Witajcie!
Skończyłam łososiowa serwetę. Biorąc pod uwagę, że dwa razy prułam spory kawałek robótki,( bo po czasie zauwazyłam, że kilka rzędów niżej popełniłam poważny błąd i nie dało się szydełkować dalej z nadzieją, że mniej wprawne oko tego nie zauważy) to i tak sprawnie poszło, jak na moje moce przerobowe. W dodatku zwlekałam z opublikowaniem posta, bo nie mogłam zrobić ładnych zdjęć, ze względu na pracę i pogodę, a właściwie jej brak .Postanowiłam jednak, że pokażę Wam co mam. Przepraszam za słabą jakość zdjęć i uśmiecham się do Was szeroko :)
Po raz pierwszy szydełkowałam Maxi Madame Tricote i muszę stwierdzić, że jestem z tego kordnka bardzo zadowalona. Szydełkowało mi się bardzo przyjemnie, a ze względu na to, iż nitka jest od Muzy sztywniejsza, to nie musiałam swojej serwety mocno usztywniać. Warto chyba w tym miejscu zaznaczyć co było dla mnie dużą niespodzianką, że Maxi ma spory wybów kolorów w pięknych odcieniach. Dziś niestety nie udało mi się uchwycić pieknego łososiowego koloru, w którym jest zrobiona serweta. Jej średnica to 76 cm, zrobiłam ją szydełkiem 1,25.