Lwów - czyli mierzymy się z idée fixe.
Kresy to rodzaj idée fixe , która jest nieosiągalna i stale obecna. W mojej rodzinie występuje również, wessałam ją od najwcześniejszych dni dzieciństwa. Kresy, Kresy… czy to wina tylko i wyłącznie Sienkiewicza? Nie jestem tego pewna. Potrzeba pojechania tam kwitła, rosła w siłę. Pierwszym miejscem, które odwiedziłam na Kresach było równie znane Wilno. Dobrze, ale przecież czekał Lwów . Było wiele możliwości krótkich wycieczek, pod czas bardzo częstych wyjazdów w Bieszczady. Ale dzień czy dwa wydawały się niewystarczające. Mieć możliwość, aby powłóczyć się, pozaglądać w kąty, nacieszyć się. Długo trwało, aż w długi weekend majowy udało się pojechać. Do tego udało się znaleźć noclegi u Polaków – urodzonych i mieszkających w tym prawie mistycznym mieście. Jednym słowem dotkniemy Lwowa, a nie tylko prześlizgniemy się po samym wierzchu miejskiej skorupy. Niecierpliwość wzrastała wraz ze zmniejszaniem odległości. Cieszył fakt, że będziemy mieszkać w...