czwartek, 23 grudnia 2010

Wszystkiego najlepszego!

Korzystając z wolnej chwili chciałam wszystkim zaglądającym, komentującym i wspierającym mnie Osobom i ich Rodzinom życzyć zdrowych, radosnych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, wielu łask Bożych oraz odwiedzin Dzieciątka!

wtorek, 21 grudnia 2010

Sowy... i śnieg!

A jakże, co bym nie robiła kończę na śnieżynkach... :)) Jeszcze mi się nie znudziło, tym bardziej, że na swoją choinkę chciałabym jeszcze coś zrobić, a czasu mało.

W międzyczasie powstały sowy, na zamówienie, kolory wybrane przez przyszłą właścicielką, według mnie całkiem trafnie :) Zdjęcia takie sobie, ale lepszych nie będzie, bo sówki już poleciały...



I śnieg... tzn. część tego, co powstało...



piątek, 17 grudnia 2010

Śnieżynkowo!

Dziś tylko na chwilę, żebyście wiedziały, że żyję i tworzę... :) Przepraszam, że ostatnio do Was nie zaglądam, same wiecie, jak to jest przed Świętami :)



wtorek, 14 grudnia 2010

Wyniki candy!

Mewa przyniosła dziś wieści z rana!


Przyleciała na śniadanie i przy okazji... przy pomocy Generatora ;) wylosowała osóbkę z nr 17!


Pod liczbą tą tajemną kryje się...

Drutefka!

Wszystkim serdecznie dziękuję za wzięcie udziału w moim skromnym rozdawnictwie, zapraszam na kolejne - na pewno będą! :) A Zwyciężczyni gratuluję z całego serca i proszę o adres, im szybciej, tym lepiej, może sówki dolecą przed Świętami! :))

A teraz zmykam, bo trochę mam roboty... Buziolki dla wszystkich! :) :*

piątek, 10 grudnia 2010

Misz-masz, czyli wszystkiego po trochu...

Jak w tytule - bo i jakieś kolczyki nowe się robiło i dwie wymianki dokończone... :)

Pierwsza dotarła cudna kaszmirowa chusta od Frasii. Kremowa (na zdjęciu średnio wyszło) i bardzo ciepła. I oczywiście ażurowa - o takiej marzyłam... Dziękuję bardzo, Asiu! :*



W zamian poleciały frywolitkowe czarne skrzydła i krzyżykowa zakładka - Grecja Powella.



A dziś dostałam śliczną lalę od Marty. Ma czerwony płaszczyk, szydełkowy beret i nawet torbę - listonoszkę! Zakochałam się w Jej radosnej buźce i wesołych kolorach :)) Martuś, dziękuję bardzo jeszcze raz!




A w zamian poleciały kolczyki z białego korala, jaspisu mokaitu i frywolitkowe czarne skrzydła...




Poza tym miałam też zamówienie :) W czerni powstały róże i guzikowe lniaki:



środa, 8 grudnia 2010

Misja: Pierniczki

W końcu się udało, to już był przecież ostatni dzwonek, żeby zdążyć przed Bożym Narodzeniem... Zebrałam się wreszcie przy "pomocy" Piotrusia napiekłam pierniczków. Zabrało nam to ponad pół dnia, ale cóż - tak to jest z małymi dziećmi... :))

Piotruś dzielnie pomagał... przez 10 minut... :)


Resztę zrobiłam już sama. W sumie wyszły 3 spore puszki dużych pierników i 2 litrowe słoiki małych. Moniko, serdecznie dziękuję za przepis! :) Ale to raczej nie koniec, czekam na nowe foremki ibędze następna porcja, już poświąteczna... Pierniczki są przeróżne - małe, duże, z dziurką i bez... Ale najważniejsze, że są PYSZNE!





sobota, 4 grudnia 2010

Zając Marcel

Pierwsze spotkanie z moją nową starą maszyną mam już za sobą. Wczoraj pół dnia i kawałek nocy, z przerwami, rysowałam, wycinałam, dobierałam szmatki, wyszywałam, wypychałam... aż w końcu powstał zajączek dla mojego Piotrusia. Dziś dziecię go zobaczyło w całości i pokochało :))

Nie jest doskonały, miałam problem z przyszyciem główki, ale może następnym razem pójdzie lepiej. Zwierzak ma nieco ponad 50 cm długości licząc z uszami. I w pełni recyklingowy: brzuszek z poszewki na poduszkę (sztuczny zamsz), którą kupiłam za grosze przy innej okazji, uszy i łapki z resztek po przeróbkach ubrań, a wypełnienie po odchudzeniu za wielkiej poduszki...

Aha, to już 100. post! :) Dziękuję, że mi towarzyszycie już ponad rok! :))




środa, 1 grudnia 2010

Anielskie skrzydła...

...róże, falbanki, lniaki... To powstawało ostatnimi czasy. Wreszcie wszystko sfotografowałam i Wam pokazuję :)

Czy Wy wiecie, że to już 99. post? Następny będzie setny! :)) Ale ten czas leci... No ale candy jedno już trwa, więc na razie nie robię kolejnego...

Aha, wrzuciłam na bocznym pasku psiaka - jednym kliknięciem dziennie można pomóc w zbieraniu karmy dla psów w schroniskach... Może zechcecie wrzucić go u siebie? Akcja trwa do 21.12.

Dla zainteresowanych (Poohatko, dopiero niedawno trafiłam na ten komentarz z pytaniem, dopiero teraz odpowiadam, wybacz!) - etykieta od moich srebrnych nici (na małej szpulce plastikowej, ale dość wydajne), dość sztywne i cienkie, wg mnie rewelacyjne do szydełkowania. Nimi robię srebrne róże, falbanki, ażury...


A frywolitki powstają z takich (to jest spory kłębek, mam złotą i srebrną nić, jest bardzo śliska, ale jakoś się trzyma):


Kolczyki i broszki:










niedziela, 28 listopada 2010

Kto pamięta...

...o Roratach? O Adwencie?

Może to i nie jest post robótkowy, ale i tak napiszę... :) W końcu zbliża się Boże Narodzenie... Współczesne komercyjne podejście mi nie odpowiada, więc się skłaniam ku tradycyjnemu - refleksyjnemu przygotowaniu do tego Wydarzenia. Udało mi się wybrać na tę poranną Mszę Świętą ku czci Maryi pierwszy raz od wielu lat... Zawsze coś wypadło, a to się nie chciało, a to nie było czasu, a to ciąża, a to maleńkie dziecko... W tym roku chcę, żeby było inaczej. Mimo zimna, śniegu i wczesnej pory udałam się do Kościoła i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu zastałam tam wielu ludzi, nie tylko dzieci i starszych. Bardzo budujący widok :) I mądre kazanie - dobrze, że się jeszcze fajni księża trafiają. Jakoś tak ostatnimi czasy częściej zaglądam do swego wnętrza, chyba dzięki temu, że mam więcej czasu, który w większości poświęcam robótkom, ale przecież nie samym hobby człowiek żyje... Chciałabym jak najlepiej przygotować się do Narodzin Dzieciątka.

sobota, 27 listopada 2010

Relikt przeszłości

Na podobnym Łuczniku stawiałam swoje pierwsze szyciowe kroki... blisko 20 lat temu... Tamten był beżowy i miał skrzyniową podstawę, więc zajmował dużo miejsca, a przez lata wyrobił się strasznie i rozklekotał, bo szyła na nim moja Mamusia - teraz leży gdzieś wywieziony na działce. A to jest jego walizkowy następca, "nówka sztuka nie śmigana", jak mawia mój Mąż, prosto z fabryki... wyprodukowana w 1984 roku. Groził jej śmietnik, więc co miałam zrobić? Przygarnęłam! Nawet nie była naoliwiona. Teraz, po podstawowej konserwacji moja nowa - stara maszyna szyje, że hej!




czwartek, 25 listopada 2010

Marcelina...

...to naprawdę elegancka anielica. Przyleciała do mnie wczoraj od Delfiny (za śnieżynki) i zakochałam się w niej na amen... :) A że siedzi sobie na wygodnej szafce, to przysiadam obok z herbatką i podziwiam pieczołowitość z jaką jest wykonana... Basiu, serdecznie dziękuję za wymiankę!