Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwoalbatros. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwoalbatros. Pokaż wszystkie posty

lipca 28, 2022

"Róża Północy" Lucinda Riley

"Róża Północy" Lucinda Riley
 
Autor: Lucinda Riley
Tytuł: Róża Północy
Tłumaczenie: Marzenna Rączkowska
Data premiery: 27.03.2019, wydanie II
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 576
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Lucinda Riley to brytyjska pisarka irlandzkiego pochodzenia, która podbiła świat serią „Siedem Sióstr”. Ja, tak jak spora część jej aktualnych fanów, swoja przygodę z jej piórem rozpoczęłam właśnie do tych magicznych historii opowiadających losy i poszukiwania swoich korzeni tytułowych siedmiu adopcyjnych sióstr. Lucinda niestety zmarła w roku 2021 nie kończąc serii – został ostatni, ósmy, wyjaśniający wszystko tom, który ukaże się w przyszłym roku (2023) dzięki staraniom jej syna. W międzyczasie sama sięgam po jej wcześniejsze powieści, osobne historie i cieszę się, że mam ich jeszcze kilka nieprzeczytanych – nie wiem co zrobię, jak przeczytam wszystkie, bo pióro Lucindy jest niepowtarzalne! Na pewno będę wracać po prostu do tych, co już czytałam, bo wiem, że będę tęsknić za jej cudownymi historiami.
 
„Róża Północy” to opowieść Anahity, hinduski. Fabuła rozpoczyna się w dniu jej setnych urodzin w Indiach, podczas których przekazuje swojemu prawnukowi Ariemu swoje ostatnie życzenie –chce, by Ari odnalazł jej dawno zaginionego syna. By mógł to uczynić przekazuje mu manuskrypt, w którym spisała swoją historię. Problem polega na tym, że cała rodzina jest przekonana, że wspomniany zaginiony syn zmarł w wieku dziecięcym, widzieli nawet jego akt zgonu. Dlaczego więc Anahita uparcie wierzy, w to, że chłopak żyje?
Rok później Rebecca Bradley, amerykańska gwiazda kina, by udowodnić swój talent leci do Anglii, gdzie w rezydencji Astbury w hrabstwie Devon ma zagrać główną rolę w filmie kostiumowym. Wyjazd dobrze się składa, bo dziewczyna przechodzi mocno burzliwy czas w swoim życiu prywatnym, więc może w miejscu tak odludnym, gdzie nawet nie ma zasięgu, będzie mogła przemyśleć co zrobić dalej?
Tylko co te dwie historie mają ze sobą wspólnego?
„Czasy są dla wszystkich trudne i niespokojne. Ale trzeba czerpać z życia, co się da.”
Książka składa się z prologu, 49 rozdziałów i epilogu. Rozdziały złożone zostały w kilka części – naprzemiennie opisują czasy współczesne, z czasami dawnymi. Te drugie toczą się od roku 1911 w Indiach do roku 1922 w Anglii w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego z perspektywy Anahity, Indiry i Donalda. Czasy współczesne przedstawiają przede wszystkim historię z lipca 2011 z rezydencji Astbury w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego z perspektywy Rebecci i Ariego. Styl, jak to zawsze u Lucindy, jest genialny! Mocno opisowy, z niesamowitym wyczuciem postaci, które rozmawiają ze sobą w bardzo przyjemnie rozpisanych dialogach. Tu wszystko do siebie pasuje, widać, że autorka miała niesamowite zrozumienie dla zachowania i psychiki ludzkiej. Wszystko utrzymane jest w stylu trochę kojarzącym się z dawnymi powieściami, stylem uroczym i powabnym, a jednak niosącym wiele emocji uniwersalnych, takich, które zrozumie każdy z nas. Nie znam innego współczesnego autora, który potrafiłby pisać tak pięknie jak Lucinda.
„W ciągu ostatnich kilku lat wiele rozmyślałam nad tym, dlaczego młodzi źle czują się w towarzystwie starych; przecież tyle ważnych rzeczy mogliby się od nas nauczyć. Doszłam do wniosku, że powodem ich dyskomfortu jest nasza krucha fizyczność, którą uświadamiamy im, co czeka ich w przyszłości. W pełnej chwale swojej siły i piękna widzą tylko, że i oni pewnego dnia się skurczą. Nie wiedzą, jak wiele zyskają w zamian.”
Historia, jaką przedstawiła w tej powieści, jest mocno złożona i porusza morze ciekawych tematów. Zacznijmy od wydarzeń najdawniejszych, z 1911 roku, w którym autorka bardzo obrazowo opisuje role w środowisku hinduskim, jakie wtedy pełniły osoby w zależności od płci, wieku i zamożności. W tym czasie los złączył Anahitę z Indirą, stały się sobie towarzyszkami, co umożliwiło Anahiti wyjazd z Indii – razem z Indirą pojechały uczyć się do Anglii. Autorka świetnie oddała różnice w kulturach zarówno w tamtych dawnych czasach, jak i w tych, aktualnych, zderzając ze sobą historię Rebecci z historią Ariego. Wszystko to opisane jest z niesamowitą dokładnością, jednak nieprzytłaczającą informacjami – całość przedstawiona jest z wyczuciem.
„- Z czasem jakoś się z tym pogodzą. Tyle razy już ci mówiłam, Indy, musimy robić, co się da, żeby żyć szczęśliwie.
- Nawet jeśli przez to ranimy ludzi, których kochamy?
- Czasami tak. Ale miejmy nadzieję, że to nie potrwa długo. Twoi rodzice za bardzo cię kochają, żeby cię opuścić (…)”
Sama nie wiem, nie umiem zdecydować czy bardziej czekałam na kontynuację historii aktorki Rebecci, którą obserwujemy zarówno na planie zdjęciowym, jak i po pracy, gdy próbuje zrozumieć samą siebie i to, co powinna ze swoim życiem zrobić. Czy może jednak Anahity, tę z dawnych czasów, która przedstawia trudy życia Hinduski w Anglii w czasie I wojny światowej. Bez obaw, wojna nie jest tu tym, co wychodzi na plan pierwszy, w tej historii też liczy się przede wszystkim odnajdowanie własnej drogi.
„Jedną z rzeczy, jakich dowiedziałam się, kiedy pracowałam we Francji jako pielęgniarka, jest to, że życie jest zbyt krótkie. I chcąc robić to, co uznajemy za dobre dla siebie, musimy być gotowi na poświęcenia.”
Anahita jest postacią niesamowitą. Mądra, spokojna, z dosyć stoickim podejściem do życia. Dzięki tej postaci możemy się wiele nauczyć – przede wszystkim akceptacji i poczucia, że tylko i wyłącznie my sami odpowiadamy za swoje szczęście.
„Nie jestem mądra, Indy, tylko mam w sobie akceptację. Nie możemy zmienić tego, co jest, żebyśmy nie wiem jak się starali.”
Oczywiście historia, którą poznajemy, przedstawia Anahitę jako młodą dziewczynę, która mimo swojej rozważności, jednak też momentami daje się porwać namiętnościom tego wieku. Jakie będą tego konsekwencje? Nie jest to bohaterka, która jest tylko i wyłącznie wzorem do naśladowania. Nie, Anahita przy całej swojej mądrości, jest też bardzo uparta i nigdy nie prosi o pomoc. Ale czy da się tak iść przez życie?
„W upale i kurzu krzyczałam o swojej głupocie. Wiedziałam od wielu tygodni. Dlaczego, och, dlaczego nie chciałam wcześniej zmierzyć się z faktami? Byłam pielęgniarką, znachorką, znakomicie potrafiłam pomóc w życiu innym, za to swoje życie udało mi się zniszczyć.”
Rebecca z kolei to młoda dziewczyna, która doszła do wielkiej sławy swoją ciężką pracą. I nie oszukujmy się, urodą, przez co część ze spotkanych na jej drodze osób, chce jej wmówić, że tylko dzięki temu dotarła na szczyt. Ale czy w ogóle chciała się tam znaleźć? Wygląda na to, że sława przyszła za szybko, teraz jej życie w całości jest publiczne. Jak żyć pod ciągłym ostrzałem dziennikarzy i świateł reflektorów?
„Nie obchodzi mnie ludzkie gadanie. Najważniejsze, że sama wiem, jak było.”
Opisane historie są niesamowicie zbudowane, są przepiękne i mądre, a osnuwa je urok rezydencji Astbury. Wielkie przestrzenie, piękny ogród i odludzie – łąki, strumyk, miejsce, gdzie nie można spotkać żywego ducha. Napawa spokojem, choć i ono kryje w sobie niejedną tajemnicę…
„(…) mama wpoiła mi, że ingerując w czyjś los, zawsze muszę być ostrożna.
- Uważaj, maleńka – ostrzegła mnie kiedyś. – Gdy pomagasz ludziom, sama stajesz się częścią ich przeznaczenia.”
Książki Lucindy zawsze napełniają mnie spokojem, dają poczucie komfortu, ale i mocno angażują – mimo że nie są to thrillery czy kryminały, to jednak autorka tak snuje historię, że ciężko się od niej oderwać – po prostu trzeba się dowiedzieć jak potoczą się dalsze losy jej bohaterów. Losy nieraz tragiczne, ale jednak pełne mądrości i uroku miejsc i samych kreacji postaci. „Róża Północy” doskonale wpisuje się w ten opis. To przejmujący obraz dwóch kobiet z całkiem różnych czasów, a jednak borykających się z podobnymi emocjami. Do tego niesamowity obraz dawnych Indii i urokliwych angielskich starych rezydencji sprawiają, że historia jest po prostu pełna. Niczego jej nie brakuje. Niesamowity talent, naprawdę. Już tęsknię za jej piórem!
 
Moja ocena: 8/10

Recenzja powstała na życzenie mojej Patronki Jadwigi Chmiel
Chcesz dołączyć do grona moich Patronów? Zapraszam na patronite.pl/kryminalnatalerzu!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

lipca 20, 2022

"Gra na dwa fronty" Lily Lindon

"Gra na dwa fronty" Lily Lindon

 

Autor: Lily Lindon
Tytuł: Gra na dwa fronty
Tłumaczenie: Robert Waliś
Data premiery: 15.06.2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: komedia romantyczna
 
Dawno, dawno temu od czasu do czasu czytywałam komedie romantyczne – głównie polskich autorów. Po wielu latach przerwy nieśmiało ponownie wróciłam do tego gatunku za sprawą serii wydawniczej Albatros „Mała czarna”. I przyznam, że zakochałam się w tych uroczych, przyjemnych historiach (recenzję każdej z nich znajdziecie na tym blogu)! I choć nadal komedia romantyczna to rzadko wybierany przeze mnie gatunek, to Wydawnictwo Albatros przekonało mnie, że wie, co w tym temacie może mnie zadowolić. I tak też było i tym razem!
„Gra na dwa fronty” to debiutancka powieść Lily Lindon, Brytyjki, która na co dzień zajmuje się redakcją książek. Wcześniej pisała skecze dla studenckiej grupy komików, teraz uczy kreatywnego pisania i prowadzi swój własny podcast Wit Lit z wywiadami o zabawnych książkach.
 
Fabuła książki skupia się na postaci Giny. To 26letnia dziewczyna, która od siedmiu lat żyje w stałym związku z Dougiem, chłopakiem, którego poznała na początku swoich studiów. W ciągu tych siedmiu lat wiele w jej życiu się zmieniło: założyła zespół muzyczny, później z niego odeszła, umarł jej ukochany ojciec, a ona sama zaczęła uczyć gry na pianinie… Doug zawsze przy niej był. Teraz jednak nadchodzi moment przełomowy – Gina jest pewna, że Doug będzie chciał jej się oświadczyć. Wizja wyjścia za mąż w tym wieku napawa ją przerażeniem, pod wpływem którego zaczyna kwestionować całe swoje aktualne życie. Kiedy jej najbliższa przyjaciółka Soph, influencerka i zdeklarowana lesbijka wymusza na niej wyjście do lesbijskiego pubu, Gina przystaje na to z dużymi oporami. Jednak po kilku drinkach dzieje się coś niezwykłego – na scenę wkraczają cztery dziewczyny, których muzyka mocno oddziałuje na Ginę. A gdy po koncercie spotyka jedną z nich, tę zadziorną i tajemniczą, zaczyna czuć motylki w brzuchu… Czy to możliwe, że się w niej zakochuje? I co zrobi, by podążać za głosem serca? Do czego Gina będzie się w stanie posunąć?
„Musisz przestać robić to, co wydaje ci się konieczne, i zacząć robić to, czego naprawdę pragniesz. Przestań się ograniczać.”
Książka podzielona jest na trzy części. Składa się z 34 rozdziałów i epilogu. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego z perspektywy Giny. Styl powieści jest lekki, dosyć nowoczesny – autorka nie waha się od czasu do czasu użyć dosadniejszych słów, więc już w samej warstwie językowej nie jest to powieść z tym grzecznych i niezobowiązująco przyjaznych dla wszystkich. Ze względu na narrację czytelnik ma wgląd w myśli bohaterki, których w historii o odnajdywaniu siebie jest naprawdę dużo 😊 Nie jest to jednak minus powieści, pisana jest fajnym stylem, z dodatkiem humoru, co dodatkowo dodaje historii lekkości.
„Wydaję z siebie nieludzkie dźwięki, a smarki próbują się wydostać ze wszystkich otworów w moim ciele.
Pozostali pasażerowie [pociągu] nic nie mówią ani nawet nie zwracają na mnie uwagi, a mnie przepełnia duma, że jestem Brytyjką.”
Mimo że część fabuły toczy się w środowisku LGBTQ+, to nie powiedziałabym, że jest to powieść ukierunkowana tylko na jedną grupę odbiorców. Nie jest też specjalnie edukacyjna, temat różnorodności w poczuciu seksualności jest przedstawiony dosyć ogólnie, lekko, jak wyznaczniki tego gatunku przykazują. Na pewno osadzenie historii w tym środowisku jest czymś ciągle na tyle rzadko spotykanym, że historia daje poczucie świeżości. Ale przede wszystkim jest to powieść uniwersalna, o szukaniu siebie, tym, kim jest się naprawdę. O akceptacji wszystkich swoich cech i potrzeb, o tym, że każdy z nas jest inny, ale to wcale nie znaczy, że jest gorszy. Nie, każdy ma prawo być sobą, żyć, tak jak czuje, że powinien, nie krzywdząc przy tym innych.
„Ten człowiek dzieli ze mną życie od niemal siedmiu lat. Kiedy byłam w najgłębszym dołku, pomógł mi stanąć na nogi. Jak mam mu powiedzieć, że zaczynam podejrzewać, że to wcale nie było moje nogi, tylko jego, ale teraz wreszcie jestem na tyle silna, by odzyskać swoje życie, i nie wiem, co mam zrobić z jego butami?”
Postać Giny/Georga (ten pseudonim przybiera w środowisku LGBTQ+) przez większą część historii stara się dowiedzieć kim jest naprawdę. Aktualnie wychodzi już z okresu żałoby po śmierci ojca, czuje, że może stanąć na nogi. Podejrzenia o możliwych zaręczynach przypominają jej, że tak naprawdę w swoim życiu jeszcze za wiele nie doświadczyła. Czy to więc dobry czas, żeby już się ustatkować? Nie, zdecydowanie nie dla Giny, dlatego też dziewczyna wpada w panikę i podejmuje szereg nie całkiem dobrych decyzji – podyktowanych oczywiście głosem serca, a więc i nie można ich określić jako złe, jednak są one dosyć porywcze. Kilka takich nagromadzonych spraw zaczyna sprawiać, że jej dotychczasowe życie się wali. A może to dobrze, może tego właśnie jej trzeba? Zacząć wszystko od nowa, dobrze przemyśleć to, kim jest i co chce robić? Tylko jak to zrobić nie krzywdząc wszystkich dookoła?
„Ponownie okazało się, że dwa światy, w których żyję, są nie do pogodzenia.”
Fabuła zbudowana jest ciekawie, w książce sporo się dzieje, a kolejne decyzje Giny powodują coraz większe zamieszanie. Muszę przyznać, że mimo iż początek wydał mi się trochę dziwny, to po czasie książka naprawdę mnie wciągnęła. Śledziłam z uwagą przemyślenia i podboje Giny/Georga dobrze analizując jej zachowanie – często się z nim nie zgadzałam, jednak zawsze wiedziałam czym jest ono powodowane.  
„Nie jesteś więźniem swojej przeszłości. Potraktuj tę wersję Giny jako kawałek siebie. Jest tyle innych części, których nie dopuszczasz do głosu. Tak wiele na ciebie czeka.”
Jak wspomniałam, duża część fabuły toczy się w środowisku LGBTQ+, wydaje mi się jednak, że jest ono podkoloryzowane na potrzeby tego gatunku. Mimo to znajdziemy tu sporo ciekawych, aktualnych tematów dotyczących np. związków otwartych, coming outu, czy choćby tego, jaki dużo w temacie różnego poczucia seksualności zmienia Internet. I nie tylko w tym, bo jest też ciekawy fragment o tym, że teraz każdy może się wypowiedzieć i zdarza się, że takie głosy bywają wysłuchane, trafiają na podatny grunt i stają się czymś, co może zmienić świat. Oczywiście virale nie zawsze czynią dobro, czasami są niepotrzebną komplikacją i rozdmuchaniem małej sprawy. Internet, jak wszystko, ma swoje dwie strony monety, co i w tej książce jest dobrze zasygnalizowane.
„(…) czy wszystko nie byłoby łatwiejsze, gdybym odkryła swoją seksualność jako młoda dziewczyna. Gdybym miała więcej wzorców, gdyby świat był bardziej tolerancyjny, gdybym nie musiała niczego w sobie tłumić. Gdybym nie musiała koniecznie się określać, ponieważ wszyscy akceptowaliby fakt, że każdy człowiek może być odrobinę bi (…)”
Muszę przyznać, że po dziwnie zapowiadającym się początku, książka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Temat różnic w orientacji seksualnej został potraktowany z lekkością, nie ma tutaj nic nachalnego, to raczej tło dla uniwersalnej historii o tym, że każdy ma prawo być po prostu sobą. Zawsze na świecie będą ludzie, którym nie będzie się to podobać, jednak są przecież i ci, na których wsparcie można liczyć – społeczności, grupy, ludzie, którzy czują i myślą podobnie. Mimo że czasem czujemy się samotni, to jednak wystarczy dobrze poszukać, czasem coś zainicjować i okazuje się, że wkoło jest wielu ludzi podobnych do nas samych. „Gra na dwa fronty” to książka o zmaganiach z samym sobą, poszukiwaniu tej prawdziwej, całkowicie zgodnej z charakterem ścieżki w życiu. Do tego napisana lekko i zabawnie, przez co tematy nie przytłaczają. Bawiłam się przy niej naprawdę dobrze (i zaniedbałam kilka mniejszych obowiązków, żeby móc jak najszybciej doczytać 😉).
„Tak bardzo martwisz się, że różne części ciebie nie pasują do siebie nawzajem, że ignorujesz to, co oczywiste. One muszą do siebie pasować, ponieważ stanowią część tego, kim jesteś.”
Moja ocena: 8/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 11, 2022

"Jej ostatnie wakacje" C.L. Taylor

"Jej ostatnie wakacje" C.L. Taylor

Autor: C.L. Taylor
Tytuł: Jej ostatnie wakacje
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Data premiery: 01.06.2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Gdybym nie przygotowała sobie powyższego zdjęcia z wyprzedzeniem, to obok książki „Jej ostatnie wakacje” zobaczylibyście „Gozo” Kalwasa (recenzja – klik!) i „Dziewięcioro nieznajomych” Moriarty (recenzja – klik!). Dlaczego te tytuły? „Gozo”, bo duża część akcji „Jej ostatnich wakacji” toczy się właśnie na tej wyspie, a „Dziewięcioro nieznajomych” ze względu na charakter wyjazdu na jaki wybierają się bohaterowie – to obóz odnowy, przede wszystkim psychicznej, na którym life-guru pomaga uczestnikom spojrzeć na swoje życie inaczej.
„Jej ostatnie wakacje” to ósmy thriller brytyjskiej autorki C.L. Taylor. W Polsce ukazało się sześć z nich, a na rynku angielskim dostępnych jest już dziewięć – jakiś miesiąc temu ukazała się najnowsza powieść autorki. U nas jednak dopiero teraz kolej na jej thriller z 2021, ale dobrze się składa – historia w książce toczy się w okresie wakacyjnym, a jej polska premiera miałam miejsce na początku czerwca.
 
Fabuła powieści kręci się wokół Toma Wade’a i jego żony Kate. Tom to LekarzDuszy, trener osobisty, który zdobył sporą sławę za pośrednictwem internetu. Ma masę odbiorców, część z nich chętnie bierze udział w jego wyjazdach odnowy psychicznej. A przynajmniej tak było jeszcze dwa lata temu. Wtedy to na wyspie Gozo doszło do okropnego wypadku – dwoje uczestników straciło życie, zaginęłam też jedna osoba. Tom został skazany na krótką odsiadkę za zaniedbania, teraz właśnie wyszedł. Żona wita go w nadziei, że szybko odbudują jego markę i znowu zaczną zarabiać konkretne pieniądze. Fran, siostra zaginionej Jenny, za usilną namową matki, zgłasza się na pierwszą organizowaną po dwuletniej przerwie wyprawę Toma. Chce się dowiedzieć co stało się z jej siostrą, a raczej zdobyć dowody, że Jenna popełniła samobójstwo – Fran jest o tym przekonana, jednak jej matka nie przyjmuje tego do wiadomości. Jeśli więc uda jej się znaleźć coś na potwierdzenie swojej teorii, może w końcu matka da przemówić sobie do rozsądku i zaakceptuje, to co stało się dwa lata temu? Czy Fran uda się wydobyć z Toma, co wtedy tak naprawdę się stało? Jak potoczą się wydarzenia na tym wyjeździe? Czy w ogóle jego uczestnicy są bezpieczni?
 
Książka składa się z 56 rozdziałów rozpisanych na dwa czasy i trzy osoby. Akcja powieści toczy się teraz, podczas najnowszego wyjazdu oraz wcześniej, w czasie wyjazdu, na którym doszło do tragedii. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego z punktu widzenia Jenny, Kate i Fran. Styl powieści jest prosty, skupiony zarówno na wydarzeniach, jak i myślach postaci.
 
Intryga kryminalna historii kręci się wokół obozu sprzed dwóch lat – głównym pytaniem, które trzyma nas przy lekturze jest: co się stało, że dwie osoby straciły życie, a Jenna rozmyła się w powietrzu? Każdy rozdział przybliża nas do rozwiązania, choć nie jest ono oczywiste – mnie finał oczywiście zaskoczył! Powoli, zarówno rozdziały poświęcone Fran i Kate, które przedstawiają aktualne wydarzenia, jak i rozdziały z punktu widzenia Jenny, która opowiada o swoim wyjeździe, odkrywają przed nam pełną historię zdarzeń. Po drodze dostajemy kilka konkretnych twistów fabularnych, a i ciągłą niewiadomą – Kate jest postacią dobrą czy złą? Nie jest to może książka, która przykuwa do siebie tak, że nie można się oderwać, nie jest też może specjalnie równa (sama miałam kilka momentów, w których moje zainteresowanie trochę spadało), ale mimo wszystko spędziłam z nią przyjemne kilka godzin.
 
Nie można też odmówić książce dobrych kreacji postaci. Przede wszystkim ciekawili mnie Tom i Kate – jedno z nich musiało być przecież tą wyrachowaną postacią, która nie dbała o dobro uczestników obozu, a dążyła do swojego, własnego celu – sławy? Pieniędzy? Pozbycia się rywalek? O co w tym wszystkim chodzi? Autorka te dwie postacie zdołała zbudować tak, by czytelnik długo nie miał pewności, kto naprawdę okaże się tym winnym.
Postać Toma jest również ciekawa pod względem zawodowym. Bo kim naprawdę jest ten trener osobisty, guru, który dzięki swojej mądrości (a może charyzmie?) sprawia, że ludzie go słuchają i uznają z kogoś, kto zna życie i jego zasady lepiej od nich samych? To ciekawy temat – osoby zagubione w swoim życiu zawsze szukają kogoś, kto wskaże im drogę. Czy taki trener osobisty to faktycznie dobry wybór? Spora liczba uczestników obozu powie, że tak – że to Tom sprawił, że w końcu zaczęli się czuć dobrze, że żadne leki, żadni psychologowie nie byli w stanie pomóc im tak, jak zrobił to Tom. Ciekawe, prawda? Warto zastanowić się nad tym mechanizmem psychologicznym. Pozostaje też pytanie: co się stanie, jeśli zaufasz niewłaściwej osobie? I jak odróżnić właściwe od niewłaściwych?
Szybko wspomnę jeszcze o Jennie, która tutaj jest jedną z tych zagubionych dusz. Na obóz pojechała w akcie desperacji, w bardzo trudnym momencie swojego życia. Czy była to dobra decyzja? A może faktycznie kobieta popełniła samobójstwo, więc Tom zamiast jej pomóc zaprowadził ją jeszcze głębiej w przepaść?
 
Nie mogę też odmówić autorce dobrego wyboru miejsca akcji – urocza wyspa Gozo, której spokój przesiąka przez uczestników obozu. Oczywiście każda wyprawa odbywa się w innym miejscu i innym czasie – wycieczka Fran odbywa się bliżej Londynu w okresie zimowym, ale i tam jest dosyć urokliwie i kojąco. Miejsca idealne na wyciszenie duchowe i nabranie nowej energii!
 
Podsumowując, „Jej ostatnie wakacje” to dobry thriller na okres wakacyjny. Mamy tu ładne, urokliwe miejsca, tematy, które zmuszają do refleksji na temat własnej formy psychicznej i tego, co i jakie podejście może ją poprawić. Są też niejednoznaczne, wzbudzające ciekawość i podejrzenia postacie oraz zagadka kryminalna, która ładnie spina całą historię. Mimo że momentami tempo akcji trochę spada, a co za tym idzie i napięcie tak pożądane w thrillerach maleje, to myślę, że jest to dobra książka na wakacyjne oderwanie. C.L. Taylor pisze swoje powieści na podobnym poziomie, ta przypominała mi jej „Teraz zaśniesz” – wrażenia po lekturze miałam mocno zbliżone. Może dlatego, że obydwie historie toczą się w dosyć odludnych miejscach?
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

maja 19, 2022

"Przedsionek piekła" Anna Bailey

"Przedsionek piekła" Anna Bailey

Autor: Anna Bailey
Tytuł: Przedsionek piekła
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Data premiery: 09.03.2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
 
Anna Bailey to młoda, początkująca, ale dobrze zapowiadająca się pisarka. Większość życia spędziła w Anglii, gdzie się urodziła, ale po ukończeniu studiów przeniosła się na pewien czas do Stanów Zjednoczonych. I właśnie ta podróż zainspirowała ją do napisania swojej pierwszej powieści pt. „Przedsionek piekła”, której fabuła toczy się w małym amerykańskim prowincjonalnym miasteczku. W książce można wyczuć również wpływ klimatycznych seriali kryminalnych, przede wszystkim Twin Peaks i True Detective. Gatunkowo określona została jako thriller, choć od razu trzeba zaznaczyć, że mocno nietypowy.
 
Fabuła powieści toczy się w miasteczku Whistling Ridge w Kolorado. Jest to mała, pobożna społeczność, z której młodzi uciekają najszybciej jak to możliwe. Pewnego lata dochodzi tam do zaginięcia – dziewczyna, która już za chwilę miała rozpocząć klasę maturalną, zniknęła. Ostatni raz widziano ją wchodzącą do lasu… Co się z nią stało? Jakie sekrety skrywa ta społeczność? Czy Abi po prostu uciekła z domu? Jej matka i przyjaciółka przekonane są, że nigdy nie zniknęłaby bez słowa… Musiało się zatem coś stać. Tylko co? I kto, skoro policja nie wydaje się specjalnie zaangażowana, dojdzie do prawdy?
 
Książka składa się z 51 krótkich rozdziałów, które dodatkowo rozdzielone są na nienumerowane podrozdziały. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, z perspektywy kilku kluczowych bohaterów: matki, brata i przyjaciółki zaginionej. Fabuła toczy się w czasie teraźniejszym, od czasu do czasu wraca jednak do czasów sprzed zaginięcia, co w powieści zaznaczone jest enigmatycznym ‘przedtem’. Styl jest bardzo oryginalny i chyba to właśnie przez niego tak długo nie umiałam wciągnąć się w historię. W teorii jest prosty, a przynajmniej zdania nie są wielokrotnie złożone, jednak jest jakiś taki surowy, taki, że trudno jest się w niego wczuć. Z początku mi to przeszkadzało, jednak po lekturze całości dochodzę do wniosku, że to dobrze – to między innymi właśnie styl wyróżnia tę książkę z morza innych, a i jest dobrym narzędziem do oddania uroków i cieni tego małego amerykańskiego miasteczka. Tych drugich jest zdecydowanie więcej…
 
„Przedsionek piekła” to tak naprawdę obieranie warstw małej, amerykańskiej, zaściankowej wioski, społeczności, która w takim miejscu mieszka. To głęboka, dosadna i przejmująca analiza, która finalnie wstrząsa do głębi okrucieństwem, do jakiego zdolni są ludzie.
Powieściowe miasteczko to zbiorowisko zagorzałych katolików, którzy głośno krzyczą ‘alleluja’ w kościele, jednak w domu kierują się wypatrzonymi zasadami Starego Testamentu. Rodzina Abi jest tego dosyć skrajnym przykładem. Ojciec alkoholik, któremu nikt nie może się sprzeciwić i matka pokorna, pozwalająca na przemoc wobec niej i dzieci. Na przykładzie tej kobiety widzimy smutny obraz ofiary przemocy, która nie jest w stanie przeciwstawić się i zawalczyć o swoje. Po cichu znosi każde kolejne razy, a siniaki tuszuje mocnym korektorem… Wszyscy w miasteczku wiedzą, jaka sytuacja panuje w tej rodzinie, a jednak nikt nie chce wyciągnąć ręki, udają, że nie widzą… W tym ksiądz, który zdaje się, że przyklaskuje poczynaniom męża. To smutny obraz rodziny przemocowej, z której ofiary nie potrafią się wyrwać, a kat porównywany jest do boga.
„Strach przed mężem, przed jego knykciami i wyciem doprowadził do tego, że przedkładała jego szczęście nad własne i swoich dzieci. Ale co to za miłość, jeśli najpierw trzeba cię zastraszyć?”
Nie jest to jednak jednymy temat istotny w tej historii. Sporo miejsca jest też poświęcone inności – rasowej i orientacji seksualnej. W tak małym miasteczku, które poglądami swoich mieszkańców kojarzy się z poprzednim wiekiem, żadna inność nie jest akceptowana. Widzimy to na przykładzie przyjaciółki Abi, Emmy, która jest meksykanką – dziewczyna całe żyje czuje się gorsza, wykluczona, potępiana i wyśmiewana przez innych. Tylko Abi była jej przyjazna, więc jej zniknięcie jest dla dziewczyny bolesnym, zmieniającym życie doświadczeniem.
Tak samo jest z homoseksualizmem – w tym miejscu nie ma on racji bytu. A przynajmniej ujawnienie ‘tak odmiennej’ orientacji, jest grzechem śmiertelnym i wykluczeniem ze społeczności. Natury się jednak nie oszuka, więc ci, których zainteresowania nie zgadzają się z tym, co społeczeństwo uznaje za prawe, muszą się ukrywać, oszukiwać bliskich, a nawet siebie. Co jednak z takiego zaprzeczenia i tłamszenia przyjdzie?
 
Mam wrażenie, że w książce jest wiele znanych motywów, ale dzięki oryginalnemu stylowi, są przedstawione w sposób świeży. Fanatyzm religijny, homofobia, przemoc w rodzinie, brak reakcji społeczeństwa, rasizm, nierówność społeczna to główne tematy, które się tutaj pojawiają. Książka jest dosyć kameralna, akcja toczy się powoli, ale znajdzie się też kilka filmowych scen. Swoją drogą opisy, które znajdziemy w książce, mimo tej surowości stylu, są w jakiś sposób filmowe – może to właśnie przez znajomość motywów i nawiązania do innych dzieł filmowych? A może w kontraście do surowości i oszczędności stylu mózg sam odtwarza powieściowe sceny w głowie? Nie wiem, w każdym razie sporo scen pojawiało mi się w formie filmu przed oczami.
„Proces zdrowienia to wykopywanie trupów, czasami niekoniecznie swoich. Myślę, że z ojcem, którego mieli, twoi synowie dorobili się całkiem sporych własnych cmentarzy. I być może od czasu do czasu będziesz musiała się po nich przejść, może czasem oni cię przez nie przeciągną siłą, ale to nie znaczy, że wszystko jest stracone na zawsze. Dopóki twoi chłopcy wiedzą, że mają kogoś, kto stanie z nimi na tych cmentarzach, dopóty nie powinnaś się martwić, że to już koniec.”
A gdzie intryga kryminalna? W końcu to thriller! I tak, i nie. Oczywiście jest sprawa zaginięcia Abi, policja przychodzi do jej rodziny z kilkoma odkryciami z lasu, jednak ogólnie nie wydaje się zainteresowana dokładnym śledztwem. Rodzina ewidentnie ma wiele na głowie, nikt nie jest w stanie szukać Abi, ale robi to jej przyjaciółka – Emma, która jest pewna, że Abi musiało się coś stać. Dziewczyna równocześnie pogłębia się w rozpaczy, więc jej śledztwo nie jest za bardzo dynamiczne, przez co właśnie ten temat zdaje się schodzić na dalszy plan – obecny, ważny i wiążący całą historię, jednak jest gdzieś z tyłu.
 
Podsumowując, „Przedsionek piekła” mnie zaskoczył. Z początku ciężko było mi wgryźć się w styl, w fabułę, miałam wrażenie, że nic się nie dzieje, a przeskakiwanie z bohatera na bohatera dodatkowo wybijało mnie z rytmu i wprowadzało poczucie zagubienia. Jednak powoli, niezauważalnie książka gdzieś przedarła się przez te wszystkie mieszane uczucia, problemy postaci zaczęły nie być mi obojętne, a pod koniec wiele razy wręcz pałałam oburzeniem. To książka niełatwa, trzeba się wysilić by ją docenić, jednak warta tego wysiłku – to z jaką skrupulatności, prostotą a zarazem głęboką analizą autorka oddała przekonania takiej społeczności, jak mocno ją obnażyła, aż do tych tytułowych kości (ang. „tall bones”) budzi mój podziw. Cieszę się, że nie zrezygnowałam na początku lektury, bo i takie myśli chodziły mi po głowie. To książka mocna i oryginalna, wymykająca się gatunkom i schematom. Jestem ogromnie ciekawa co autorka zaprezentuje nam po takim debiucie!
 
Moja ocena: 8/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 29, 2022

"Wyjazd na weekend" Sarah Alderson

"Wyjazd na weekend" Sarah Alderson

Autor: Sarah Alderson
Tytuł: Wyjazd na weekend
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Data premiery: 13.04.2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
 
Sarah Alderson to pisarka angielskiego pochodzenia, która od dobrych kilka lat mieszka w Los Angeles w USA. Na rodzinnym rynku debiutowała w 2011 roku, aktualnie na swoim koncie ma kilkanaście książek, które tłumaczone są na kilkanaście języków. Pisze thrillery, romanse i YA, a także scenariusze do filmów i seriali. Na polskim rynku jej nazwisko pojawiło się dopiero w tym roku z okazji premiery ekranizacji książki „Wyjazd na weekend”, która od marca dostępna jest na platformie Netflix.
 
Fabuła powieści kręci się wokół dwóch przyjaciółek: Kate i Orli. Dziewczyny znają się od czasów szkolnych, a weekendowy wyjazd do europejskiego miasta jest ich coroczną tradycją. No, był jeszcze kilka lat temu, jednak został przerwany, gdy Orla wraz z mężem usilnie starali się o dziecko. Teraz w końcu im się udało, ich córeczka Marlow ma już dziewięć miesięcy, pora więc wrócić do dawnej tradycji. Kate wyciąga Orlę na weekend do Lizbony, gdyż sama też musi odetchnąć – właśnie przechodzi przez trudny rozwód… Kobiety mają intensywny weekendowy plan, jednak już pierwszy wieczór nie idzie po ich myśli, a przynajmniej po myśli Orli – Kate jest nastawiona na imprezę i podrywki, Orla chce tylko spokojnej kolacji i powrotu do mieszkania… Daje się jednak namówić Kate, idą do klubu, a Orla czuje się coraz gorzej… Czy możliwe, żeby tak mocno się upiła? Rano, gdy budzi się w swoim łóżku i nic nie pamięta, wydaje jej się, że raczej musiała zostać odurzona… Szybko okazuje się też, że Orla jest sama w mieszkaniu, Kate zniknęła… Jej telefon jest wyłączony, nie ma żadnej wiadomości. Co to znaczy, gdzie ona jest? I co się stało poprzedniej nocy?!
 
Książka składa się z prologu i 42 krótkich rozdziałów. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, narratorem jest Orla, która dzieli się z czytelnikiem zarówno wydarzeniami, jak i własnymi myślami. Styl powieści jest prosty, zdania krótkie. Książkę czyta się naprawdę szybko i bezproblemowo.
 
Rozpoczynając tę lekturę liczyłam na spokojny, lekki brytyjski thrillerek psychologiczny, z którymi kojarzy mi się czarna seria thrillerów Wydawnictwa Albatros. Szybko jednak okazało się, że „Wyjazd na weekend’ to coś innego. Główna bohaterka przeprowadza prywatne śledztwo, a jego tempo przypominało mi raczej thrillery Cobena, w których cały czas dzieje się naprawdę dużo. Bo i tu były pościgi, pobicia, podejrzane towarzystwo. Trochę za połową książki na chwilę fabuła zwolniła, skupiając się na przeżyciach bohaterki, jednak chwilę później znowu wróciła na te energiczne tory. Dlatego też specjalnie przy określaniu gatunku powieści napisałam po prostu thriller – więcej tu akcji niż skupienia na psychologii postaci.
 
Jako że narratorem jest Orla, to wszystkie zdarzenia zostają nam przedstawione już z nacechowaniem emocjonalnym tej postaci. To ona przedstawia nam innych bohaterów, a my cały czas zastanawiamy się czy Orla jest wiarygodnym narratorem? Momentami bohaterka wydaje się ciut naiwna, przez co kwestionujemy jej osąd sytuacji. Z drugiej strony kobieta znalazła się w dosyć trudnym położeniu – sama w obcym mieście, bez znajomości języka, bez kontaktów i wspomnień, które mogą być kluczowe do rozwiązania zagadki zniknięcia przyjaciółki. Trudno więc się dziwić, że sama nie wie komu ufać i co robić.
Bohaterki, wokół których kręci się fabuła, mimo że związane wieloletnią przyjaźnią, są od siebie bardzo różne. Orla od lat marzyła o dziecku, tak skupiła własne życie na dążeniu do zaspokojenia tego pragnienia, że wszystko inne stało się nieważne. Teraz, gdy Marlow jest już z nimi, kobieta wydaje się pogrążona w lekkiej depresji – nie czuje się dobrze we własnej skórze, nie czerpie też tak dużej radości z przebywania z córeczką 24 godziny na dobę jak zakładała, że będzie. Ten weekend z dala od rodziny jest więc jej szansą na nowy początek – może znowu poczuć się sobą, nabrać odwagi i pewności siebie.
Kate z kolei to kobieta sukcesu. Bogata, piękna, odważna, pewna siebie, nigdy nie pozwala światu jej zasmucić. Kate nastawiona jest na zabawę i totalną rozrywkę, chce odnowić przyjaźń z Orlą, ale też mocno odreagować własny rozwód i zdradę męża. Jednak ten obraz, to tak naprawdę to, co Orla myśli o Kate. Czy naprawdę zna ją tak dobrze jak myśli?
 
Jak wspomniałam, w książce dużo się dzieje, nie ma czasu na nudę. Trochę żałuję, że Lizbona nie została w pełni wykorzystana, raczej jest gdzieś w tle, tak naprawdę wydarzenia mogłyby dziać się w jakimkolwiek mieście znanym turystycznie. Atmosfera panująca w książce jest dosyć tajemnicza, a zagubienie Orli oddane całkiem sprawnie. Zabrakło mi jednak głębszego uzasadnienia psychologicznego, wolałabym, by to na tym aspekcie mocniej skupiła się narracja – to element, który powoduje, że tak lubię brytyjskie thrillery psychologiczne. W tej książce już widać wpływ Ameryki na twórczość autorki – nastawiona jest na akcję, działanie.
 
Podsumowując, „Wyjazd na weekend” okazał się inną lekturą niż zakładałam, choć oczywiście spędziłam z nią czas całkiem przyjemnie. Książkę czyta się szybko, fabuła wciąga, a kolejne, dynamiczne wydarzenia nadają lekturze rozpędu. Dla fanów thrillerów, w których ważna jest akcja, na pewno będzie to satysfakcjonująca lektura, ja jednak preferuję dobre uzasadnienie psychologiczne, które tutaj zostało trochę potraktowane po łepkach.
 
Moja ocena: 6/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

stycznia 06, 2022

"W drogę!" Beth O'Leary

"W drogę!" Beth O'Leary

 

Autor: Beth O’Leary
Tytuł: W drogę!
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgård
Data premiery: 29.09.2021
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Gatunek: komedia romantyczna
 
Beth O”Leary to brytyjska autorka komedii romantycznych, która od 2019 roku wydaje jedną książkę rocznie. Pierwsza, jej debiut nosił tytuł „Współlokatorzy” i został naprawdę ciepło przyjęty przez czytelników. Jej książki tłumaczone są na ponad trzydzieści języków, co zapewniło jej sukces zawodowy zmieniający życie. Teraz autorka zajmuje się tylko i wyłącznie pisaniem powieści, na ten rok zapowiedziany jest już jej kolejny tytuł. „W drogę!” to jej trzecia powieść, która różni się nieco od poprzednich. Może właśnie dlatego we wrześniu 2021 ukazała się u nas jako powieść niezależna, a dopiero 26 stycznia 2022 ukaże się w szacie graficznej zgodnej z serią Mała Czarna.
 
Fabuła „W drogę!” rozpoczyna się od stłuczki samochodowej, do której dochodzi nad ranem pewnego letniego dnia. Dylan i Marcus wjechali swoim samochodem w mini coopera, w którym jechały Addie i Deb oraz towarzyszący im Rodney. Całe to towarzystwo wybiera się w jednym kierunku – do Szkocji na ślub ich wspólnej znajomej. Dlatego też, kiedy auto Marcusa zostaje odholowane, wszyscy razem pakują się do mini coopera, choć Addie naprawdę jest to nie w smak. Okazuje się, że ją i Dylana łączy skomplikowana przeszłość, przez jakiś czas byli ze sobą w związku, jednak nie skończyło się to happy endem. Teraz mają przed sobą kilka dobrych godzin wspólnej jazdy. Czy uda im się znieść tyle czasu w swoim towarzystwie? A może w końcu dzięki tej podróży zapanuje między nimi zgoda, do której nie umieli dojść przez ostatni rok? Przy denerwującym i zaborczym Marcusie oraz bezpośredniej Deb może to jednak nie być takie proste…
 
Książka podzielona jest na części ‘teraz’ i wtedy’. Ta pierwsza odnosi się do podróży mini copperem, ta druga opowiada historię znajomości Addie i Dylana. Całość składa się z nienumerowanych krótkich rozdziałów napisanych naprzemiennie z perspektywy Dylana i Addie w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego. Styl powieści jest lekki i prosty, w przeważającej części składa się z dialogów, ale też nie szczędzi opisów odczuć głównych bohaterów. Jak na komedię to niewiele jest tutaj typowo pozytywnego humoru, raczej wszystko podszyte jest jakimiś słodko-gorzkimi uczuciami. Książka też różni się od poprzednich dwóch O’Leary tym, że autorka skupia się tutaj mocniej niż wcześniej na strefie fizycznej dwójki głównych bohaterów, ich fizycznej fascynacji i pierwszych wspólnych miłosnych doznaniach. Jako że ja nie przepadam za takimi romansowymi wątkami, więc i tu miałam trochę obiekcji, choć muszę przyznać, że finalnie koniec sprawił, że nie oceniłam książki tak surowo, jak z początku zakładałam.
 
Jak wspomniałam, książka opowiada historię znajomości Addie i Dylana. To dwójka młodych bohaterów, którzy ledwo co przekroczyli dwudziestkę, obydwoje poszukujących swojego miejsca na świecie, celu w życiu. Autorka dobrze odmalowała charaktery bohaterów, którzy mocno się od siebie różnią. Dylan jest poetą, który przez dorastanie w zamożnej rodzinie jest lekko oderwany od rzeczywistości. Choć to nic w porównaniu z jego przyjacielem Marcusem. Addie na tle tych dwóch jest naprawdę poukładana, choć początkowo fabuła sugeruje, że i ona ma swoje za uszami. I właśnie ta zagadka z przyszłości jest tym, co trzyma czytelnika przy lekturze. Co się takiego stało pomiędzy Dylanem a Addie, że teraz praktycznie nie są w stanie na siebie spojrzeć? I co zrobił Marcus, że Dylan zerwał ich przyjaźń? Czytelnik musi być cierpliwy, autorka spokojnie, po kolei snuje swoją opowieść, by dopiero pod koniec zdradzić, co za tym wszystkim się kryje. I to zmienia postać rzeczy i odbiór lektury, wierzcie mi!
„(…) liczy się to, co faktycznie się wydarzyło. W każdym z nas tkwi potencjał do złego. Gdyby mierzono nas tą miarą, wszystko wypadlibyśmy słabo. Ważne jest, jak się postępuje.”
Jak zawsze u Beth O’Leary pod płaszczykiem lekkiej miłosnej historii kryje się wiele trudnych tematów. Na przykładzie Marcusa i Dylana obserwujemy jak mocno wychowywanie w rodzinie, w której dominuje tyran, jest krzywdzące dla dzieci, jakim bagażem obarcza je na całe życie i jak trudno później jest się spod tego wpływu uwolnić. Ich relacja też nie jest wolna od problemów, wręcz można powiedzieć, że ich przyjaźń jest toksyczna. Nad tym wszystkim góruje jednak jeszcze jeden trudny temat, ale ten musicie odkryć sami 😊
Żeby nie kończyć jednak trudnymi tematami, wspomnę też o pozytywnym obrazie mocnej i niezależnej kobiety przedstawionej w książce. Jest nią Deb, siostra Addie, która zdecydowała się na samotne rodzicielstwo. Deb nie przejmuje się co ktoś o niej myśli, robi to, na co ma ochotę, a jednak w kluczowych momentach pamięta o innych – to ona jest podporą Addie w trudnych momentach. To postać jednoznacznie pozytywna, choć mocno oryginalna.
 
Podsumowując, książka „W drogę!” nie jest słodką opowiastką o miłości, a raczej skomplikowanym obrazem tego pierwszego, poważnego, dorosłego związku i wszystkich pogmatwanych emocji, jakie ze sobą niesie. To książka inna od poprzednich dwóch tej autorki, bardziej dosadna, bardzo słodko-gorzka. W mojej ocenie mimo wszystko wypada trochę słabiej, jednak finał sprawił, że udało mi się spojrzeć na nią inaczej niż podczas lektury zakładałam. Finalnie przyznaję, że była to mimo wszystko dobra lektura, może nie była specjalnie wesoła czy słodko-romantyczna, ale jednak wnosząca pozytywne przesłanie, że rozmową można rozwiązać wiele problemów.
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

grudnia 09, 2021

"Kaktus" Sarah Haywood

"Kaktus" Sarah Haywood

 

Autor: Sarah Haywood
Tytuł: Kaktus
Seria: Mała Czarna
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Data premiery: 11.08.2021
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Gatunek: komedia romantyczna
 
„Kaktus” to debiut literacki Sarah Haywood, który w Polsce ukazał się w serii komedii romantycznych Mała Czarna. Warto jednak już przed lekturą wiedzieć, że nie jest to typowy przedstawiciel gatunku – niewiele jest tu zarówno wątków humorystycznych, jak i romantycznych, nie zmienia to jednak faktu, że całość robi naprawdę pozytywne i finalnie też optymistyczne wrażenie. Myślę, że to właśnie tym założeniem kieruje się seria Mała Czarna.
 
Fabuła powieści kręci się wokół czterdziestopięcioletniej Susan Green. Do tej pory jej życie biegło dobrze znanym torem – codziennie ta sama biurowa praca, później powrót do swojego niewielkiego, dobrze usytuowanego w Londynie mieszkania, a weekendy poza domem w towarzystwie Richarda, który tak samo jak ona ceni sobie wolność i własną rutynę. Poza nim Susan nie ma przyjaciół, ale też wcale ich nie potrzebuje – jest samotniczką, która ceni sobie swój czas, a inni ludzie ją po prostu denerwują. Teraz jednak jej życie przewraca się do góry nogami – właśnie zmarła jej matka, a do tego dochodzi jeszcze jeden problem, który zmieni jej życie na zawsze. Susan musi więc wrócić w rodzinne strony, zająć się spadkiem po matce i spotkać z mocno nielubianym bratem… Jak ta zmiana rutyny wpłynie na kobietę? Czy będzie sobie w stanie poradzić sama z wszystkim tym co raz po raz wali jej się na głowę?
 
Książka podzielona jest na miesiące – od sierpnia do marca i składa się z 28 rozdziałów. Narratorką powieści jest Susan, która zdaje się, że opisuje wydarzenia i samą siebie specjalnie dla czytelnika. Nie jest jednak specjalnie wyrozumiałą narratorką, nie wyjawia nam od razu wszystkiego, każe się domyślać, a dopiero w momencie, kiedy nie da się już dłużej opisywać spraw bez nazwania ich po imieniu, to robi od razu siebie tłumacząc. Bieżące wydarzenia często przerywane są wspomnieniami bohaterki, najczęściej tyczą się jej dzieciństwa. Styl powieści jest lekki i przyjemny, książkę czyta się z łatwością.
 
Susan jak główna bohaterka jest dosyć oryginalną postacią, którą niektórzy czytelnicy mogą mieć problem polubić. Bo jest to kobieta, która wszystkich od siebie odpycha. Skupiona na sobie, patrząca na życie tylko ze swojej perspektywy, nie zastanawiająca się jak ona sama wpływa na innych i co oni przez nią czują. Susan jest pedantką i perfekcjonistką, jest uwięziona w rutynie i własnej niezależności za wszelką cenę. Do tego przekonana, że jej racja jest zawsze tą właściwą, nie dopuszcza do siebie myśli, że nawet ona może się kiedyś mylić. Patrząc na te wszystkie cechy widać, że jest to osoba trudna, jednak z biegiem lektury czytelnik dowiaduje się skąd jej wszystkie cechy się wzięły. Nie chcę zdradzać więcej, ta postać jednak jest świetnym obrazem tego, że ludzi nie należy oceniać od pierwszego wejrzenia – każdy ciągnie za sobą jakąś historię, która zrobiła z niego taką osobę, jaką jest teraz. To naprawdę dobra kreacja psychologiczna postaci.
 
Fabuła powieści opiera się na kolejnych niespodziewanych wydarzeniach i wyzwaniach, które pojawiają się przed Susan. Ich natężenie może nie jest ekstremalnie dynamiczne, raczej dobrze wyważone, tak że czytelnik podczas lektury na pewno nie będzie się nudził, jednak też nie dostanie palpitacji serca od nadmiaru emocji.
 
Wydarzenia przedstawione w powieści toczą się w Londynie i w Birmingham, gdzie bohaterka dorastała. Teraz ma nadzieję odziedziczyć połowę tego domu, z którym wiąże się masa różnych wspomnień. Obydwa miejsca w powieści przedstawione są urokliwie – nie czuje się w powieści tego londyńskiego pędu, może dlatego, że Susan jest taka wycofana, a Birmingham to małe przytulne domki i znający się sąsiedzi.
 
Jak wspomniałam na wstępie, książka raczej nie jest typową komedią romantyczną, choć oczywiście i jej elementy tu znajdziemy. To jednak przede wszystkim historia kobiety, która dla ochrony otoczyła się kolcami i do teraz nie pozwoliła się nikomu przez ten mur obronny przedrzeć. Dopiero wydarzenia przedstawione w powieści tę spójność muru czy ostrość kolców naruszyły. Wszystko to opowiedziane jest jednak z pogodą ducha, a Susan w swojej dziwności jest delikatnie zabawna. Książka z lekkością porusza tematy, które są naprawdę ciężkie i tym samym daje nadzieję, że nigdy nie jest za późno na zmianę. Spędziłam z nią naprawdę przyjemny czas i Susan, o dziwo, od razu przypadła mi do gustu.
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

grudnia 06, 2021

Książka na świąteczny prezent III

Książka na świąteczny prezent III

 

To już trzeci rok, w którym mam przyjemność podzielić się z Wami moimi propozycjami na dobry książkowy prezent pod choinkę! W tym roku proponuję Wam trochę klasyki w ładnym wydaniu, książki, które zachwycają nie tylko fabularnie, ale i wizualnie, ale przede wszystkim kryminały w różnej odsłonie! Wszystko (no, większość 😉) w świątecznych lub zimowych klimatach, więc pasuje idealnie! Książki w większości wydane zostały w tym roku i każda jedna warta jest uwagi, więc jestem pewna, że każdy znajdzie to coś ciekawego. Tak samo jak w poprzednim roku pod każdą książką znajdziecie link do mojej recenzji, o ile takowa się już ukazała, a także link do porównywarki cenowej, która mocno ułatwi Wam zakupy.


Książki zachwycające wydaniem
W tej kategorii znajdziecie cztery tytuły, które będą prawdziwą ozdobą każdej biblioteczki. Znajdziecie tu i klasykę i kryminały i ciekawy reportaż z czekoladą w tle 😉 A jeśli tylko Wasz budżet na to pozwoli, to i pomysł na większy prezent - całą zachwycającą kolekcję!

1. "Tajemnica gwiazdkowego puddingu"
Agatha Christie

Klasyka kryminału w świątecznym wydaniu? Czy może być coś lepszego na świąteczny prezent? 😊 Jest to zbiór opowiadań w świątecznym klimacie z takimi sławami jak Herkules Poirot czy panna Marple. Książka wydana została w ramach Jubileuszowej Kolekcji kryminałów Agathy Christie, którym Wydawnictwo Dolnośląskie raczy nas od zeszłego roku. Każdy tytuł wydany w tej serii zachwyca wydaniem, książki są w twardej oprawie, z przyjemną grafiką i złoceniami. Takie tytuły zasługują na widoczne miejsce w biblioteczce każdego fana klasyki i kryminału!

Książkę "Tajemnica gwiazdkowego puddingu" kupicie tu - klik!
A tutaj możecie sprawdzić wszystkie tytuły, jakie zostały wydane w tej przepięknej serii - klik!


2. "Najsłynniejsze opowiadania wigilijne"
Charles Dickens, Anthony Trollope

Pozostając w klimacie klasyki w wydaniu świątecznym, warto zwrócić też uwagę na ten tytuł. Książka zawiera trzy opowiadania z połowy XIX wieku - jedno pióra Dickensa o Ebenezarze Scrooge i dwa Anthony'ego Trollope'a. Wydana została w twardej oprawie z obwolutą, a środek zdobią stare czarno-białe świąteczne ilustracje. Otwierając ten zbiór, widać, że wydany został ze starannością, a rozmieszczenie tekstu nie powinno męczyć oczu. Każdy kto choć trochę lubuje się w klasyce, będzie na pewno tym tytułem zachwycony!

"Najsłynniejsze opowiadania wigilijne" kupicie tu - klik!
Zachęcam też do przyjrzenia się pozostałym świątecznym tytułom Wydawnictwa Zysk i S-ka, które jak co roku ma dla nas dużą dawkę klasycznych historii - klik!


3. "Moja kuzynka Rachela"
Daphne du Maurier

To zestawienie nie mogło pominąć drugiej z najpiękniejszych serii, które w tym roku pojawiły się w mojej biblioteczce. Chodzi oczywiście o Serię Butikową Wydawnictwa Albatros. Wszystkie książki z tej serii wydane są w starym stylu - zszywane, w twardej oprawie z obwolutą i pięknymi złoceniami. Jako tytuł najlepiej nadający się na świąteczny prezent wybrałam najnowszy i ostatni z tej kolekcji, który pojawił się na rynku w tym roku - "Moją kuzynkę Rachel" jednej z najciekawszych angielskich pisarek XX wieku. Jest to książka, która zadowoli fanów klasyki, literatury pięknej i powieści z tajemnicą, która przez całą lekturę utrzymuje w przyjemnym napięciu. Wydana została w pięknych jesiennych kolorach, z dużym smakiem, więc już samo patrzenie na nią daje sporo przyjemności 😊

Książkę "Moja kuzynka Rachela" kupicie tu - klik!
A tutaj możecie sprawdzić wszystkie tytuły, jakie zostały wydane w tej przepięknej serii - klik!


4. "Wedlowie. Czekoladowe imperium"
Łukasz Garbal

Ten tytuł pojawił się w tym zestawieniu nie tylko ze względu na świetne, eleganckie wydanie, ale także przez historię jaką opowiada. Jest to reportaż o losach firmy Wedel, jednej z największych (a może największej?) polskiej firmy zajmującej się produkcją czekolady. Historia zaczyna się w połowie XIX wieku i przeprawia nas przez kolejne sto lat trudnej polskiej historii, na tle której powstawała ta marka. Będzie to idealny prezent nie tylko dla czekoladoholików, ale i dla tych lubujących się w historii Polski opowiedzianej z trochę innej strony.
Książka wydana została w twardej oprawie ze złoceniami, a środek zdobią fotografie z dawnych lat. 

Książkę "Wedlowie. Czekoladowe imperium" kupicie tu - klik!


Zimowe kryminały
Znajdziecie tu sześć naprawdę różnych kryminałów - od tych poważnych, po naprawdę zabawne! Akcja każdego z nich toczy się podczas zimy, część w okolicy świąt Bożego Narodzenia, więc idealnie wpisują się w tę porę roku. Większość z nich jest również częścią cyklu, więc jeśli Wasz budżet na prezent świąteczny jest nieco większy, to warto zaopatrzyć się w komplet. Jeśli nie, to też żaden problem - każdą książkę można traktować jako osobną całość.

1. "Krwawe łzy"
Wojciech Wójcik

"Krwawe łzy" wpisują się w okres świąteczny idealnie, bo morderstwo, wokół którego skupia się fabuła, pełnione zostało w nocy z Wigilii na pierwszy dzień świąt BN. Część akcja toczy się również w naszych polskich górach, a część w małej wiosce na Podlasiu. Autor dobrze oddaje charakter obydwu miejsc, a śnieg, który otula wszystko, dodaje książce naprawdę fajnego klimatu. Jeśli więc lubicie górskie kryminały czy wielowątkowe historie, to na pewno ten tytuł będzie strzałem w dziesiątkę!
"Krwawe łzy" to druga część cyklu kryminalnego, pierwszy tom nosi tytuł "Kurs na śmierć" i jest równie ciekawy, więc jeśli lubicie czytać serię po kolei (nie jest to konieczne), to zachęcam do sięgnięcia po obydwa tytuły. Każda z nich liczy około 700 stron, więc są to pozycje dla czytelników, którzy nie boją się cegiełek 😉

Książkę "Krwawe łzy" kupicie tu - klik!
Moją recenzję znajdziecie tu - klik!


2. "Roznegliżowane"
Ivá Procházková
"Roznegliżowane" to drugi tom cyklu kryminalnego czeskiej pisarki Ivy Procházkovej, który miałam przyjemność w całości poznać w tym roku. Do tego zestawienia wybrałam tytuł środkowy, dlatego iż fabuła toczy się w połowie grudnia, na chwilę przed świętami BN. Książka zachwyca nie tylko dobrą zagadką kryminalną, ale i świetnymi rysami psychologicznymi bohaterów, a także ciekawymi problemami jakie są w niej poruszane, na przykład opieka nad ludźmi niepełnosprawnymi, czy kondycja mniejszości społecznych w Czechach. Wszystko to toczy się w zimowej scenerii ze świętami za pasem, więc przez powieść przewijają się i już plany na święta, pierniczki czy zakupy świąteczne. 
Oczywiście jeśli tylko pozwoli Wam na to budżet, zachęcam do zapoznania się z całym cyklem - książki można czytać osobno, ale całość jest tak dobra, że naprawdę szkoda ją przegapić!
Książkę "Roznegliżowane" kupicie tu - klik!


3. "Denat wieczorową porą"
Aneta Jadowska

Ta książka to coś dla tych, którzy lubią połączenie wątków kryminalnych z obyczajowymi ze szczyptą humoru. Fabuła powieści toczy się w Ustce w okolicy świąt BN, a zagadka kryminalna oparta jest na klasyce gatunku - zamknięty pokój i małe grono podejrzanych. Bohaterowie zostają zamknięci w ośrodku w środku lasu, a na zewnątrz szaleje zamieć... To naprawdę klimatyczna lektura idealna na tę porę roku!
"Denat wieczorową porą" to ostatni tom cyklu kryminalnego o rodzinie Garstek. Książek nie trzeba czytać po kolei, każda kolejna jest nieco inna od poprzedniej i toczy się w innej porze roku. Łączy je Ustka i kobiety ze wspomnianej rodziny Garstek. 

Książkę "Denat wieczorową porą" kupicie tu - klik!
Moją recenzję znajdziecie tu - klik!


4. "Efekt pandy"
Marta Kisiel
Komedie kryminalne Marty Kisiel o Teresce Trawnej to najlepsze książki w tym gatunku jakie zostały wydane w roku 2021! Stuprocentowy poprawiacz humoru, gwarancja ciągłego parskania śmiechem i nieznikającego uśmiechu na ustach. Tom drugi pt. "Efekt pandy" toczy się w iście zimowej scenerii, w górskim SPA, do którego wybiera się żeńska część rodziny Trawnych. Oczywiście jest zagadka kryminalna, ale przede wszystkim po prostu dużo śmiechu. Jeśli więc chcecie spędzić święta z ciągłym uśmiechem, to przy "Efekcie pandy" macie to gwarantowane!
Oczywiście gorąco zachęcam też do zapoznania się z tomem pierwszy pt. "Dywan z wkładką", nie jest jednak konieczna jego znajomość, by w pełni cieszyć się z tomu drugiego tej serii.

Książkę "Efekt pandy" kupicie tu - klik!


5. "Rozgrywka"
Allie Reynolds

Ta książka na naszym rynku pojawiła się na początku 2021, jednak zdecydowanie jest to jeden z najlepszych thrillerów jakie czytałam w tym roku! To znowu fabuła oparta jest na klasycznym motywie zamkniętego pokoju, jednak to co dodaje jej oryginalności jest środowisko, w jakim toczą się wydarzenia. Mamy tu Alpy, dużo śniegu i zapaloną grupę snowboardzistów. To bardzo emocjonująca lektura, od której trudno się oderwać, a miłość do tego sportu wylewa się wręcz z kart powieści.
Do tego wydana też została genialnie. Dostępna jest z twardej i miękkiej oprawie, jednak ta twarda jest szczególnie piękna - brzegi jej kartek zostały zabarwione na czerwono, przez co już wizualnie książka robi naprawdę duże wrażenie!

Książkę "Rozgrywka" kupicie tu - klik!
Moją recenzję znajdziecie tu - klik!


6. "W cieniu Babiej Góry"
Irena Małysa
To tytuł zamykające te zestawienie, jednak nie znaczy to, że jest gorszy od innych, gdyż zdecydowanie jest to jeden z najfajniejszych polskich kryminałów jakie czytałam w tym roku! To kryminał trochę górski, gdyż po części wydarzenia toczą się właśnie na tytułowej Babiej Górze, ale i dużą część fabuły osadzona jest w Zawoi. Do tego dochodzi zagadka katastrofy samolotu, do której naprawdę doszło w latach 60tych oraz sporo miejsca poświęcone jest na tamtejsze wierzenia i legendy. To naprawdę klimatyczny kryminał i zaskakująco dobry debiut! Wszyscy fani kryminałów na pewno będą zadowoleni! 
Wydarzenia powieści co prawda toczą się we wrześniu 2019 roku i w kwietniu 1969, ale tamtejszy kwiecień w górach był naprawdę mroźny 😉

Książkę "W cieniu Babiej Góry" kupicie tu - klik!


Mam nadzieję, że wśród tych dziesięciu propozycji znajdziecie coś dla siebie i swoich bliskich. W końcu książka pod choinką to najlepszy prezent jaki miłośnik literatury może sobie wymarzyć! 
Zachęcam też do spojrzenia na posty prezentowe z poprzednich lat - tam też najdziecie garść ciekawych tytułów kryminalnych i nie tylko.


Spokojnych i zaczytanych Świąt!