Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 23 września 2013

Mabon, robótki i zdjęcia na okładki na książki...

No i już jesień nie da się zaprzeczyć ani tego faktu nie zauważyć. Kilka dni temu obchodziłam Mabon /równonoc/ pożegnałam więc lato i powitałam jesień moją ulubioną porę roku. Jesień w tym roku ma coś mało uroku jak do tej pory bo jest jak dla mnie zbyt zimna. Nie udało mi się też znaleźć ani jednego grzyba ani też mojej ukochanej jarzębiny choć się nałaziłam po lesie, że aż później kręgosłup przez dwa dni czułam. Coś ten rok dziwny jest. Dobrze chociaż, że nazbierałam sporo kasztanów a i sosna rosnąca obok mojego domu obdarzyła mnie szyszkami bo nie miałabym z czego zrobić stroików ani wianków. Coś to mi się wydaje, że zima w tym roku przyjdzie wcześnie i obym tylko zdążyła posadzić zamówione już drzewka owocowe i przygotować miejsce pod ogródek czyli odchwaścić, zaryć i rozrzucić nawóz spod gołębi. Te ostatnie czynności spadną oczywiście w większości na Krzyśka bo to on jest tą osobą, która na pracy w ogrodzie zna się lepiej. Mam zamiar go ,,pogonić''do roboty w przyszłym tygodniu bo do końca roku będzie pracował krócej o kilka godzin a to z tego powodu, że zmniejszyli mu etat z całego na 2/3 co oznacza spore zmniejszenie pensji już i tak niedużej...No i trzeba będzie narzucić sobie jeszcze większe oszczędności ale za to robotę w domu i koło domu podgonimy bo Krzysiek będzie miał więcej czasu a to też jest przecież cenne...

Od jakiegoś czasu sporo fajnych rzeczy robię. I tak po pierwsze skarpetki szydełkiem, po drugie skrzyneczkę na wszystko co jest mi potrzebne do wyrobu biżuterii i wianki z winobluszczu. Ze skarpetkami był problem bo za skarby świata nie mogłam dojść jak się robi piętę. Robiłam i prułam chyba z 6 razy aż w końcu wyszła  a dalej już poszło łatwo. I jedna skarpetka już gotowa., druga w trakcie a zamówienia już są bo i mama i Krzysiek chcą dla siebie po parze. Obym tylko zdążyła zrobić im skarpety przed zimą. Wianki robię dwa na raz. Jeden będzie do przedpokoju z kwiatami z sumaka, trawą, gałązką tui a drugi do kuchni z dodatkiem warkocza czosnku. Jutro idę na łąki po trawy to szybko skończę o ile klej, który kupiłam się sprawdzi. Najgorzej się ma sprawa ze skrzyneczką bo była już prawie gotowa ale jeszcze nie polakierowana gdy Rozi wpadła do kuchni i przebiegła po niej zostawiając paskudne ślady. No i teraz kombinuję, cieniuję, zaklejam i zamalowuję a co z tego wyjdzie jeszcze sama nie wiem. A wczoraj zrobiłam zawieszki...




Wczoraj skończyłam i wysłałam na portal 3 wiersze do antologii, która ma się ukazać na święta a dzisiaj siedziałam i kombinowałam ze zdjęciami, żeby można je było dać na okładki do moich książek tych, które obecnie piszę...Wyszły według mnie nieźle i będę robić wszystko, żeby się na okładkach znalazły bo nie cierpię tych nowoczesnych okładek w formie grafik w esy floresy...







A na koniec dwa wiersze...Pierwszy pisany był na warsztaty i w zamyśle miał być sielanką...

Upojna jesień

miły mój spójrz 
spektakl na niebie 
śle zaproszenie 

 sięgnij chmur 
wyłuskaj klucz dzikich gęsi 
żegnających ostatnie wonie lata 

schwyć ciepło słońca 
odbite od kryształu rosy 
uwięzionej w oranżu liści 

dotknij  mojej dłoni 
ujmij mocno 
pobiegniemy ku lasom szkarłatem naznaczonych 
upojeni miłością 
i jesienią 
a nimfy w mgle zatańczą z zachwytu


Piękno jesieni

schwytana w aksamit ramion
porannych mgieł
omotana miękkością
otulona nostalgią
szukam w wyobraźni
myśli słów i zwrotów
zdolnych opisać
urok jesieni

oczarowana
gorącym lśnieniem barw
pragnę
pochwycić żółć i szkarłat liści
w kolebkę stulonych dłoni
i tak trwać i trwać w zachwycie

aż szept kropli deszczu
utuli mnie do snu



Dobrej nocy...

sobota, 21 września 2013

Jesień, koty i robótki w tym kolczyki...



Pogoda u mnie od kilku dni już typowo jesienna- chłodne poranki i zimne noce. W dzień jak nie pada to słońce świeci ale jakieś takie mdłe i wcale już ciepła nie daje. W domu poza pokojem dziennym zimno i jakoś tak wilgotno. W sypialni tylko 16 stopni i to przy zamkniętym w nocy oknie. Od kilku dni przywitałam piżamę i i tak śpię opatulona po same uszy i wcale mi za gorąco nie jest. Coś się zrobiłam bardzo delikatna i aż się martwię co będzie zimą. Ale to nie tylko ja bo i Józek już chłód czuje i śpi zwinięty w ciasny kłębek. Od kilku dni mamy nowego towarzysza w łóżku czyli szanownego pana Mruczka. Mruczek już od jakiegoś czasu zazdrościł Józkowi spania w sypialni w nocy i usilnie szturmował sypialnię. Długo byłam nieugięta i nie wpuszczałam choć pięknie prosił a nawet miauczał i skrobał w drzwi. Byłam twarda jak głaz ale ostatnio już nie miałam siły słuchać jego żałosnego pomiaukiwania i wpuściłam tak tylko na próbę, na jedną noc. No i został i to już chyba na stałe. Od pierwszej nocy śpi dość spokojnie  albo na poduszce obok mojej głowy albo pod kołdrą Krzyśka cudownie mrucząc czym mi wynagradza niewygodę. Coś miejsce w naszym łóżku się kurczy, oj kurczy...




Jesień już i jesienne problemy choć lata mi jakoś tak żal w tym roku bo trwało krótko. Za krótko i nawet winogron nie zdążył dojrzeć i taki twardy niszczeje na pędach ku radości ptaków, które całymi stadami zlatują się na ucztę. robiąc przy tym masę hałasu bo walczą między sobą o co smaczniejsze grona. Przycięty przez Krzyśka winobluszcz już pomału podsycha i jeszcze parę dni a zbiorę pędy i gdzieś zabezpieczę, żeby wykorzystać je do zrobienia wianków. Pozostałe, nie skrócone pędy pięknie przebarwiają się na czerwono i cieszą już oko fioletowymi jagodami. Orzechy też już spadają w trawę i za kilka dni trzeba będzie je pozbierać a zbiory powinny być obfite w tym roku. Tylko grzybów nie ma tej jesieni w naszym lesie i już pewnie nie będzie  bo ponoć powoli zaczęły się już pojawić opieńki a to oznacza koniec grzybów...

Koty coś ostatnio są nerwowe i tłuką się albo znęcają nad sobą nawzajem. I tak Rozi od kilku dni dokucza Czarnusi. Wygląda to groźnie bo malutka miauczy przeraźliwie i kryje się po kątach a Rozi warczy i napiera. Dziś ją za awanturnictwo ukarałam i zamknęłam w ganku na prawie dwie godziny i później był spokój. Morus też się robi coraz bardziej agresywny i goni Lwicę i Punię. Ta ostatnia jest z natury histeryczką i wrzeszczy gdy tylko spojrzy w jej kierunku. Co gorsze za tępienie kotek bierze się i Śnieżek bo dziś gonił nieszczęsną Punię. A ja wariuję i czekam na koniec tych rozruchów....



Dzisiaj prawie cały dzień coś działam robótkowo a właściwie zaczęłam już wczoraj bo doczekałam się na zamówiony niedawno zestaw do wyrobu biżuterii. Oczywiście zamówiłam jako nowicjuszka za mało tego i owego czyli np.kółek do łączenia i drewnianych kolczyków a lakieru do decoupage takiego twardego i odpornego na ścieranie nadającego się doskonale do wyrobu kolczyków nie zamówiłam wcale. Podobnie jak okrągłych kleszczy do robienia oczek. No i klops nie mam praktycznie z czego robić. Na razie zrobiłam 2 pary kolczyków/1 czekają na malowanie/ i 3 pary przerobiłam czyli zrobiłam nowe ze starych nie noszonych plus trochę nowych elementów z zestawu. Jestem zadowolona bo wyszły całkiem fajne i bardzo długie tak jak lubię...




 

Oprócz kolczyków robię też skrzynkę  do przechowywania wszystkiego co potrzebne do wyrobu biżuterii. Skrzynka ma być w odcieniach fioletu i będzie ozdobiona w technice decoupage. Jak wyjdzie nie wiem bo to bardzo stara i bardzo zniszczona skrzynka na narzędzia mojego taty...









wtorek, 17 września 2013

Zakupy, szydełkowe czapki, jesienne coś na ząb i sad



Wstałam dzisiaj wcześnie bo  czekam na kilka przesyłek w tym książki, materiały do decoupage/papiery, lakiery, serwetki/ i zestaw startowy do wyrobu biżuterii na którą zachorowałam dzięki Tynce. Wczoraj już kilka rzeczy dotarło w tym sztaluga. Wreszcie...Książka o wyrobie biżuterii, którą udało mi się kupić na Allegro też już do mnie idzie i oby doszła jak najszybciej. Jak do tej pory to był dla mnie zupełnie nowy temat i jestem strasznie ciekawa co i jak. Na początek chciałabym spróbować robić kolczyki drewniane z motywem decoupage lub ręcznie malowane z dodatkiem  naturalnych kamieni, kiedyś może z dodatkiem metalu, skóry a może wycinanej miedzi. Kuszą mnie też korale i wisiory. Też z drewna, kamieni, skóry, miedzi oczywiście. Zobaczymy...
Czekam też na książkę o zdobieniu mebli i na książkę o dzierganiu skarpet tak, że będę miała co robić jesienią i zimą...

Ostatnio zrobiłam czapkę i pokończyłam wreszcie komplety zaczęte w zeszłym roku...Czekają cierpliwie na zrobienie 2 zamówione czapki ale jeszcze mogą poczekać bo mają być dopiero na zimę...




Oczywiście kolory zdjęć znowu zdechłe a filet zrobił się jakiś taki  szary i rudy jest mdły...

Jesień już to fasola, groch, soja, ciecierzyca goszczą już o wiele częściej na moim stole niż to miało miejsce latem. Dziś na obiad były kotlety z fasoli...

Szklanka ugotowanej fasoli
6 sporych ziemniaków
1/3 szklanki bułki tartej
3 cebule
5 ząbków czosnku
zioła/tymianek,majeranek,cząber/
sól
pieprz
jajko
olej

Ugotowaną fasolę i ugotowane ziemniaki zmielić dodać przyprawy, jajko i podduszoną cebulę. Wymieszać i formować niewielkie kotleciki. Obtoczyć w bułce tartej i smażyć na rozgrzanym oleju z obu stron na rumiano.


Pogoda jesienna zmusiła mnie nie tylko do rozpalenia wieczorem w piecu i zakupu czekolady w celu picia jej po kolacji ale też do podjęcia decyzji odnośnie sadu za domem. Teren jest już oczywiście oczyszczony z chaszczy, dzikich śliw i starych drzew i pozostało koszenie a następnie nasadzenia młodych drzewek. Mam zamiar kupić stare odmiany. I tak chyba zamówię w tym roku 2 jabłonie, wiśnię/łutówkę i szklankę/ i brzoskwinię a w przyszłym roku myślę jeszcze o czereśniach i może śliwie, gruszy i jeszcze 1 jabłoni. Z gruszą i śliwą okaże się dopiero w przyszłym roku bo mam kilka drzew, które nie owocują ale, że są stosunkowo młode mam zamiar je ratować czyli prześwietlić korony i podsypać nawozem. I zobaczymy. Jeśli zaczną owocować to dobrze a jeśli nie to zostaną wycięte i ich miejsce zajmą młode drzewka. W przyszłym roku chcę też posadzić kilka leszczyn bo bardzo orzechy lubię a miejsce na leszczyny jest już przygotowane. Trzeba też będzie za parę dni zacząć kupować stopniowo po trochu nawóz pod przesadzone w lecie porzeczki i agresty bo w październiku mam zamiar ziemię pod nimi wyścielić słomą. Mam nadzieję na zbiór owoców już w przyszłym roku a jeśli nie zaowocują to trzeba będzie chyba jednak pomyśleć o krzewach ze szkółki, odpowiednio prowadzonych i niezdziczałych...


Zmykam bo czekają na mnie drzwi do malowania lakierem, kończenie szuflady czyli pojemnika na farby i może jeszcze trening zapomnianej przez lata techniki roboty na drutach bo druty wczoraj wreszcie kupiłam...

Miłego dnia...








sobota, 14 września 2013

Wolność do której próbuję dążyć

Wolny czlowiek czyli Zagłodź bestię

Dzis znow sie zlamie i wkleje artykul... ale tylko dlatego, ze moglabym sie pod nim podpisac obiema rekami, a to co jest w nim zawarte jest bardzo wazne w czasach, w ktorych zyjemy.
Osobiscie zawsze bylam buntownikiem, nigdy nie szlam utartymi sciezkami i po latach bardzo sie z tego ciesze.
Wolnosc to jedna z najwazniejszych spraw w zyciu czlowieka....



Zachowaj spokój i zagłodź bestię…
Zacznę brutalnie: Jesteśmy NIEWOLNIKAMI -większość z nas jest w niewoli.
Dowód?
No to nie pracujmy i pojedzmy na ryby na dwa tygodnie a potem do rodziny na drugi koniec kraju – rowerem – na miesiąc. Nie do wyobrażenia sobie, bo przecież praca: trzeba płacić rachunki i raty. A przecież nie zawsze tak było. W Średniowiecznej Anglii średnio człowiek pracował 22 tygodnie na życie a resztę roku poświęcał na … ryby, polowania, wyprawy w odwiedziny do rodziny, oraz na…. prace społeczne. Tak. Katedrę Westminster wybudowano w 80% w „czynie społecznym” rzemieślników z całej okolicy.
Dziesięcina chłopów w czasach feudalizmu to były wakacje w porównaniu do naszych obecnych podatków (jawnych i ukrytych), które mogą sięgać nawet do 80% przychodów.
Czyli dzisiaj jesteśmy w niewoli życia na pewnym poziomie. Część chomąta sami sobie nakładamy, część nakłada na nas bestia i– ta wiecznie głodna naszych pieniędzy, naszego czasu, naszego życia. Często sami, często nie zdając sobie z tego sprawy, żywimy ja, dotuczamy, chlubimy.
Ale przecież można inaczej, można nie dać jej jeść, nie żywic fiskusa, nie karmić banku, nie dawać strawy wiecznie głodnemu molochowi Państwa. Poniżej trochę przemyśleń jak podejść do problemu. Jak ułatwić sobie życie, mieć więcej wolnego czasu, mieć zdrowie lepsze, spokojniejsze spanie, dłuższe wieczory z przyjaciółmi, częstsze zachody słońca z kochaną osobą obok.
Czas więc się wyzwolić – stać się Człowiekiem WOLNYM
„Zagłodzić Bestię” – termin stworzony w 1985 roku przez anonimowego pracownika administracji prezydenta USA Reagana . „Zagłodzić Bestię”o której mowa to w fiskalna strategia polityczna do cięcia wydatków rządowych przez płacenie mniejszych podatków przez obywateli. Tak więc, w pierwotnym znaczeniu, „Bestią” był rząd, a ludzie by zagłodzić bestię wydając mniej, wykorzystując luki prawne, mieli płacić mniejsze podatki.
W obecnych czasach bestia ma dużo więcej macek niż tylko rząd. Organizm bestii składa się obecnie z rządu i wielkiego biznesu korporacyjnego. Korporacje mają wiele przywieli dawanych przez rząd. Oto tylko kilka przykładów:
Big Agri – korporacje rolne
Big Pharma – korporacje farmaceutyczne
Big Medicine – korporacje medyczne
Big Food – korporacje przemysłu przetwórstwa żywności
Big Banking – banki
Big Oil – korporacje naftowe.
Obecnie bestia robi się bardzo głodna. Chce więcej, a tymczasem…
Małe przedsiębiorstwa upadają, ponieważ nie mogą konkurować z korporacjami i hipermarketami zwolnionymi z podatków. Gospodarstwa rolne rodzinne upadają, bo nie mogą konkurować z wielkimi, dotowanymi wielkoobszarowymi, wysokowydajnymi, przemysłowymi uprawami rolnymi. Ludzie bankrutują, ponieważ nie mogą płacić skandaliczne wysokich rat hipotecznych, wysokich rachunków za opał czy za rachunki medyczne, płacąc wiele ukrytych podatków i tracąc coraz częściej zatrudnienie.
Nadszedł czas na kolejną rewolucję finansową, w której ludzie jako grupa razem wykorzysta moc bojkotu, aby zagłodzić wszystkie ramiona tej bestii, która chce nas połknąć w całości.
Możemy to uczynić bezkrwawo, głosując naszymi pieniędzmi i wyborami. .
Odcinaj się całkowicie z  systemu, który niszczy zachodnią cywilizację.


Zagłodź bestie czyniąc jak najwięcej z poniższych kroków…dodając kreatywnie swoje własne:
1. Hoduj i uprawiaj własne pożywienie ( to zagładza Big Agro i BigFarMafia za jednym zamachem – zdrowe jedzenie to zdrowe życie). Załóż nawet ogród balkonowy czy parapetowy – to też mały krok ku WOLNOŚCI. Jeśli możesz to kup parę kur, kozę, może króliki…
2. Kupuj w lokalnych sklepach należących do ludzi jak my – wspierasz lokalną społeczność, własnych sąsiadów.
3. Używaj naturalnych leków (pożywienia , ziół, suplementów) jak długo się da ( zapalenie płuc jednak wymaga antybiotyku, ok? – katar NIE! )
4. Chce Ci się pić? Nie kupuj wód w butelkach, ani soków. Przepłacasz i …rujnujesz zdrowie. Pij wodę filtrowaną i uzdatnioną.. Chcesz coś smakowego? Limoniada ze świeżej cytryny, rumianek z cytryna, mięta z pomarańcza, czarnuszka z miodem… sok z jabłek…
5. Ucz dzieci w domu – życia, praktyczności, zaradności, LOGIKI, historii Polski. Może nawet szkolnictwo alternatywne np. przedszkola,szkoły Steinera i edukacja w domu zamiast szkoły?
6. Idź pieszo lub na rowerze gdzie możesz – oszczędzasz pieniądze, środowisko i wzmacniasz zdrowie.
7. Szukaj pomocy medycznej u lokalnych lekarzy medycyny naturalnej, zielarzy, homeopatów, czy nawet znachorów. Najlepiej ucz się samoleczenia i zadbaj o swoje zdrowie samodzielnie.
8. Opał zainteresuj się alternatywnymi metodami ogrzewania – tyle gazu mniej spalisz i zapłacisz mniej za kosmiczne ceny gazu.
9. Bojkotuj całe przetworzone pożywienie. Jedz prościej i zdrowiej.
10. Rób zakupy u rolników bezpośrednio – przy drodze czy na targu, a może na wiosce? Wspieraj lub stwórz kooperatywę, grupy konsumenckie.
11. Poszukaj lokalnej spółdzielni rolniczej i dołącz się do niej.
12. Bojkotuj sieci supermarketów – tym bardziej im są większe i bardziej międzynarodowe. Czyli nie kupuj w nich lub ogranicz do minimum zakupy.
13. Dawaj w prezencie vouchery lub „godziny” na cokolwiek co możesz a co innym zrob coś przydatnego: wyprowadzić psa, popilnować dziecka, coś naprawić, czegoś nauczyć, zrobić ciasto czy ugotować obiad… albo zrobić nalewkę miodowa na malinach czy kwas chlebowy.
14. Wyrzuć telewizor i nie patrz NIGDY na reklamy. Ogranicz ilość deprymujących wiadomości z mass mediów: TV, radia, prasy.
15. Używaj barteru gdzie się da. To niszczy banki i oszczędzasz na podatkach.
16. Kupuj używane rzeczy, na targu, czy na Allegro.
17. Sprzedaj, wymień, podaruj to czego tobie już nie potrzeba.
18. Napraw zamiast kupić nowe (wyposaż się przynajmniej w podstawowe narzędzia)
19. Unikaj fastfood’ów czy sieci restauracji-knajp typu MacDonald, Starbucks, Pizza Hut, etc…
Jedz tylko w restauracjach lokalnie posiadanych przez konkretne osoby z Twojego miasta i Twojej narodowości.
20. Rób swoje piwo, wino, nalewki, likiery – Grand Marnier czy Drambui to tylko nalewki pomarańczowe na miodzie. Zdrowsze, pewniejsze, smaczniejsze i dużo satysfakcji.
21. Czytaj pożyczone czy używane książki – CZYTAJ o ekonomii alternatywnej, ucz się LOGIKI.
22. Uprawiaj zioła lecznicze i aromatyczne – doniczki na balkonie to też ogrodnictwo.
23. Rób prezenty sam, w domu, pomyśl a znajdziesz jak!
24. Rzuć okiem co inni wyrzucają na ulice – wiele możne się przydać Tobie lub znajomym.
25. Baw się na dworze szczególnie ze swoimi dziećmi : rower, piłka, badminton, piknik, przechadzka…Zostaw gry komputerowe szczególnie te bij-zabij.
26. Bierz odział w lokalnych imprezach: pokazy, konkursy, wystawy, koncerty, czytanie książek – poznasz ludzi, wrócisz do domu podbudowany.
27. Naprawiaj ubrania i buty.
28. Zaproś przyjaciół do siebie zamiast iść do knajpy.
29. Zrób dzieciom imprezę imieninowa w domu lub na dworze, w parku, zamiast wynajmować sale.
30. Weź ze sobą drugie śniadanie do szkoły czy do pracy. Nie kupuj snaków.
31. Pojedź na kemping z namiotem a nie do hotelu.
32. Obcuj więcej w Naturze – nad morzem, jeziorem, lesie, łąkach, a nie w centrach handlowych.  Natura Ciebie doładowuje, a centra drenują kieszenie, czas i energię.
33. Podróżując weź ze sobą kawę z domu w termosie zamiast płacić krocie na toksyczne z maszyny. Bierz ze sobą wałówkę na podróż i własne napoje. Wiesz co jesz i pijesz.
34. Kupuj prezenty u lokalnych rzemieślników.
35. Zmniejsz zużycie prądu. Używaj świec, dziennego światła, oszczędnych żarówek – LEDy zaczynają być coraz tańsze. Używaj energii słonecznej – możesz mieć letnie prysznice kładąc na dachu czarną bankę na wodę lub czarny worek czy kanister…
36. Obniż temperaturę w domu i załóż sweter. Pomyśl o hartowaniu się…
37. Zostań w domu i zrób coś pożytecznego, zamiast iść patrzeć na witryny – mniejsze pokusy.
38. Kartki z życzeniami zrób w domu.. patchwork?
39. Zamknij konto w banku – nie będzie opłat, kar, szpiegowania…oraz utraty oszczędności („wariant cypryjski”). Zabezpiecz się alternatywnie. Używaj częściej gotówki i barteru.
40. Oszczędzaj w srebrnych czy złotych monetach trzymanych w domu, kup ziemię.
41. Kup owoce i warzywa jesienne i przechowaj ile się da, rób konfitury, przeciery, kompoty, susze, czosnek w occie z sola, kiszonki, etc…
42. Palisz?– kręć sobie sam papierosy, nawet sadź swój tytoń.! Taniej i zdrowiej.
43. Mieszkaj w mniejszym, energooszczędnym domku czy mieszkaniu. Zainteresuj się naturalnym budownictwem. Możesz zbudować dom za 1/5 ceny konwencjonalnego.
44. Używaj energii słonecznej lub alternatywnej do gotowania, ogrzewania, oświetlenia.
45. Magazynuj deszczówkę do podlewania czy tez do…mycia włosów – przestaniesz używać kosmetyków do ich pielęgnacji. Tylko najpierw uzdatnij deszczówkę.
46. Naucz się znajdować pożywienie: grzyby, dzikie owoce, opuszczone sady, przydrożne drzewa, leniwych sąsiadów z sadami…
47. Kupuj solidne, ręcznie robione meble – takie są piękne, trwale, naprawialne, transportowalne.
48. Podczas świąt zamiast drogich prezentów dawaj przyjaźń i miłość, czas i wspólną rozrywkę oraz wycisz się.
49. Zrób swoje mydło, płyny do kąpieli, zioła do moczenia nóg czy hemoroidów.
50. Stań się bardziej niezależny i samowystarczalny przynajmniej w kwestiach podstawowych: pożywienie, woda, opał, proste naprawy., dbanie o zdrowie, finanse.
51. Rozpocznij własną działalność zarobkową. Bądź bardziej niezależny finansowo. Uruchom swoją przedsiębiorczosć. Nie licz na rząd, ani na to, że ktośj polega na jej IGNOROWANIU i dokonywaniu ŚWIADOMYCH WYBORÓW np. podczas zakupów. Ci coś da.
52.Uwolnij się od autorytetów, zacznij odkrywać siebie, doskonal się. Ucz się kwestionować i poszukiwać PRAWDY. Inspiruj innych.
 *
Wystarczy więc, nie dać jej jeść, zagłodzić Bestię a najproście
Mamy MOC– używajmy broni, która mamy w zasięgu ręki – jest nią WYBÓR.
Każdy grosz oszczędzony na podatku to grosz więcej wśród takich jak my, a grosz mniej w rękach złodziejskiego, okupacyjnego rządu marionetek.
Masz inne pomysły na zagłodzenie Bestii zanim ona Nas zniewoli – napisz w komentarzach lub podaj przykłady. Komuś się przyda Twoja sugestia czy doświadczenie.
Wstań i zrób przynajmniej jedną rzecz z wyżej zaproponowanych.
Zachowaj spokój i zagłodź bestię…
Poleca:
Przetrwanie i Prosperowanie

Na podstawie:
Fifty ways to starve the beast – Daisy Luther TheOrganicPrepper
Zagłodzić Bestie (banksterów i korporatokracje)
 http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zaglodzic-bestie-banksterow-i-korporatokracje-


Sciągnęłam ten tekst  bloga http://moje-podlasie.blogspot.com/2013/09/wolny-czlowiek- czyli-zagodz-bestie.html i nawet jeśli mi się a tą kradzie chwyci to i tak uważam, że warto było ten tekst zamieścić

czwartek, 12 września 2013

Prezent szedł i szedł w końcu doszedł...

Dziś wreszcie doszedł do mnie prezent od tynki  http://przezkrotkachwile.blogspot.com/ wysłany wieki temu. Spodziewałam się suszonego  dziurawca a to co dostałam przeszło moje oczekiwania. Zobaczcie jaka tynka jest zdolna i jakie piękne rzeczy robi...Te przecudne bransoletki mnie tak oczarowały, że zachorowałam na robienie biżuterii i zamówiłam całą masę koralików i zestaw startowy z narzędziami. Zapisałam się też na portal i na MarMon gdzie podają kursy na wyrób biżuterii, no i na mini kurs internetowy, kupiłam książkę i zobaczymy...Tynka przysłała mi też oczywiście dziurawiec jeszcze pachnący łąką, który od razu po południu zaparzyłam i wypiłam z dodatkiem miodu. Napar pachniał wspaniale a ten smak... W sam raz na jesienne smuteczki. Tynka jest wspaniała i zaofiarowała się przysłać mi więcej dziurawca bo u mnie w tym roku znalazłam tylko 1 marniutką gałązkę a ten ze sklepu to jednak nie to...





Oczywiście kolory zdjęć znowu inne...

Candy...

Candy na blogu http://kamma-decoupage.blogspot.com/

czwartek, 5 września 2013

Pracownia po remoncie, coś na ząb i brak czasu...

I wreszcie  remont w mojej pracowni się skończył. No prawie bo jeszcze muszę w przyszłym tygodniu pomalować drzwi pokostem z terpentyną, żeby wyszły słoje a później lakierem bezbarwnym a w listopadzie wymienić okno. Pracownia wyszła mi bardzo fajna, przytulna i klimatyczna według moich standardów oczywiście czyli tanio, praktycznie i wygodnie. Pomału ją urządzam- zdobię i dopieszczam. Brakuje mi jeszcze paru drobiazgów ale wkrótce już będą bo np. elementy na wiszący lampion ze słoika już prawie zgromadzone a zasłony  tylko czekają na wykończenie koronką, półeczki kupione ostatnio z drugiej ręki też już chyba idą do mnie. Brakuje jeszcze kilku poduszek właściwie wkładów nie ma bo poszewki już są, wianka na drzwi, półki na książki, pojemnika typu szuflady na farby i jakiegoś schowka na szpargały do decoupage no i oczywiście sztalugi. Muszę też jeszcze kupić grzejnik i coś na włóczkę, może koszyk z wikliny. Trochę mnie  irytują meble bo regał z książkami, który musi stać w pracowni z braku innego miejsca, jest stary i po prostu brzydki a sofka jest wprawdzie  urocza i wygodna ale zbyt krótka. Trzeba będzie pomyśleć o wymianie za jakiś czas i zakupie dodatkowej szafy na moje ,,magiczne przyrządy"bo na nie też mi miejsca brakuje. Ważne, że zwierzęta nowy pokój zaakceptowały i czatują pod drzwiami, żeby je tam wpuścić. Wpuszczone zachowują się różnie czyli koty myszkują po kątach w poszukiwaniu mysich dziur i pająków albo rozciągają się na sofie czy w koszu z szyciem a Pikuś węszy a wczoraj podniósł nogę z wiadomym zamiarem, skrzyczany wprawdzie zrezygnował ale teraz go śledzę bo nie wiem czy próbę ponowi czy zrezygnował...










Jesień już a to oznacza, że od kilku dni cieszę się już wieczorami ciepłem pieca oraz to ciągle jestem głodna i co gorsze mam apetyt na kaloryczne potrawy typu kluchy, kotleciki, zapiekanki a nawet co dziwne na mięso, którego od kilku lat unikałam  nawet zimą...Czyżby zima miała być sroga?

Dziś miałam na obiad zapiekankę z kalafiora z ziemniakami i jajkiem a na kolację będzie mielonka wieprzowa ze słoika ale robiona przeze mnie jakiś czas temu bo takiej ze sklepu nie jadam od wieków...

Zapiekanka z kalafiora

1/2 małego kalafiora
8 ziemniaków
cebula
3/4 szklanki śmietany
3-4 jajka
sól
pieprz
tymianek
ser żółty/niekoniecznie/

Kalafior ugotować i rozdrobnić. Cebulę pokroić i podsmażyć. Ziemniaki ugotować obrane lub w łupinach. Połowę jajek ugotować na twardo. Naczynie żaroodporne posmarować olejem lub masłem i układać warstwami- pokrojone w plastry ziemniaki, kalafior, cebulę i pokrojone jajka. I tak na przemian, każdą warstwę doprawić. Na wierzchu posypać startym serem i polać śmietaną wymieszaną z jajkami. Piec około 40 minut w 200 stopniach.




Mielonka do słoików

 Mięso mielone/szynka lub chuda łopatka/
czosnek
sól
pieprz
majeranek

Mięso dokładnie wymieszać z przyprawami i napełniać nim czyste słoiki najlepiej o prostych ściankach, do 3/4 wysokości, mocno ubijając. Zamknąć. Pasteryzować po 1 godzinie 2 razy, dzień po dniu.  Przechowywać w chłodnym miejscu do kilku miesięcy.Ja najczęściej robię 5 słoików raz w miesiącu i trzymam latem w lodówce a zimą w spiżarni.




Ostatnio przez remont i przetwory nie miałam zupełnie czasu na robótki. Nic nie robiłam a sporo pozaczynanych ,,pierdułek'' jak mawiał mój tata, leży sobie tu i ówdzie, kurzy się i czeka na moją uwagę. Mam do skończenia poduszkę z włóczki, 2 kapy z kwadratów/duże/, 3 lambrekiny i dwa komplety zasłon. Czekają też dwa kawałki bawełny na letnie domowe suknie oraz obrusy do obrobienia szydełkiem w liczbie chyba 4. Czekają pędy winobluszczu na wianki i kilka podobrazi płóciennych a w głowie aż mi się roi od nowych pomysłów jak choćby na  poncho z kwadratów/wzór już mam/ czy na skrzyneczkę na farby do pracowni/ szufladka czeka na stole w kuchni/. Krzysiek się złości na bałagan a ja już pomalutku dojrzewam do zabrania się za zaległości...Skrzyneczka może już dziś się doczeka bo farby i papiery do decoupage jeszcze mam a bałagan z kuchni powinien wreszcie zniknąć...








Miłego wieczoru...