Zaprosiłam Was już do mojej kuchni, zaprosiłam do ogrodu, a teraz wejdźmy proszę dalej, na schody. Są czyściutkie, wyszorowane przed chwilą więc można na nich nawet posiedzieć :-) Będziemy tak spacerować po moim domu aż wreszcie kiedyś trafimy do salonu i wypijemy kawę :-)
Mam w domu białe schody. Niektórym się wydaje, że jest z nimi mnóstwo pracy. Otóż nie jeśli nie chodzi się po nich w butach. U nas się nie chodzi. Wystarczy przetrzeć je raz w tygodniu, odkurzać co dwa dni i raz na miesiąc czy półtora umyć porządnie cifem. Efekt jest taki, że ona zawsze wyglądają czysto :-) No moje nie zawsze, przynajmniej dla mnie :-)
Polecam bardzo. Moim zdaniem wyglądają efektownie.
Idziemy do góry. Na półpiętrze wiszą obrazy podświetlane z boku.
Jeden taki:
A drugi taki:
Tematyka nie jest przypadkowa, powiązana z moim nazwiskiem :-)
Oprócz białych schodów mamy też białe drzwi i listwy przypodłogowe. Wystarczy dać inny odcień i nic się nie zlewa, wręcz przeciwnie, jest nawet mały kontrast (widać na poniższym zdjęciu). Dużo w moim domu jest bieli. Co zrobić po prostu kocham ten kolor. W "białym" domu zawsze wydaje się czysto, spokojnie... Można tu odpocząć.
Na pewno nie spodoba się tu nikomu kto lubi kolorowe ściany :-) Ściany też pomalowane są głównie na złamaną biel, lekko wpadającą w ecru. Oprócz pokoju syna gdzie można znaleźć na ścianie błękit oraz wybranych ścian w salonie i kuchni, które są beżowo-szare. Teraz będziemy kończyć jeszcze jeden pokój i tam będzie beż.
W takim domu jest o tyle fajnie, że można sobie dobierać kolor dodatków w zależności od nastroju czy pory roku. Nie jestem skazana na jeden kolor. Teraz czuję potrzebę delikatnego różu i pastelowej zieleni. Wiosny mi się chce...
Pozdrawiam
koronka