twórca: Jenji Kohan
gatunek: dramat, komedia
Wychodzę z założenia, że dobry
serial… nie jest zły. Jeszcze lepszy jest ten bardzo dobry, ale o takie
niestety coraz trudniej, bo niemal każda tematyka została już poruszona i to na
wszelkie możliwe sposoby. Ostatnio zachwycił mnie „Breaking Bad” – po obejrzeniu
wszystkich serii wiedziałam, że drugiego tak dobrego już nie znajdę. Niestety,
nie napiszę tu teraz skruszona, jak bardzo się myliłam, bo znalazłam konkurenta,
który z powodzeniem mógłby z BB rywalizować – co to, to nie. Natrafiłam jednak na
taki, który był w stanie mnie zainteresować już po pierwszym odcinku i nie
pozwolił mi przejść obojętnie obok kolejnych.
![]() |
Piper. Źródło: http://www.filmweb.pl |
Co ciekawe, serial ten powstał na
bazie książki, którą nie byłam specjalnie zainteresowana, mianowicie powieści Piper
Kerman „Dziewczyny z Danbury”. Może już na starcie odstraszyła mnie okładka,
która raczej kojarzy się z jakimś typowo babskim czytadłem?
A może nie do końca przemówił do mnie opis fabuły? Nie wiem, wiem jedynie, że szybko o książce zapomniałam – jak się okazuje, nie na długo.
A może nie do końca przemówił do mnie opis fabuły? Nie wiem, wiem jedynie, że szybko o książce zapomniałam – jak się okazuje, nie na długo.
W tym roku jedna ze stacji
telewizyjnych wyemitowała w USA pierwszy sezon „Orange Is the New Black”, który
powstał na kanwie pamiętnika Piper Kerman. Tak, pamiętnika! Cała historia jest
oparta na faktach, a wierzcie mi, że Kerman ma o czym opowiadać…
Piper (w tej roli Taylor Schelling)
jest młodą kobietą, prowadzi obiecujący biznes z bliską sobie osobą, ma
kochającego narzeczonego (pisarza) i nic nie zapowiada tego, by jej udane życie
miało się zmienić – a jednak. Przeszłość postanowiła upomnieć się o swoje i
zapukać do jej drzwi… Wkrótce kobieta trafia do więzienia dla kobiet za sprawą
zeznań swojej byłej partnerki Alex (Laura Prepon), z którą łączył ją kiedyś
związek (a może raczej płomienny romans). To Alex – członkini kartelu
narkotykowego – wskazuje FBI na Piper jako uczestniczkę nielegalnego procederu.
![]() |
Alex. Źródło: http://www.filmweb.pl |
Wspaniałe i ustatkowane życie
bohaterki to przeszłość, teraźniejszością stają się realia życia w więzieniu. Więzienie
zaś to miejsce, w którym obowiązują podwójne zasady: jedne są narzucone przez
władze ośrodka, a drugie stworzone przez osadzone tu kobiety. Lepiej szybko je
przyswoić, jeśli chce się przeżyć... Trzeba wiedzieć, z którym ze strażników
nie zadzierać, by nie trafić do izolatki, w której zamknięty człowiek szybko
dostaje obłędu i zaczyna mówić sam do siebie. Trzeba znać hierarchię pozycji
więźniarek – lepiej nie narzekać na kuchnię, bo inaczej będzie się głodzonym (tak
jak Piper). Lepiej nie okazywać zbyt dużego zainteresowania i poufałości, a
pamiętać o dystansie, jeśli nie chce się mieć na karku rozkochanej
współwięźniarki tytułującej nas „żoną”. Trzeba pamiętać, że każda z osadzonych
nie trafiła tu za niewinność – jedna coś ukradła, inna zabiła dziecko, a
kolejna strzałem z broni palnej zemściła się za zniewagę. Skupienie tak dużej
ilości różnych osobowości – o często bardzo agresywnych skłonnościach – siłą
rzeczy musi rodzić konsekwencje…
Muszę przyznać, że całość ukazana
jest w bardzo ciekawy i porywający sposób. Spędzając dnie i noce w więzieniu z
Piper, nie tylko uczymy się życia w nim (wraz z nią), ale też stopniowo
poznajemy historie życia innych więźniarek. Pokazuje to nam, że te kobiety nie
są z natury złe, one zwyczajnie w pewnym momencie tylko skręciły nie w tę drogę
co trzeba albo nie w tę, która nie przyniosłaby im kłopotów. Mimo że wydaje im
się, że trafiły do piekła na ziemi, to w przypadku niektórych okazuje się, że
to, co najgorsze, czeka je dopiero po odbyciu wyroku i wyjściu na wolność…
Pierwsza seria „Orange Is the New
Black” wciągnęła mnie maksymalnie z uwagi na obecne w serialu aspekty psychologiczno-społeczne, niespodziewane
zwroty akcji i świetne kreacje postaci. Niestety nie wiem, jak serial ma się w
stosunku do papierowego pierwowzoru – jeśli ktoś z was zna różnice, to chętnie
o nich poczytam.
Sam serial szczerze polecam
osobom pełnoletnim i przygotowanym na tego typu opowieść. Na jego korzyść może
też przemawiać fakt, że American Film Institute uznał go za jeden z dziesięciu
najlepszych powstałych w 2013 roku – od siebie dodam, że w pełni zasłużenie.
Ocena: 5/6