Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wega. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wega. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 marca 2010

Zielono mi. Brązowo też.


Pierwszych swoich kolorowych miłości nie pamiętam.
Pamiętam natomiast, którego koloru nie kochałam. Takiego granatu przede wszystkim. Zwłaszcza w wersji fartuszkowej, które zresztą zmorą moją były i przed którymi [chyba jednak całkiem skutecznie] się opierałam.

Moja pierwsza świadoma kolorowa miłość wybuchła, gdy lat miałam naście. Czerwień. Miłość z chmurami burzowymi - bo nie łatwo było wtedy przekonać rodziciela na czerwień na ścianach. Miłość codzienna - bo każdego dnia musiałam mieć ze sobą coś czerwonego. Choćby oczko w kolczyku. Miłość wieczna (?) - bo do tej pory z czerwienią się rozstać nie potrafię.

Gdzieś jednak w tle, po cichu - zaczęły się wkradać nowe. Kolory ziemi. Brąz i zieleń


 


Czerwień powoli - chcąc nie chcąc - odchodzić zaczęła na drugi plan. Obyło się bez awantur. Teraz wszystkie trzy kolory żyją ze mną w pełnej harmonii. Brąz i zieleń uspokaja i wycisza. Czerwień dodaje energii.




Kulinarnie dziś też zielono. I może być też z dodatkiem czerwieni. Brązową łyżką zamieszane. W granatowej patelni ;)




Makaron z brokułami.
[zainspirowała mnie Notme]

Potrzebujemy:

350g  makaronu - najlepiej się tu sprawdzają świderki
250g brokułów - mogą być mrożone
1 cebula drobno posiekana
3 – 4 ząbki czosnku
3 – 4 łyżki oliwy / oleju
papryczka ostra drobno posiekana / można użyć też suszonej
sól plus pieprz
ewentualnie parmezan do posypania 

Działamy:

Brokuły dzielimy na różyczki, dokładnie myjemy i wstawiamy do gotowania w osolonej wodzie. Gotujemy do tak zwanej pierwszej miękkości
Cebulę kroimy w kosteczkę, wrzucamy na patelnię z zimnym olejem razem z czosnkiem przeciśniętym przez czosnyczkę**  i z papryczką ostrą. Smażymy przez chwilę.
Brokuły ugotowane rozgniatamy widelcem, a jeśli posiadamy praskę - to przez nią przeciskamy. Dorzucamy do cebulki i przez chwilę smażymy wszystko razem. 
W międzyczasie gotujemy makaron, który potem dorzucamy do brokułów, mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy od razu, posypane parmezanem na przykład. Smacznego!





 * Fartuszki były też chyba zmorą Mamy mojej, która przynosiła do domu co jakiś czas nowy model, a mi ciągle żaden nie pasował...
** tak nazywam praskę do czosnku, ale jak się okazuje - nie jest to chyba nazwa powszechnie używana ;)

wtorek, 19 stycznia 2010

Powiew egzotyki. Bardzo smaczny powiew.

Lubię nasze wspólne leniwe minuty. Lubię słowa wypowiadane bez pośpiechu. Lubię nasze wspomnienia. Zagłębiać się w nich, przypominać sobie kawałek po kawałku tamte dni. Tamte zapachy. Smaki. Zmęczenie podróżą. Lubię patrzeć na nasze zdjęcia. Tyle już czasu minęło...



Lubię wracać w myślach do naszej pierwszej wspólnej wyprawy. Pociągiem do Maroka, gdy razem odkrywaliśmy nowy nieznany nam jeszcze świat. To byłe niezwykłe dni. Odświeżająca the a la menthe. Dżamaa al-Fina w samo południe i późnym wieczorem. Polskie bociany na czerwonych murach. Głos muezina wibrujący w powietrzu. Karaluchy pod łóżkiem. Kocie śpiewy w środku nocy. Haszysz, haszysz wyszeptany do ucha. Wiecznie gorące powietrze. Marakesz. Rabat. Tanger. Nasze Maroko...

Gdy zobaczyłam u Liski warzywa po marokańsku, wiedziałam, że niebawem pojawią się na naszym stole. Nasze podróże z racji tego, że ciągle można je podciągnąć pod podróże na studencką kieszeń, są raczej ubogie w odkrycia kulinarne. Karmimy oczy, karmimy duszę, zaciągamy się zapachami, ale żołądka za bardzo zazwyczaj nie napełniamy. Wierzę jednak, że jeszcze zdążymy, że jeszcze wrócimy, że jeszcze się w Maroku nakarmimy ;)
W każdym razie... warzywa po marokańsku zagościły u nas. Powiew egzotyki. Bardzo smaczny powiew :) i do tego ten zapach... zniewalający!


















Warzywa po marokańsku

Potrzebujemy:

4 średniej wielkości marchewki, obrane i pokrojone w słupki
2 ziemniaki, obrane i pokrojone w kostkę
1 cebula, obrana i drobno pokrojona
3-4 łyżki oliwy
3 ząbki czosnku, obrane i pokrojone w plasterki
1 puszka ciecierzycy o wadze ok. 400 g, odsączonej (lub suszona ciecierzyca namoczona dzień wcześniej i ugotowana)

2 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki kminu rzymskiego
2 łyżeczki miodu
1/4 łyżeczki pieprzu
1 łyżeczka soli

W garnku rozgrzewamy oliwę. Dodajemy cebulę i czosnek i dusimy je około 5 minut, cały czas mieszając. Dodajemy przyprawy (kurkumę, cynamon, kmin, pieprz), miód i marchew. Wlewamy tyle wody, by przykryła warzywa (1/2 -3/4 szklanki), przykrywamy garnek i gotujemy na średnim ogniu około 15 minut. Kolejnym naszym krokiem będzie dodanie ziemniaków, soli i ciecierzycy. Gotować przez kolejne 10 minut  - do czasu aż zmiękną ziemniaki. Możemy posypać całość posiekaną, świeżą kolendrą i podać - jak radzi Liska - z jogurtem i cytryną, arabskim chlebkiem, itp... Smacznego!