Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serial. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serial. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 stycznia 2014

Orange Is the New Black




twórca: Jenji Kohan
gatunek: dramat, komedia


Wychodzę z założenia, że dobry serial… nie jest zły. Jeszcze lepszy jest ten bardzo dobry, ale o takie niestety coraz trudniej, bo niemal każda tematyka została już poruszona i to na wszelkie możliwe sposoby. Ostatnio zachwycił mnie „Breaking Bad” – po obejrzeniu wszystkich serii wiedziałam, że drugiego tak dobrego już nie znajdę. Niestety, nie napiszę tu teraz skruszona, jak bardzo się myliłam, bo znalazłam konkurenta, który z powodzeniem mógłby z BB rywalizować – co to, to nie. Natrafiłam jednak na taki, który był w stanie mnie zainteresować już po pierwszym odcinku i nie pozwolił mi przejść obojętnie obok kolejnych.

Piper. Źródło: http://www.filmweb.pl
Co ciekawe, serial ten powstał na bazie książki, którą nie byłam specjalnie zainteresowana, mianowicie powieści Piper Kerman „Dziewczyny z Danbury”. Może już na starcie odstraszyła mnie okładka, która raczej kojarzy się z jakimś typowo babskim czytadłem?
A może nie do końca przemówił do mnie opis fabuły? Nie wiem, wiem jedynie, że szybko o książce zapomniałam – jak się okazuje, nie na długo.

W tym roku jedna ze stacji telewizyjnych wyemitowała w USA pierwszy sezon „Orange Is the New Black”, który powstał na kanwie pamiętnika Piper Kerman. Tak, pamiętnika! Cała historia jest oparta na faktach, a wierzcie mi, że Kerman ma o czym opowiadać…

Piper (w tej roli Taylor Schelling) jest młodą kobietą, prowadzi obiecujący biznes z bliską sobie osobą, ma kochającego narzeczonego (pisarza) i nic nie zapowiada tego, by jej udane życie miało się zmienić – a jednak. Przeszłość postanowiła upomnieć się o swoje i zapukać do jej drzwi… Wkrótce kobieta trafia do więzienia dla kobiet za sprawą zeznań swojej byłej partnerki Alex (Laura Prepon), z którą łączył ją kiedyś związek (a może raczej płomienny romans). To Alex – członkini kartelu narkotykowego – wskazuje FBI na Piper jako uczestniczkę nielegalnego procederu.

Alex. Źródło: http://www.filmweb.pl
Wspaniałe i ustatkowane życie bohaterki to przeszłość, teraźniejszością stają się realia życia w więzieniu. Więzienie zaś to miejsce, w którym obowiązują podwójne zasady: jedne są narzucone przez władze ośrodka, a drugie stworzone przez osadzone tu kobiety. Lepiej szybko je przyswoić, jeśli chce się przeżyć... Trzeba wiedzieć, z którym ze strażników nie zadzierać, by nie trafić do izolatki, w której zamknięty człowiek szybko dostaje obłędu i zaczyna mówić sam do siebie. Trzeba znać hierarchię pozycji więźniarek – lepiej nie narzekać na kuchnię, bo inaczej będzie się głodzonym (tak jak Piper). Lepiej nie okazywać zbyt dużego zainteresowania i poufałości, a pamiętać o dystansie, jeśli nie chce się mieć na karku rozkochanej współwięźniarki tytułującej nas „żoną”. Trzeba pamiętać, że każda z osadzonych nie trafiła tu za niewinność – jedna coś ukradła, inna zabiła dziecko, a kolejna strzałem z broni palnej zemściła się za zniewagę. Skupienie tak dużej ilości różnych osobowości – o często bardzo agresywnych skłonnościach – siłą rzeczy musi rodzić konsekwencje…

Muszę przyznać, że całość ukazana jest w bardzo ciekawy i porywający sposób. Spędzając dnie i noce w więzieniu z Piper, nie tylko uczymy się życia w nim (wraz z nią), ale też stopniowo poznajemy historie życia innych więźniarek. Pokazuje to nam, że te kobiety nie są z natury złe, one zwyczajnie w pewnym momencie tylko skręciły nie w tę drogę co trzeba albo nie w tę, która nie przyniosłaby im kłopotów. Mimo że wydaje im się, że trafiły do piekła na ziemi, to w przypadku niektórych okazuje się, że to, co najgorsze, czeka je dopiero po odbyciu wyroku i wyjściu na wolność…

Pierwsza seria „Orange Is the New Black” wciągnęła mnie maksymalnie z uwagi na obecne  w serialu aspekty psychologiczno-społeczne, niespodziewane zwroty akcji i świetne kreacje postaci. Niestety nie wiem, jak serial ma się w stosunku do papierowego pierwowzoru – jeśli ktoś z was zna różnice, to chętnie o nich poczytam.

Sam serial szczerze polecam osobom pełnoletnim i przygotowanym na tego typu opowieść. Na jego korzyść może też przemawiać fakt, że American Film Institute uznał go za jeden z dziesięciu najlepszych powstałych w 2013 roku – od siebie dodam, że w pełni zasłużenie.

Ocena: 5/6

sobota, 2 listopada 2013

"Breaking Bad"




Jak pewnie niektórzy z was zauważyli, już dawno nie pisałam o filmie i właśnie dziś to nadrobię – w pewnym sensie. Opowiem wam tym razem o serialu i to nie byle jakim, bo jednym z najlepszych, jakie było mi dane w życiu oglądać (tuż obok „Dextera”). Jest to serial kryminalno-sensacyjny z mocnym akcentem dramatycznym.

„Breaking Bad”, bo to o nim właśnie mowa, powstawał z inicjatywy Vincy Gilligana na przestrzeni lat 2008-2013. W obsadzie można tu zobaczyć aktorów, których raczej nie kojarzymy z innych ról, i są to: Bryan Cranston, Aaron Paul (tego aktora zdarzyło mi się oglądać w jednym z podrzędnych horrorów czy thrillerów – nie pamiętam dokładnie), Anna Gunn, Dean Norris, Betsy Brandt oraz RJ Mitte (jest jednym z niewielu znanych mi niepełnosprawnych aktorów).

Walt i Jesse'y podczas "gotowania"
www.filmweb.pl
A tak pokrótce, czego dotyczy fabuła serialu? Walter White (Bryan Cranston) to nauczyciel chemii – trzeba tu zaznaczyć (bo to istotne) – dość marnie opłacany. Jego żona, Skyler (Anna Gunn), jest w nieplanowanej ciąży i mają jeszcze nastoletniego, niepełnosprawnego syna, który żyje z porażeniem mózgowym – Waltera White’a Jr. (RJ Mitte). Pewnego dnia Walter dowiaduje się, że ma raka płuc. Całe jego dotychczasowe życie rozpada się na kawałki. Nie dość, że jest chory i brakuje mu pieniędzy na własne leczenie, to stoi jeszcze przed nim widmo pozostawienia rodziny bez środków do życia. Co w związku z tym postanawia zrobić? Pomysł na rozwiązanie problemów podsuwa mu zupełnie nieświadomie szwagier, Hank Schrader (Dean Morris), pracujący w policji i tropiący bossów narkotykowego półświatka. Okazuje się, że produkcja metamfetaminy to niezwykle dochodowy interes… Walt, wykorzystując swoje wykształcenie, zajmuje się tzw. „gotowaniem” mety. Jako współpracownika i dystrybutora wybiera Jessego Pinkmana (Aaron Paul) – swojego byłego ucznia.

Interes, choć niełatwy i obfitujący w niebezpieczne sytuacje, kręci się dobrze, a chwilami bardzo dobrze. Stosy pieniędzy piętrzą się… Tylko, gdzie w tym wszystkim miejsce dla ludzkich odruchów nieskażonych brudną mamoną? I tu dochodzimy do sedna serialu, czyli jego społeczno-psychologicznego wydźwięku. Walt para się nielegalną działalnością, by zabezpieczyć rodzinę – chce zapewnić jej utrzymanie na wypadek swojej śmierci. Kierują nim z początku bardzo szlachetne pobudki. Walt naprawdę chce dobrze… Jednak z czasem żądza wzbogacenia się odczłowiecza go, zmienia życiowego nieudacznika w potwora, który gubi zasady moralne, pozbawia się sumienia i zdrowego rozsądku. Bohater ujawnia wysoki poziom inteligencji i przebiegłości, ale przy tym niewiele może zrobić z zarobionymi pieniędzmi. To, jak postać Walta ewoluuje na przestrzeni wszystkich serii serialu (a jest ich pięć), naprawdę fascynuje…

Podobnie rzecz się ma w przypadku jego wspólnika, czyli Jessego. Gdy zaczynał narkotykowy proceder, był zwykłym i nieodpowiedzialnym gnojkiem, dla którego liczyły się tylko dragi, kasa, zabawa i pieniądze. Do tego wszystkiego trzeba dodać, że chłopak nie był specjalnie… hmmm… rozgarnięty. Jednak im więcej odcinków za nami, tym lepiej widać jego progres. Jessy dojrzewa, ma coraz więcej oleju w głowie i stopniowo coraz bardziej dociera do niego, co robi i jak fatalne w skutkach ma to konsekwencje.

Skyler
www.filmweb.pl
Mocno kontrowersyjną postacią jest żona Walta, czyli Skyler. Początkowo widz postrzega ją jako biedną ofiarę całej sytuacji, jednak z czasem coraz trudniej jednoznacznie ocenić jej zachowanie, opowiedzieć się za nią lub przeciwko niej. Nie wiadomo do końca, czy jej współczuć, czy też stanowczo stwierdzić, że „to” się jej należało… Wiem, że postać Skyler ma naprawdę wielu przeciwników…

Największymi i bezspornymi ofiarami całej sytuacji są oczywiście dzieci Walta i Skyler. Córeczka jest malutka i dlatego rzadko obecna w serialu, jednak Walter Jr. budzi ogromne współczucie widza… Ojciec jest dla niego ważną osobą w życiu, szanuje go, podziwia i daje mu wsparcie w krytycznych momentach. Gdy przychodzi chwila prawdy, chłopak traci grunt pod nogami, bo okazuje się, że tak naprawdę w ogóle nie znał swojego ojca i że to, za kogo go uważał, nijak ma się do rzeczywistości.

W serialu występuje jeszcze jeden szczególny bohater… pieniądze. To wokół nich kręci się akcja w „Breaking Bad”. Od nich wszystko się zaczęło, one odebrały bohaterom ich najlepsze cechy, zniszczyły w nich człowieczeństwo. Podobnie jak w naszym życiu… Trzeba mocno uważać, by nie wpaść w ich niszczycielskie sidła…

Walter White Jr.
www.filmweb.pl
We wstępie napisałam, że to najlepszy serial, jaki dane mi było obejrzeć, i nadal się tego trzymam. Dlaczego akurat ten? Cenię go za to, że wraz z rozwojem kolejnych serii staje się ciekawszy i lepszy (w przeciwieństwie do wielu innych seriali nużących z każdym odcinkiem coraz bardziej). Cenię go za wysokie tempo akcji oraz jej niekończące się zwroty. Także za inteligencję bohaterów. Za porażający realizm emocjonalny, za to, że tak wiele w nim jest prawdy o ludziach i świecie (nie licząc kilku malutkich wyjątków). Za to, że nie pokazał, jak łatwo i szybko można dorobić się na produkcji narkotyku, ale odsłonił mroczną stronę takiego działania i jego porażające konsekwencje. Za to, że myślącemu widzowi uzmysławia, jak wielkim świństwem są narkotyki i ile zła wyrządzają każdej ze stron – biorącemu, produkującemu, ich rodzinom oraz przyjaciołom – dosłownie każdemu.

Czy ktoś z Was ogląda lub oglądał ten serial? A może macie go w planach?

Ocena: 5.5/6