Miniatury moja miłość... moja pasja...

Lubisz to? :-)

niedziela, 25 lipca 2010

List do Cioci Agnieszki...

Wyjechała gdzieś, a ja chciałabym zrobić Jej niespodziankę. Ten post miał powstać już dawno ale chciałam żeby był naprawdę wyjątkowy. Zwlekałam i zwlekałam bo nic, co napisałam, nie wydawało mi się wystarczająco dobre. Teraz postanowiłam ot tak po prostu napisać i pokazać coś, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie.


Agnieszka (mama Igora i Zosi) napisała do mnie maila: "Droga Koronko jesteś światełkiem rozjaśniającym szarość codziennego dnia!" 10 kwietnia. Tragiczna data. Byłam daleko od Polski i docierały do mnie straszne wiadomości... A tu taki ciepły e-mail. Podziałał jak balsam na duszę, w tym tragicznym dniu...

A teraz zgodnie z tytułem posta list do Cioci Agnieszki...
 
"Kochana Ciociu! (pisze Weronika do siostry swojej mamy)
Teraz już wiem co czujesz, pisząc mi o rozczuleniu i łzach na widok zdjęć Hani, które Ci przesyłam. Teraz już wiem, że naprawdę można się tak poczuć. Ja czuję dokładnie to samo, kiedy dostaję paczuszkę od Ciebie...."
 
(piszę ja-koronka)
Teraz już wiem, że naprawdę można się tak poczuć. Dostałam prezent. Nie jeden. W zasadzie nie ja tylko mała Hania. Po otworzeniu paczuszek miałam w oczach łzy, naprawdę....




Tych paczuszek było już kilka. Wszystkie zrobione ręcznie. Prześliczne. W środku mnóstwo prezentów.

Agnieszka zrobiła i wysłała również maleńką kartkę z okazji narodzin Hani.




 (Weronika) 
...Pisałaś, że nie masz talentu, że nie wychodzi Ci dobrze, a mama zawsze mówiła, że ciocia Agnieszka ma wielki talent, potrafi robić na szydełku i na drutach. Nie wiedziałam, że aż tak pięknie!" 


 (koronka) 
 Byłaś (wciąż jesteś) bardzo krytyczna w stosunku do siebie i Swojego talentu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego?


 Ta maleńka sukieneczka jest ROZPINANA z tyłu...

Sukieneczka do chrztu. Została zrobiona przez Agnieszkę na wzór sukieneczki Zosi (córeczki Agnieszki), która dla odmiany zrobiła mama Agnieszki.



(Weronika) 
 "Kiedy otworzyłam pierwszą paczuszkę byłam wzruszona, byłam pod ogromnym wrażeniem tego co w niej zobaczyłam. Teraz wiem, że mama miała rację. Ciociu masz wielki talent! W dodatku wszystko tak pięknie zapakowane..."



(koronka)
No właśnie. Podpisuję się pod słowami Weroniki... Byłam wzruszona, zaskoczona tym co zobaczyłam. Masz wielki talent! Jak otwierałam paczuszkę od Ciebie byłam w szoku. Czy to mi się spodoba? Jak w ogóle mogłaś mieć jakiekolwiek wątpliwości. Te rzeczy są prześliczne!! Ile pracy musiałaś w to włożyć, ile serca, ot tak, dla mnie. To jest niesamowite, Ty jesteś niesamowita.


Misio ma 2,3 cm wzrostu! 2,3!!!!! Czy to można w ogóle nazwać wzrostem? :-) Jest zrobiony na szydełku ręcznie...
Agnieszka zrobiła dla misia opakowanie. W życiu nie widziałam tak maleńkiej i pięknej torebusi :-)


A tu torebusia z oryginałem...


Nie wiem jak Ona to zrobiła ale na tej maleńkiej torebusi nawet wzór jest zmniejszony...

Wszystkie rzeczy wykonane zostały ręcznie przez Agnieszkę. Już nawet nie pamiętam co było po kolei. W pierwszej paczuszce była zdaje się sukienka, śpioszki i czapeczka. I zabawka dla Hani, powyższy misio. W każdej paczuszce kolejna zabawka.

(Weronika)
 "Pytałaś mnie Ciociu o wymiary Hani. Podałam Ci tylko jej wzrost. Nie
 wiedziałam, jakie dokładnie wymiary potrzebujesz. Rzeczy, które zrobiłaś na podstawie tego jednego wymiaru były PRAWIE dobre. Do sweterka Hania dorośnie..."

  
Wzór oryginalny (prawdziwy Zosi) i sweterek maleńkiej Hani


 (koronka) 
 Spytałaś mnie o o wymiary. Nie wiedziałam jakie dokładnie mam Ci
 podać. Podałam tylko wzrost... Potem pomierzyłam już Hanię dokładnie. Co zrobiłaś? A no
 zrobiłaś nową sukieneczkę i sweterek oraz czapeczkę.


(Weronika)
"Ciociu, Hania uwielbia króliczka, którego od Ciebie dostała. Zasypia spokojnie kiedy trzyma go w rączkach, zobacz:"




Agnieszka twierdziła, że Jej nie wyszedł...!


Ma niebieską sukieneczkę i czapeczkę. Wszystko zrobione na szydełku, oczywiście sam króliczek również.

Hania dostała również wiatraczek:


Jak się dmuchnie na niego to się kręci.

W paczuszkach było jeszcze coś było...


Agnieszka napisała mi, skąd miała pomysł na zrobienie tego maleństwa:
 "(...) włożyłam jeszcze jedno malutkie pudełeczko (żeby się nie
 pałętało) ,w którym jest mały prezencik dla kotka Weroniki i Błażeja. Tu
 mała informacja dlaczego. Kiedy urodził się mój syn mieliśmy
 rottweilerkę o imieniu Boni. Nie żadnego psa mordercę, jak większość
 ludzi sądzi o tej rasie. To wspaniałe psy, a Boni była po prostu
 wyjątkowa - łagodna ,cierpliwa, naprawdę cudowna ,niestety nie ma jej
 już z nami. Ale do czego zmierzam. Jak urodził się Igor i
 wróciłam z nim ze szpitala to się na mnie obraziła. Przez parę dni w
 ogóle do mnie nie podchodziła. Interesowała się małym, zaglądała do
 niego i pilnowała, ale mnie kompletnie ignorowała. Dopiero po jakimś
 czasie wszystko wróciło do normy. Dlatego dla kotka Weroniki i Błażeja
 zrobiłam mały prezencik żeby nie czuł się odrzucony :)"


 (koronka) Jak można zrobić tak maleńką myszkę??? W dodatku perfekcyjnie... I jak
mogłaś pisać, że brak Ci pomysłów. (Kręcę głową z dezaprobatą)


Był równiez koncert życzeń... Co byś chciała. Ano chciałabym taką torbę dla Weroniki:
Tutaj jej zdjęcie:   Torba

Proszę bardzo. Agnieszka zrobiła torbę. Nawet dwie...


i taką też:


Agnieszka przysłała mi kartkę na rocznicę ślubu. Wyłapała gdzieś w moich mailach (których do dziś wymieniłyśmy około 192 :-) że mam rocznicę ślubu. Przysłała mi kartkę (oczywiście zrobioną przez siebie) i aniołka.




(Weronika)
"Ciociu, bardzo Ci za to wszystko dziękujemy. Jesteś głęboko w naszych sercach. Tęsknimy za Tobą. Przesyłamy Ci zdjęcie Hani w ostatnio przysłanym kompleciku:"


"Hania wygląda w nim cudnie!"



"Tęsknimy za Tobą. Ucałuj od nas wujka Michała, Igora oraz Zosię.

Weronika, Błażej i Hania"


..................................................................................................................................

Kochani

Namawiałam Agnieszkę żeby założyła bloga. Myślę, że Jej prace powinno podziwiać szersze grono niż tylko ja. Założyła :-) Hurra!
Mam do Was wielką prośbę. Nigdy nie proszę o komentarze ale tym razem chciałam prosić wszystkie osoby, które przeczytają ten post o napisanie komentarza, NIE TUTAJ pod postem tylko na blogu Agnieszki. Wystarczy kliknąć w poniższy link:


Napiszcie Jej proszę, że widzieliście te Jej piękne prace i co o nich myślicie. Ona jest tak niepewna siebie i wiem, że takie komentarze dodadzą jej skrzydeł. Chciałabym za pośrednictwem Waszych słów Jej jakoś podziękować (choć robiłam to już wielokrotnie) ale niech wie, że nie tylko ja podziwiam Jej wielki talent i że Ona naprawdę GO MA.

Osoby nieposiadające bloga też mogą napisać jako Anonim. Będę Wam bardzo wdzięczna!

Serdecznie pozdrawiam
koronka

PS. To nie są jedyne prezenty, jakie od Was dostaliśmy, wszystkie będą oczywiście prezentowane w swoim czasie.

piątek, 23 lipca 2010

Weronika była na panieńskim...

Oj była, była... Nie, nie swoim jeszcze -koleżanki. Co to była za impreza... No właśnie. To wie tylko Weronika. Ja wiem tylko, że założyła małą czarną, bez ramiączek przepasaną paskiem z piękną klamrą. Do tego czarne, samonośne kabaretki i buty na bardzo wysokim obcasie (tak sobie wyobrażam ;-) Do tego narzuciła bolerko z czarnym futerkiem. W ręku trzymała czarną kopertówkę z białą perełką. (Ją sobie również proszę wyobrazić ;-) 


Błażej, kiedy ją zobaczył, nie był zachwycony... Nią tak, owszem ale tym, że wychodzi w takim stroju bez niego na imprezę, to już nie. Martwił się czy przypadkiem nie zmarznie... Weronika tylko uśmiechała się pod nosem :-) zwłaszcza, że na dworze upał. No tak ale w nocy może być chłodno. No tak ale one będą gdzieś w środku, w jakiejś knajpie czy dyskotece. Dyskotece! Błażejowi już w ogóle przestał podobać się ten pomysł. Nic więcej nie powiedział. Mimo wszystko życzył jej dobrej zabawy. 


O północy zadzwonił do niej pierwszy raz. Weronika wydawała się bardzo rozbawiona. Spytała tylko: "Wszystko dobrze z Hanią?"
"Tak dobrze, śpi spokojnie, a kiedy wrócisz?" 
"Nie wiem, jeszcze nieprędko."
Nieprędko! Jest północ, a ona mówi, że nieprędko. No nic, cóż on mógł... Będzie na nią dalej czekał... 


O drugiej w nocy zadzwonił drugi raz. 

"Ha ha ha"-  usłyszał w słuchawce kiedy odebrała. Szum, muzyka, głosy! Gdzie ona jest!?
"Kochanie jesteśmy na dyskotece, świetnie się bawimy, jeszcze nie wracam..."
Jeszcze nie wraca!!!! Jest druga w nocy! 


Weronika wróciła o czwartej rano. Rozbawiona, rozchichrana. Rzuciła tylko:
" Świetnie się bawiłam!" i padła zmęczona na łóżko. "Nie wątpię..." pomyślał Błażej. Zdjął jej buty, bolerko i przykrył kołdrą. Odetchnął głęboko i teraz mógł wreszcie spokojnie zasnąć. Była już w domu. Położył się i zasnął...na dwie godziny bo o 6 zazwyczaj wstawała Hania.


Malutka dziś okazała się łaskawa. Dała tacie pospać aż do 6.15 :-) Potem spędziła czas na czuwaniu i "rozmowach" z tatą. Błażej już miał nadzieję, że położy się z nią koło 10.00 ale... Weronika sie obudziła.
"Kochanie, nie wiesz co jest najlapsze na kaca?" Spytała.
"Czas, kochanie, czas...."

Historyjka częściowo oparta na faktach ;-)


Ze słonecznymi pozdrowieniami
koronka

wtorek, 20 lipca 2010

Marlene idzie w świat...

Postanowiłam sprzedać Marlene. Wszystko przez to, że weszłyśmy dziś z koleżanką na stronę z obrazami i obrazkami. Tam spodobało mi się kilka obrazków i postanowiłam jakiś kupić, koniecznie! :-) Jest to pewna fanaberia więc postanowiłam na nią zapracować. Nie mam teraz czasu żeby coś nowego uszyć więc muszę sprzedać coś, co jest już owocem mojej pracy. Padło na Marlene właśnie :-) Dla siebie przecież mogę jeszcze jedną uszyć (tak sobie tłumaczę bo trochę mi szkoda).
Ważne: Marlene będzie sprzedana bez koszyczka. To jest prezent, jaki dostałam.



Gdyby ktoś był zainteresowany to proszę o informację na maila: [email protected]
Informację o cenie podam zainteresowanym na maila.

W drugiej połowie sierpnia będę szyć kilka laleczek na sprzedaż. To tak dla informacji dla osób pytających. Jest mi niezmiernie miło, że podobają Wam się moje lale i chcecie je mieć :-) (oczywiście niektórzy)

A obrazki chcę kupic na przykład takie:

 

Uwaga: Zdjęcia pochodzą ze strony: www.ergopaul.pl    Tam mają piękne obrazy.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowego posta o Weronice i Błażeju już za dzień, dwa :-) Weronika wybrała się na imprezę...

koronka

niedziela, 4 lipca 2010

Nowy mebel...

Dziś będzie troszkę inaczej. Chciałam pokazać nowy mebel w moim domu. Jednak tym razem to nie miniaturka. Zainspirowana (wciąż) zdjęciami na blogu Marlenesanglar postanowiłam stworzyć miejsce dla moich prac, żeby je troszkę wyeksponować. Na Jej blogu zobaczyłam białą witrynę. I też chciałam taką mieć :-) Zadziałałam i... mam :-)


Sama jej nie zrobiłam, o nie. Nie mam ani sprzętu ani aż takich stolarskich zdolności. Mam chęci ale to nie wystarczy :-) Podziękowania się należą mojemu Mężowi, który zlecił i Bójowi, który wykonał. Dzięki chłopaki :-)


Marlene znalazła swoje miejsce w moim domu. Początkowo wisiała na lustrze ale tam bardziej nadawała się Tilda exclusive :-) Jak zawieszą mi karnisz i powieszę zasłony pokaże również mój wiatrołap, gdzie właśnie owa wisi.
Przy okazji chciałabym pokazać moje małe cudo. Jest nią stara maszyna do szycia SINGER. Jest to maszyna, na której szyła babcia mojego Męża. Kiedyś rodzina chciała ją wyrzucić bo komu taki staroć potrzebny...! Mój mąż na szczęście miał intuicję, że Jego przyszła (wtedy) żona szyć będzie :-) i stwierdził, że ją weźmie. Na szczęście. Nie wiem, może nawet szyć się na niej da, nie próbowałam. Nałożone są na nią nici, poduszeczka ze szpilkami i ja nie śmiałam tego ruszać. Patrzę na nią i wyobrażam sobie jak to siedziała przy niej Pani van Zomeren i szyła fartuszek (który też odziedziczyłam zresztą i używam w kuchni). Po lewej stronie maszyna nadgryziona jest zębem czasu... widać na zdjęciu ale ogólnie jest piękna i ma w sobie duszę, ja w to wierzę.

 Narzuciłam na nią robioną na szydełku serwetkę - kolejna pamiątka po Pani Van Zomeren :-)

Maszyna stoi na białym stoliku z koszykiem pod spodem obok nowej witrynki. W koszyku moje tkaniny. Właściwie to witrynka stoi obok stolika (on był tu pierwszy ;-)


Obok witryny wisi moja ulubiona ozdoba. To jest lampion powieszony na ozdobnym haku.

Ten hak, razem z drugim takim samym miał wisieć w ogrodzie, a na nich donice z kwiatami. Stwierdziłam jednak, że podobają mi się tak bardzo, że zostaną w domu. W dodatku ogród dopiero się robi...

A wracając do mojego poprzedniego posta... Czerwone rajstopy mają już "część dalszą" :-) Całość nie jest jednak jeszcze skończona więc pokaże tylko oczy:


Pozdrawiam serdecznie

koronka

Moje starsze posty zobaczysz tutaj:

Popularne posty

Tak lubię:

Tak lubię:

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)
Mam nadzieję, że mnie znów odwiedzisz!