Macocha.
Młoda dziewczyna. Talent i wielkie marzenia, a wokół tylko łany zbóż. Tak nie
zaczynają się baśnie.
Są
takie opowieści, które pozostawiają w duszy ślad. Odciśnięte na białym papierze,
odciskają się we mnie samej. Odbijają się w źrenicach będących niczym witraże,
załamujące światło przeczytanych zdań. Nie zainteresowane tym co czuję, bo same
narzucają mi interpretację nieswoich przemyśleń.
Zmuszając do zaglądania głębiej niż giętkość każdej litery. Słowotwórcza ekwilibrystyka emocjonalna. Zamknięta w mysich ogonkach, płaskich daszkach i okrągłych kroplach czarnego druku.
Zmuszając do zaglądania głębiej niż giętkość każdej litery. Słowotwórcza ekwilibrystyka emocjonalna. Zamknięta w mysich ogonkach, płaskich daszkach i okrągłych kroplach czarnego druku.
Niedopowiedziana
i obdarta z intymności. Smutna opowieść. Dotkliwa. Urzekająca na brudno.
Opis książki:
Nebraska, lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Szesnastoletnia Sheridan, śliczna adoptowana córka wpływowych i zamożnych Grantów, mieszka z rodziną na prowincji. Monotonia życia, zaściankowość ludzi i złośliwości macochy przytłaczają niezwykle zdolną dziewczynę. Na szczęście jest ciotka Isabella, są książki, konie i muzyka, którą Sheridan kocha ponad wszystko. Jest też szkolny zespół muzyczny i jego lider, Brandon. Biblioteka ciotki odkrywa przed Sheridan nieznany świat, pełen pasji, wolności i namiętności. Kolejni mężczyźni: pomocnik na farmie, jeździec rodeo i pisarz pokazują jej wszystkie odcienie miłości i zmysłowości. Czy światem naprawdę rządzi seks? Czy jest w nim miejsce na miłość?
W tym samym czasie Sheridan znajduje pamiętniki tajemniczej Carolyn, która wiele lat temu zniknęła bez śladu. Emocje rosną aż do chwili, gdy w Halloween dzieje się coś strasznego. Dopiero teraz staje się jasne, komu Sheridan naprawdę może zaufać…
Fascynująca powieść o najważniejszych wyborach w życiu młodej dziewczyny.
Moja ocena 6/6