Dawno mnie tu znów nie było.Praca,praca,szycie na konkurs i takie tam sprawy przyziemne .
Wernisaż i ogłoszenie wyników był wczoraj.Nie,nie załapałam się na żadną nagrodę czy tam wyróznienie,chociaż nigdy jeszcze nei byłam tak dumna ze swojej pracy.
Fabryka lnu wysłała uczestnikom skrawki różnych materiałów lnianych i należało przy ich użyciu uszyć pracę.Dostałam w 70% białe resztki.Białe i takie lekuchno kremowe.Do tego sporo nawet efektownych ale tapicerskich kawałków.Tak się złożyło że ścinków było na tyle dużo,że drugi raz trafiły sięskrawki które tym razem mogliśmy sobie wybrać sami.
Białe i kremowe .Siedziałam przed tymi kawałkami i zastanawiałam się co ja z tego uszyję sensownego??? No tak.A pomysł i to super był dosłownie w zasięgu wzroku))). Tak uszyłam pomniejszoną wersję narzuty pokazanej tu wcześniej.
I tak powstała praca pt."BIEGACZE".
Nie ma żadnego zwiazku z historią lnu i jego tkactwa,chociaż TERAZ jużmiałambym odpowiedni pomysł właśnie na to białe tło!!! ( tak....mam bardzo spóźniony zapłon).
Nie będę się rozpisywała jak to uszyłam bo dość obszernie opisałam w poprzednim poscie;))).
Ponieważ praca miałam mieć w topie ponad 50 % lnu ,wykorzystałam 100% oprócz lamówki.Lamówka jeszcze mi została z poprzedniej pracy;))).
Po skończeniu zastanawiałam się czy nie uszyć jeszcze jednej na wystawę tym razem.I to był spory błąd,bo miałam mało czasu ( dość późno przyszedł mi pomysł,byłam już zmęczona i nie za bardzo się do niej przyłożyłam.
Jak wisiała i czekała na zatwierdzenie komisji już wiedziałam co bym tam dodała....wrrr.
A to "Lniana Panna "
No nic.Za to samo szycie to wprawa do kolejnych lepszych prac.Nie ma czego żałować.
Jakoś mi tylko markotno że żadna z koleżanek nie pochaliła moich "Biegaczy". Cóż,chyba mam ich w tym gronie za mało....
Tu link do prac nagrodzonych.I jak zwykle - uważam że tam były GENIALNE prace które się nie załapały na nagrody;)).
Klik---->>>>
WYNIKI KONKURSU
GALERIA WSZYSTKICH PRAC
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą quilt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą quilt. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 16 maja 2021
piątek, 16 października 2020
RÓŻA
na wystawę "Kwiaty w walizce" uszyłam dwa patchworki.Ten drugi to w ostatniej chwili .Pomysł klarował się od dłuższego czasu,
ale nie miałam kiedy usiąść do szycia.
Termin zgłoszenia upływał 30 września - wtorek a ja skupiłam się nad pomysłem w piątek...
W trakcie szycia wypłynęły zmiany bo zafascynował mnie kawałek materiału a raczej kwiaty na nim wydrukowane.Tak,wykorzystałam gotowce.Tym razem wycinałam kwiaty z materiału,tylko kilka sama stworzyłam.
Pikowanie było bardzo przyjemnie.Użyłam kilka różych kolorów nici by odpowiednio podkreślić płatki.Tło to grafitowy ,przetykany srebrną nitką materiał.Pikowałam z wolnej ręki,różyczki,srebrną nicią. W pierwszej chwili nie widać pikusi i tak chciałam, wszak RÓŻA jest najważniejsza.Niemniej jak dobrze się przyjrzeć,światło pod odpowiednim kątem posłać,to widaćten rózany krzew;)).
Koleżanka zrobiła zdjęcia,które tu zamieszczam.Dodatkowo umieszczam zdjęcie MAKÓW:))) Jednak jej aparat robi cuda.
Termin zgłoszenia upływał 30 września - wtorek a ja skupiłam się nad pomysłem w piątek...
W trakcie szycia wypłynęły zmiany bo zafascynował mnie kawałek materiału a raczej kwiaty na nim wydrukowane.Tak,wykorzystałam gotowce.Tym razem wycinałam kwiaty z materiału,tylko kilka sama stworzyłam.
Pikowanie było bardzo przyjemnie.Użyłam kilka różych kolorów nici by odpowiednio podkreślić płatki.Tło to grafitowy ,przetykany srebrną nitką materiał.Pikowałam z wolnej ręki,różyczki,srebrną nicią. W pierwszej chwili nie widać pikusi i tak chciałam, wszak RÓŻA jest najważniejsza.Niemniej jak dobrze się przyjrzeć,światło pod odpowiednim kątem posłać,to widaćten rózany krzew;)).
Koleżanka zrobiła zdjęcia,które tu zamieszczam.Dodatkowo umieszczam zdjęcie MAKÓW:))) Jednak jej aparat robi cuda.
sobota, 11 kwietnia 2020
"Jestem legendą " czyli mój wirusowy patchwork
Spacerując z moją sunieczką Rudeńką często robię jej różne zdjęcia.Ładnych parę lat temu zrobiłam zdjęcie naszych cieni....
I tak chodził za mną patchwork.Miał być radosny,kolorowy ale czas jest taki jest. Do parku już wejść nie mogę, szłam uliczką wzdłuż niego ,było szaro,smutno,dziwnie cicho.Nikogo w zasięgu wzroku.Jakbym była sama z Rudą na świecie.Wtem wyszło słońce i na starym,połatanym chodniku z popękanymi płytami pojawił się nasz cień....I wtedy pomyślałam - "Jestem legendą...." !!! I wiedziałam że muszę uszyć ten patchwork,ten nad którym myślałam tak długi czas ,inaczej.INACZEJ. I nie będzie się nazywał - Spacer....
JESTEM LEGENDĄ
Może jeszcze nad nim popracuję ale chcę żeby miał takie surowe,niczym nie wykończone brzegi.To jest mój patchwork,i mogę go sobie wykończyć jak chcę.
Jedynym kolorowym punktem jest kwiatek.To podbiał.Jaka niesamowita jest siła natury,kwiatek wyrósł i zakwitł na wielkiej górze piachu!!! I to była moja kolejna inspiracja do "Legendy". Czy ja będę takim kwiatkiem?
I tak chodził za mną patchwork.Miał być radosny,kolorowy ale czas jest taki jest. Do parku już wejść nie mogę, szłam uliczką wzdłuż niego ,było szaro,smutno,dziwnie cicho.Nikogo w zasięgu wzroku.Jakbym była sama z Rudą na świecie.Wtem wyszło słońce i na starym,połatanym chodniku z popękanymi płytami pojawił się nasz cień....I wtedy pomyślałam - "Jestem legendą...." !!! I wiedziałam że muszę uszyć ten patchwork,ten nad którym myślałam tak długi czas ,inaczej.INACZEJ. I nie będzie się nazywał - Spacer....
JESTEM LEGENDĄ
Może jeszcze nad nim popracuję ale chcę żeby miał takie surowe,niczym nie wykończone brzegi.To jest mój patchwork,i mogę go sobie wykończyć jak chcę.
Jedynym kolorowym punktem jest kwiatek.To podbiał.Jaka niesamowita jest siła natury,kwiatek wyrósł i zakwitł na wielkiej górze piachu!!! I to była moja kolejna inspiracja do "Legendy". Czy ja będę takim kwiatkiem?
czwartek, 26 marca 2020
Na krawędzi....lub Balans acz ta pierwsza nazwa bardziej oddaje mój nastrój
Nie wytrzymałam i zmieniłam lekko tło.Uważam że teraz jest perfekt! :))))
Przy szyciu tego patchworku (quiltu? bo już się pogubiłam w tej nomenklaturze słuchając moje bardziej w temacie siedzące koleżanki;).
Wiele lat temu w pojechaliśmy z dziećmi nad morze i zrobiłam zdjęcie.Gdzieś w okolicach Gdyni/Gdańska o ile pamięć nie zawodzi;).Potem na podstawie tego zdjęcia rysowałam ,nawet na laptopie i powstało takie coś:
Nawet chciałam ten rysunek uszyć do Pragi na wystawę,jednak przeważył "UPAŁ".Teraz przyszła w końcu pora na niego.Świetnie oddaje mój nastrój...
Od zawsze miałam atawistyczny lęk przed WIELKĄ wodą.Boję się wyimaginowanej powodzi....I takie tam lęki i stęki
(mam za sobą dwa morskie rejsy na jachcie łupince bo co to jest 12,5m+ papiery że przeżyłam na nim sztorm 10 w skali Beauforta.....Mam za sobą wiele spływów kajakowych ....żeby nie było.Ale mam ogromne opory żeby wsiąść na stateczek wycieczkowy ,przepłynąć promem czy też.....dojść do morza.
Durne to ale droga przez las,ptaszęta świergolą,pachnie cudnie i słyszysz TEN SZUM.Bardzo szybko pokonuję drogę by przekonać się że WIELKA WODA jest na swoim miejscu a nie gna mi na przeciw.
Jak patrzę na to granatowe morze to czuję niepokój.No i ten MIM balansujący na tych gwiazdoblokach. Mim miał parasolkę ale uważam że dmuchawiec lepiej oddaje sytuację/mój strach/obawy.
Technika : aplikacja z surowym brzegiem
Wymiar : mniej więcej 60*80cm
Pikowanie - z wolnej ręki
Zastanawiam się czy nie dodać pikusiów na niebie w części prawieżebiałej.Nie wiem czy wtedy niebo nie straci lekkości....Drażni mnie jednak linia przeszycia- tam tonowałam lodowy błękit białym woalem.U góry pikowałam Wiatr.....
Takie były początki a potem jakoś poszło.....Lubię szyć kiedy czuję moją pracę sercem i duszą.Kiedy przelewam osobiste emocje na materiał.
Doskonale się bawiłam szyjąc - Wiatr- chyba mi to nawet wyszło;).
Skupiłam się też na gwiazdoblokach.Wykorzystałam niewielki skrawek/odpad materiału jaki mi przez przypadek został z szytego w domu zamówienia.Doskonale się do tego nadawał.
bardzo pasował mi tu DMUCHAWIEC.Jego ulotność,delikatność.Zarys wykonany jest szarą nicią ,całość srebrną.Szkoda że tak słąbo widocczny jest na zdjęciach;(.
A tak wygląda teraz moja ściana nad biurkiem.Wisiała "ŁĄKA" ale jej czas przeszedł.:)
Zmieniłam tło bo mnie irytowała linia pośrodku jaśniutkiego tła.No wiem że chmury i takie bywają ale jednak.....dodałam trochę wiatru i pierzastych obłoków;))))......Tył też pokazuję,ta technika bez problemu umożliwia pikowanie już po dodaniu lamówki.Było tak:
sobota, 7 marca 2020
Uszyłam taki tam quilt "UPAŁ"
Na grupie SPP (Stowarzyszenie Polskiego Patchworku) pojawiła się dawnooo temu informacja o tematach na mityng w Pradze.Kilka do wyboru w tym jeden dowolny - "WODA WOKÓŁ NAS".
Pomyślałam że może byłoby warto coś uszyć? To mój pierwszy raz na takiej rangi wystawę.
Pomysł miałam od razu .T.z. centralny punkt pomysłu.KRAN . I nie szło się odczepić.Chodził za mną ten kran i chodził.Zła chciałam go zawiązać na supeł ale wtedy gdzie ta woda,nie ?
A potem pomyślałam że jak upał,i cenna woda,to powinien być strażnik strugi! I znów nie chciał się odczepić.W tym wątku brałam pod uwagę dziwność i niezrozumienie patrzących bo nie każdy ma morze wyobraźni;). I do tego jak połączyć kran z dziwostworkiem? No i jak odddać UPAŁ?!? Natrafiłam na mozaikę.Mamy taką w przejściu podziemnym.Chyba pawie ? Fajnie to wygląda,jest efektowne i pasuje do techniki patchworku.Potem jeszcze poszperałam ww czeluściach internetu.Sporo różnych mozaik można zobaczyć a ja dodatkowo myślałam o witrażu.Znaczy metodzie szycia.Witraże są cudne,koleżanka tworzy szklane.ja chciałam z materiału.No ale UPAŁ i czerń np.? Brrrr.No i nie może być za kolorowo,bo zginie w tej feerii kolorów mój KRAN !
Potem było na dworze szaro i buro.No mamy taką porę roku.I nie ma śniegu;(.Ponuro i dołująco .Wtem,nagle wyszło słońce,niebo się zaniebieszczyło,stałam na wzgórku ww parku,spoglądając na Rudą ( moja sunia ) buszującą w bezlistnych krzakach,straszącą żerujące kawko-wrono,gawrony;)))). I pomysł zacząć się klarować - a czasu było coraz mniej i nie wiedziałam czy uszyję i czy zdążę.
NIEBO JEST NIEBIESKIE a SŁOŃCE ŻÓŁTE i masz co chcesz.Czyli mozaika ( łatwiejsza wydawała mi się do uszycia- nakładam kafelki niż szycie witrażu.)
Chciałam usprawnić metodę.Miałam bardzo dobrą francuską bawełnę - błękit i żółć.Wycięłam odpowiedni rozmiar topu - niebieski kolor a potem rysowałam.Na początku rysowałam postacie quiltu,elementy,potem fragmenty,potem całość na kartkach ww zeszycie.Chodziłam do parku podglądać ptaszydła,jednak najprościej było usiąść przy oknie i patrzeć jak żerują u mnie pod orzechem.Co ja się o nich naczytałam.O upierzeniu ,kolorach piór.W końcu pomyślałam że uszyję takie - kruki nie kruki.Każdy zobaczy co tam mu w duszy gra;).(wbrew pozorom nie są to stricte czarne.Wpadają w ciemną zieleń,granat,czasem w siwy a czasem w srebrny.Błyszczą się .Z kartek trzeba było przenieść zwór na top (kawałek materiału ciut większy od wymiaru wymaganego- materiał podczas szycia i pikowania trochę się kurczy).Dodałam gromadkę wróbli.A co tam.Przed domem,pod świerkiem mam w upalne dni wystawioną kuwetę z wodą.Ptaki z niej ochoczo korzystają.Gołębie ,sroki - te wychlapują ,bo ledwo się tam mieszczą.Mam też wróble;))).Kąpią się też w piaszczystej glebie obok.Stąd pomysł by trochę ocieplić wizerunek;).
Po rozrysowaniu na lewej stronie topu,na prawą nałożyłam żółtą bawełnę.Szyłam po kreskach rysunku na lewej stronie.Łatwo się domyśleć że na prawej powstał negatyw ( zapomniałam że tak będzie) .Efekt mi odpowiadał i teraz najważniejsze.Otóż miałam wycinać korytarze pomiędzy kafelkami i pojawiłby się niebieski kolor.Po godzinie miałam dość.Durny to był pomysł- za małe odstępy zrobiłam przy wstępnym szyciu;(.
Wdech,wydech.Nałożyłam kolejną warstwę - niebieski na żółty,znów poleciałam po lewej stronie szyciem i miałam naszkicowany obrazek na prawej stronie.na niebieskim tle.Naszkicowany tylko w zarysach tym razem - czyli kran,ptaszydła,stworka i wróbelki.
Uffff.....
Teraz dopiero zaczęłam naszywać żółte kafelki,jak mi tam w duszy zagrało.
Później naszyłam kran,ptaki i stworka.Miałam wstępny top.Należało teraz znaleźć odpowiednie wypełnienie.Nie chciałam użyć mojego poliestrowej włókniny,na kupowanie nie było czasu i hm,chciałam jednak zaoszczędzić pieniądze .Czytałam że ktoś tam używa czasem ścierek do podłogi.Pojechaliśmy do marketu budowlanego i stanęłam przed kolejnym wyborem.Bo są.Mięciutkie,fajnie dziane,bawełniane i nie.Wybrałam dwie ( ze względu na wymiar topu) spore bo rozmiar 80*90cm.
Później żałowałam że ich użyłam.Patchwork stawał się coraz cięższy a jeszcze materiał pleców ! Trudno operować czymś takim pod stopką maszyny.Żałowałam też że nie mam maszyny z długim ramieniem.Świetnie by tu zdała egzamin.
Czasu było coraz mniej,siedziałam wieczorami ale to dla mnie frajda i te kolory !!! Rozjaśniały ponurą aurę .
Surowa kanapka wyglądała dość siermiężnie,ostatecznego szlifu nabrała podczas pikowania.Dodawałam elementy koloru skrzydeł( blaski słońca) ,wodę lecącą z kranu- tu wykorzystałam batiki.Błękitny i obok żółty.Do tego pikowałam wstępnie żółtą i szafirową nitką a wodę wypikowałam srebrną.Jeden z ptaszorów ma wodę w dziobie;))). uważam że fajnie to wyszło,realistycznie.Wykorzystałam srebrne splątane kawałki nitek- srebrna to metalowa ,często się rwie niestety ale za to miałam pęczek/naręcze czy też nadziobie wody;))).
Dziwostworek - strażnik strugi wydawał mi się za oczywisty.No stał sobie cichutko przy kranie i co ? No to doszyłam mu krzaczek niezapominajek.
A i jeszcze cimelki -wróbelki;))).
A tutaj dokładniejszy widok kafelek i wody;))-
Na końcu okazało się że ścierki jako wypełnienie zdały egzamin świetnie.Patchwork bardzo ładnie się dał pikować,tkanina nie falowała po doszyciu lamówki wisi prawie że płasko.
A i lamówka.....w zasadzie chciałam zostawić surowy brzeg tak jak i aplikacje jednak w końcu dałam lamówkę.Szyłam maszynowo.Tak i siak.TRZY RAZY!!!!!!!!!!!! I za każdym razem prułam.......W końcu wdech,wydech,wszyta maszynowo z prawej strony od tyłu podszyta ręcznie !!!!!!!!!! jej....ale się namęczyłam.Jednak od tyłu wygląda prześlicznie i jakie ma ostre brzegi na rogach;))).
I to byłoby na tyle....
Pomysł miałam od razu .T.z. centralny punkt pomysłu.KRAN . I nie szło się odczepić.Chodził za mną ten kran i chodził.Zła chciałam go zawiązać na supeł ale wtedy gdzie ta woda,nie ?
A potem pomyślałam że jak upał,i cenna woda,to powinien być strażnik strugi! I znów nie chciał się odczepić.W tym wątku brałam pod uwagę dziwność i niezrozumienie patrzących bo nie każdy ma morze wyobraźni;). I do tego jak połączyć kran z dziwostworkiem? No i jak odddać UPAŁ?!? Natrafiłam na mozaikę.Mamy taką w przejściu podziemnym.Chyba pawie ? Fajnie to wygląda,jest efektowne i pasuje do techniki patchworku.Potem jeszcze poszperałam ww czeluściach internetu.Sporo różnych mozaik można zobaczyć a ja dodatkowo myślałam o witrażu.Znaczy metodzie szycia.Witraże są cudne,koleżanka tworzy szklane.ja chciałam z materiału.No ale UPAŁ i czerń np.? Brrrr.No i nie może być za kolorowo,bo zginie w tej feerii kolorów mój KRAN !
Potem było na dworze szaro i buro.No mamy taką porę roku.I nie ma śniegu;(.Ponuro i dołująco .Wtem,nagle wyszło słońce,niebo się zaniebieszczyło,stałam na wzgórku ww parku,spoglądając na Rudą ( moja sunia ) buszującą w bezlistnych krzakach,straszącą żerujące kawko-wrono,gawrony;)))). I pomysł zacząć się klarować - a czasu było coraz mniej i nie wiedziałam czy uszyję i czy zdążę.
NIEBO JEST NIEBIESKIE a SŁOŃCE ŻÓŁTE i masz co chcesz.Czyli mozaika ( łatwiejsza wydawała mi się do uszycia- nakładam kafelki niż szycie witrażu.)
Chciałam usprawnić metodę.Miałam bardzo dobrą francuską bawełnę - błękit i żółć.Wycięłam odpowiedni rozmiar topu - niebieski kolor a potem rysowałam.Na początku rysowałam postacie quiltu,elementy,potem fragmenty,potem całość na kartkach ww zeszycie.Chodziłam do parku podglądać ptaszydła,jednak najprościej było usiąść przy oknie i patrzeć jak żerują u mnie pod orzechem.Co ja się o nich naczytałam.O upierzeniu ,kolorach piór.W końcu pomyślałam że uszyję takie - kruki nie kruki.Każdy zobaczy co tam mu w duszy gra;).(wbrew pozorom nie są to stricte czarne.Wpadają w ciemną zieleń,granat,czasem w siwy a czasem w srebrny.Błyszczą się .Z kartek trzeba było przenieść zwór na top (kawałek materiału ciut większy od wymiaru wymaganego- materiał podczas szycia i pikowania trochę się kurczy).Dodałam gromadkę wróbli.A co tam.Przed domem,pod świerkiem mam w upalne dni wystawioną kuwetę z wodą.Ptaki z niej ochoczo korzystają.Gołębie ,sroki - te wychlapują ,bo ledwo się tam mieszczą.Mam też wróble;))).Kąpią się też w piaszczystej glebie obok.Stąd pomysł by trochę ocieplić wizerunek;).
Po rozrysowaniu na lewej stronie topu,na prawą nałożyłam żółtą bawełnę.Szyłam po kreskach rysunku na lewej stronie.Łatwo się domyśleć że na prawej powstał negatyw ( zapomniałam że tak będzie) .Efekt mi odpowiadał i teraz najważniejsze.Otóż miałam wycinać korytarze pomiędzy kafelkami i pojawiłby się niebieski kolor.Po godzinie miałam dość.Durny to był pomysł- za małe odstępy zrobiłam przy wstępnym szyciu;(.
Wdech,wydech.Nałożyłam kolejną warstwę - niebieski na żółty,znów poleciałam po lewej stronie szyciem i miałam naszkicowany obrazek na prawej stronie.na niebieskim tle.Naszkicowany tylko w zarysach tym razem - czyli kran,ptaszydła,stworka i wróbelki.
Uffff.....
Teraz dopiero zaczęłam naszywać żółte kafelki,jak mi tam w duszy zagrało.
Później naszyłam kran,ptaki i stworka.Miałam wstępny top.Należało teraz znaleźć odpowiednie wypełnienie.Nie chciałam użyć mojego poliestrowej włókniny,na kupowanie nie było czasu i hm,chciałam jednak zaoszczędzić pieniądze .Czytałam że ktoś tam używa czasem ścierek do podłogi.Pojechaliśmy do marketu budowlanego i stanęłam przed kolejnym wyborem.Bo są.Mięciutkie,fajnie dziane,bawełniane i nie.Wybrałam dwie ( ze względu na wymiar topu) spore bo rozmiar 80*90cm.
Później żałowałam że ich użyłam.Patchwork stawał się coraz cięższy a jeszcze materiał pleców ! Trudno operować czymś takim pod stopką maszyny.Żałowałam też że nie mam maszyny z długim ramieniem.Świetnie by tu zdała egzamin.
Czasu było coraz mniej,siedziałam wieczorami ale to dla mnie frajda i te kolory !!! Rozjaśniały ponurą aurę .
Surowa kanapka wyglądała dość siermiężnie,ostatecznego szlifu nabrała podczas pikowania.Dodawałam elementy koloru skrzydeł( blaski słońca) ,wodę lecącą z kranu- tu wykorzystałam batiki.Błękitny i obok żółty.Do tego pikowałam wstępnie żółtą i szafirową nitką a wodę wypikowałam srebrną.Jeden z ptaszorów ma wodę w dziobie;))). uważam że fajnie to wyszło,realistycznie.Wykorzystałam srebrne splątane kawałki nitek- srebrna to metalowa ,często się rwie niestety ale za to miałam pęczek/naręcze czy też nadziobie wody;))).
Dziwostworek - strażnik strugi wydawał mi się za oczywisty.No stał sobie cichutko przy kranie i co ? No to doszyłam mu krzaczek niezapominajek.
A i jeszcze cimelki -wróbelki;))).
A tutaj dokładniejszy widok kafelek i wody;))-
Na końcu okazało się że ścierki jako wypełnienie zdały egzamin świetnie.Patchwork bardzo ładnie się dał pikować,tkanina nie falowała po doszyciu lamówki wisi prawie że płasko.
A i lamówka.....w zasadzie chciałam zostawić surowy brzeg tak jak i aplikacje jednak w końcu dałam lamówkę.Szyłam maszynowo.Tak i siak.TRZY RAZY!!!!!!!!!!!! I za każdym razem prułam.......W końcu wdech,wydech,wszyta maszynowo z prawej strony od tyłu podszyta ręcznie !!!!!!!!!! jej....ale się namęczyłam.Jednak od tyłu wygląda prześlicznie i jakie ma ostre brzegi na rogach;))).
I to byłoby na tyle....
sobota, 26 października 2019
o tym jak szyłam narzutę marzeń.
A szyłam ją bardzo długo....
od zeszłego roku ją szyłam ....
Najpierw zebrałam materiały.Miałam koncepcję,jednak jak to bywa wszystko się zmieniło kiedy uszyłam nowe zasłony i firany.Oj,bolały mnie te uzbierane kolory...bolały.
- w pierwszym odruchu postanowiłam że oj tam,szyjemy i to na wzór starej.
Stara była w pasy.No to pocięłam materiały i zszyłam.Rozłożyłam i hm....No ale tyle trudu i pieniędzy i szkoda że niech zostanie.Przyjechał mąż z trasy,spojrzał i hmmmmmm- ale ty tu jeszcze coś naszyjesz prawda?!?
- eeeee? zdziwiłam się bardzo inteligentnie i rzuciłam top w kąt na parę miesięcy...
Myślałam o naszyciu różnych rzeczy.Rozpatrywałam również różę, stylizowaną różę,ale zniechęciłam się bo materiał nieodpowiedni (welur elastyczny i imitacja zamszu ),naszywanie czegokolwiek utrudnione.
Potem,mając uszyte świetne zasłony (pokazywałam tu chyba ?!? ) pomyślałam pod wpływem rady koleżanki że może tak naszyć (jednak ) motyw z zasłon czyli KOŁA,KÓŁKA,KÓŁECZKA...
- Naszyłam.....
Było to męczące doświadczenie....i niewypał.No niby wyszły mi liście nenufarów ale ogólnie dno i wodorosty,nawet pocięcie listeczka nic nie dało
Nic nie dało ale bolało bardziej bo kupa roboty za mną,pieniądze też włożone w materiały nie tanie....
Przeleżał top kolejny miesiąc.I przyszedł ten dzień.Poszłam do pracowni i ............pocięłam top wielkości 2,80m*2,50m na drobne kawałki....
Dziwne jak mało miejsca zajmuje taka wielka szmata po pocięciu....
I znów na półkę.Niemniej wena już przyszła i po kilku dniach powstał całkiem ciekawy top.
. Dodałam paski kolorów również na brzegach.
Byłam bardzo zadowolona z efektu!!! Totalny misz-masz,bo szyłam mocno przemieszawszy pocięte kawałki,dodawałam wąziutkie paski mocnych kolorów (czerwień,turkus,zieleń) i nawet wyszedł w tym pewien rytm!
po zmierzeniu okazało się że top ma 3m*2,80m!!! OGROM.BESTIA !
Ale moja i do tego nareszcie będzie idealna na moje łóżko-lotnisko;)))) (2*2m)
Niestety znów top wylądował na półce bo....bo nie wiedziałam jak i czym go podszyć;(.
Aż do przed,przed wczoraj.No zła zdjęłam starą narzutę z łoża,doszyłam paski wokół by doprowadzić do rozmiaru topu a potem naszyłam top metodą worka- znaczy szycie na lewej stronie po brzegach i trzech bokach,wywracamy na prawą stronę i zaszywamy całość,potem stębnujemy i koniec.
Uffff to było wyzwanie.Ogrom materiałów,ciężar i jak to rozłożyć by dopasować bo stół ma tylko 3,50m na 2,5m?!? Jakoś wyszło !
Świetnie się prezentuje na łożu!!! Pięknie go opatula,spływając na podłogę tak jak chciałam.
Pranie w pralce odpada,bo nie wsadzę wielkoluda.Pozostaje pralnia chemiczna.Niemniej to narzuta na łóżko,co miesiąc raczej biegać z praniem nie będę.
od zeszłego roku ją szyłam ....
Najpierw zebrałam materiały.Miałam koncepcję,jednak jak to bywa wszystko się zmieniło kiedy uszyłam nowe zasłony i firany.Oj,bolały mnie te uzbierane kolory...bolały.
- w pierwszym odruchu postanowiłam że oj tam,szyjemy i to na wzór starej.
Stara była w pasy.No to pocięłam materiały i zszyłam.Rozłożyłam i hm....No ale tyle trudu i pieniędzy i szkoda że niech zostanie.Przyjechał mąż z trasy,spojrzał i hmmmmmm- ale ty tu jeszcze coś naszyjesz prawda?!?
- eeeee? zdziwiłam się bardzo inteligentnie i rzuciłam top w kąt na parę miesięcy...
Myślałam o naszyciu różnych rzeczy.Rozpatrywałam również różę, stylizowaną różę,ale zniechęciłam się bo materiał nieodpowiedni (welur elastyczny i imitacja zamszu ),naszywanie czegokolwiek utrudnione.
Potem,mając uszyte świetne zasłony (pokazywałam tu chyba ?!? ) pomyślałam pod wpływem rady koleżanki że może tak naszyć (jednak ) motyw z zasłon czyli KOŁA,KÓŁKA,KÓŁECZKA...
- Naszyłam.....
Było to męczące doświadczenie....i niewypał.No niby wyszły mi liście nenufarów ale ogólnie dno i wodorosty,nawet pocięcie listeczka nic nie dało
Nic nie dało ale bolało bardziej bo kupa roboty za mną,pieniądze też włożone w materiały nie tanie....
Przeleżał top kolejny miesiąc.I przyszedł ten dzień.Poszłam do pracowni i ............pocięłam top wielkości 2,80m*2,50m na drobne kawałki....
Dziwne jak mało miejsca zajmuje taka wielka szmata po pocięciu....
I znów na półkę.Niemniej wena już przyszła i po kilku dniach powstał całkiem ciekawy top.
. Dodałam paski kolorów również na brzegach.
Byłam bardzo zadowolona z efektu!!! Totalny misz-masz,bo szyłam mocno przemieszawszy pocięte kawałki,dodawałam wąziutkie paski mocnych kolorów (czerwień,turkus,zieleń) i nawet wyszedł w tym pewien rytm!
po zmierzeniu okazało się że top ma 3m*2,80m!!! OGROM.BESTIA !
Ale moja i do tego nareszcie będzie idealna na moje łóżko-lotnisko;)))) (2*2m)
Niestety znów top wylądował na półce bo....bo nie wiedziałam jak i czym go podszyć;(.
Aż do przed,przed wczoraj.No zła zdjęłam starą narzutę z łoża,doszyłam paski wokół by doprowadzić do rozmiaru topu a potem naszyłam top metodą worka- znaczy szycie na lewej stronie po brzegach i trzech bokach,wywracamy na prawą stronę i zaszywamy całość,potem stębnujemy i koniec.
Uffff to było wyzwanie.Ogrom materiałów,ciężar i jak to rozłożyć by dopasować bo stół ma tylko 3,50m na 2,5m?!? Jakoś wyszło !
Świetnie się prezentuje na łożu!!! Pięknie go opatula,spływając na podłogę tak jak chciałam.
Pranie w pralce odpada,bo nie wsadzę wielkoluda.Pozostaje pralnia chemiczna.Niemniej to narzuta na łóżko,co miesiąc raczej biegać z praniem nie będę.
niedziela, 24 lutego 2019
Zabawa czyli interpretacja luźna obrazka Rebecca Vincent
już wiem że nie nadaję się do takich prac jeśli robię to rozciągając w czasie.
Kiedy szyję jednym ciągiem,ewentualnie dzień po dniu w takim jakimś transie to wiem że wyjdzie.Niestety,szyję w pracy całymi dniami to w domu już czasu brak a czasem i chęci.Do tego chorowałam.W sumie wykorzystałam kilka wolnych niedziel ale ponieważ to dość odległe dni w czasie, nie jestem zadowolona z obrazka który powstał.
Do tego nie jestem zadowolona ze zdjęć.Nie umiem zrobić lepszych telefonem.Próbowałam tak i siak .Na razie aparatu fotograficznego nie kupię,co innego czeka w kolejce i jest jak jest;(.
Ha,w sumie dlatego nie mam tzw "ufoków".Jeśli pracy nie skończę to pozamiatane.
Jak wygląda obrazek który miał być inspiracją ?
A proszębardzo :
a teraz mój :
Niebo....niebo powstawało etapami i ręcznie.Brałam kawałki tiulu i pikowałam muliną.
To mi się podobało;)))
Potem zrobiłam ZIEMIĘ.A potem resztę.Reszta to w zasadzie demoniczny pomarańcz pikowany z wolnej ręki tak i siak i owak.
Fajnie wyszła mi lamówka.To ptaki na niebieskim i pomarańczowym tle.Pierwszy raz tak szyłam lamówkę i jestem zadowolona;).
I to byłoby na tyle w sumie....;)
Kiedy szyję jednym ciągiem,ewentualnie dzień po dniu w takim jakimś transie to wiem że wyjdzie.Niestety,szyję w pracy całymi dniami to w domu już czasu brak a czasem i chęci.Do tego chorowałam.W sumie wykorzystałam kilka wolnych niedziel ale ponieważ to dość odległe dni w czasie, nie jestem zadowolona z obrazka który powstał.
Do tego nie jestem zadowolona ze zdjęć.Nie umiem zrobić lepszych telefonem.Próbowałam tak i siak .Na razie aparatu fotograficznego nie kupię,co innego czeka w kolejce i jest jak jest;(.
Ha,w sumie dlatego nie mam tzw "ufoków".Jeśli pracy nie skończę to pozamiatane.
Jak wygląda obrazek który miał być inspiracją ?
A proszębardzo :
a teraz mój :
Niebo....niebo powstawało etapami i ręcznie.Brałam kawałki tiulu i pikowałam muliną.
To mi się podobało;)))
Potem zrobiłam ZIEMIĘ.A potem resztę.Reszta to w zasadzie demoniczny pomarańcz pikowany z wolnej ręki tak i siak i owak.
Fajnie wyszła mi lamówka.To ptaki na niebieskim i pomarańczowym tle.Pierwszy raz tak szyłam lamówkę i jestem zadowolona;).
I to byłoby na tyle w sumie....;)
Etykiety:
drzewa,
mulina,
patchwork,
pikowanie ręcznie,
pikowanie z wolnej ręki,
pomarańcz,
quilt,
tiul,
ziemia
Subskrybuj:
Posty (Atom)