Karnawał. Tak sobie myślę, że w ostatnich latach bardzo spokojne te moje karnawały. Nawet takie trochę niezauważone mijają... karnawał kojarzy mi się chyba zupełnie nie_karnawałowo - z rozbieraniem choinki, z wizytą księdza i jego zazwyczaj zabłoconymi butami, z urodzinami Mamy, z ubraniami bardzo ciepłymi, z bielą, a zaraz po niej z szarością, z oczekiwaniem na wiosnę... tak, karnawałowe tańce, hulanki, swawole to raczej nie u mnie. Piszę raczej, bo może kiedyś się tak szczęśliwie zdarzy, że do wymarzonej Ameryki Południowej dotrę i odezwie się ta część mnie, której jeszcze nie poznałam i karnawałową tancerką na sambodronie zostanę ;)
Bo tańce, hulanki, swawole znacznie przyjemniejsze latem są niż zimą, prawda?
Teraz się wytłumaczę, dlaczego o karnawale piszę - bo nie dlatego, że właśnie trwa, ale dlatego, że postanowiłam do durszlakowej akcji dołączyć. I na pierwszy ogień wybrałam karnawałowe przekąski zaproponowane przez Olciaky z Waniliowej Chmurki. Szaszłyki - brzmi banalnie, ale dzięki użytym przyprawom nabierają trochę egzotycznego smaku.
SZASZŁYKI Z KURCZAKA
Potrzebujemy:
6 filetów z kurczaka bez kości i skóry
3 łyżki soku z cytryny
1 jogurt naturalny
1 łyżka tartego świeżego imbiru
1 łyżeczka mielonego kminku
2 łyżeczki proszku curry
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżeczka soli
Działamy:
Rano kroimy filety w kostkę. Wkładamy do miseczki, polewamy sokiem z cytryny, mieszamy. Jogurt mieszamy z przyprawami, imbirem i solą. Wlewamy do miseczki z kurczakiem, dokładnie mieszamy, przykrywamy i odstawiamy do lodówki na około 7 godzin.
Tuż przed podaniem - włączamy górny ogień w piekarniku. Nasze kawałki kurczaka nabijamy na długie patyczki. Szaszłyki najlepiej ułożyć w żaroodpornym naczyniu tak, żeby nie dotykały dna - najlepiej oprzeć końce patyczków o brzegi naczynia. Na dno naczynia wlewamy kilka łyżek wody. Wstawiamy wszystko do piekarnika i pieczemy przez sześć minut - raz odwracając szaszłyki. Podajemy od razu. Smacznego!
I tym samym szaszłyki stały się moją propozycją w akcji: