W świecie materialnym też działam wczoraj napisałam wiersz, a dziś będę kończyć czapkę. Dzisiaj posadziłam również lwie paszcze, które dostałam od znajomej. Kocham te kwiatki, bo nie tylko są piękne, ale i przypominają mi lata dzieciństwa. Dostałam też dwie paprotki z domowych, które już są w ziemi i oczy cieszą. Oby przetrwały. Z plewieniem i przerabianiem ziół czekam na bardziej sprzyjająca aurę. Dzisiaj po południu już na trochę się słońce pojawiało to może jutro się za coś wezmę mimo niedzieli. Nadal mało piszę. Trudno...
Odejście miłości
ileż to dni
nie ogrzałam serca
w ciepłym uśmiechu
ileż nocy
sen nie nadchodził
w zimnej pościeli
nie dałeś mi szans
zatrzasnąłeś drzwi
za odchodzącą miłością
pokazałeś plecy wspomnieniom
więc idź
pozwól milczeniu
ukoić wargi
a samotność niech
weźmie mnie w ramiona
Tak sobie dziś po raz kolejny uświadomiłam, że to moje życie najgorsze nie jest mimo chorego męża i mieszkania w nieciekawym miejscu. Mogło być gorzej. Mogłam np. być zmuszona do pracy na etacie w jakimś biurze, albo mieć towarzyskiego męża, który by do domu zapraszał gości. A tak mam względny spokój, możliwość rozwoju siebie i robienia tego na co mam ochotę i wtedy kiedy chcę. Krzysiek specjalnie mnie nie ogranicza i wymagań też wielkich nie ma. Znosi i kurz po kątach i jednodaniowy, prosty obiad. A, że jest nerwowy i czasem się wścieka...