Walentynki
tuż tuż.
Nigdy
nie miało to dla mnie większego znaczenia ale...
Może pomysł się
komuś przyda. Nie wiem jak wy ale często mam problem jaki komuś
sprawić prezent. Tak, żeby obdarowany był choć trochę
zadowolony.
Pomysł pochodzi z
książki kucharskiej dla dzieci. Książka o Cecylce Knedelek i jej
gąsce Walerii. Wypróbowałyśmy go z Córką Starszejszą na/dla
Babci zamiast kwiatów. Nasze są niesłodkie ale jako że ciasto
drożdżowe niezwykle łaskawe jest można użyć wszystkiego od
nutteli po super ostrą paprykę.
Więc … Amory łyżki
w dłoń, michy na blat... Post niekoniecznie szmaciano-nitkowy, ale
na pewno robótkowy :) I pychuśny.
Pozdrawiam ciepło
Szwaczka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz