wejść więc na dzisiaj chwasty są bezpieczne :)
Szwaczka
No i dla nich powstały dwie kołderki
Obie 140x200
JASIEK
FILIP
Nie do końca wiem co na to nowi właściciele, ale miało być kolorowo i jest kolorowo a na dodatek miękko, miło i przytulnie.
Już mam ochotę na kolejną taka dziecinną.
Pozdrawiam serdecznie i uciekam do maszyny.
Deszcz rozmoczył za bardzo mój ogródek i nawet nie mam jak tam wejść więc na dzisiaj chwasty są bezpieczne :)
Szwaczka
środa, 25 czerwca 2014
Łata na łacie
Jakiś czas temu powstała mała kołderka dla małej Elizki.
Ze zdziwieniem zauważyłam, że jej nie pokazałam.
Teraz nadrabiam.
Okazało się, że starsza siostra również koniecznie potrzebuje takowej, gdyż ciągle podkradała siostrze tę małą.
Jest potrzeba - jest wykonanie.
Środek inspirowany obrazkiem Emmy Thomson z serii Felicity Wishes
Wymiary 140x200
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którym chce się tu zaglądać.
Idę pozaglądać co słychać u was.
Szwaczka
Ze zdziwieniem zauważyłam, że jej nie pokazałam.
Teraz nadrabiam.
Okazało się, że starsza siostra również koniecznie potrzebuje takowej, gdyż ciągle podkradała siostrze tę małą.
Jest potrzeba - jest wykonanie.
Środek inspirowany obrazkiem Emmy Thomson z serii Felicity Wishes
Wymiary 140x200
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którym chce się tu zaglądać.
Idę pozaglądać co słychać u was.
Szwaczka
wtorek, 17 czerwca 2014
Gotów do psot
Powstał na specjalne zamówienie.
Na pamiątkę.... pierwszej samodzielnie przeczytanej dużej książki.
A kto?
No kot, gotów do psot.
Kot Prot zwany również Kot w kapeluszu. A że książka czytana była po angielsku... Cat in the hat.
Oto i on,
Ma nieco za długie ręce, ale poprawię się jak przyjdzie mi szyć kolejnego.
Kot książkowy do zobaczenia TU
Pozdrawiam serdecznie
i uciekam do wściekającej się córki.
Szwaczka
Na pamiątkę.... pierwszej samodzielnie przeczytanej dużej książki.
A kto?
No kot, gotów do psot.
Kot Prot zwany również Kot w kapeluszu. A że książka czytana była po angielsku... Cat in the hat.
Oto i on,
Ma nieco za długie ręce, ale poprawię się jak przyjdzie mi szyć kolejnego.
Kot książkowy do zobaczenia TU
Pozdrawiam serdecznie
i uciekam do wściekającej się córki.
Szwaczka
Etykiety:
cat,
Cat in the hat,
Handmade,
Katze,
kot,
kot w kapeluszu,
kotek,
maskotka,
sew,
sewing,
szycie,
szyte zabawki,
zabawka,
zabawki
środa, 29 stycznia 2014
Czarny kot, biały kot
Kot, kot.... to chyba nie do końca tak. No jasne przeca nie o kota a o konia mi idzie. A ściśle rzecz biorąc o jednorożca, a to już chyba pod kolejny gatunek podpada.
Jednorożec jednakże czystej rasy to chyba nie jest... jakaś to mieszanka z pegazem zapewne.
Niechaj znawcy księstwa Equestria może się wypowiedzą. Ja tam nie bardzo wiem, ale wiem kto u mnie zamieszkał.
Princess Celestia nawiedziła moje skromne progi.
Wyłaniała się po kolei jak Afrodyta z morskiej piany.
Najpierw kopytki... choć my kopytki nie psiedajemy...
Nie wiem jak wam, ale mi słowo najpierw kojarzy się z dzieciństwem i podwórkiem. Nie pytajcie dlaczego.
Z boku oko na mnie łypało
Już prawie ... już tuż, tuż..
I wreszcie wylazła... tfu, wyłoniła się, bo przecież istotocie rodu szlachetnego wyłazić nie lza.
A tam na nią już czekała jej siostra Luna by powitać ja w moich progach.
A teraz się grzecznie bawią w mojej garderobie.
A ja idę coś dla odmiany podziergać.
Tych którzy nie oglądali jeszcze serdecznie polecam film Emira Kusturicy "Czarny kot, biały kot" ... kto wie, może dziś wieczorem uda mi się coś pooglądać i może właśnie będzie to nie wiem po raz który właśnie ten film.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i dziękuję za odwiedziny.
Szwaczka
Jednorożec jednakże czystej rasy to chyba nie jest... jakaś to mieszanka z pegazem zapewne.
Niechaj znawcy księstwa Equestria może się wypowiedzą. Ja tam nie bardzo wiem, ale wiem kto u mnie zamieszkał.
Princess Celestia nawiedziła moje skromne progi.
Wyłaniała się po kolei jak Afrodyta z morskiej piany.
Najpierw kopytki... choć my kopytki nie psiedajemy...
Nie wiem jak wam, ale mi słowo najpierw kojarzy się z dzieciństwem i podwórkiem. Nie pytajcie dlaczego.
Z boku oko na mnie łypało
Już prawie ... już tuż, tuż..
I wreszcie wylazła... tfu, wyłoniła się, bo przecież istotocie rodu szlachetnego wyłazić nie lza.
A tam na nią już czekała jej siostra Luna by powitać ja w moich progach.
A teraz się grzecznie bawią w mojej garderobie.
A ja idę coś dla odmiany podziergać.
Tych którzy nie oglądali jeszcze serdecznie polecam film Emira Kusturicy "Czarny kot, biały kot" ... kto wie, może dziś wieczorem uda mi się coś pooglądać i może właśnie będzie to nie wiem po raz który właśnie ten film.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i dziękuję za odwiedziny.
Szwaczka
Etykiety:
Handmade,
Horse,
konik,
Little Pony,
maskotka,
My Little Pony,
Pferd,
Princess Celestia,
princess Luna,
sewing,
szycie,
szyte zabawki,
toy,
toys
piątek, 24 stycznia 2014
Nie ma słonka? Jest słonko!
Słonko może niezupełnie, ale jest torba z żółtościami, I na sam jej widok robi mi się cieplej.
Podoba mi się bardzo.
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię duże torby, a ta jest dość duża. I wydaje mi się praktyczna.
Najprawdopodobniej będę szyła jeszcze jedną taką. Oczywiście w innych kolorach.
Wymiary
szerokość: 36,5cm
wysokość: 41cm
głębokość: 8cm
wysokość uszu: 15,5cm
regulowany pasek na ramię: 72-128cm
wewnątrz
podwójna kieszonka otwarta z wąska kieszonką na długopis
kieszonka na zamek
smycz z odpinanym niewielkim etui zapinanym na zamek na klucze lub inny ważny drobiazg
Oczywiście zapinana na zamek
Idę teraz was odwiedzić wirtualnie i... uciekam kroić kolejne szmatki na łatki.
pozdrawiam ciepło w zimowy dzionek
Szwaczka
Podoba mi się bardzo.
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię duże torby, a ta jest dość duża. I wydaje mi się praktyczna.
Najprawdopodobniej będę szyła jeszcze jedną taką. Oczywiście w innych kolorach.
Wymiary
szerokość: 36,5cm
wysokość: 41cm
głębokość: 8cm
wysokość uszu: 15,5cm
regulowany pasek na ramię: 72-128cm
wewnątrz
podwójna kieszonka otwarta z wąska kieszonką na długopis
kieszonka na zamek
smycz z odpinanym niewielkim etui zapinanym na zamek na klucze lub inny ważny drobiazg
Oczywiście zapinana na zamek
Idę teraz was odwiedzić wirtualnie i... uciekam kroić kolejne szmatki na łatki.
pozdrawiam ciepło w zimowy dzionek
Szwaczka
czwartek, 23 stycznia 2014
Witajcie w naszej bajce....
A właściwie to niekoniecznie o bajkę mi chodzi...
Witajcie w kolejnym roku.
Podglądam was regularnie, ale jakoś czasu na pisanie nie umiałam znaleźć. Coś nie po drodze mi było do klawiatury.
Wiecie ja nieco dziwaczka jestem i .... jak jest nagonka na składanie noworocznych życzeń to się jeżę jak jeż pigmejski co najmniej. Ale tak całkiem bez nagonki ( bo już szczęśliwie minęła) to na nadchodzące dni i miesiące życzę wam słonka co oczy blaskiem raduje, ciepła niekoniecznie w stopniach mierzonego, zdrowia wam i waszym rodzinom takiego żebyście zapomnieli jak wasz lekarz wygląda, radości z dnia codziennego i spełnienia tego lub tych skrytych marzeń o których nikomu mówić nie umiecie lub choć przybliżenia się do ich spełnienia. No i koloru, koloru na co dzień i w każdej sytuacji.
Ponieważ grudzień zdominowały mi Szczerbatki to i pokazywać nie było co. Właściwie to pokarzę wam nowego szczerbatego, ale że nie różni się specjalnie poza wymiarami od innych to nie spieszyłam się z pokazywaniem :)
Święta były leniwe, po świętach też się leniwiłam nieco maszyny wyjmować mi się nie chciało.więc uszyłam sobie coś innego.
Pełne niedoskonałości, ale jak na moje niewielkie doświadczenie z tą techniką to jest w miarę ok.
Na pewno będę ćwiczyła jeszcze rękę w tej technice.
Ale po tylu dniach leniuchowania to już za maszyną tęskniłam... oj teskniłam.
Ale przed szyciem było cięcie i rżnięcie.
I powstała taka narzuta dla pewnego młodzieńca.
Miała być na tyle ponadczasowa żeby zaraz się nie znudziła i za rok nie wydawała się już brzydka i dziecinna.
I chyba jest.
Tu wybaczcie zdjęcia, ale pogoda nie sprzyja plenerom a moja ciemna sypialnia nie sprzyja zdjęciom.
Aha.... to moja pierwsza w życiu tego typu praca no i jak na mnie jest duża.
Oto i ona. ( Olu jeśli zaglądasz to poduszeczka już jest)
Tak wyglądały 3 pierwsze pasy, robione jeszcze kiedy słońce świeciło a mróz nie ścinał wszystkiego co ściąć mógł.
Tak wygląda całość.
To tyle na dzisiaj.
Zimno nieco. Temperatura nieco na minusie.... ale i tak nie mam co marudzić bo te nędzne -3 to pikuś w porównaniu do innych rejonów Polski.
Idę się rozgrzewać herbatką i szyć... A potem będę dziergać ... a potem farbować, i znów szyć, i dziergać.... Może pośpię w międzyczasie tak zwanym.
Pozdrawiam serdecznie w mroźny wieczór
Szwaczka
Witajcie w kolejnym roku.
Podglądam was regularnie, ale jakoś czasu na pisanie nie umiałam znaleźć. Coś nie po drodze mi było do klawiatury.
Wiecie ja nieco dziwaczka jestem i .... jak jest nagonka na składanie noworocznych życzeń to się jeżę jak jeż pigmejski co najmniej. Ale tak całkiem bez nagonki ( bo już szczęśliwie minęła) to na nadchodzące dni i miesiące życzę wam słonka co oczy blaskiem raduje, ciepła niekoniecznie w stopniach mierzonego, zdrowia wam i waszym rodzinom takiego żebyście zapomnieli jak wasz lekarz wygląda, radości z dnia codziennego i spełnienia tego lub tych skrytych marzeń o których nikomu mówić nie umiecie lub choć przybliżenia się do ich spełnienia. No i koloru, koloru na co dzień i w każdej sytuacji.
Ponieważ grudzień zdominowały mi Szczerbatki to i pokazywać nie było co. Właściwie to pokarzę wam nowego szczerbatego, ale że nie różni się specjalnie poza wymiarami od innych to nie spieszyłam się z pokazywaniem :)
Święta były leniwe, po świętach też się leniwiłam nieco maszyny wyjmować mi się nie chciało.więc uszyłam sobie coś innego.
Pełne niedoskonałości, ale jak na moje niewielkie doświadczenie z tą techniką to jest w miarę ok.
Na pewno będę ćwiczyła jeszcze rękę w tej technice.
Ale po tylu dniach leniuchowania to już za maszyną tęskniłam... oj teskniłam.
Ale przed szyciem było cięcie i rżnięcie.
I powstała taka narzuta dla pewnego młodzieńca.
Miała być na tyle ponadczasowa żeby zaraz się nie znudziła i za rok nie wydawała się już brzydka i dziecinna.
I chyba jest.
Tu wybaczcie zdjęcia, ale pogoda nie sprzyja plenerom a moja ciemna sypialnia nie sprzyja zdjęciom.
Aha.... to moja pierwsza w życiu tego typu praca no i jak na mnie jest duża.
Oto i ona. ( Olu jeśli zaglądasz to poduszeczka już jest)
Tak wyglądały 3 pierwsze pasy, robione jeszcze kiedy słońce świeciło a mróz nie ścinał wszystkiego co ściąć mógł.
Tak wygląda całość.
To tyle na dzisiaj.
Zimno nieco. Temperatura nieco na minusie.... ale i tak nie mam co marudzić bo te nędzne -3 to pikuś w porównaniu do innych rejonów Polski.
Idę się rozgrzewać herbatką i szyć... A potem będę dziergać ... a potem farbować, i znów szyć, i dziergać.... Może pośpię w międzyczasie tak zwanym.
Pozdrawiam serdecznie w mroźny wieczór
Szwaczka
Subskrybuj:
Posty (Atom)