Autor
- Charles Bukowski
Tytuł
- O miłości
Tytuł
oryginału - On love
Przekład
- Michał Kłobukowski
Oficyna
Literacka Noir sur Blanc
ISBN
978-83-65613-92-9
„Miłość, to jakby zobaczyć mgłę o poranku, kiedy się przebudzisz a słońce jeszcze nie wzeszło. To trwa właśnie tę krótką chwilę, a potem się wypala. Miłość jest mgłą, która się spala wraz z pierwszym brzaskiem rzeczywistości”.*
Mgła
pojawia się jedynie na krótko, nadając krajobrazowi niemal
magiczny charakter; jest nieuchwytna, pozbawia rzeczywistość
ostrych konturów, zmiękcza świat sprawiając, że całe zło staje
się niewidoczne, całe cierpienie skrywa się gdzieś za jej
zasłoną. Po chwili mgła znika, a świat na powrót staje się
agresywny, wrogi i całkowicie obłąkany. Henry Chinaski przez okno
widzi wypaloną słońcem pelerynę mgły i płacze z rozpaczy i
strachu, że może już więcej jej nie zobaczyć.
O
miłości stanowi
bardziej zbieraninę, niż zbiór wierszy człowieka, którego nazywa
się starym świntuchem. Utwory tu opublikowane były poszukiwane w
małych wydawnictwach, w których przechowywano ich maszynopisy,
dzięki temu do rąk czytelnika trafiają w możliwie najwierniejszej
wersji. Dziwić może, dlaczego zdecydowano się wydać tom poezji
Charlesa Bukowskiego poświęconej miłości. Przecież jego
twórczość kojarzy się przede wszystkim z pieprzeniem, czyli
zdawać by się mogło, że tylko fizyczna strona uczucia wchodzi w
grę. No bo niby jak facet, który prowadzał się z prostytutkami i
zbudował swoją legendę na piciu alkoholu, grze na wyścigach i
popuszczaniu własnym żądzom cugli może pisać o tej jedynej, co
szczęśliwa jest i łaskawa, i nie zazdrości, i złego nie pamięta.
Otóż, jak się okazuje, stary świntuch wiedział o miłości i
odczuwał jej więcej, niż mogłoby się zdawać.
Jeżeli
weźmiemy pod uwagę, że za życia Bukowski wydał ponad trzydzieści
tomów poetyckich, wiele wierszy ukazało się w różnego rodzaju
pismach literackich, mnóstwo wydano w zbiorach pośmiertnych, a
pewnie jeszcze więcej zaginęło w dziejowej otchłani to ten około
dwustustronicowy zbiór nie powinien robić wielkiego wrażenia. Nie
można jednak przejść obojętnie obok przynajmniej części z tych
tekstów, ponieważ w nich właśnie Bukowski odkrywa się
najbardziej, porzucając maskę nieczułego, zwierzęcego Buka.
Oczywiście, wiersze z O
miłości nie są
równe; nietrudno znaleźć te, w których spotkamy dobrze znanego
świntucha. Niemniej warto przejrzeć dokładnie cały tom i poszukać
tekstów innych, cechujących się olbrzymią wrażliwością i
smutkiem, ale nie rozgoryczeniem czy cynizmem. Bukowski daje się
poznać jako zupełnie nowy twórca i człowiek.
W
wierszach skierowanych do córki lub o córce (m.in.: wiersz
dla mojej córki,
koło budki przy szosie,
2ga Ulica przy Hollister Av. w Santa Monica)
wyczuwalne są obawa i ojcowska miłość, pozbawione złośliwej
nuty. W niektórych zdarza się nawet Bukowskiemu coś na kształt
zachwytu (sic!), jakby na chwilę zapomniał, że szaleństwo i
pustka dają się zwalczyć jedynie na chwilę. Literacko rzecz
biorąc, chropowatość stylu Bukowskiego nie pasuje do takich uczuć
jak zachwyt czy radość, przez co te teksty wydają się jakieś
nieporadne. Wspaniale natomiast prezentują się utwory, w których
przypływ miłości spowodowany jest stratą; wraz ze śmiercią
powraca pamięć uczucia do kobiety żegnanej wierszem (gdzie
można się wyluzować,
obrót), Eros i
Tanatos prowadzają się pod rękę. W droździe
Bukowski
przedstawia mężczyznę chowającego swoje uczucia i wrażliwość
gdzieś głęboko w sobie, by nikt ich nie dostrzegł. Trudno nie
pokusić się o wniosek, że autor Listonosza
pokazuje w tym
utworze prawdziwą twarz, która podobnie jak drozd jest na co dzień
ukryta.
Zbiór
O miłości
będzie miał szczególną wartość dla tych czytelników, którzy
już twórczość Bukowskiego znają. Oprócz tych najbardziej
charakterystycznych motywów przewijających się zarówno w prozie,
jak i poezji starego świntucha można w tym tomie odnaleźć także
Bukowskiego szczęśliwego (jako ojca), wrażliwego (emocjonalność
ukryta) czy też czułego (wiersze do kobiet mu bliskich). Dzięki
tekstom tu zawartym portret twórcy i człowieka staje się jeszcze
bardziej niejednoznaczny i zyskuje dodatkową głębię. Tym
wszystkim, którzy jeszcze nie poznali dzieł łajdaka z Los Angeles,
polecam inne jego pozycje, tę zostawcie sobie na deser.
*Powyższy
cytat pochodzi z filmu dokumentalnego Bukowski:
Born into This.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2018 roku – 106/100, Czytelnicze igrzyska ,
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza – 226 stron, Pod
hasłem, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 106/52, Przeczytam
tyle, ile mam wzrostu – 2 = 17,8 cm, W 200 książek dookoła
świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości
Ja niestety od dawna darzę twórczość Bukowskiego bardzo silnym uczuciem niechęci
OdpowiedzUsuńMoże nadszedł czas, żeby jeszcze raz spróbować.
UsuńZnam i cenię Bukowskiego, aczkolwiek jest dosyć... specyficzny.
OdpowiedzUsuńJest specyficzny i za to go uwielbiam.
UsuńPrzyznam, że nie przepadam za jego twórczością, nie podchodzi mi zupełnie, ale wielu czytelników to, co mnie w niej drażni, właśnie sobie ceni.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie książki są dla każdego. I tak jest dobrze.
UsuńJa lubię Izo.