Tak, jak obiecałam wczoraj, dziś drugi odcinek małego zakupowego szaleństwa, którym staram się sobie zrekompensować inne mniej sympatyczne momenty.
Wiem, że wiele z Was lubi świeczki, a także woski z Yankee Candle, dlatego z przyjemnością pokazuję, o co powiększyła się ostatnio moja kolekcja.
Większość widocznych niżej wosków to zapachy jesienno-zimowe, kilka z nich już miałam i kupiłam ponownie te, które przypadły mi do gustu, inne dopiero czekają na sprawdzenie :)
Dla wnikliwych - spod wosków bacznie obserwuje nas Krystyna Janda, z okładki nowego "Zwierciadła" :)
A teraz w zbliżeniach: od góry od lewej:
- Cranberry Ice
- Sugared Apple
- Snow in Love
-Cherries on Snow
Trzy pierwsze są z zimowej kolekcji, ostatni jakoś pasował mi kolorystycznie i nastrojowo do tej grupki :)
Żadnego z nich jeszcze nie paliłam, ale muszę przyznać, że ich nazwy i zapach przez opakowanie z miejsca pozytywnie mnie nastraja do zbliżających się nieubłaganie chłodów :)
Poniżej mamy z kolei trzy woski z kolekcji jesiennej, z których dwa już wykończyłam i to, co widzicie, to powtórka:
- Red Velvet (pierwszy raz, wydaje mi się baaardzo słodki, ale stwierdziłam, że w sumie może kiedyś będę miała ochotę właśnie na coś takiego),
- Warm Spice - nie miałam jeszcze, też słodki, ale chyba bardziej korzenny niż Honey&Spice,
- Camomille Tea - drugi raz u mnie, bardzo polubiłam ten zapach, naprawdę czuć w nim słodką rumiankową herbatę :)
- Blissfull Autumn - też drugi raz, na dłuższą metę jest trochę męczący, ale jednak ma coś w sobie :)
Tu mamy z kolei
- Spiced Orange - pierwsze spotkanie i muszę powiedzieć, że dość udane, dzisiaj była premiera :) Mogę się przyczepić jedynie do tego, że czuję tam głównie (jeśli nie wyłącznie) pomarańczę, bez przypraw. Wolałabym opcję bardziej wyrównaną. Zapach jest bardzo intensywny, po jakichś 2 godzinach musiałam zgasić podgrzewacz, bo zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie. Ale ogólnie podoba mi się, myślę o ewentualnym połączeniu go z czymś delikatniejszym, tylko chwilowo nie mam pomysłu z czym.
- Christmas Cupcake - w sumie chyba wiadomo, czego się można spodziewać :) Na pewno będzie słodko.
Do reszty przyplątał się jeszcze Sparkling Lemon, czyli zapach raczej letni, ale na który nigdy nie mogłam trafić, więc postanowiłam wykorzystać nadarzającą się okazję - najwyżej przeczeka do kolejnego lata w moim magicznym pudełeczku (które już niestety jest za ciasne na całą rodzinę Yankee).
A dla tych, którzy wolą jednak coś z knotem, mam dwie świeczki z Mydlarni u Franciszka, które kupiłam w promocji - oryginalnie ta najmniejsza kosztuje 19 zł, teraz jest 12% taniej.
Jako pierwszą wybrałam Epice, czyli świecę z naturalnymi ekstraktami o zapachu przypraw korzennych. Trochę się bałam, że zapach będzie bardzo intensywny i męczący, ale okazało się, że jest wręcz przeciwnie - po mocno pachnących woskach, ta świeczka wydaje mi się bardzo delikatna, momentami aż za bardzo - muszę ją palić dość długo, wyjść z pokoju i właściwie dopiero po powrocie wyczuwam (i doceniam) piękny zapach. Bo pachnie naprawdę ładnie...
Na miejscu, w sklepie zaintrygował mnie natomiast zapach Ambry z Grejpfrutem i oczywiście też mu się nie oparłam :) Na razie czeka na swój debiut, a ja razem z nim.
Przy okazji pochwalę się jeszcze, że otrzymałam od kirei z bloga simple pleasures przemiłe wyróżnienie
Bardzo dziękuję i zgodnie z zasadami wyróżniam 7 innych blogerek (co nigdy nie jest łatwe!):
Są to (kolejność przypadkowa):
- Kama ze Stop wishing, start doing!
- Em z Lusterka Em
- m_and_zet z em_and_zet bloguje!
- la6 z architecture of beauty
- kosmetyczny przekładaniec http://kosmetyczny-przekladaniec.blogspot.com/
- Iwetto z Black Beauty Bag
- Simply z This is Another Blog About Beauty Stuff :))
Wszystkie dziewczyny szczerze lubię i polecam i regularnie do nich zaglądam, a z niektórymi pisuję sobie długie i namiętne komentarze :)