Autor:
Wojciech Widłak
Ilustracje:
Paweł Pawlak
Tytuł:
Niekalendarz.
Wydawnictwo:
Czerwony Konik
Liczba
stron: 128
Tak, wiem że nie pisałam,
ale ostatnio u mnie gorący okres (dziwna zbitka językowa). Przez tydzień byłam u brata w Edynburgu
(niebawem zdjęcia), teraz trwają przygotowania do świąt, a oprócz tego muszę w końcu
napisać pracę podyplomową. Nie wiem skąd mam wziąć czas na to wszystko, tym
bardziej, że dwójka dzieci nie za bardzo kuma, że mama musi cos pisać na
komputerze. Chyba będę musiała wynająć pokój nad morzem na jakiś weekend i naskrobać
coś w miarę ciekawego. W każdym razie ważne, że temat pracy już mam wymyślony,
a to połowa sukcesu. Dobra tyle o mojej prywatności. Dziś chciałabym Wam
pokazać, jak bardzo można być zakręconym i obdarzonym niezwykłą wyobraźnią. Bo
kto, pytam się kto, może stworzyć coś takiego? Nie jest to książka, ani kalendarz, ani notes.
Sami zobaczcie i oceńcie, bo nie chciałabym nikomu niczego narzucać.




Kiedy Niekalendarz trafił w moje ręce, to bardzo się ucieszyłam,
że w końcu będę miała coś na swojej notatki. Każdego roku mam postanowienie, żeby
notować w jednym miejscu. Niestety nie wychodzi mi to w ogóle, bo zapominam, że
miałam notować. Jednak po pierwszym przejrzeniu niby-kalendarza miałam mętlik w
głowie. Co to jest? Zadawałam sobie to pytanie w głowie, robiąc jednocześnie
dość głupia minę. Powiem Wam jedno, nic nie jest tu normalne i prawdziwe.
Abstrakcja i totalne szaleństwo autora i ilustratora potrafią wprowadzić
czytelników w swego rodzaju odrętwienie. Zaczynamy się zastanawiać, co jest
prawdą, a co jedynie wymysłem. Można powiedzieć, że książka ta służy do
czytania i rozwiązywania zadań, czasami bardzo twórczych. Jeśli więc wybieracie
się w daleka podróż lub w najbliższym czasie będziecie na nudnym spotkaniu, to
warto zabrać ze sobą Niekalendarz.
Już na pierwszych stronach
znajdziecie na przykład skrócony kalendarz na wybrane lata. A co, nie można roku
potraktować wybiórczo? Strony zapisane są takimi ciekawostkami, że aż trudno
uwierzyć, że ktoś wpadł na taki pomysł. Dzienne zapotrzebowanie na majonez,
naczelne organy władzy i administracji Republiki Majonezji, mapa sieci
internetowej Polski, a nawet linki do ważnych serwisów. Całe szczęście, że
podział na miesiące jest kompletny. W ramach danego miesiąca znajdziemy po
bokach stron motto tygodnia. Jedno z moich ulubionych to: Każdy świat ma dwa końce. Oprócz tego szereg zabaw literackich albo
praktycznych porad może nas rozbawić do łez. Uwaga pytanie. Do czego nie służy mydło? Do prowadzenia
sklepu typu 1001 drobiazgów. Normalnych imion w kalendarzu tez nie
znajdziecie. Imieniny Bazaltara, Granita, Marmura, Placka, Kalafiora,
Rabarbara, Tatarzyny, Wandala, Smarkadiusza, Golfganga, Chrapolda, Żeroniki. Na
nudę nie macie co narzekać. W między czasie możecie znaleźć sporo rozrywek
umysłowych. Kto wie, może wam się uda odnaleźć drogę odkrywczych myśli w głowie
profesora Kurzawki? Wpis 20 kwietnia mnie rozbawił najbardziej: 20 kwietnia 1922 znakomity wynalazca Thomas
Alva Edison wymyśla teściowej. Na każdej stronie same kwiatki.


Rewelacyjna pozycja w
sumie dla każdego domownika, jednak chyba dla dorosłego domownika, która cos o
tym świecie już wie. Ilustracje Pawła Polaka zaskakują kreatywnością i
świeżością. Jeśli będziecie chcieli nauczyć się obcego języka np.: nepalskiego,
to rozmówki zamieszczone w kalendarzu na pewno Wam pomogą. Zachęcam do czytania.
Moi drodzy czytelnicy, życzę Wam wszystkiego co najpiękniejsze z okazji Świąt Wielkiej Nocy. Uśmiechów, radości i samych cudownych wspomnień na stare lata.