Vivien Leigh - aktorka teatralna i filmowa obdarzona ponadprzeciętną urodą i talentem, laureatka dwóch Oscarów za role pierwszoplanowe, do dziś niezapomniana (i chyba niezastąpiona) Scarlett O'Hara.
Na świat przyszła dokładnie 100 lat temu, 5 listopada 1913 r., w Dardżyling (Indie), należącym wówczas do Wielkiej Brytanii.
Do rodzinnej Anglii powróciła wraz z rodzicami dopiero po zakończeniu I wojny światowej. Wkrótce potem została wysłana do przyklasztornej szkoły, w której spędziła niemal 1,5 roku.
W wieku 13 lat zaczęła uczęszczać na lekcje baletu, pobierała też nauki w prestiżowej Królewskiej Akademii Sztuk Dramatycznych.
Swoje pierwsze kroki w aktorskiej karierze stawiała na deskach londyńskiego teatru, z kolei na dużym ekranie zadebiutowała epizodyczną rolą w filmie "Things Are Looking Up" (1935 r.).
Powszechnie była ceniona przede wszystkim za niezwykłą urodę, nad czym sama Vivien bardzo ubolewała, twierdząc że jej zdolności aktorskie nie są odpowiednio doceniane:
"Ludzie sądzą, że jeśli wyglądasz dosyć znośnie, to być może nie potrafisz grać. Ja skupiam się jedynie na aktorstwie. Uważam, że uroda może stanowić wielkie utrudnienie, jeżeli chcesz wyglądać jak rola, którą grasz, a ta niekoniecznie wygląda tak samo jak ty".
Przełomem w karierze był obraz "Fire over England" (1937 r.), gdzie Vivien zagrała u boku Laurence'a Oliviera, którego później poślubiła. Para stała się jednym z najwspanialszych aktorskich duetów. W późniejszych latach wielokrotnie pojawiali się razem w teatrze, m.in. w "Romeo i Julii", "Ryszadzie III", "Antygonie", "Wieczorze Trzech Króli", "Makbecie", "Księciu i aktoreczce".
Jej rolą życia była ponad wszelką wątpliwość kreacja Scarlett O'Hary w "Gone with the Wind" (1939 r.) uwieńczona Oscarem dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.
Otrzymała też nagrodę filmowych krytyków z Nowego Jorku oraz tytuł najlepszej aktorki od National Board of Review.
Swoją drugą statuetkę Leigh otrzymała za występ w "A Streetcar Named Desire" (1951 r.) - ekranizacji sztuki Tennessee Williamsa. Vivien zagrała postać neurotycznej Blanche, a partnerował jej sam Marlon Brando.
Inne znane tytuły z udziałem Vivien, to: "Waterloo Bridge" (1940 r.), "That Hamilton Woman" (1941 r.), "Cezar i Kleopatra" (1945 r.), "Anna Karenina" (1948 r.), aczkolwiek dwa ostatnie okazały się niestety porażką.
Pomimo sławy i ogromnej popularności jaką przyniosły jej filmowe role, była przede wszystkim aktorką teatralną, wcielając się głównie w klasyczne postaci, takie jak Ofelia, Kleopatra, Julia, Lady Makbet.
Jej życie prywatne przepełnione było wieloma dramatycznymi wydarzeniami: cierpiała na napady maniakalno-depresyjne, chorowała na gruźlicę, dwukrotnie poroniła, a jej małżeństwo z Olivierem rozpadło się po 20 latach.
Ostatnie lata swojego życia Vivien spędziła u boku Johna Merivale'a, ale nigdy nie została jego żoną.
Zmarła 7 lipca 1967 r., w wieku zaledwie 54 lat. Jej szczątki zostały skremowane, a następnie rozsypane nad jeziorem Tickerage Mill nieopodal angielskiej wsi Framfield.
Vivien Leigh zapamiętana została jako jedna z najwybitniejszych aktorek wszech czasów.
Ciekawostki:
- W młodości dużo podróżowała po Europie, studiowała we Włoszech i Francji, a dobra znajomość języków obcyw (niemieckiego, francuskiego, włoskiego i rosyjskiego) pozwoliła jej dubbingować własne filmy.
- Naprawdę nazywała się Vivian Mary Hartley - swój pseudonim artystyczny przyjęła w 1935 r.. Nazwisko, jakiego używała, było imieniem jej pierwszego męża, Herberta Leigh Holmana.
- Do roli Scarlett O'Hary aktorka musiała pobierać lekcje południowo-amerykańskiego akcentu.
- Jedną z pasji aktorki były koty, które uwielbiała.
- Vivien przez krótki czas pracowała jako modelka - jej zdjęcia pojawiły się nawet w magazynie "Vogue".
- W 1985 r., w ramach obchodów Brytyjskiego Roku Filmowego, ukazał się 31-pensowy znaczek z podobizną Vivien.
- Wraz z Clarkiem Gablem pojawiła się na znaczku pocztowym wydanym w roku 1990 w hołdzie klasykom kin.
- W 1999 r. Amerykański Instytut Filmowy uznał ją jako szesnastą najlepszą aktorkę w historii kina amerykańskiego.
- Zajęła pierwsze miejsce w rankingu przeprowadzonym przez firmę Bottlegreen Drinks na Najpiękniejszą Brytyjkę Wszechczasów w 2006 r..
- W kwietniu 2013 r. Royal Mail wydało partię pocztówek z wizerunkiem Leigh.
Uwielbiam Vivien, to dla mnie jedna z najpiękniejszych kobiet świata! :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że "Cezar i Kleoparta" i "Anna Karenina" z jej udziałem okazały się klapą. Wiesz może coś więcej na ten temat? :)
Nie widziałam ani jednego, ani drugiego filmu, więc opieram się na recenzjach i innych wzmiankach na ten temat ;)
UsuńPonoć "Cezar i Kleopatra" bardzo luźno nawiązuje do faktów historycznych, a gra aktorska pozostawia wiele do życzenia (choć sama Vivien wypadła podobno dobrze).
Jeśli zaś chodzi o "Annę Kareninę", to film po prostu nie odniósł spodziewanego sukcesu i praktycznie przeszedł bez echa.
Tak czy inaczej myślę, że warto zobaczyć i przekonać się samemu ;)
Już dawno temu natknęłam się na zdjęcia z "Cezara i Kleopatry" i powiem szczerze, że tak pięknej królowej Egiptu jeszcze nie widziałam! No i wiadomo, filmom z lat 40 chyba ogółem daleko do prawdy historycznej :D
UsuńUuwielbiam Ją, przepiękna utalentowana artystka, jedyna i niezstąpiona!
OdpowiedzUsuńPrzepiekny post
Cieszę się, że Ci się spodobał dzisiejszy wpis :) Pozdrawiam!
UsuńPiękna i utalentowana.
OdpowiedzUsuńMiała bardzo ciekawe i nie zawsze szczęśliwe życie, a jej biografia mogłaby posłużyć za mocno pikantny film :)
hmmm... zastanawiam się, dlaczego wśród kobiet Hollywood lat 40-60 jest bardzo mało (albo w ogóle...) kobiet o pełnych kobiecych kształtach...
OdpowiedzUsuńJa mam zupełnie inne odczucia.
UsuńDopiero lata 60-70 przyniosły modę na chłopięcą sylwetkę. W latach 40 i 50 sylwetka była bardzo kobieca.
Też mi się tak wydaje ;)
UsuńWspomnieć można choćby MM, Elizabeth Taylor, Jayne Mansfield, Sophię Loren, BB, Ursulę Andress, Claudię Cardinale...
Mając na myśli "kobietę o pełnych kobiecych kształtach", myślałem raczej o Nigelli Lawson czy Katarzynie Gniewkowskiej z "Pętli dla obcego" czy "Nienasycenie"
Usuńwymienione powyżej damy określiłbym jako "dziewczęco-kobiece kształty"
A Anita Ekberg? Zresztą powyższych aktorek też bym w większości nie nazwała "dziewczęco-kobiecymi", to pewnie rzecz gustu :)
UsuńMnie się wydaje jednak, że aktorki o bardziej pełnych kształtach zawsze były i beda w mniejszości, bo kamera jest dla nich mniej łaskawa (przynajmniej taka jest potoczna opinia). Kate Winslet zawsze mi sie podobała, ale wydaje mi się, że to już blisko górnej granicy tego, co może zaakceptować filmowy mainstream.
Ekberg już znacznie bardziej
UsuńKamera jest dla nich mniej łaskawa? hmmm... to raczej producenci i/lub reżyserzy z jakiś sobie znanych powodów są dla nich mniej łaskawi
no bo chude wygląda lepiej i kostiumy lepiej leżą... stały argument
Usuńbo szczupły = seksowny = zadbany = bogaty
potencjalnych wyjaśnień jest mnóstwo
najzabawniejsze że sylwetka jaką ma większość współczesnych celebrytek nie jest z punktu biologii optymalna (zresztą sylwetka Wenus paleolitycznej też nie, to raczej obrazuje marzenie o nieosiągalnym ówczesnym ideale)
polecam książkę Matta Ridleya "Czerwona Królowa"
dla mnie bardziej
Usuńszupły (i ogolony wszędzie gdzie się da) = przypominający nastolatkę = ideał niedojrzałych facetów
nie wiem jak Wasze spostrzeżenia, ale wielu facetów lubujących się w szczupłych i wymuskanych paniusiach - mam wrażenie - "używa" ich do pokazywania się wsród kolegów, gdzie leczą jakieś swoje kompleksy...
Macie rację - w dużej mierze jest to kwestia indywidualnych upodobań. Dla mnie "dziewczęco-kobieca" sylwetka to np. Audrey Hepburn ;)
UsuńCo do lansowania takich, a nie innych kształtów przez Hollywood - myślę, że zawsze chodziło o to, aby "wstrzelić" się w gusta jak największej liczby potencjalnych odbiorców, a te (raczej) oscylują wokół szczupłych (mniej lub bardziej) sylwetek. Tak mi się przynajmniej wydaje...
Zresztą zwróćmy uwagę - wymienione przeze mnie aktorki, mimo że mogły poszczycić się niemałym biustem i krągłymi biodrami, to w talii były bardzo szczupłe...
Za każdym razem zachwycam się, ogladając tę cudowną kobietę w roli Scarlett. Jej styl chodzenia, mimika twarzy - po prostu jest przeurocza. Nie śledziłam nigdy jej biografii, nie wiedziałam, że umarła , mając zaledwie 54 lata. Przepiękna kobieta...
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałam - wielu rzeczy dowiaduję się dopiero tworząc wpisy z tej serii. Nie sposób przecież znać szczegółowo biografii wszystkich znanych osób, nie będąc ekspertem w danej dziedzinie ;)
Usuńnominowałam Cię:D szczegóły u mnie:D
OdpowiedzUsuńwidzę, że lubimy te same aktorki! Vivien zawsze mnie fascynowała...nie będę Ci mówić ile razy obejrzałam "Przeminęło z wiatrem";)
moja suknia ślubna, była odrobinkę zainspirowana jej piękną suknią z z przyjęcia, gdy poznała Rhetta:D
Ogromnie Ci dziękuję, jednak jestem zmuszona odmówić - po prostu nie biorę udziału w tych zabawach ;)
UsuńCo do sukni ślubnej - właśnie sobie ją wyszukałam na Twoim blogu :D Imponująca!
Piękne zdjęcia, piękna kobieta, zawiesiłam się gdzieś przy Twoim poście:)
OdpowiedzUsuń" Przeminęło z wiatrem" - klasyka. Swoją rolę zagrała genialnie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że przybliżasz na blogu sylwetki tych wspaniałych kobiet.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
No cóż - trzeba czymś wypełnić "pustkę" pomiędzy postami z "outfitami" - nie dysponuję aż tak pokaźną garderobą i ilością wolnego czasu, żeby dodawać codziennie nowe zdjęcia ubrań ;D
UsuńA tak bardziej poważnie - jeszcze zanim zaczęłam pisać bloga, postanowiłam sobie, że taki dział się pojawi. I to jest dobre, ponieważ w pewien sposób obliguje mnie do zdobywania nowych informacji i poszerzania wiedzy.
Pozdrawiam!
Piękna kobieta...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń