Czekałam. Na kolejny tom, na kolejną historię. By móc powiedzieć, że opowieść była długa. Za długa. Ale na więcej krytyki się nie odważę, ponieważ jestem zakochana w tej sadze. Tak zwyczajnie. Miłością bardzo wielką i wyrozumiałą, i ślepą. Nie, nie jestem obiektywna. Uwielbiam Lipowo, za tak dobrze znane mi stare i lekko wyliniałe kąty, za mazurski zapach, za postacie o niedoskonałych charakterach, za chatkę w lesie i zagadkę, której znów nie odgadłam.
Mimo nadmiernego rozmachu, zbyt dużej ilości bohaterów i przytłaczającej mnogości wątków czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Bo przecież najważniejsze co będzie na końcu. A na końcu było jakże niedobre zakończenie. Takie, po którym masz ochotę pognać do biblioteki i wyszarpać kolejny tom z rąk bibliotekarki. Byłam kulturalna i wpisałam się na listę. Czekam. Na kolejny tom. Bo lubię. Bardzo. Pomimo niedoskonałości.
Opis książki:
Kolejny, szósty tom sagi o Danielu Podgórskim, Klementynie Kopp i innych policjantach z malowniczego Lipowa. Opowieści o Lipowie łączą w sobie elementy klasycznego kryminału i powieści obyczajowej z rozbudowanym wątkiem psychologicznym.
W domu pewnego bezrobotnego sędziego policja odkrywa makabryczną inscenizację. Sprawca stworzył postać składającą się z rozczłonkowanych zwłok prawnika i nieznanej kobiety. Wkrótce okazuje się, że na miejscu zbrodni znajduje się dowód inkryminujący aspiranta Daniela Podgórskiego. Odkrycie tożsamości drugiej ofiary tylko pogarsza sytuację policjanta. Czyżby to Daniel stał za morderstwami? A może to ktoś z komendy chce wrobić go w podwójne zabójstwo? Tylko skoro Podgórski jest niewinny, to dlaczego ucieka?
Moja ocena 4.5/6