Doskonale widać po kiepskiej częstotliwości wpisów na blogu, że mój długi, prawie 3 tygodniowy urlop dobiegł końca. Skończył się tydzień temu, a dopiero teraz znalazłam chwilę, żeby dokończyć wpis z nowościami lipca.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alterra. Pokaż wszystkie posty
Wzbraniałam się przed tego typu postami, zwłaszcza, że sama takie raczej omijam na innych blogach, ale na początku tego roku doszłam do wniosku, że takie "wyłożenie kawy na ławę" (czyt. nie tylko zakupów ale i listy zużytych kosmetyków) pomoże mi w zmniejszeniu liczby posiadanych kosmetyków pielęgnacyjnych. Poza tym, to świetna okazja do kilku słów o kosmetykach, których nie zdążyłam zrecenzować, lub o których zbyt wiele nie da się napisać.
Teraz mam wersję różaną - równie mocno zachwyca :D
Na pewno będzie regularnie gościł w mojej łazience.
Nawet gdybym miała możliwość zakupu (w Polsce nie ma żeli pod prysznic Bourjois) to bym nie kupiła kolejny raz. Cieszę się, że go w końcu zużyłam.
Zapach ma bajeczny i z pewnością skuszę się jeszcze na niego.
Nie kupię go ponownie, ani innego szamponu Alterry (miałam jeszcze wersję morela+pszenica i papaja+bambus i też się nie sprawdziły).
Zużyłam wiele tubek tego kremu i jeszcze wiele zużyję. Odpowiednio nawilża, nie zostawia klejącej warstwy, ale też nie znika bez śladu. Przyzwoity w bardzo przystępnej cenie.
Wersja pomarańcza+cynamon ściera raczej delikatnie.
Polubiłam go, ale nie na tyle, żeby stać się moim faworytem.
Nie pojawi się już u mnie - wolę mocniejszego waniliowego brata.
Nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, była po prostu dobra. Gdyby nie powodowała oklapnięcia włosów na drugi dzień powiedziałabym, że jest bardzo dobra.
Za GlissKurem nie przepadam, głównie za "zapachy" (kilka lat temu miałam serię z jedwabiem, niedostępną już serię Asia Beauty i coś jeszcze, ale nie pamiętam), działania też nie wspominam jako spektakularnego, ale mimo to przez tą odżywkę zainteresowały mnie inne produkty z tej serii.
Może kiedyś sięgnę po nie w drogerii.
1. Joanna - Z Apteczki Babuni - Kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu bzu
Kilka słów napisałam TUTAJ.
Teraz mam wersję różaną - równie mocno zachwyca :D
Na pewno będzie regularnie gościł w mojej łazience.
2. Bourjois - żel pod prysznic peelingujący
/recenzja/
Nawet gdybym miała możliwość zakupu (w Polsce nie ma żeli pod prysznic Bourjois) to bym nie kupiła kolejny raz. Cieszę się, że go w końcu zużyłam.
3. Fruttini - żel pod prysznic Cherry Vanilla
/recenzja/
Zapach ma bajeczny i z pewnością skuszę się jeszcze na niego.
4. Eveline - Pure Control - 3 w 1 (żel, peeling, maseczka)
/recenzja/
Fajny produkt, godny polecenia, ale sama raczej nie wrócę do niego.
5. Alterra - szampon z granatem i aloesem
Sprawdził się tylko zmywania olejów. W innym wypadku wysuszał włosy i robił z nich niesamowite siano.
Nie kupię go ponownie, ani innego szamponu Alterry (miałam jeszcze wersję morela+pszenica i papaja+bambus i też się nie sprawdziły).
6. Avon - Care - krem do rąk
Zużyłam wiele tubek tego kremu i jeszcze wiele zużyję. Odpowiednio nawilża, nie zostawia klejącej warstwy, ale też nie znika bez śladu. Przyzwoity w bardzo przystępnej cenie.
7. BeBeauty - zmywacz do paznokci
Zmywacz jak zmywacz, raczej dobry niż zły, głównie przez zapach, który kojarzy mi się z biszkoptami. Nie wysuszał paznokci.
8. Avon - Foot Works - peeling do stóp pomarańcza+cynamon
O ile przy kremach do stóp Foot Works z sezonówek jestem ostrożna i kupuję tylko gdy w nazwie widnieje "cream" a nie "lotion", tak peelingi kupuję w zasadzie z każdej, o ile zapach mi się podoba. Jedne peelingują lepiej, inne gorzej, jedne sie przy tym pienią, inne nie, ale i tak mogę powiedzieć, ze je lubię.
Wersja pomarańcza+cynamon ściera raczej delikatnie.
Polubiłam go, ale nie na tyle, żeby stać się moim faworytem.
9. Farmona - Sweet Secrets - peeling do ciała trufle i migdały
/recenzja/
Nie pojawi się już u mnie - wolę mocniejszego waniliowego brata.
10. GlissKur - Ultra Repair - odżywka Natychmiastowa Terapia Włosów
Nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, była po prostu dobra. Gdyby nie powodowała oklapnięcia włosów na drugi dzień powiedziałabym, że jest bardzo dobra.
Za GlissKurem nie przepadam, głównie za "zapachy" (kilka lat temu miałam serię z jedwabiem, niedostępną już serię Asia Beauty i coś jeszcze, ale nie pamiętam), działania też nie wspominam jako spektakularnego, ale mimo to przez tą odżywkę zainteresowały mnie inne produkty z tej serii.
Może kiedyś sięgnę po nie w drogerii.
11. Malinowy Zdrój Balneokosmetyki - biosiarczkowy krem do ciała
O ile z maseczki jestem bardzo zadowolona, tak krem mnie rozczarował. Po pierwszych użyciach miałam pozytywne zdanie, ale używając dłużej i codziennie zauważyłam, że nie nawilża tak jak powinien. Skóra była lekko naciągnięta i szorstkawa, zamiast gładkiej i miękkiej.
Etykiety:
Przeglądając wpisy znalazłam jedną recenzję w postach roboczych - brzoskwiniowy krem brązujący z Alterry, marki dostępnej w Rossmannie.
Opis producenta:
Moja opinia:
Zacznę od tego, że nie jest to krem brązujący a tonujący - warstwa koloryzują zmywa się przy demakijażu a nie zostaje dłużej, jak przy używaniu kremów brązujących.
Mimo, iż jest do skóry mieszanej, to na mojej suchej spisuje się bardzo dobrze. Nie wysusza jej, nie czuję nieprzyjemnego ściągnięcia.
Zaskoczyła mnie konsystencja - jest niby gęsty a suchawy i szybko schnie (tak właśnie, nie tyle wchłania się, co schnie) przez co trzeba go sprawnie i szybko nakładać.
Skóra jest matowa, ale jak wspomniałam wcześniej nie jest napięta, a wręcz czuję komfort.
Wyciskając krem z tubki przestraszyłam się koloru, ale okazał się być bardzo delikatny i w zasadzie robi jedynie tyle, że delikatnie wyrównuje koloryt. Nie ma co się obawiać pomarańczowej maski, chyba, że ma się bardzo jasną, bladą skórę.
Dużym plusem jest jego trwałość.
Nie zauważyłam szybszego przetłuszczania się skóry pod koniec dnia ani zapychania.
Używam go z przyjemnością zwłaszcza, gdy nie wychodzę z domu i chcę wyglądać "po ludzku" bez makijażu.
Znacie ten krem?
Opis producenta:
Krem na dzień z wartościowym olejem z
pestek brzoskwini oraz odświeżającym ekstraktem z arbuza nadaje cerze
lekkiego kolorytu posiadając dodatkowo właściwości matujące.
Dzięki
starannie opracowanej kompozycji roślinnych substancji aktywnych krem
pielęgnuje skórę.
Zestaw pigmentów identycznych z naturalnymi nadaje
skórze delikatny koloryt i pozwala pokryć jej niedoskonałości.
Wartościowe połączenie oliwy z oliwek (z kontrolowanej biologicznie
uprawy), oleju z jojoby z woskiem pszczelim nadaje skórze sprężystości.
Roślinna gliceryna dostarcza jej dobroczynnego nawilżenia.
Delikatny,
owocowy zapach zapewnia uczucie przyjemnej pielęgnacji.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i
konserwujących,
- bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych,
- tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z
kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.
Moja opinia:
Zacznę od tego, że nie jest to krem brązujący a tonujący - warstwa koloryzują zmywa się przy demakijażu a nie zostaje dłużej, jak przy używaniu kremów brązujących.
Mimo, iż jest do skóry mieszanej, to na mojej suchej spisuje się bardzo dobrze. Nie wysusza jej, nie czuję nieprzyjemnego ściągnięcia.
Zaskoczyła mnie konsystencja - jest niby gęsty a suchawy i szybko schnie (tak właśnie, nie tyle wchłania się, co schnie) przez co trzeba go sprawnie i szybko nakładać.
Skóra jest matowa, ale jak wspomniałam wcześniej nie jest napięta, a wręcz czuję komfort.
Wyciskając krem z tubki przestraszyłam się koloru, ale okazał się być bardzo delikatny i w zasadzie robi jedynie tyle, że delikatnie wyrównuje koloryt. Nie ma co się obawiać pomarańczowej maski, chyba, że ma się bardzo jasną, bladą skórę.
Dużym plusem jest jego trwałość.
Nie zauważyłam szybszego przetłuszczania się skóry pod koniec dnia ani zapychania.
Używam go z przyjemnością zwłaszcza, gdy nie wychodzę z domu i chcę wyglądać "po ludzku" bez makijażu.
Znacie ten krem?
Po powrocie z Paryża nie mogę się wciągnąć znowu w blogowanie ... A trzymam taką atrakcję ... Rozdanie z okazji 2 lat bloga!! Nagrody czekają, a ja codziennie mam coś innego na głowie niż obfocenie i w końcu ogłoszenie rozdania. Obiecuję, że w poniedziałek lub wtorek w końcu to zrobię.
Póki co mam dla Was króciutką recenzję kremu do rąk Alterry. Krótka, ponieważ nie ma nad czym się rozwodzić.
Zniszczone dłonie potrzebują intensywnej pielęgnacji.
MOJA OPINIA:
Robi to, co dobry krem do rąk robić powinien - bardzo dobrze nawilża.
Nie zostawia klejącej się warstwy, ani też nie roluje się.
Podoba mi się tym bardziej, że pozostawia miękką, przyjemną warstewkę na skórze. Po użyciu czuć komfort na skórze.
Mimo to, z ulgą skończyłam tubkę i na pewno nie kupię. Powód? "Zapach". O ile początkowo bardzo mi się spodobał, tak w miarę używania nie mogłam go znieść. Intensywny, słodko-kwaśny, zdecydowanie nie dla mnie.
Póki co mam dla Was króciutką recenzję kremu do rąk Alterry. Krótka, ponieważ nie ma nad czym się rozwodzić.
OPIS PRODUCENTA
(www.rossnet.pl)Zniszczone dłonie potrzebują intensywnej pielęgnacji.
Połączenie substancji czynnych takich jak:
- olejek z pestek
granatu*,
- ekstrakt z aloesu*
- masło shea*
pielęgnują skórę, czyniąc ją
aksamitnie miękką.
Krem do rąk Alterra szybko się wchłania, nie
pozostawiając śladów na skórze.
* z kontrolowanych biologicznie upraw.
MOJA OPINIA:
Robi to, co dobry krem do rąk robić powinien - bardzo dobrze nawilża.
Nie zostawia klejącej się warstwy, ani też nie roluje się.
Podoba mi się tym bardziej, że pozostawia miękką, przyjemną warstewkę na skórze. Po użyciu czuć komfort na skórze.
Mimo to, z ulgą skończyłam tubkę i na pewno nie kupię. Powód? "Zapach". O ile początkowo bardzo mi się spodobał, tak w miarę używania nie mogłam go znieść. Intensywny, słodko-kwaśny, zdecydowanie nie dla mnie.
Kiedyś kremy do rąk zużywałam w tempie ekspresowym. Miałam istną manię ich stosowania - zawsze miałam 1 tubkę w torebce, drugą tubkę w domu i kilka w zapasie. Smarowałam nimi ręce naprawdę często i teraz, kiedy od pewnego czasu nie wiedzieć czemu porzuciłam ten nawyk śmiało mogę powiedzieć, że regularne używanie kremu do rąk zdecydowanie zmniejsza problemy z suchymi skórkami.
Krem do rąk, podobnie jak balsam do ciała jest dla dosyć trudnym zakupem, dlatego od dłuższego czasu nie eksperymentuję, a kupuję sprawdzony krem - z Avonu (nie zliczę, ile już tubek zużyłam). Zatem, gdybym nie zakwalifikowała się do testów kosmetyków Alterry to na pewno nie miałabym okazji zapoznać się z ich kremem do rąk z granatem i aloesem.
Zdjęcie i opis - rossnet.pl
Połączenie substancji czynnych takich jak olejek z pestek
granatu*, ekstrakt z aloesu* i masło shea* pielęgnują skórę, czyniąc ją
aksamitnie miękką.
Krem do rąk Alterra szybko się wchłania, nie
pozostawiając śladów na skórze.
* z kontrolowanych biologicznie upraw.
Recenzja obszerna nie będzie, bo za bardzo nie ma nad czym się rozwodzić. Robi to, co dobry krem do rąk robić powinien - bardzo dobrze nawilża. Nie zostawia klejącej się warstwy, ani też nie roluje się, ani nie spływa. Podoba mi się tym bardziej, że pozostawia miękką, przyjemną warstewkę na skórze. Po użyciu czuć komfort na skórze, komfort nawilżonych dłoni (po niektórych kremach skóra była napięta, ściągnięta i nieprzyjemna w dotyku, szczególnie kojarzy mi się tu krem toffi z limitowanej serii Oriflame sprzed kilku lat).
Co mi się nie podoba to zapach. Owszem, na początku odbierałam go jako przyjemny, natomiast bardzo szybko się "przejadł" i stał się męczący.
Jakie są Wasze ulubione kremy do rąk?
Jak pamiętacie, niedawno odebrałam zestaw kosmetyków Alterra do testów :). Ochoczo przystąpiłam do stosowania, a zaczęłam od peelingu.
/Zdjęcie i opis ze strony rossnet.pl/
Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Peeling do ciała z nasionami żurawiny* i wartościowym wyciągiem z figi to łagodny peeling pod prysznic. Substancje myjące na bazie roślinnej delikatnie myją Twoje ciało, usuwając w sposób łagodny obumarłe komórki naskórka. Peeling do ciała ze szlachetnym olejkiem z jojoby nada Twojej skórze uczucie gładkości i czystości. Gliceryna roślinna dostarcza długotrwałego nawilżenia. Owocowy naturalny zapach rozpieści i zrównoważy Twoje zmysły.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy. Gwarantowane cechy produktu: nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego.
/Zdjęcie i opis ze strony rossnet.pl/
Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Peeling do ciała z nasionami żurawiny* i wartościowym wyciągiem z figi to łagodny peeling pod prysznic. Substancje myjące na bazie roślinnej delikatnie myją Twoje ciało, usuwając w sposób łagodny obumarłe komórki naskórka. Peeling do ciała ze szlachetnym olejkiem z jojoby nada Twojej skórze uczucie gładkości i czystości. Gliceryna roślinna dostarcza długotrwałego nawilżenia. Owocowy naturalny zapach rozpieści i zrównoważy Twoje zmysły.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy. Gwarantowane cechy produktu: nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego.
Uwielbiam peelingi *.* Nie tylko za ich działanie, ale także za przyjemne, odprężające masowanie skóry. Spowodowało to, że byłam bardzo ciekawa, co proponuje Alterra w tej materii. Peeling jest takim kosmetykiem, o którym mogę wyrazić
opinię w zasadzie już po pierwszym użyciu - kolejne użycia nie spowodują nagle
poprawienia czy pogorszenia działania.
A szkoda ... Peeling z Alterry jest z takich peelingów jakich nie lubię.
Jest bardzo delikatny, ma mało drobinek, a sama baza jest dosyć rzadka, lekko galaretkowata czy raczej kisielowata.
Osoby preferujące delikatne (nawet bardzo) peelingi będą zadowolone. Wielbicielki tych mocnych (typu Farmona czy Dax) będą zawiedzione i ja do nich należę.
Nie uzyskałam nim takiej gładkości skóry, jaką lubię, a i właściwości masujące też nie są takie, aby mnie zachwyciły.
A szkoda ... Peeling z Alterry jest z takich peelingów jakich nie lubię.
Jest bardzo delikatny, ma mało drobinek, a sama baza jest dosyć rzadka, lekko galaretkowata czy raczej kisielowata.
Osoby preferujące delikatne (nawet bardzo) peelingi będą zadowolone. Wielbicielki tych mocnych (typu Farmona czy Dax) będą zawiedzione i ja do nich należę.
Nie uzyskałam nim takiej gładkości skóry, jaką lubię, a i właściwości masujące też nie są takie, aby mnie zachwyciły.
Zapach - dla mnie jest obojętny - ani nie powala, ani też nie powoduje odruchu wymiotnego ;)
Na drugi dzień zrobiłam drugie podejście, które zakończyło się takim samym wynikiem :/
Nie tylko kobiety lubią peelingi. Jakiś czas temu przekonałam do nich (i do kilku innych kosmetyków) mojego męża.
Podobnie jak ja lubi je nie tylko za wygładzenie skóry, a też za masowanie skóry - z tego powodu najbardziej, bo jest wuefistą i gra w piłę nożną (2-3 razy w tygodniu ma mecze, treningi), więc docenia tą małą przyjemność.
Poprosiłam, aby użył peelingu z Alterry, bo byłam ciekawa jego zdania. Z łazienki usłyszałam jedynie krótkie:
- Kochanie, beznadziejny ten peeling.
Cóż, jemu też nie przypadł do gustu.
Podobnie jak ja lubi je nie tylko za wygładzenie skóry, a też za masowanie skóry - z tego powodu najbardziej, bo jest wuefistą i gra w piłę nożną (2-3 razy w tygodniu ma mecze, treningi), więc docenia tą małą przyjemność.
Poprosiłam, aby użył peelingu z Alterry, bo byłam ciekawa jego zdania. Z łazienki usłyszałam jedynie krótkie:
- Kochanie, beznadziejny ten peeling.
Cóż, jemu też nie przypadł do gustu.
A Wy jakie peelingi lubicie? Delikatne, czy mocne zdzieraki? Jakie konkretnie peelingi do ciała są Waszymi faworytami?
Kolejny test, do którego się zakwalifikowałam :D Szczęście zaczęło mi ponownie sprzyjać, bo przez dłuższy czas była posucha w tym temacie. Ominęło mnie wiele kosmetyków, które chciałam wyprobować, ale jak widać nie można mieć wszystkiego.
Z Alterrą się udało, w związku z czym przez najbliższy czas będę się zapoznawać z ich 6 kosmetykami.
* krem tonujący do twarzy
* peeling do ciała z żurawiną i figą
* szampon do włosów z granatem i aloesem
* krem do rąk z granatem i aloesem
* pomadka ochronna rumiankowa
* maseczka aloesowa
Do tej pory wspomnienia związane z Alterrą mam raczej negatywne. Jakiś czas temu kupiłam zachwalane na forach i blogach produkty do włosów: szampon i odżywkę z morelą i pszenicą oraz szampon papaja i bambus i okazały się zupełnym niewypałem. Tym bardziej jestem ciekawa tych otrzymanych.
Miałyście któryś z tych kosmetyków?
Z Alterrą się udało, w związku z czym przez najbliższy czas będę się zapoznawać z ich 6 kosmetykami.
* krem tonujący do twarzy
* peeling do ciała z żurawiną i figą
* szampon do włosów z granatem i aloesem
* krem do rąk z granatem i aloesem
* pomadka ochronna rumiankowa
* maseczka aloesowa
Do tej pory wspomnienia związane z Alterrą mam raczej negatywne. Jakiś czas temu kupiłam zachwalane na forach i blogach produkty do włosów: szampon i odżywkę z morelą i pszenicą oraz szampon papaja i bambus i okazały się zupełnym niewypałem. Tym bardziej jestem ciekawa tych otrzymanych.
Miałyście któryś z tych kosmetyków?
Po nieudanym duecie do włosów Alterry: szamponie i odżywce morela + pszenica czas na równie nieudany szampon papaja + bambus. Produkty ogólnie rzecz biorąc są bardzo zachwalane i polecane, ale u mnie nie spisują się zupełnie.
Szampon ma dodawać włosom objętości. No i dodaje, ale co z tego skoro już na drugi dzień włosy są oklapnięte (bardziej niż bez tego szamponu) i wyglądają bardzo nieświeżo i aż prosi się o ich umycie. Nie, nie są tłuste, ale na takie wyglądają, więc mam bardzo niekomfortowe uczucie.
Co więcej po umyciu na włosach zostaje dużo białych "paproszków" - problemów z łupieżem nie mam już od kilkunastu lat, może więc szampon przyczynił się do jego pojawienia się? Może być to też kwestia trudnego spłukiwania - zawsze szampon spłukuję długo a i do mycia używam niewielką ilość, więc "paproszki" nie wynikają z mojej niedokładności.
Po raz kolejny się przekonuję, że chwalone na wielką skalę kosmetyki nie są dla mnie dobre.
zdjęcie z www.rossnet.pl |
Szampon ma dodawać włosom objętości. No i dodaje, ale co z tego skoro już na drugi dzień włosy są oklapnięte (bardziej niż bez tego szamponu) i wyglądają bardzo nieświeżo i aż prosi się o ich umycie. Nie, nie są tłuste, ale na takie wyglądają, więc mam bardzo niekomfortowe uczucie.
Co więcej po umyciu na włosach zostaje dużo białych "paproszków" - problemów z łupieżem nie mam już od kilkunastu lat, może więc szampon przyczynił się do jego pojawienia się? Może być to też kwestia trudnego spłukiwania - zawsze szampon spłukuję długo a i do mycia używam niewielką ilość, więc "paproszki" nie wynikają z mojej niedokładności.
Po raz kolejny się przekonuję, że chwalone na wielką skalę kosmetyki nie są dla mnie dobre.
Uległam szałowi na Alterrę (do kupienia w Rossmannie) i ... niesłusznie.
Prawie wszędzie ochy i achy pod adresem m.in. szamponów i odżywek. Zatem kupiłam (nie ze względu na brak silikonów i substancji pochodzenia zwierzęcego, ponieważ ich obecność nie zniechęca mnie do zakupu, a z powodu ogólnego zachwytu efektu jaki dają) - szampon i odżywkę z morelą i pszenicą.
Prawie wszędzie ochy i achy pod adresem m.in. szamponów i odżywek. Zatem kupiłam (nie ze względu na brak silikonów i substancji pochodzenia zwierzęcego, ponieważ ich obecność nie zniechęca mnie do zakupu, a z powodu ogólnego zachwytu efektu jaki dają) - szampon i odżywkę z morelą i pszenicą.
Szampon:
/zdjęcie i opis ze strony www.rossnet.pl/
Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji nadającego połysk szamponu Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: Wartościowy roślinny kompleks pielęgnacyjny z wyciągiem z moreli*,pszenicy* i winogron* nawilża włosy, wzmacniając tym samym ich strukturę; pielęgnuje w równym stopniu włosy i skórę głowy. Efekt to łatwiejsze rozczesywanie i pięknie błyszczące, wyraźnie mocniejsze włosy.
*z kontrolowanej biologicznie uprawy.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
- bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
- łagodne związki powierzchniowo czynne i substancje aktywnie myjące z surowców roślinnych
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
- produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego
Odżywka:
/zdjęcie i opis ze strony www.rossnet.pl/
Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację.
Do produkcji nadającej połysk odżywki Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: wartościowy roślinny kompleks pielęgnacyjny z wyciągiem z moreli* i winogron* wraz z olejkiem z kiełków pszenicy nawilżają włosy, wzmacniają ich strukturę i chronią jednocześnie skórę głowy. Efekt to łatwiejsze rozczesywanie i pięknie błyszczące, wyraźnie mocniejsze włosy.
*z kontrolowanej biologicznie uprawy
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
- bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
- produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego
Wydawałoby się, że wszystko super - począwszy od ładnego opakowania, korzystnej ceny (zwłaszcza w promocji), przyjemnego zapachu po obietnice producenta. Okazuje się jednak, ze dla moich włosów te kosmetyki są zupełnie nie odpowiednie.Za pierwszym razem użyłam szamponu i odżywki.Efekt - "latające", sianowate włosy i przy tym trudne do wyprostowania. Obiecywanego połysku nie zauważyłam. Nie dość, że same z siebie się łatwo kręcą pod wpływem wilgoci (ta pogoda ostatnio ...), tak po tym duecie jeszcze bardziej. Na drugi dzień były mocno oklapnięte, wyglądały nieświeżo i jakoś tak bez ładu i składu. Horror.Ale, że nie od dzisiaj wiem, że odżywki i maski mi nie służą, dając właśnie efekt sianowatych i ogólnie pojętych brzydkich włosów, dałam szansę samemu szamponowi (taki sposób jak najbardziej służy moim włosom, tolerują jeszcze wodę brzozową i olej kokosowy przed myciem włosów).Sam szampon również nie dał rewelacyjnych efektów, choć jest już troszkę lepiej niż w połączeniu z odżywką. Włosy mniej fruwały, były bardziej okiełznane, ale nadal to nie TO.Po raz kolejny się przekonuję, że wszelkie hity i pójście tropem :"bez silikonów", "bez SLS", "kosmetyki dla dzieci" i podążanie za innymi modami nie sprawdzają się u mnie w ogóle.W szafce czeka jeszcze drugi szampon Alterry i aż się boję go użyć. Jednak wracam do szamponu Garniera z mango i tiare
Subskrybuj:
Posty (Atom)