Dzisiejszy dzień nie będzie tak do końca spędzony na luzie. Będzie wróżenie i może sprzątanie w spiżarni. Nie ma tego dużo, bo półki są zrobione. Została tylko podłoga. Trzeba też posadzić wrzosiec. Krzysiek kupił go w środę i do tej pory stał na oknie w kuchni. Chciałam by pocieszył moje oczy zanim go wyniosę. Chcę kupić jeszcze jeden na rabatkę od strony ulicy. Chcę też kupić wrzosy do domu. Lubię zrobić stroik z kasztanami i żołędziami. Do malowania jest też szafeczka do łazienki.
Nadal piszę wiersze...
Nasza jesień
Jesień zapaliła lasy westchnieniami
rozgorzały klony brzozy i olszyny
nieskazitelnym pięknem płoną dąbrowy
sypią iskrami ogrody
żarzą się parki
płoną nasze serca
wczoraj skreśliłam strofy o miłości
była w nich fascynacja moc wzruszeń
szczypta namiętności i jesień
kolejna razem
dziś uśmiechnę się do zimowitów
przyniosę drwa do kominka
zaparzę herbatę z cynamonem
i powitam wczesne wieczory
pachnące deszczem
i ciepłem twoich ramion
Jest problem, bo nie mam grzybów suszonych. Gdy był wysyp nie kupowałam, bo czekałam na wrzesień i październik. Teraz w sprzedaży nie ma, a w lesie są już opieńki. Zima będzie uboga. Trzeba będzie nadganiać pieczarkami ale to nie to. Na Wigilię grzyby kupię. Podejrzewam, że zima w tym roku nadejdzie szybko i oby tylko zbyt mroźna nie była, bo bezdomne zwierzęta będą ginąć.