Czasami jestem bardzo wyczerpana swoim nieprzystosowaniem do tego świata i tego życia. Tak bardzo, bardzo, że nic mi się nie chce i tak jest teraz, dlatego puszczam taki staroć z zeszłego roku, kiedy byłam piękna, szczupła i młoda, poza kolejką, przygotowany na właśnie taką okazję. Robię to, żeby się dobić, liczę, że skutecznie i raz na zawsze, bo jestem niepoprawną idealistką i totalnym słabeuszem. To jest taki post, którego miało nie być, więc załóżmy, że go nie ma. I dziś nie będzie nic o stylizacji, bo przecież wszystko widać, o czym tu gadać. Torebki już nie mam, z rękawiczek została jedna, płaszcz zrobił się ciasny, czapka i szalik mnie gryzą. Nawet minę mam adekwatną, kąciki ust aspirują do podłogi, gdzie ich miejsce, a komputerowe "upiększanie twarzy" niewiele pomogło ;)