Autor: Iga Karst
Tytuł: Afrykański
klucz
Cykl: Pensjonat
Biały Dwór, tom 2
Data premiery: 05.03.2020
Wydawnictwo: Szara
godzina
Liczba stron: 288
Gatunek: kryminał
Iga Karst należy do polskich pisarek, o których jest raczej
cicho na polskim rynku książki. Ja na jej nazwisko wpadłam już jakiś czas temu
przy okazji pierwszego tomu Pensjonatu Biały Dwór pt. „Zapach prawdy” – ta książka
od jakiegoś roku (a może i dłużej) czekała na mojej półce na przeczytanie,
najpierw wirtualnie, a później, przy okazji premiery drugiego tomu, dostałam ją
w papierze. Niedawno w końcu udało mi się po nią sięgnąć i byłam z lektury
naprawdę zadowolona (recenzja – klik!) – aż dziwiłam się, że nie mówi się o tym
cyklu za często. Od razu też załapałam się za tom drugi pt. „Afrykański klucz”,
który na rynku ukazał się około półtora roku po tomie pierwszym.
Fabuła tej książki rozpoczyna się od wyjazdu Elżbiety Budzanowskiej
do Afryki – kobieta jest doświadczoną lekarką, od lat jeździ w to miejsce na
zlecenie firmy farmaceutycznej – prowadzi dla nich badania, ale i przy okazji
pomaga tamtejszej ludności. Krótko po przyjeździe do Polski Elżbieta umiera –
nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż była śmiertelnie chora, jednak po badaniu
przez koronera okazuje się, że ktoś podał jej za dużą dawkę leku – czy było to
zamierzone? Podejrzana jest jej córka, Magda, która prosi Anitę o pomoc prawną.
Śledztwo prowadzi Michał Orski. Czy faktycznie ktoś zabił Elżbietę? Dlaczego?
Książka składa się z prologu, trzech tytułowanych części i
epilogu. Części podzielone są na naprawdę krótkie rozdziały opatrzone miejscem
akcji i datą. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, rozdzielona jest
pomiędzy głównych bohaterów. Styl poprawny, od strony językowej książka nie
nastręcza trudności. Nawet problem z zapisem dialogów, o który czepiałam się
przy tomie pierwszym, tu został już zażegnany.
Mimo tego jednak książka podobała mi się dużo mniej niż tom
pierwszy. Po pierwsze nie spodobał mi się nowy zapis rozdziałów – miałam wrażenie,
że są za krótkie, za mocno skaczą z miejsca w miejsce, akcja co chwilę przenosi
się gdzie indziej, jednak nic specjalnie do fabuły nie wnosi. Może gdyby zatrzymała
się w jednym miejscu na przynajmniej kilkanaście stron miałabym wrażenie
ciągłości – tak było to dla mnie mocno fragmentaryczne i nieskładne.
Po drugie bohaterowie też nie byli specjalnie dopracowani. Anita
i Michał, których znamy z tomu pierwszego, nie stali się tu czytelnikowi bliżsi
– nie czuję, żebym poznała ich lepiej, wręcz momentami miałam wrażenie, że ich
postępowanie nie zgadza się z charakterem jaki wykazali w tomie pierwszym. Raz
są tu przedstawieni jako naprawdę początkująca para, raz prawie ze sobą mieszkają.
Wnioskując po tym tomie – bohaterowie nie nadają się do związku, zdecydowanie
lepiej idzie im, gdy są przedstawieni oddzielnie.
Co do bohaterów tego tomu, czyli głównie chodzi o Magdę, to
też jest jakaś taka nijaka. Wiem że jest kosmetyczką, po rozwodzie przez co boi
się nowych związków i że jej relacje z matką były trudne. I tyle. Nie jestem w
stanie o niej wiele więcej powiedzieć.
Co do intrygi kryminalnej, to pomysł jest fajny. Jednak to
tyle – przebieg fabuły już nie wydaje się przemyślany. Intryga tak naprawdę
jest prosta, mam wrażenie, że autorka miała tylko ogólny pomysł, a książkę
napisała na siłę – przez to te przeskoki, przez to dziwne niespójne zachowanie
bohaterów. Nie wiem, wydaje mi się, że autorka po prostu tej książki nie czuła,
przez co i mnie czytało się ją ciężko.
Ogólnie jestem tym tomem mocno rozczarowana. Tak jak tom
pierwszy naprawdę mi się podobał, tak tu męczyłam się strasznie. Nie czułam
żadnej więzi z bohaterami, fabuła mnie specjalnie też nie wciągnęła. Jedyne co
mi się podobało to rozwiązanie zagadki, ale to jednak za mało, żebym mogła tę
książkę uznać za choćby niezłą. Szkoda, ciężko mi uwierzyć, że te dwa tomy
napisała ta sama osoba.
Moja ocena: 5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szara
Godzina!
Książka dostępna jest też w abonamencie