W sobotni wieczór wyruszyłam z szybką misją pt" chuppa chups & Tyskie" do lokalnego sklepiku. Chupaków nie było, choć wypatrywałam, znalazły sie jednak takie okraglaki z prześwitami, których smak pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Zakupiłam cytrynową sztukę dla Igiego, wszak on skamlał o kostkę cukru. Odfoliowywanie odbyło sie przy wtórze echów i achów. Bo WOW!..takiego jeszcze nie lizałem:) Potem było cmokanie i mlaskanie..smaacne, pycha...tylko że szybko mlaskanie sie znudziło (tym lepiej dla mleczaków:)) i lizak został umieszczony w moim gardle. Zrobiłam mu sesję:)